Świąteczny prezentownik Filmosfery #2: Muzyka
Arkadiusz Kajling | 22 dni temuŹródło: Filmosfera
W bieżącym roku nie tylko fani wersji pudełkowych ich ulubionych filmów mieli powody do świętowania, ale i entuzjaści soundtracków nie powinni raczej narzekać na rynek wydawniczy w naszym kraju – rok 2024 to premiery wielu ścieżek dźwiękowych zarówno na dyskach CD, jak i na cieszących się coraz większą popularnością wśród kolekcjonerów czarnych płytach, nierzadko w pięknych wizualnie edycjach z przyciągającym oko designem. Miłośnicy ilustracji muzycznych mogli wybierać m.in. pomiędzy kolejną udaną kompilacją z uniwersum Marvela do „Deadpool & Wolverine”, wyczekiwaną filmową adaptacją kultowego musicalu „Wicked” z brawurowymi wykonaniami piosenek przez Cynthię Erivo i Arianę Grande, czy niespodziewanym albumem Lady Gagi „Harlequin”, towarzyszącym sequelowi „Jokera”, w którym ekscentryczna piosenkarka składa hołd muzycznej tradycji Nowego Jorku. Wiele tegorocznych premier to także odniesienia do świata X muzy na najnowszych płytach Sabriny Carpenter, czy Duy Lipy. Która muzyka zatem sprawdzi się jako idealny prezent dla audiofila, w takt której cała rodzina będzie się kołysać zaraz po wigilijnym kolędowaniu?


1. DEADPOOL & WOLVERINE OST (PEŁNA RECENZJA | KUP CD)

Najnowsza propozycja ze studia Marvela „Deadpool & Wolverine” celebruje dołączenie mutantów do MCU – film jest bowiem pierwszą częścią cyklu od chwili przejęcia 20th Century Fox przez Disneya – i robi to w wielkim stylu stawiając wszystko na jedną kartę: nowy Deadpool to w końcu jedyny film od Marvela, który zadebiutuje w 2024 roku na ekranach kin. Jednak studio filmowe odpowiedzialne za bohaterskie superprodukcje jak się okazuje trzyma asa w dłoni – ten długo wyczekiwany crossover komicznych antyherosów znanych z komiksów skutecznie przyciągał uwagę fanów już w fazie produkcji, a kolejne plotki z planu podgrzewały tylko atmosferę ekscytacji: finalnie otrzymaliśmy ultimate bromance i road trip na autostradzie nostalgii w jednym, ale jest to jazda bez trzymanki, której towarzyszą także zaskakujące występy gościnne pieczętujące mariaż tych dwóch różnych światów superherosów. Jeśli obawialiście się, że włączenie Deadpoola do Marvela (a faktycznie Disneya) go zbyt ugrzeczni i przesunie postać graną przez Ryana Reynoldsa na margines całego uniwersum, to możecie być spokojni – ostatnia część V fazy MCU otrzymała kategorię wiekową R, czyli przeznaczoną wyłącznie dla widzów dorosłych jako pierwsza produkcja Marvela w historii! Dla wszystkich jest natomiast oficjalny soundtrack do filmu wydany na płytach CD i winylu, który zawiera nieoczekiwane muzyczne przeboje sprzed lat okraszone szczyptą nowszych utworów z dodatkiem elektronicznego score’u Roba Simonsena. To wybuchowe połączenie ma szansę przypaść do gustu tego lata wszystkim, którzy lubią przypominać sobie smaki rozrywki sprzed lat, a nowy Deadpool zdaje być właśnie takim filmowym koktajlem Mołotowa. Zresztą przyznajmy to – tego duetu chciał niemal każdy.


2. WICKED OST (PEŁNA RECENZJA | KUP CD)

O wielkoekranowej adaptacji broadwayowskiego hitu mówiono już w 2012 roku, jednak ze względu na wiele opóźnień produkcyjnych, czy zmiany koncepcji reżyserskich, realizacja przedsięwzięcia rozpoczęła się dopiero dekadę później, a kierownik projektu Jon M. Chu postanowił podzielić materiał na dwie części, pozwalając dzięki temu bardziej zgłębić rozbudowane wątki fabularne i lepiej oddać skomplikowaną relację między Elfabą i Glindą, w które wcieliły się Cynthia Erivo oraz Ariana Grande – dla młodej amerykańskiej piosenkarki, która podczas tegorocznej Met Gali wykonała na żywo utwór „Once Upon A Dream” z disnejowskiej „Śpiącej królewny”, udział w filmowej ekranizacji „Wicked” był dosłownie baśniowym wydarzeniem i powrotem do korzeni jej teatralnej kariery. Po wynikach box office’u i reakcjach kinomaniaków wyraźnie widać, że w kinowej publice tak uprzedzonej do kinowych musicali „coś się zmieniło, coś już nie jest takie samo” – ostatni weekend przed świętem Dziękczynienia pokazał pewien zwrot Amerykanów w kierunku filmowych musicali: podczas gdy w multipleksach rządził „Wicked”, na deskach Broadwayu tryumfy święciła muzyczna adaptacja „Ze śmiercią jej do twarzy” (to w pewnym sensie również opowieść o dwóch wiedźmach, które nie chcą zaakceptować swojej powierzchowności). I chociaż stare przysłowie głosi „jesteś inny, jesteś winny”, to musical o początkach Elfaby stara się wyczerpująco odpowiedzieć na pytanie: Czy każdy rodzi się zły, czy zło jest jedynie wynikiem osobistych doświadczeń i ludzkich przekonań? Cynthia Erivo  w swojej brawurowej inkarnacji niezrozumianej wiedźmy nie tylko pokonuje grawitację ludzkich uprzedzeń, które kiedyś ściągały ją w dół, ale przezwycięża własne ograniczenia akceptując siebie dokładnie taką, jaka jest – nie bez powodu fraza „unlimited” wybrzmiewa w kilku miejscach na soundtracku, a oglądając na dużym ekranie najświeższe dzieło Jona M. Chu możemy też zachwycić się nad tym jak nieposkromiona jest ludzka wyobraźnia w ciągłym podnoszeniu sobie poprzeczki i wyznaczaniu wciąż nowych standardów.


3. DUA LIPA - RADICAL OPTIMISM (PEŁNA RECENZJA | KUP CD)

Drugi album brytyjskiej piosenkarki o albańskich korzeniach pt. „Future Nostalgia” z porywającymi do tańca i mocno inspirowanymi syntetycznym disco rodem z lat 80. ubiegłego wieku piosenkami odcisnął swój ślad na popularnej muzyce, coraz częściej czerpiącej inspiracje z ubiegłych dekad. I gdy wszyscy już założyli, że dwudziestodziewięcioletnia gwiazda będzie dalej grzecznie podążać tą przetartą przed laty ścieżką, Dua Lipa postanowiła obrać inny kierunek, czego zapowiedzią był zeszłoroczny wkład w soundtrack do filmu „Barbie” Grety Gerwig – w teledysku do piosenki „Dance The Night” w pierwszych sekundach klipu widzimy rozbijającą się ogromną kulę dyskotekową, co miało stanowić symboliczne zerwanie z dotychczasową artystyczną drogą i podążanie w zupełnie nowym kierunku. Na najnowszym albumie w ciągu trzydziestu pięciu minut artystka przedstawia nam koncepcję radykalnego optymizmu i swój sposób na rozwiązywanie problemów w romantycznej relacji przy akompaniamencie muzyki z silnymi inspiracjami britpopem i wkraczającej w neo-psychodeliczne obszary rocka. I chociaż większość utworów dotyczy raczej unikania głębi, niż porządnego nurkowania w niezbadane rejony, to trzeba przyznać, że zarówno widoki jak i dźwięki tworzą koherentną całość, w której dobrze znana nam nostalgia jest wszechobecna, aczkolwiek uwspółcześniona i pomysłowo urozmaicona. „Radical Optimism” pozwala nam nie tylko cieszyć się muzyką, która celebruje pozytywne emocje, ale i z optymizmem patrzeć na dalszy rozwój kariery jednej z najbardziej popularnych dziś artystek sceny muzycznej, która nie wchodzi dwa razy do tej samej wody, choć czuje się w niej jak prawdziwa mitologiczna morska syrena za każdym razem uwodząc słuchaczy swoim niepowtarzalnym i hipnotyzującym wokalem, sprawiając, że wracamy po więcej.


4. LADY GAGA - HARLEQUIN (PEŁNA RECENZJA | KUP CD)

Wychodząca poza ramy skandalizującej pop gwiazdy nastolatków Lady Gaga po niezwykle udanej, nagrodzonej statuetkami Grammy współpracy z muzyczną legendą Tonym Bennettem już po raz trzeci zwraca się w stronę amerykańskich klasyków tym razem z broadwayowskiego kanonu – artystka której coraz częściej zdarza się gościć na wielkim ekranie na najnowszym albumie oddaje hołd muzycznej tradycji Wielkiego Jabłka, przybierając jednocześnie zupełnie nowy wizualny image zainspirowany jej rolą ukochanej szaleńczego Jokera, który w sequelu musi zmierzyć się z demonami swojej przeszłości. Piosenkarka nie wychodząc z roli Harley Quinn proponuje zestaw trzynastu utworów, które usłyszymy w filmie Todda Phillipsa, ale w odmiennych aranżacjach i z zupełnie inną interpretacją, okraszonych nowymi kompozycjami dowodząc muzycznej wszechstronności Lady Gagi – z tej aury jazzowych standardów z pewnością wyłamuje się „The Joker” z musicalu „The Roar of the Greasepaint – The Smell of the Crowd” z 1964 roku będący współczesnym nawiązaniem do muzyki lat 60. Być może najciekawszym utworem na krążku jest jedna z dwóch premierowych kompozycji podpisanych prawdziwym nazwiskiem wokalistki Germanotta pt. „Happy Mistake”, rozpoczynająca się delikatnie od akustycznej gitary, by ostatecznie odsłonić dość nieoczekiwanie swoje dramatyczne oblicze – tytułem tej piosenki można z powodzeniem podpisać eksperyment Todda Phillipsa, z którego obronną ręką wychodzi sama Gaga. Odsłuchując „Harlequin” zaraz po oficjalnym soundtracku mamy wręcz wrażenie, że uśmiech tak naprawdę wcale nie schodzi z twarzy gwiazdy popu już od pierwszych nut radosnego „Good Morning”, jakby sama Harley Quinn ustami artystki chciała wszystkich dookoła zapytać „Why… so… serious?”


5. SABRINA CARPENTER - SHORT N’ SWEET (PEŁNA RECENZJA | KUP CD)

Patrząc na to jak zawrotną karierę w ostatnim czasie robi Sabrina Carpenter, która dzięki filigranowej figurze zwinnie i z gracją wspina się po drabinie popkultury, można dojść do wniosku, że jest nie tylko wchodzącą gwiazdą światowego show-biznesu umiejętnie łączącej niszowe gatunki muzyki z odniesieniami do kultowych filmów w swojej twórczości, ale i osobowością kreującą zarówno muzyczne, jak i modowe trendy – ze zwykłej „a girl” w ekspresowym tempie awansowała na „it girl” wyznaczając co jest dziś modne i pożądane, czego najlepszym dowodem jest stylizowana w duchu retro garderoba piosenkarki podczas najnowszej trasy „Short n’ Sweet” z nieoczekiwanymi zmianami strojów na każdym z koncertów. To podczas nich możemy usłyszeć jeden z nieopublikowanych na CD utworów „Busy Woman”, który zgodnie z tytułem zasłużenie definiuje dwudziestopięcioletnią Carpenter jako zapracowaną młodą kobietę – artystka pomimo dnia wolnego od obowiązków pod koniec października wystąpiła gościnnie na jednym z przystanków „The Eras Tour” Taylor Swift, gdzie obie panie wykonały na żywo nieoczekiwany duet ku uciesze zgromadzonych fanów. Sporym zaskoczeniem dla miłośników talentu Sabriny jest także jej najnowsze wydawnictwo, które chociaż sygnowane było promocyjnymi retro-popowymi kawałkami, to w rzeczywistości jest mieszanką wybuchową różnych ulubionych stylów wokalistki z wyczuwalnymi i dominującymi nutami country oraz funku, ubranymi w estetyczne opakowanie, a każda z jego dwunastu piosenek jest wyjątkowa na swój sposób i skierowana do innego smakosza – w końcu ten album jest niczym ulubiona poranna kawa, która w niezwykle finezyjny sposób rozbudza u progu kolejnego dnia nasze zmysły, pozwalając niespiesznie delektować się ich subtelnym smakiem przy promieniach wstającego słońca.


6. LOREENA MCKENNITT - THE ROAD BACK HOME (PEŁNA RECENZJA | KUP CD)

Loreena McKennitt jest dziś na takim etapie kariery, że mogłaby równie dobrze pójść w ślady koleżanek po fachu, z którymi jest najczęściej porównywana: Enyi, która wydała swój ostatni album dziewięć lat temu oraz Sary Brightman, czyli pierwszej Christine z musicalu „Upiór w operze”, która ostatnie lata poświęciła na świąteczne koncerty, powracając po trzech dekadach na deski teatru w roli Normy z „Sunset Boulevard”. Najstarsza z tej trójki kanadyjska pieśniarka jest stale obecna nie tylko na koncertowych festiwalach, ale i na rynku wydawniczym – w tym roku oddała w ręce fanów aż dwa wydawnictwa live: album świętujący trzydzieści lat od powstania „The Mask And Mirror” i „The Road Back Home”, który ma przypominać miłośnikom twórczości McKennitt o początkach jej kariery i czasach, gdy życie było znacznie prostsze i bardziej związane z otaczającym człowieka światem natury. To osobiste i nostalgiczne spojrzenie wstecz, ale jednocześnie niespieszna podroż przez dekady tradycji i folkloru irlandzkiego dziedzictwa, które nierzadko stanowią naturalne muzyczne tło dla seriali i filmów osadzonych w tym charakterystycznym zakątku ziemi – wybrany na singiel promujący wydawnictwo „Wild Mountain Thyme” posłużył również za tytuł filmu z 2020 roku (w polskiej wersji „Miłość po sąsiedzku”) z Jamie Dornanem i Emily Blunt, która także wykonuje ten folkowy szlagier podczas konkursu talentów w lokalnej karczmie. W tej wzruszającej scenie do granej przez brytyjską aktorkę introwertycznej Rosemary spontanicznie włączają się wszyscy bywalcy wydarzenia, co tylko potwierdza słowa rudowłosej McKennitt o mocy tego utworu, który jednoczy miejscową społeczność, łącząc ją duchowo z zamierzchłymi czasami, kontynuując w ten sposób tradycję i pamięć o przeszłych pokoleniach.