O renesansie kina brytyjskiego lat 90. XX w.
Sylwia Nowak | 2015-06-16Źródło: Filmosfera
Wysyp znakomitych dzieł filmowych, które stały się wydarzeniami artystycznymi, ale co ważne także komercyjnymi, to znak, że od lat 90. w kinie brytyjskim coś drgnęło.
Początek tej dekady nie był łaskawy dla kina brytyjskiego, które było w agonii ekonomicznej, o czym świadczyło zamknięcie studia Elstree Studios. Problemy finansowe nie ominęły także Palace Picture, w którym w znakomitych dla kina latach 80. tworzyli Derek Jarman, Ken Loach, Mike Leigh i inni. Przed kryzysem nie udało się uchronić również British Film Institute, który poprzez zmniejszenie dotacji państwa odnotował znaczny spadek zainteresowania ze strony widowni. Zła kondycja British Film Institute mogła bardzo niepokoić, ponieważ od czasu powstania w roku 1933 wspierał niezależne i awangardowe projekty młodych twórców, napędzał rodzimą kinematografię oraz pielęgnował kulturę filmową Brytyjczyków. Dobra kondycja kina nie zależy wyłącznie od artystycznych wizji artystów. Przemysł filmowy, jak sama nazwa wskazuje jest wielką maszyną, której działanie uzależnione jest w znacznym stopniu od środków pieniężnych. Na szczęście tacy reżyserzy jak Kenneth Branagh, Ken Loach, Mike Leigh cały czas udowadniali, że kino brytyjskie nadal żyje i skrywa w sobie potężny potencjał, który czeka tylko na wsparcie finansowe, by stać się dominującą i wiodącą kinematografią Europy.
Początek tej dekady nie był łaskawy dla kina brytyjskiego, które było w agonii ekonomicznej, o czym świadczyło zamknięcie studia Elstree Studios. Problemy finansowe nie ominęły także Palace Picture, w którym w znakomitych dla kina latach 80. tworzyli Derek Jarman, Ken Loach, Mike Leigh i inni. Przed kryzysem nie udało się uchronić również British Film Institute, który poprzez zmniejszenie dotacji państwa odnotował znaczny spadek zainteresowania ze strony widowni. Zła kondycja British Film Institute mogła bardzo niepokoić, ponieważ od czasu powstania w roku 1933 wspierał niezależne i awangardowe projekty młodych twórców, napędzał rodzimą kinematografię oraz pielęgnował kulturę filmową Brytyjczyków. Dobra kondycja kina nie zależy wyłącznie od artystycznych wizji artystów. Przemysł filmowy, jak sama nazwa wskazuje jest wielką maszyną, której działanie uzależnione jest w znacznym stopniu od środków pieniężnych. Na szczęście tacy reżyserzy jak Kenneth Branagh, Ken Loach, Mike Leigh cały czas udowadniali, że kino brytyjskie nadal żyje i skrywa w sobie potężny potencjał, który czeka tylko na wsparcie finansowe, by stać się dominującą i wiodącą kinematografią Europy.
Swe frustracje i gniew związane z zaistniałą sytuacją, filmowcy skupili na ówczesnym prawicowym rządzie. Nie działo się tak bez przyczyny. Rząd Konserwatystów zbagatelizował potrzeby finansowe kinematografii oraz całą sztukę brytyjską. W latach 80. kino brytyjskie dostało cios od rządu w postaci ustawy o kinematografii, która znosiła podatek od wpływów kasowych (Eady Levy) i nakazywała prywatyzację narodowego funduszu produkcji filmowej (NFFC). Zaś do roku 1997, czyli momentu przejęcia władzy przez Partię Pracy, Wielka Brytania nie miała Ministerstwa Sztuki. Do tamtej chwili za kondycję ojczystego filmu odpowiedzialne było Ministerstwo Kultury, Sportu i Mediów. Łatwo zauważyć, że Ministerstwo miało tak szeroki zakres obowiązków, że potrzeby kinematografii konsekwentnie pomijano. Taka polityka rządu sprawiła, że ludzie związani z filmem zaczęli głośno przeciwstawiać się zastanej sytuacji. Branża filmowa nie ukrywała niechęci do prawicowego rządu. Sir Richard Attenborough zauważył, że „pomoc rządu dla naszego przemysłu filmowego jest tak nikła, że gdyby nie wsparcie telewizji, zwłaszcza Chanel 4, nasze kino przestałoby istnieć(…)Potrzebujemy pieniędzy, potrzebujemy wsparcia. Mamy okropny rząd i ciągle zmieniających się ministrów”. Zaś Derek Jarman w swoich zwierzeniach stwierdził: „Kiedy 22 grudnia1986 roku dowiedziałem się, że jestem nosicielem wirusa HIV, postawiłem sobie dwa cele: ujawnić się jako gej i przeżyć Margaret Thatcher w roli premiera”. To właśnie pierwsza kobieta premier w Europie, została najbardziej znienawidzoną osobą przez ludzi filmu. W pełni skrytykowano jej politykę wewnętrzną, polegającą w głównej mierze na kompleksowej prywatyzacji państwa. Konsekwencją takich działań, byłaby dla sztuki całkowita komercjalizacja oraz ciągle narastające problemy ekonomiczne.
Po rezygnacji pani premier ze stanowiska, kinematografia brytyjska musiała czekać jeszcze 7 lat na godne zainteresowanie ze strony państwa. Rządy premiera Johna Majora nie zmieniły wiele w polityce rządu wobec rodzimego kina. Powołał on w 1994 roku Brytyjski Komitet Kinematografii, który miał na celu wyszukiwaniu funduszów dla brytyjskiego kina. Jednak inicjatywa rządu Majora okazała się nieefektywna. Dopiero w 1997 roku spełniło się marzenie większości osób związanych ze sztuką na Wyspach, także filmowców. Laburzyści przejęli władzę w kraju. Kondycja finansowa kina poprawiła się. W połowie roku przyznano 92 miliony funtów dla wytwórni filmowych. Faktem pozostało, że ku zaskoczeniu wszystkich pieniądze dostały tylko trzy wytwórnie. Jednakże był to jedynie początek. Rodzimą kinematografię miało zasilić 460 milionów funtów. Znaczna część tych pieniędzy miała pochodzić z Loterii Funtowej. Pieniądze te miały pomóc wyjść z kryzysu. Rząd również wyszedł z inicjatywą Film Policy Reviev Group. Te działania przyniosły zamierzone efekty. Kino brytyjskie zaczęło produkować więcej filmów, które były doceniane przez krytyków oraz publiczność. Trzeba jednak zauważyć, że prawdziwym przełomem nie był rok 1997.
Po rezygnacji pani premier ze stanowiska, kinematografia brytyjska musiała czekać jeszcze 7 lat na godne zainteresowanie ze strony państwa. Rządy premiera Johna Majora nie zmieniły wiele w polityce rządu wobec rodzimego kina. Powołał on w 1994 roku Brytyjski Komitet Kinematografii, który miał na celu wyszukiwaniu funduszów dla brytyjskiego kina. Jednak inicjatywa rządu Majora okazała się nieefektywna. Dopiero w 1997 roku spełniło się marzenie większości osób związanych ze sztuką na Wyspach, także filmowców. Laburzyści przejęli władzę w kraju. Kondycja finansowa kina poprawiła się. W połowie roku przyznano 92 miliony funtów dla wytwórni filmowych. Faktem pozostało, że ku zaskoczeniu wszystkich pieniądze dostały tylko trzy wytwórnie. Jednakże był to jedynie początek. Rodzimą kinematografię miało zasilić 460 milionów funtów. Znaczna część tych pieniędzy miała pochodzić z Loterii Funtowej. Pieniądze te miały pomóc wyjść z kryzysu. Rząd również wyszedł z inicjatywą Film Policy Reviev Group. Te działania przyniosły zamierzone efekty. Kino brytyjskie zaczęło produkować więcej filmów, które były doceniane przez krytyków oraz publiczność. Trzeba jednak zauważyć, że prawdziwym przełomem nie był rok 1997.
Przełom zaczął się rok wcześniej, takimi filmami jak „Trainspotting”, „Orkiestra”, „Goło i wesoło”. Zaś jaskółkami tego renesansu są dwie komedie. Romantyczna „Cztery wesela i pogrzeb”, która stała się początkiem kariery Hugh Granta oraz bardziej mroczny obraz Danny’ego Boyla’a „Płytki grób”. Obydwa z roku 1994. Wyznaczyły one dwie najbardziej spektakularne drogi, którymi podążyło współczesne kino brytyjskie – komedie romantyczne oraz nowe kino społeczne. Filmy zapisały się w historii kina, co świadczy o tym, że niekonieczne niebagatelny budżet filmowy jest gwarantem sukcesu. Reżyserzy w trudnych momentach potrafili improwizować oraz wspiąć się na wyżyny swej wyobraźni, by uzyskać zamierzony artystyczny efekt. To właśnie w momencie kryzysu potrafili stworzyć obrazy, które w równym stopniu były odpowiedzialne za renesans kina brytyjskiego lat 90., co rządowa pomoc finansowa. Niebotyczna ilość debiutów reżyserskich w latach 90. (Danny Boyle, Michael Winterbottom, Gary Oldman i wiele innych), okazała się najlepszym ratunkiem dla kinematografii brytyjskiej.