"Pacific Rim" - nasze recenzje
Radosław Sztaba | 2013-07-13Źródło: Filmosfera
Gdy z głębi oceanów zaczęły wynurzać się na powierzchnię legiony potwornych pozaziemskich istot, zwanych Kaiju, nastała wojna, która przez lata miała pochłonąć miliony istnień i zasoby całej ludzkości. Do walki z olbrzymimi Kaiju opracowano specjalny rodzaj broni: wielkie roboty, zwane Jaegerami, sterowane jednocześnie przez dwóch pilotów, których umysły łączą się za sprawą neuromostu. Tak w skrócie przedstawia się fabuła filmu "Pacific Rim" w reżyserii Guillermo del Toro, którego premiera miała miejsce 12 lipca.
Poniżej prezentujemy fragmenty recenzji naszych redaktorów. Pełne recenzje przeczytać można na stronie filmu lub po kliknięciu w linki.
Kaiju vs. Jaegery, czyli rozrywka dla fanów science-fiction (Kasia Piechuta)
Zanim „Pacific Rim” ujrzał światło dzienne, nie było pewne, jaką konwencję przyjmie Guillermo del Toro. Całe szczęście, że reżyser nie uczynił z niego filmu mrocznego, poważnego i nadęcie podniosłego. Takie filmy „na serio” są bardziej ryzykowne. Przepełniający je patos często staje się groteskowy, a rzekomo poważne treści, zamiast skłaniać do myślenia, wydają się raczej żałosne i pseudointelektualne. Tak stało się choćby z „Prometeuszem” w reżyserii Ridley’a Scotta, wobec którego oczekiwania były wielkie, ale… film zdecydowanie ich nie spełnił.
Nie wszystko złoto, co się świeci (Monika Doerre)
„Pacific Rim” niewątpliwie jest dopracowaną i w miarę spójną produkcją. Efekty specjalne są na najwyższym poziomie i tego nikt nie zaneguje. Sceny walki zapierają dech w piersiach, potwory wyglądają nieprzyjaźnie (choć za bardzo przypominają mi Godzillę), ale… No właśnie. Czuję spory niedosyt. Spodziewałam się dobrego kina akcji, ale „Pacific Rim” mnie zawiódł. Pierwszy raz w życiu stwierdzam, że za dużo scen walki może zepsuć produkcję. I właśnie tak było w tym przypadku. Do tego wszystkiego dochodzą kiepskie dialogi, za bardzo przegadane sceny, które nie wnoszą nic do historii i te kiczowato patetyczne momenty. A już wątek miłosny… tego akurat mogli sobie twórcy odmówić.
Poniżej prezentujemy fragmenty recenzji naszych redaktorów. Pełne recenzje przeczytać można na stronie filmu lub po kliknięciu w linki.
Kaiju vs. Jaegery, czyli rozrywka dla fanów science-fiction (Kasia Piechuta)
Zanim „Pacific Rim” ujrzał światło dzienne, nie było pewne, jaką konwencję przyjmie Guillermo del Toro. Całe szczęście, że reżyser nie uczynił z niego filmu mrocznego, poważnego i nadęcie podniosłego. Takie filmy „na serio” są bardziej ryzykowne. Przepełniający je patos często staje się groteskowy, a rzekomo poważne treści, zamiast skłaniać do myślenia, wydają się raczej żałosne i pseudointelektualne. Tak stało się choćby z „Prometeuszem” w reżyserii Ridley’a Scotta, wobec którego oczekiwania były wielkie, ale… film zdecydowanie ich nie spełnił.
Nie wszystko złoto, co się świeci (Monika Doerre)
„Pacific Rim” niewątpliwie jest dopracowaną i w miarę spójną produkcją. Efekty specjalne są na najwyższym poziomie i tego nikt nie zaneguje. Sceny walki zapierają dech w piersiach, potwory wyglądają nieprzyjaźnie (choć za bardzo przypominają mi Godzillę), ale… No właśnie. Czuję spory niedosyt. Spodziewałam się dobrego kina akcji, ale „Pacific Rim” mnie zawiódł. Pierwszy raz w życiu stwierdzam, że za dużo scen walki może zepsuć produkcję. I właśnie tak było w tym przypadku. Do tego wszystkiego dochodzą kiepskie dialogi, za bardzo przegadane sceny, które nie wnoszą nic do historii i te kiczowato patetyczne momenty. A już wątek miłosny… tego akurat mogli sobie twórcy odmówić.
POWIĄZANIA Pacific Rim (2013)