Tele-Hity Filmosfery (13.05.-19.05.2016)
Katarzyna Piechuta | 2016-05-14Źródło: Filmosfera
Sobota (14.05), TVN, 20:00
Dwa tygodnie na miłość (2002)
Produkcja: USA, Australia
Reżyseria: Marc Lawrence
Obsada: Sandra Bullock, Hugh Grant, Alicia Witt, Dana Ivey
Opis: Lucy Kelson jest świetną, błyskotliwą i bardzo inteligentną prawniczką, ma także wrzody na żołądku i bardzo mało śpi. A wszystko to przez jej szefa, milionera George′a Wade′a, który jedną ze swoich najlepszych pracownic traktuje raczej jak swoją niańkę niż partnerkę z harwardzkim dyplomem. Wade nie potrafi nawet wybrać krawata bez konsultacji z Lucy. Teraz dziewięć lat po zajmowaniu się każdą sprawą swojego szefa, od ubrań po umowy rozwodowe, Lucy postanawia rzucić pracę.
Rekomendacja Filmosfery: „Dwa tygodnie na miłość” to jedna z lepszych komedii romantycznych zarówno w dorobku filmowym Sandry Bullock, jak i Hugh Granta. Film pojawia się co prawda dość często w telewizji, ale nawet oglądany powtórnie z pewnością zapewni wam rozrywkę. Jest to kino lekkie i łatwe, po którym nie należy spodziewać się okazji do głębszych refleksji. Niemniej „Dwa tygodnie na miłość” to obraz dobry w swojej kategorii – dwójka głównych bohaterów wygląda na ekranie na dobrze zgraną parę, przez co ich pełne humoru i ironii dialogi przyjemnie się ogląda. Polecam na poprawę humoru.
Sobota (14.05), TVP 2, 21:50
Green Zone (2010)
Produkcja: USA
Reżyseria: Paul Greengrass
Obsada: Matt Damon, Amy Ryan, Greg Kinnear, Brendan Gleeson, Yigal Naor
Opis: Matt Damon i reżyser Paul Greengrass ponownie połączyli siły w thrillerze „Green Zone”, którego akcja rozgrywa się podczas pierwszych dni wojny w Iraku, kiedy to nikomu nie można było ufać, a każda decyzja mogła mieć nieprzewidywalne konsekwencje. Podczas prowadzonej przez Stany Zjednoczone okupacji Bagdadu w 2003 roku, starszy chorąży Roy Miller /Damon/ i zespół inspektorów wojskowych dostają zadanie odnalezienia broni masowej zagłady, która jak wierzono miała być składowana na irackiej pustyni. Żołnierze w trakcie poszukiwań orientują się, że ktoś dąży do zatajenia prawdy, że ich misja ma zupełnie inny cel. Zamiast broni chemicznej znajdują broń najbardziej niebezpieczną - prawdę.
Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): Do filmów o wydźwięku antywojennym, a ściślej rzecz ujmując antyamerykańskim, takich jak „Transfer”, „Ukryta strategia” czy „Droga do Guantanamo” doskonale wpisuje się film Paula Greengrassa „Green Zone”, oparty na dokumentalnej książce „Imperial Life in the Emerald City” napisanej przez dziennikarza Rajiva Chandrasekarana. W „Green Zone” Greengrass zaprosił do współpracy swoich dobrze znanych kolegów: Matta Damona, kompozytora Johna Powella czy operatora Barry’ego Ackroyda, dlatego też łatwo odczuć, że obraz Anglika jest przemyślanym i konsekwentnym działaniem twórczym. „Green Zone” to ukazanie odwiecznego konfliktu: system – jednostka. Paul Greengrass uderza w myśl przewodnią polityki USA. Obnaża rządowy system manipulacji. Pokazuje, że nasza percepcja świata ukształtowana i przefiltrowana została przez system władzy i przekaz medialny. Po premierze zarzucono filmowi istotne przekłamania, jednostronność. Jednakże po kilku latach od najazdu na Irak, po klęsce polityki Georga W. Busha, po informacjach, iż Irak nie posiadał broni masowego rażenia w momencie ataku, chociaż oglądamy „Green Zone” ze świadomością, że to tylko film fabularny – po seansie czujemy się boleśnie przebudzeni. Kino to nasza strefa prawdy. Polecam.
Wtorek (17.05), Polsat, 23:05
Pogrzebany (2010)
Produkcja: USA
Reżyseria: Rodrigo Cortés
Obsada: Ryan Reynolds, Robert Paterson, José Luis Garcia Pérez, Stephen Tobolowsky, Samantha Mathis
Opis: Paul Conroy (Ryan Reynolds) pracował na kontrakcie w Iraku. Zostaje porwany przez grupę Irakijczyków podczas zorganizowanego przez nich ataku. Kolejną rzecz jaką pamięta to pobudka w zakopanej pod ziemią trumnie. Może być gdziekolwiek na liczącej setki kilometrów kwadratowych pustyni, a tlenu wystarczy mu zaledwie na 90 minut. Ma zapalniczkę, telefon komórkowy i długopis.
Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): Zastanawialiście się kiedyś jak to jest obudzić się w zakopanej trumnie? Jak przytłaczające może być poczucie bezsilność i z jakim trudem przychodzi nam pogodzenie się z tragicznym losem? Odpowiedzi na zadane przeze mnie pytania, w pewnym sensie dostarcza nam thriller „Pogrzebany”- film niebanalny i niezwykle interesujący. To bardzo sprawnie zrealizowany, klasyczny dreszczowiec, który prostymi środkami przysparza nas o szybsze bicie serca. Reżyser prezentuje nam kolejne fazy wewnętrznych przeżyć bohatera od złości i gniewu, poprzez nadzieję do obezwładniającego uczucia bezsilności i przygotowania się do godnej śmierci. Największym atutem produkcji jest niezwykle autentyczna i rzeczywista fabuła, nawiązująca do wydarzeń w krajach okupowanych przez koalicyjne wojska stabilizacyjne, lecz została przedstawiona z zupełnie innej, innowacyjnej i nieszablonowej perspektywy. Uwagę zwracają niesamowite zdjęcia, potęgujące uczucie beznadziei i klaustrofobii. Film wyróżnia się na tle podobnych produkcji również dzięki niemal całkowitemu pozbawieniu go ścieżki dźwiękowej. Cisza w czasie kluczowych scen oraz po napisach potęguje doznania podczas projekcji i służy pomocą w zapamiętaniu obrazu. „Pogrzebanego” warto docenić już za fantastyczny pomysł na film, prosty, innowacyjny, a przede wszystkim – szalenie ciekawy.
Środa (18.05), TVN 7, 20:00
Jaja w tropikach (2008)
Produkcja: USA
Reżyseria: Ben Stiller
Obsada: Ben Stiller, Jack Black, Robert Downey Jr., Nick Nolte, Tom Cruise, Matthew McConaughey
Opis: Prześmieszna komedia dzieje się podczas treningu aktorów, którzy przygotowują się do pracy na planie wysokobudżetowego filmu wojennego. Okazuje się, że na wyspie, na której się szkolą, wybucha prawdziwa rebelia, a aktorzy naprawdę muszą podjąć walkę.
Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): Ben Stiller nakręcił dzieło niezwykle wyśmiewcze i sarkastyczne, niespotykane w dzisiejszych czasach przede wszystkim z powodu zerwania z konwencją i stylistyką parodii dla intelektualnych troglodytów i umysłowo opornych (zachwyconych kinem typu „Straszny film”). Utalentowany twórca potrafił w umiejętny sposób stworzyć inteligentną satyrę „Fabryki Snów”, która we wspaniały sposób odsłania jej zakłamane i fałszywe, prawdziwe oblicze. Nie słuchaj telewizyjnych zapowiedzi, że w czasie seansu będziesz śmiał się do łez. „Jaja w Tropikach” to rozrywka na wysokim poziomie, przeznaczona przede wszystkim dla widza zakochanego w ambitnym kinie, ze sporą dawką sarkastycznego poczucia humoru. To obraz, który szczerze polecam.
Środa (18.05), TVN 7, 23:40
Choć goni nas czas (2007)
Produkcja: USA
Reżyseria: Rob Reiner
Obsada: Jack Nicholson, Morgan Freeman, Sean P. Hayes, Beverly Todd
Opis: Edwarda Cole’a (Jack Nicholson), który zbił fortunę na swojej korporacji, i mechanika samochodowego Cartera Chambersa (Morgan Freeman) dzieli absolutnie wszystko. Jednak w bardzo trudnym momencie życia obaj spotykają się w szpitalnej sali i odkrywają, że łączą ich dwie rzeczy – chęć spędzenia swoich ostatnich chwil na robieniu tego, o czym zawsze marzyli, i pogodzenia się wreszcie z myślą o tym, kim jest każdy z nich. Wspólnie wyruszają w podróż życia, w trakcie której zaprzyjaźniają się i uczą się korzystać z uroków życia z radością i pełnym jego zrozumieniem. Każda przygoda to kolejny zrealizowany punkt na liście życzeń.
Rekomendacja Filmosfery: W ostatnich latach możemy zaobserwować zwiększoną liczbę filmów poświęconych jesieni naszego życia, w których podejmuje się próbę uporania się z trudnym tematem starości w sposób optymistyczny i niestereotypowy. Do takich obrazów należy „Choć goni nas czas”. W filmie Roba Reinera pojawia się wiele pesymistycznych wątków: choroba, oczekiwanie na śmierć, niezrozumienie i cierpienie bliskich, niespełnione marzenia. Mogłoby to wskazywać na ciężki, dołujący film – tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Tchnie on nadzieję w widza i pokazuje, że można się cieszyć życiem nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Oczywiście „Choć goni nas czas” jest w pewnym stopniu nierealną, nieco ckliwą hollywoodzką bajeczką, jednak bardzo miło się ją ogląda. Paradoksalnie, mimo że jest to film o umieraniu i godzeniu się ze śmiercią, nastraja on pozytywnie i daje do myślenia. Ogromny atut obrazu to obsada – pierwsza liga wśród aktorów: Jack Nicholson i Morgan Freeman sprawiają, że „Choć goni nas czas” ogląda się jednym tchem. Film polecam zwłaszcza pesymistom.