American Beauty* - ulubieńcy Ameryki, czyli oscarowe rekordy
Sylwia Nowak | 2014-02-26Źródło: Filmosfera

„Nie mogę zaprzeczyć, że mnie lubicie! W tej chwili naprawdę mnie lubicie!”. Takimi słowami Sally Field rozpoczęła swoje oscarowe podziękowania, chwile po tym jak ogłoszono, że to właśnie ona zdobyła Oscara dla najlepszej aktorki w roku 1984 za role w „Miejsca w sercu”. Nie da się ukryć, że Amerykańska Akademia Filmowa ma swoich ulubieńców, jak i swoje ulubione filmy. Oto rekordziści.

Póki co trzem filmom udało się zdobyć najwyższą liczbę 11 oscarowych statuetek. Nic też nie wskazuje, że rekord będzie pobity w najbliższych latach, od triumfu „Władcy Pierścieni: Powrót króla” w 2003 roku żadnemu filmowi nie udało się zdominować ceremonii.  W tym roku najwięcej nominacji (po 10) uzyskały dwa filmy „American Hustle” oraz „Grawitacja”, jednakże żaden z nich nie ma potencjału aby stać się samodzielnym zwycięzcą marcowej gali. Filmami, które zapisały się na kartach historii z największą ilością Oscarów są „Ben-Hur” (1959) w reżyserii Williama Wylera, „Titanic” (1997) Jamesa Camerona i wspomniany już wyżej „Władca Pierścieni: Powrót króla”. Z trzech wymienionych tytułów tylko obraz Jacksona nie przegrał w ani jednej z nominowanych kategorii i zgarnął całą stawkę. Twórcy „Ben-Hura” poczuli smak porażki tylko raz. W kategorii najlepszy scenariusz adaptowany musieli uznać wyższość kameralnego, klasyka angielskiego nurtu Angry Young Men „Miejsce na górze”. „Titanic” przy 14 nominacjach, nie triumfował w 3 kategoriach.  Przy czym 14 nominacji daje mu pierwsze miejsce, ex aequo z filmem „Wszystko o Ewie” (1950) w reżyserii Joseph L. Mankiewicza, w rankingu obrazów filmowych z największą ilością nominacji.

Także tylko trzem filmom udało się trafić wielką piątkę, to znaczy zwyciężyły w 5 najważniejszych kategoriach (film, reżyseria, scenariusz, pierwszoplanowa rola męska i kobieca). Pierwszym z nich jest film Franka Capry „Ich noce” (1934), historia rodzącego się uczucia aroganckiego żurnalisty (Clark Gable) i córki milionera (Claudette Colbert). Dwa kolejne tytuły to klasyka współczesnego kina. A mianowicie bolesne studium obłędu jednostki w świecie zdominowanym przez system czyli „Lot nad kukułczym gniazdem” (1975) Miloša Formana z wybitnymi rolami Jacka Nicholsona i Louise Fletcher oraz mroczne i fascynujące „Milczenie owiec” (1991) Jonathana Demme’a.

Najczęściej docenianymi przez Akademię aktorami są Walter Brennan („Prawo młodości”, „Kentucky”, „Człowiek z Zachodu”), Jack Nicholson („Lot nad kukułczym gniazdem”, „Czułe słówka”, „Lepiej być nie może), Daniel Day-Lewis („Moja lewa stopa”, „Aż poleje się krew”, „Lincoln”). Każdemu z tych genialnych aktorów udało się zdobyć 3 statuetki Oscara. Choć patrząc na formę Daniela Day-Lewisa można być pewnym, że aktor wyśrubuje ten rekord. Jeśli oczywiście zainteresuje go jakikolwiek projekt filmowy, bowiem gdy przyjrzeć się filmografii genialnego Brytyjczyka, mamy wrażenie, że skrupulatnie i bardzo ostrożnie wybiera projekty filmowe, w których uczestniczy. Ale jednego możemy być pewni zawsze stawia na jakość, nie ilość. Jeśli chodzi o aktorki równych sobie nie miała Katharine Hepburn z 4 Oscarami na koncie za „Poranną chwałę”, „Zgadnij, kto przyjdzie na obiad”, „Lwa w zimie” i „Nad złotym stawem”. Jednak dorównać może jej zjawiskowa i wspaniała Meryl Streep, która 3 razy („Sprawa Kramerów”, „Wybór Zofii”, „Żelazna Dama”) została uhonorowana przez Akademie najwyższym oznaczeniem, w tym miała aż (!) 17 nominacji. Nawet wielki Jack Nicholson ma ich na swoim koncie „tylko” 12.  Jednak Streep nie zwalnia tempa i z roku na rok dostarcza nam coraz, to bardziej ciekawych i złożonych kreacji aktorskich. W tym roku ma szansę na Oscara za pierwszoplanową rolę w filmie „Sierpień w hrabstwie Osage”.

Prym wśród reżyserów wiedzie ikona kina John Ford z 4 Oscarami („Potępieniec”, „Grona gniewu”, „Zielona dolina”, „Spokojny człowiek”). Choć są mistrzowie kina, którzy zostali boleśnie pominięci prze Akademię. Klasycy, gorszyciele, magicy kina. Wybitni, wyjątkowi. Alfred Hitchcock, Pedro Almodóvar, David Lynch, Wim Wenders, Ingmar Bergman, Luis Buñuel czy Stanley Kubrick. Tych siedem nazwisk ukazuje, że Oscar nie jest proroctwem, kto zapisze się w historii kinematografii i w sercach widzów oraz, że nawet członkowie Akademii mogą się mylić. Niestety zbyt często.

CDN…

*American Beauty (1999), reż. Sam Mendes