Chociaż filmowi "Piraci z Karaibów: Na krańcu świata" nie powiodło się pobicie rekordu otwarcia "Skrzyni Umarlaka" ($135,6 mln), to i tak producenci mogą się pochwalić rekordem w weekend poprzedzający Dzień Pamięci.
Johnny Depp i spółka przynieśli wytwórni ponad $142 mln ze sprzedaży biletów przez pierwsze cztery dni obecności na ekranach kin amerykańskich ($156 mln, jeśli weźmie się pod uwagę przedpremierowe pokazy w miniony czwartek, 24 maja). Mimo że wynik robi wrażenie i przebił 122-milionowy rezultat "X-Men: Ostatni bastion", uzyskany w ubiegłoroczny weekend przed Dniem Pamięci, to Piratom jednak nie udało się pobić w USA Człowieka-Pająka. Za oceanem najnowszy "Spider-Man" zarobił aż $151 mln przez zaledwie trzy dni.
Jednak na świecie "Piraci z Karaibów" radzą sobie lepiej niż "Spider-Man". Przez pierwsze sześć dni od swojej globalnej premiery (22 maja obraz zadebiutował na wyspie Bahrajn i w Kuwejcie, a 23 wszedł do kin m.in. w Argentynie, Belgii, Finlandii, Francji i Włoszech) film uzykał dochód rzędu $401 mln, pokonując Spider-Mana o $19 mln.
Hollywood nerwowo obserwuje poczynania filmów w box office. Wkrótce premiery kolejnych potencjalnych hitów: "Harry'ego Pottera", "Ocean's Thirteen" i "Ultimatum Bourne'a". Wszyscy przewidują, że czeka nas kasowe lato.