Tele-Hity Filmosfery (28.10.-3.11.2016)
Katarzyna Piechuta | 2016-10-30Źródło: Filmosfera
Niedziela (30.10), TVP 1, 22:25
Joe Black (1998)
Produkcja: USA
Reżyseria: Martin Brest
Obsada: Brad Pitt, Anthony Hopkins, Claire Forlani, Jake Weber, Marcia Gay Harden
Opis: Film opowiada historię potentata Williama Parrisha (Anthony Hopkins), którego pełne wygód życie i uporządkowany dom stają się nagle narażone na wstrząsy na skutek pojawienia się tajemniczego młodego mężczyzny. Joe Black (Brad Pitt), bo tak nazywa się ów młody człowiek, zakochuje się w pięknej córce Parrisha Susan (Claire Forlani). Konsekwencje tego romansu dla Parrisha, Susan i całej rodziny są głębokie, skomplikowane i pełne goryczy, gdyż Joe Black to nie kto inny, tylko personifikacja Śmierci.
Rekomendacja Filmosfery: „Joe Black” to film bardzo wzruszający i przepełniony romantyzmem, ale również obraz dający do myślenia. Skłania on do refleksji nad najistotniejszymi sprawami tego świata: miłością, życiem, przemijaniem, śmiercią. Niebanalny pomysł na fabułę, spokojna narracja i świetne aktorstwo sprawiają, że film ogląda się naprawdę przyjemnie. Wszystkie główne postacie zagrane zostały w sposób oszczędny, bohaterowie nie prześcigają się w graniu emocjami – te widoczne są dopiero pod powłoką spokoju i melancholii, nie przytłaczają. Na uwagę zasługuje rola Brada Pitta, dość nietypowa, a wykreowana w ciekawy sposób. „Joe Blacka” polecam zwłaszcza fanom filmów ze spokojną narracją, w których scena nie goni za sceną, a na pierwszy plan wysuwają się relacje między postaciami.
Niedziela (30.10), TVN, 22:30
Hobbit: Pustkowie Smauga (2013)
Produkcja: USA, Nowa Zelandia
Reżyseria: Peter Jackson
Obsada: Martin Freeman, Ian McKellen, Richard Armitage, Orlando Bloom, Ken Scott
Opis: Po przejściu przez Góry Mgliste, pokonaniu króla goblinów i ucieczce przed wargami Bilbo Baggins (Martin Freeman), Gandalf Szary (Ian McKellen) oraz kompania trzynastu krasnoludów na czele z Thorinem Dębową Tarczą (Richard Armitage) wyruszają w dalszą drogę ku Samotnej Górze. Wspólnie kontynuują niezwykłą podróż, odwiedzają dom Beorna (Mikael Persbrandt), przemierzają Mroczną Puszczę, a za pomocą beczek udaje się im uwolnić z elfiej niewoli. Docierają do Esgaroth, a stąd już niedaleko do Ereboru, gdzie wewnątrz krasnoludzkiej twierdzy budzi się ze snu największy smok tych czasów, Smaug (Benedict Cumberbatch).
Rekomendacja Filmosfery (Paweł Marek): „Pustkowie Smauga” różni się od „Niezwykłej podróży”, jednak nie na tyle, żeby zburzyć w widzu poczucie jedności pomiędzy tymi tytułami. W poprzedniej części więcej było momentów przestoju, niektóre sceny trwały aż nazbyt długo, w „Pustkowiu Smauga” mamy do czynienia z zupełną odwrotnością. W połowie filmu zaczynałem zastanawiać się, jak Peter Jackson zamierza zapełnić całą resztę. Zrobił to wyjątkowo dobrze poprzez wprowadzenie nowych wątków, których w książce nie uraczymy, a których w żaden sposób nie wyklucza uniwersum stworzone przez Tolkiena. Legolas, który odgrywa w „Pustkowiu Smauga” istotną rolę, dzieląc podium z Tauriel, elficką kobietą, nie jest niczym dziwnym, jeśli spojrzymy na całą twórczość Tolkiena, a Jackson, jak sam twierdzi, jest wielkim jej fanem. Sprowadza nas to do miejsca, w którym mamy do czynienia z odwieczną walką fanów książek, którzy nie zaaprobują filmowej wersji i widzem „pośrednim”, który w łatwy sposób te odmienności zaakceptuje.
Wtorek (1.11), ale kino+, 17:40
Niczego nie żałuję – Edith Piaf (2007)
Produkcja: Francja, Wielka Brytania, Czechy
Reżyseria: Olivier Dahan
Obsada: Marion Cotillard, Sylvie Testud, Pascal Greggory, Emmanuelle Seigner
Opis: „Całe jej życie to zemsta za upiorną młodość”, mawiał jej przyjaciel, dyrektor Olimpii, Bruno Coquatrix. Jej matka, pochodząca z Kabylii (Algieria), nie chce o niej słyszeć, a ojciec nie może się nią zajmować. Mała Edith Giovanni Gassion spędza pierwsze lata życia u babki, właścicielki podejrzanego hoteliku w Normandii, dopóki ojciec, wędrowny „człowiek-guma” nie zabierze jej w trasę, by zbierała pieniądze pod koniec jego występów. Niezwykły los tej maleńkiej kobiety, która stała się największą damą francuskiej piosenki
Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Biografia najbardziej rozpoznawalnej francuskiej pieśniarki to nie bułka z masłem. Życie Edith Piaf to niezwykle ciekawa historia, wypełniona licznymi wzlotami i upadkami głównej bohaterki, która wcale nie sprawia wrażenia rzeczywistej – zdecydowanie bliżej jej do fikcji literackiej. To pierwsza rzecz przemawiająca za spędzeniem sobotniego wieczoru w towarzystwie Edith Piaf. Kolejna to na pewno kreacja aktorska Marion Cotillard, za którą otrzymała w pełni zasłużony grad nagród z Oscarem na czele. Cotillard jest charyzmatyczna, buchają w niej emocje niczym gorąca lawa tuż przed erupcją wulkanu. Aktorka gładko i z pasją przechodzi od rozpaczy po ekstazę, od bezgranicznej miłości po bezbrzeżne osamotnienie. Cała emocjonalna huśtawka rozgrywa się na oczach widza i działa na niego. A trzeci powód skłaniający do obejrzenia „Niczego nie żałuję – Edith Piaf” zdaje się być oczywisty – oryginalne nagrania Piaf, które nieustanie pojawiają się w tle obrazu.
Wtorek (1.11), Polsat, 22:30
Bracia (2009)
Produkcja: USA
Reżyseria: Jim Sheridan
Obsada: Jake Gyllenhaal, Natalie Portman, Tobey Maguire, Sam Shepard
Opis: Obraz opowiada o dwóch braciach, z których jeden wyjeżdża na wojnę w Afganistanie. Kiedy zostaje uznany za zmarłego, drugi, zawsze uważany za czarną owcę w rodzinie, postanawia zaopiekować się jego żoną i dziećmi.
Rekomendacja Filmosfery: „Bracia” to jedna z nowszych produkcji utalentowanego Jima Sheridana, który ma swoim reżyserskim koncie takie filmy jak „Moja lewa stopa” czy „W imię ojca”. Co istotne, jest to produkcja zdecydowanie warta uwagi. Choć podobną fabułę możemy znaleźć w kilku innych filmach, to sam ten fakt stanowczo nie powinien przekreślać obrazu. „Bracia” to przede wszystkim film o emocjach i trudnych uczuciach, z którymi główni bohaterowie muszą się zmierzyć. Ich skomplikowane relacje to z pewnością niełatwy aktorski kawałek chleba, tym bardziej więc brawa należą się całej trójce aktorów wcielających się w głównych bohaterów. Największe wrażenie robi Natalie Portman, bo też i jej postać jest najbardziej targana sprzecznymi uczuciami, które aktorka perfekcyjnie oddaje na ekranie. Akcja filmu rozgrywa się głównie w domu i na podwórku, co stwarza atmosferę intymności i sprawia, że „Bracia” to obraz kameralny, pozbawiony zbędnej otoczki, skupiający się jedynie na ukazaniu emocji – a to stanowi prawdziwy atut tego obrazu.
Środa (2.11), TVN 7, 0:55
Choć goni nas czas (2007)
Produkcja: USA
Reżyseria: Rob Reiner
Obsada: Jack Nicholson, Morgan Freeman, Sean P. Hayes, Beverly Todd
Opis: Edwarda Cole’a (Jack Nicholson), który zbił fortunę na swojej korporacji, i mechanika samochodowego Cartera Chambersa (Morgan Freeman) dzieli absolutnie wszystko. Jednak w bardzo trudnym momencie życia obaj spotykają się w szpitalnej sali i odkrywają, że łączą ich dwie rzeczy – chęć spędzenia swoich ostatnich chwil na robieniu tego, o czym zawsze marzyli, i pogodzenia się wreszcie z myślą o tym, kim jest każdy z nich. Wspólnie wyruszają w podróż życia, w trakcie której zaprzyjaźniają się i uczą się korzystać z uroków życia z radością i pełnym jego zrozumieniem. Każda przygoda to kolejny zrealizowany punkt na liście życzeń.
Rekomendacja Filmosfery: W ostatnich latach możemy zaobserwować zwiększoną liczbę filmów poświęconych jesieni naszego życia, w których podejmuje się próbę uporania się z trudnym tematem starości w sposób optymistyczny i niestereotypowy. Do takich obrazów należy „Choć goni nas czas”. W filmie Roba Reinera pojawia się wiele pesymistycznych wątków: choroba, oczekiwanie na śmierć, niezrozumienie i cierpienie bliskich, niespełnione marzenia. Mogłoby to wskazywać na ciężki, dołujący film – tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Tchnie on nadzieję w widza i pokazuje, że można się cieszyć życiem nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Oczywiście „Choć goni nas czas” jest w pewnym stopniu nierealną, nieco ckliwą hollywoodzką bajeczką, jednak bardzo miło się ją ogląda. Paradoksalnie, mimo że jest to film o umieraniu i godzeniu się ze śmiercią, nastraja on pozytywnie i daje do myślenia. Ogromny atut obrazu to obsada – pierwsza liga wśród aktorów: Jack Nicholson i Morgan Freeman sprawiają, że „Choć goni nas czas” ogląda się jednym tchem. Film polecam zwłaszcza pesymistom.