W sieci można obejrzeć wideo-wywiad z Piotrem Adamczykiem, Hermannem Brunnerem z filmu „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć”, który do kin trafi już 16 marca.
Wywiad można obejrzeć TUTAJ
„Z reżyserami bywa tak, że są przyzwyczajeni do ostatniego wizerunku aktora. Jak się zagrało papieża, to są propozycje ról w sutannach, a jak fajtłapę, to otrzymuje się właśnie tego typu propozycje. Tymczasem ja czekam wtedy na postać skrajną. A Brunner, to była rola marzenie!” – mówi Piotr Adamczyk.
Rolą w wojennym thrillerze „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć”, Adamczyk zrywa ostatecznie z wizerunkiem świętego polskiego kina. Zagrany przez niego przeciwnik agenta J-23, sturmbannführer Hermann Brunner, to bezlitosny sadysta, szwarccharakter rodem z filmów Tarantino. O słuszności tego porównania przekonuje zresztą sam aktor: „Kiedy pierwszy raz przyjechałem do Malborka i zobaczyłem ten tłum Niemców i maszyny z drugiej wojny światowej, to miałem wrażenie, że to Tarantino kręci kolejną część „Bękartów wojny”, tymczasem była to „Stawka większa niż śmierć” Patryka Vegi.” – wspomina aktor.
Patryk Vega nie ma wątpliwości, że podjęte przez niego decyzje obsadowe, okazały się strzałem w dziesiątkę: „W polskim kinie pokutuje niestety obsadzenie po tzw. warunkach fizycznych. Idąc tym tropem powinniśmy obsadzić Tomasza Kota w roli Brunnera, a Adamczyk powinien być Klossem, bo jest blondynem. Zdecydowaliśmy się zrobić coś zupełnie innego i dało to niesamowity efekt.”
Na własnej skórze przekonał się o tym Tomasz Kot. Kiedy odtwórca Klossa po raz pierwszy pojawił się na planie „Stawki”, nie rozpoznał Adamczyka w roli Brunnera. A bezpośrednio przed filmem Vegi występował wraz z nim w spektaklu „Smuteczek, czyli Ostatni Naiwni” w reżyserii Macieja Stuhra. „Podszedłem do niego i… przedstawiłem się. Dopiero jak na mnie spojrzał, coś mnie tknęło. Byłem w szoku, że można tak zmienić faceta.” – wspomina Kot pierwsze spotkanie ze swoim filmowym antagonistą.