Sknerus w multiwersum obłędu [recenzja komiksu]
Arkadiusz Kajling | 18 dni temuŹródło: Filmosfera
Jeszcze zanim pod koniec lipca 2024 roku superherosi występujący na srebrnym ekranie zwykle pod szyldem 20th Century Fox – Logan z charakterystycznymi kostnymi pazurami chowanymi w przedramionach obu rąk znany szerzej jako Wolverine i słynący ze sprośnego humoru Deadpool w czerwono-czarnym kombinezonie – wkroczyli oficjalnie (i tryumfalnie) do panteonu bohaterów Marvela, u progu tego lata inna kojarzona z komiksów Disneya postać nieoczekiwanie zasiliła superbohaterskie uniwersum: sam Sknerus McKwacz przekroczył progi świata MCU debiutując w pierwszej powieści graficznej pt. „Dziesięciocentówka nieskończoności” autorstwa Jasona Aarona odpowiedzialnego nie tylko za historie Marvel Comics, ale i kreatywne pomysły oraz crossovery, takie jak „The War of the Realms” (łączący bohaterów wchodzących w skład Avengersów, Fantastycznej Czwórki, czy X-Menów w jednym komiksie), czy koncepcję ukochanej nordyckiego boga piorunów – astrofizyczki i lekarki Jane Foster – jako Potężnej Thor. Stajnia Myszki Miki udowodniła już wszystkim kinomaniakom, że w świecie X muzy jest zarówno odpowiednie miejsce na mariaż kultowych postaci z dwóch różnych światów, jak i właściwy czas na odkurzenie starszych marek i stara się powtórzyć swój sukces na polu rysunkowym – zilustrowana przez włoskich twórców kojarzonych przez kaczkofanów zwykle z historii publikowanych w „Gigantach” najświeższa propozycja „Uncle Scrooge and the Infinity Dime” to nie jedyna superbohaterska publikacja ze wspólnym logiem Disneya i Marvela na okładce, która zadebiutowała na zachodnim rynku wydawniczym: w okolicach premiery kinowej trzeciego „Deadpoola” ukazały się one-shoty z serii „What If…?”, w których śledzimy losy pechowego kaczora jako rosomaka i Thora, a zaledwie w zeszłym miesiącu w trzeciej odsłonie cyklu Myszka Minnie próbowała rozwiązać zagadkę swoich kosmicznych mocy w komiksowej inkarnacji Carol Danvers. Czyżby „Dziesięciocentówka nieskończoności” otworzyła właśnie wrota do multiwersum komiksowych crossoverów?
Dla wszystkich niezaznajomionych na co dzień z twórczością Jasona Aarona, warto przypomnieć kilka faktów z zawodowej kariery amerykańskiego pisarza. Ten urodzony w 1973 roku w Jasper, w stanie Alabama, komiksowy scenarzysta przyszedł na świat w rodzinie, która już za młodych lat Jasona związała się ze światem sztuki, zarówno literatury, jak i filmu – jego kuzyn Gustav Hasford, weteran piechoty morskiej USA, który służył jako korespondent bojowy podczas ofensywy Tet w 1968 roku jest autorem pół-autobiograficznej powieści „The Short-Timers” opowiadającej o jego doświadczeniach z wojny w Wietnamie, na postawie której Stanley Kubrick stworzył swoje przedostatnie w filmowym portfolio dzieło „Full Metal Jacket”; scenariusz dramatu wojennego, którego współautorem był Hasford został nawet nominowany do Oscara, jednak statuetkę złotego rycerzyka zgarnął wówczas dramat „Ostatni cesarz” Bernarda Bertolucciego, oparty na wspomnieniach Henry’ego Pu Yi i opowiadającego historię jego życia jako finalnego władcy Chin. To doświadczenie zaważyło na przyszłości małego Jasona, który od dziecięcych lat pragnął tworzyć opowieści w formie komiksów mimo sceptycznego nastawienia jego rodziców. Początek jego profesjonalnej kariery datuje się na rok 2001, gdy dojrzały już Aaron wygrał konkurs talentów zorganizowany przez wydawnictwo Marvel Comics – zwycięską pracą była ośmiostronicowa historia z Wolverinem w roli głównej, która ukazała się drukiem już w następnym roku. Kolejny sukces przyszedł zaledwie kilka lat później z wydanej pod szyldem Vertigo powieści graficznej „The Other Side” – osadzona w realiach wojny w Wietnamie mini seria z 2006 roku zdobyła nagrodę Eisnera i pozwoliła ukształtować jego przyszłą karierę nie tylko w kierunku komiksowych scenariuszy z oryginalnymi postaciami jak „Scalped”, ale i rozwinąć inwencję twórczą kreując nowe przygody z bohaterami Marvela. „Infinity Dime” to kolejny krok w stronę poszerzania znanego już czytelnikom uniwersum.
Pierwszy marvelowski komiks z kaczogrodzkimi bohaterami został napisany w całości przez Aarona i zilustrowany przez włoskich twórców kojarzonych z historyjek publikowanych w „Gigantach” – trzydziestostronicowa przygoda w multiwersum została podzielona na trzy części i epilog rozrysowane przez różnych artystów: za pierwszy rozdział odpowiada Paolo Motturę, drugi to dzieło pary D’Ippolito i de Guiseppe, ostatni zdobią rysunki duetu Patrovicchio i Mangiatordi, a krótkie zakończenie wyszło spod ołówka Giady Perissinotto. Mimo zaangażowania wielu rysowników cała historia jest niezwykle koherentna wizualnie z soczyście nasyconym kolorowaniem, a czytelnik przechodząc przez kolejne rozdziały nie ma wrażenia niespójności, płynnie przemieszczając się z bohaterem między wymiarami. Pomysłodawca komiksu i jego scenarzysta Jason Aaron nie krył emocji związanych z tym projektem: „Bogata, przepełniona akcją historia wujka Sknerusa obejmuje niektóre z najbardziej emocjonujących komiksów przygodowych, jakie kiedykolwiek stworzono. To, że mogłem napisać tę epicką, kosmiczną przygodę najbogatszego kaczora świata, która próbuje oddać cześć jego niesamowitym dziejom, a przy tym zabrać go w dzikie i nieoczekiwane miejsca, to jedno z najbardziej oszałamiających doświadczeń w mojej karierze”.
Nowa historia rozpoczyna się retrospektywnymi scenami znanymi z „Wielkiej niedźwiedzicy” (to właśnie w tym komiksie Carla Barksa z grudnia 1947 roku zadebiutowała po raz pierwszy postać kaczego sknery) składając tym samym hołd oryginalnemu twórcy starego centusia, jednak prezentuje opcjonalne spojrzenie na klasyczną opowieść, w której Donald i siostrzeńcy nie spotykają się podczas świąt Bożego Narodzenia – to moment, w którym rodzi się Scrooge-Above-All, czyli złowrogie i nikczemne wcielenie McKwacza pragnące zostać najzamożniejszym kaczorem ponad wszystkimi wymiarami. Mimo niewielkiej objętości ta nieoczekiwana przygoda między alternatywnymi rzeczywistościami (nasuwająca prawidłowe skojarzenia z superbohaterskim „Doktorem Strange’m w multiwersum obłędu”) potrafi szybko zbudować wymagane napięcie i pogłębić portret psychologiczny starego „wujaszka”, przemycając jednocześnie nostalgiczne odniesienia do innych reprezentacji kaczogrodzkiego liczykrupy z jego bogatej przeszłości ukazanej w antologii Dona Rosy „Życie i czasy Sknerusa McKwacza”. To nie jest kolejny fanserwis, ale godne uhonorowanie postaci o prawie osiemdziesięcioletniej tradycji przez twórcę, będącego jednocześnie jego wiernym fanem dla reszty miłośników kaczych komiksów.
„Wujek Sknerus Dziesięciocentówka nieskończoności” to wydanie albumowe kolekcjonerskie i publikacja rzeczywiście w pełni zasługuje na ten zacny tytuł – sam komiks stanowi zaledwie 1/3 objętości tomu, a pozostałą część wypełniają materiały dodatkowe, których ilość może wywołać zawrót głowy i sprawić, że podobnie jak bohater komiksu zobaczymy wiele wersji Sknerusa wirujących nam przed oczami. Na sam początek otrzymujemy krótki wstęp w postaci wprowadzenia Jasona Aarona pt. „Dlaczego kocham tego kaczora”, w którym autor historii spowiada się z uwielbienia do legendarnej postaci najbogatszego kaczora na świecie. Trochę więcej światła na inspiracje stojące za nowatorską historią rzuca ekskluzywny dla tego wydania dwustronicowy wywiad z Aaronem zatytułowany „Wykuwanie multiwersum”, w którym etatowy scenarzysta Marvela szerzej dzieli się z czytelnikami tłem powstania niekonwencjonalnego pomysłu na powieść graficzną i koncepcją multiwersum wykorzystującą postacie Disneya okraszony kilkoma grafikami (m.in. oryginalną okładką komiksu „Wielka niedźwiedzica” z magazynu „Four Color Comics”, czy stronami z komiksów Dona Rosy: „Synu Słońca” któremu oddano hołd na początku drugiego rozdziału i „Skarbnicy wiedzy” ujawniającego sekret pochodzenia Poradnika Młodego Skauta).
W dalszej części rozmowy dowiadujemy się też o licznych odniesieniach do klasycznych rysowników starego McKwacza, czy różnicach pomiędzy tworzeniem scenariusza filmowego blockbustera, a komiksową historią z kaczogrodzkimi postaciami w marvelowskim duchu. Aaron wspomina też swoją pierwszą przeczytaną historyjkę z kaczym milionerem i zdradza, czy sam posiada swój szczęśliwy amulet na wzór słynnej dziesięciocentówki. Pozostała część wydania poświęcona jest wywiadom z pięcioma rysownikami odpowiedzialnymi za kreskę i kolorowanie (czterostronicowa rozmowa „Ożywić uniwersum”), a także wywiadom z twórcami alternatywnych designów okładek, jak Alex Ross, Lorenzo Pastrovicchio, Francesco D’Ippolito, Steve McNiven, czy Ron Lim. Wszystkim tekstom towarzyszą nie tylko ukończone okładkowe plansze, ale i czarno-białe grafiki na różnym etapie ich powstawania: do wyboru mamy pierwsze szkice, rysunki pokryte tuszem, a także niewykorzystane projekty okładek, niektóre zaprezentowane zostały w pełnym kolorze, jak dwie odrzucone propozycje autorstwa Elizabeth Torque. W polskiej kolekcjonerskiej edycji w przeciwieństwie do amerykańskiego wydania zeszytowego nie znajdziemy przedruku „Wielkiej niedźwiedzicy” Carla Barksa z pierwszym wystąpieniem wujka Sknerusa.
WYDANIE KSIĄŻKOWE
Kolekcjonerskie wydanie pierwszej powieści graficznej ze wspólnym logiem Disneya i Marvela ukazuje się na polskim rynku komiksowym za sprawą wydawnictwa Egmont Polska pod szyldem „Wujek Sknerus” – oznacza to, że po ustawieniu na półce gabarytowo będzie pasować do innych komiksów z tej serii, czyli publikacji Dona Rosy, a nawet „Pamiętników” Kari Korhonena sprzed dwóch lat. Edycja została wydana w twardej, solidnej oprawie z dwóch wariantach okładkowych (każda z osobnym numerem kreskowym) – inspirowanej olejnymi obrazami Carla Barksa autorstwa Alexa Rossa i nawiązującej do superbohaterskiego uniwersum w wizji Lorenzo Pastrovicchio. Wolumin o wymiarach 18 na 27 cm i grubości 1,5 cm posiada 96 stron wydanych na offsetowym papierze, przypominającym jakościowo urodzinowy tom „Nasz wielki Donald” – większa gramatura kartek sprawia, że choć „Dziesięciocentówka nieskończoności” posiada mniej stron, niż „Pamiętniki” fińskiego rysownika z 2022 roku, najnowsze wydawnictwo ze Sknerusem jest od niego wizualnie zdecydowanie grubsze. To, co przemawia za wyjątkowością tej pozycji, to dość nieoczekiwany gratis – wewnątrz publikacji znajdziemy jedną z czternastu alternatywnych okładek wydrukowanej na kartoniku o wymiarach zbliżonych do recenzowanej tomu. Dla fanów preferujących budżetowe edycje Egmont przygotował kolejną niespodziankę – crossoverowy komiks Jasona Aarona ukazał się także w najnowszym „Gigancie Poleca”, debiutującym na rynku wydawniczym zaledwie dzień wcześniej! Wszystkie publikacje zawierają to samo kolorowanie i tłumaczenie w przekładzie Jacka Drewnowskiego.
OPIS WYDAWCY: „Wujek Sknerus i Dziesięciocentówka nieskończoności” to historia, której nigdy się nie spodziewaliście! Nowy komiks zabiera czytelników w jedną z najbardziej niezwykłych przygód Sknerusa McKwacza. W tym albumie najbogatszy kaczor świata wyrusza w międzywymiarową podróż pełną niespodzianek, niebezpieczeństw i zaskakujących zwrotów akcji. Gdy jego legendarne skarby zostają zuchwale skradzione, Wujek Sknerus zmuszony do przekroczenia granic swojego świata, sprzymierza się z… innymi wersjami samego siebie – takiego teamu nie widział jeszcze żaden fan przygód w świecie Disneya! Stary McKwacz zrobi wszystko, by nie dopuścić do sytuacji, w której jego alternatywna wersja zdobędzie wszechmoc i niewyobrażalne bogactwo. Album będzie dostępny w dwóch wariantach okładkowych, a każdy egzemplarz zawierać będzie także jedną z czternastu wyjątkowych, alternatywnych okładek, które są prawdziwą gratką dla kolekcjonerów.
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 04.12.24
Wymiary: 18 x 27 x 1,5 cm
Oprawa: twarda
Stron: 96
PODSUMOWANIE
Rok 2024 pokazał, że Disney potrafi umiejętnie korzystać ze wszystkich swoich nabytych w ciągu ostatnich lat licznych marek oraz franczyz, zarówno na filmowym polu, jak i w dziedzinie powieści graficznej – rozwijając istniejące światy „Planety Małp”, „Obcego”, czy w końcu ciągle rozszerzające się uniwersum Marvela udowodnił, że superbohaterski panteon może pomieścić na swoim podium jeszcze wielu herosów i to nie tylko tych występujących w przeszłości pod szyldem 20th Century Fox. Po nieoczekiwanym duecie arcyłotrów, którzy w ostatniej produkcji z V fazy MCU nie boją się łamać czwartej ściany wytwórnia Myszki Miki postanowiła iść o krok dalej i namieszać także na kartkach historii rysunkowych – „Wujek Sknerus i Dziesięciocentówka nieskończoności” według pomysłu Jasona Aarona to kolejny kamień milowy rozpoczynający nową erę disnejowskiego komiksu i wprowadzający uwielbianą od dekad postać kaczego milionera do uniwersum Marvela. Nawiązująca do najlepszych tradycji przygodowych z Wujkiem Sknerusem, w tym dzieł takich legend jak Carl Barks i Don Rosa, ta wciągająca i pełna akcji opowieść łącząca epickość znaną z wielkoekranowych blockbusterów Marvela (scena walki Sknerusa z braćmi Be w przestworzach) z ukochanymi bohaterami Disneya przypadnie do gustu zarówno wieloletnim fanom, jak i nowym czytelnikom, którzy dopiero odkrywają świat Kaczogrodu. Gdy Don Rosa w latach 90. ubiegłego wieku postanowił uporządkować kacze uniwersum i spisać biografię znanego dusigrosza pod postacią antologii „Życie i czasy Sknerusa McKwacza” chyba nigdy nie przypuszczał, że losy najbogatszego kaczora na świecie który zwiedził cały ziemski glob zaprowadzą go na granicę alternatywnych rzeczywistości, gdzie będzie musiał zmierzyć się ze swoim największym dotąd wrogiem – złowieszczą i obdarzoną nadnaturalnymi mocami wersją samego siebie. Koniec przygód na ziemskim świecie to jednocześnie początek zupełnie nowych międzywymiarowych wojaży – kto wie, gdzie jeszcze zawiodą nas płetwy starego „wujaszka”, który ma w sobie więcej werwy, niż niejeden młody człowiek i kaczor.
Recenzja powstała dzięki współpracy z wydawnictwem Egmont.