Weekendowa Filmosfera #37
Katarzyna Piechuta | 2020-08-20Źródło: Filmosfera
Wakacje powoli dobiegają końca. Jeśli w wolnym czasie chcecie nadrobić zaległości filmowe – to zdecydowanie jest to dobry moment. Podpowiadamy, co warto obejrzeć spośród filmów dostępnych na popularnych platformach streamingowych.
Westernowy piątek z „Nienawistną ósemką” (2015), reż. Quentin Tarantino [#IPLA]
„Nienawistna ósemka” zdecydowanie bardziej niż do ostatnich produkcji Tarantino podobna jest do dawniejszych obrazów reżysera. Bez trudu znajdziemy nasycenie dialogami, rozgrywanie akcji filmu przez prawie cały czas w jednym miejscu oraz eksponowanie negatywnych cech postaci – zupełnie jak we „Wściekłych psach”. Tarantino postanowił wrócić do korzeni i, jak się okazuje, słusznie zrobił, bo efekt jest więcej niż zadowalający. Swoją ekranową historię reżyser okrasił westernowym sosem. Akcja filmu rozgrywa się kilka lat po wojnie secesyjnej, na odludnych terenach w Wyoming. Łowca nagród John Ruth, znany jako „Szubienica” (Kurt Russell), zamierza oddać zbiegłą przestępczynię Daisy Domergue (Jennifer Jason Leigh) w ręce władz. W trakcie podróży dołączają do nich łowca nagród major Marquis Warren (Samuel L. Jackson) oraz samozwańczy szeryf miasta Red Rock – Chris Mannix (Walton Goggins). Szukając schronienia przez zbliżającą się burzą śnieżną, wszyscy zatrzymują się w zajeździe na górskiej przełęczy. W „Nienawistnej ósemce” łatwo dopatrzeć się inspiracji dolarową trylogią Sergio Leone. Podobieństwa widać w pracy kamery – ogrom scen tworzą długie ujęcia, które pozwalają prawie namacalnie poczuć atmosferę oglądanej historii. Ponadto Tarantino powierzył skomponowanie muzyki Ennio Morricone, który to przed laty wyposażył filmy Sergio Leone w fantastyczną, legendarną już ścieżkę dźwiękową. I tym razem mistrz nie zawiódł – muzyka to zdecydowanie jedna z największych zalet „Nienawistnej ósemki”, a Ennio Morricone w wieku 88 lat został za jej skomponowanie uhonorowany swoim pierwszym Oscarem (nie licząc nagrody honorowej z 2007 roku). Katarzyna Piechuta
Pasjonująca sobota z „Prawdziwą historią” (2005), reż. Roger Donaldson [#CDAPREMIUM]
„Prawdziwa historia” to absolutnie cudowny, skłaniający do refleksji i poruszający film, który osoby szukające w kinie czegoś więcej, niż wartkiej akcji, z pewnością zachwyci. Jest to film biograficzny przybliżający historię niezwykłego człowieka, nieznanego szerzej na świecie konstruktora motocykli. „Prawdziwa historia” to trochę dramat, trochę film drogi i trochę przygodowy. Ta mieszanka dała świetny efekt i pozwoliła na wykreowanie obrazu z głębszym przesłaniem. Wraz z głównym bohaterem przeżywamy liczne przygody i przez ten czas tak się z nim zżywamy, że po obejrzeniu filmu aż żal jest się rozstawać z Burtem Munro. Zwłaszcza, że w jego postać wciela się Anthony Hopkins. Wiadomo nie od dziś, że Hopkins „dobrym aktorem jest”, ale w tym filmie to nie tylko dobre aktorstwo – to istny majstersztyk. Sam aktor stwierdził, że to najlepsza rola, jaką w życiu zagrał. Katarzyna Piechuta
Artystyczna niedziela z „Ostatnią rodziną” (2016), reż. Jan P.Matuszyński [#NETFLIX]
Oglądając prace Zdzisława Beksińskiego pewnie wielu z nas nieraz zastanawiało się, jakim człowiekiem był artysta o tak niespotykanej wyobraźni. Jego niepokojące, metaforyczne obrazy nasuwają na myśl wizję artysty o dosyć mrocznej naturze. Tymczasem „Ostatnia rodzina” pokazuje nam Zdzisława Beksińskiego zgoła inaczej: jako miłego, spokojnego, uśmiechniętego pana lubiącego zażartować. Widzimy również nie tylko artystę, ale przede wszystkim człowieka, który pomimo niebywałego talentu i wizji artystycznych niedostępnych zwykłemu śmiertelnikowi, prowadzi całkiem zwyczajne życie ze wszystkimi jego blaskami i cieniami. Tych drugich przysparza Zdzisławowi Beksińskiemu głównie jego syn, Tomasz, niepotrafiący odnaleźć szczęścia ani swojego miejsca w świecie. W obie role mistrzowsko wcielili się ich odtwórcy: Andrzej Seweryn oraz Dawid Ogrodnik. Ze względu na tragiczną historię rodziny Beksińskich, a co za tym idzie, doświadczanie trudnych emocji w czasie seansu, obraz Jana P. Matuszyńskiego do filmów łatwych w odbiorze nie należy… ale do tych wartych obejrzenia z pewnością tak. Katarzyna Piechuta