Weekendowa Filmosfera #67
Katarzyna Piechuta | 2021-04-23Źródło: Filmosfera
Przed nami weekend – ostatni weekend kwietnia. Niby minął już ponad miesiąc astronomicznej wiosny, ale pogoda nas nie rozpieszcza i niekiedy przypomina raczej jesienną aurę… gdybyście więc przypadkiem zalegli w najbliższych dniach na kanapie, to podpowiadamy, jakim seansem filmowym warto sobie te chwile wytchnienia umilić.

1. Musicalowy piątek z „Music” (2021), reż. Sia [#CHILI]
„Music” to melanż dramatu z musicalem. Sia doskonale połączyła szare, dość brutalne życie bohaterów z multikolorowymi sekwencjami musicalowymi. Sfera musicalowa to tak naprawdę świat spostrzegany przez Music. Mocno kolorowy, szalony, pełen nieoczywistych, melodyjnych dźwięków, gdzie nawet najtrudniejsze sytuacje, jak pożegnanie na zawsze z kimś bliskim sercu, są okazją aby zaśpiewać. Aby wyrazić siebie. W „Music” muzyka i taniec są ukazane jako sfera komfortu, sfera bezpieczeństwa, sfera wyrażania siebie, gdy werbalnie nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Sfera okazywania prawdziwej, szczerej, ale też trudnej miłości. W tej niezwykłej filmowej opowieści pięknie odnajdują się aktorki. Kate Hudson za rolę Zu została nominowana do Złotego Globu w kategorii „najlepsza aktorka w komedii lub musicalu”. Towarzyszy jej muza Sia, Maddie Ziggler, która kolejny raz udowadnia, że jest nieziemsko utalentowaną młodą dziewczyną. „Music” to nieoczywiste kino. Warte obejrzenia. Nie tylko dla fanów twórczości Sia, choć reżyserka mocno odcisnęła swój styl na filmie. Znakomite sekwencje musicalowe z poruszającą muzyką. Choć przyznam, że zwyczajna sfera fabularna urzekła mnie jeszcze mocniej. Prawdziwa i poruszająca. Polecam. Sylwia Nowak-Gorgoń



2. Niepokojąca sobota z „Tylko zwierzęta nie błądzą” (2019), reż. Dominik Moll [#HBOGO]
Film zaczyna się bardzo niepozornie. Nieśpieszna narracja stopniowo wprowadza widza w dość ponury klimat filmu, a początkowe miejsce akcji idealnie się do tego budowania klimatu nadaje, bowiem naszym oczom ukazuje się ponury krajobraz niewielkiego francuskiego miasteczka przysypanego śniegiem. W śnieżnej zamieci znika kobieta, pozostawiając po sobie jedynie samochód na poboczu. Od tego momentu reżyser prowadzi nas kolejno przez historie pięciu osób, odsłaniając nam, kawałek po kawałku, historię zdarzeń. Nie dajcie się zwieźć tej początkowej „nudzie” i nie zrażajcie się – ta powolność ma jedynie spotęgować późniejszy efekt, a gwarantuję, że będzie nim zaskoczenie. „Tylko zwierzęta nie błądzą” to film pełen atmosfery niepokoju, jednak to nie tylko thriller, a również obraz dramatyczny, poruszający wątki psychologiczne i emocjonalne. Jednak to, co jest największą zaletą filmu, to niewątpliwie jego konstrukcja. Gdy kolejne kawałki opowiadanej historii zaczynają się z czasem łączyć w spójną całość, zaczynamy doceniać koronkową pracę scenarzystów (Gilles Marchand, Dominik Moll). Zarówno ta niezwykle oryginalna fabuła, jak i stopniowe potęgowanie zaciekawienia widza sprawiają, że z każdym kolejnym odsłoniętym elementem układanki jesteśmy coraz bardziej ciekawi kolejnego… emocjonujący seans gwarantowany. Katarzyna Piechuta



3. Pełna testosteronu niedziela z „Niezniszczalnymi 3” (2014), reż. Patrick Hughes [#CINEMAN]
W roku 2010 Sylvester Stallone w pierwszej części „Niezniszczalnych” w wyśmienitym (auto)ironicznym stylu złożył hołd gatunkowi, który wyniósł go na wyżyny (nie tylko Hollywood, ale i całego globu), równocześnie z sentymentalną nutą żegnając się z jego czystą postacią. „Niezniszczalni” okazali się kasowym hitem, który skradł serca widzów na całym świecie. Nic dziwnego, że film doczekał się kilku kontynuacji. W trzeciej części cyklu ekipa Niezniszczalnych musi zmierzyć się ze starym przyjacielem, który jest także założycielem grupy, Conradem Stonebanksem (Mel Gibson). Dawny kompan pragnie zemsty oraz unicestwienia ekipy starszych panów, którzy potrafią zrobić porządną rozpierduchę. Sceny akcji, humor, jak i efekty specjalne są atrakcyjne, ale także mocno przerysowane, co z jednej strony może razić, z drugiej jest wyśmienitym nawiązaniem do kina sensacyjnego lat 80. i 90. Ale i tak główną atrakcją „Niezniszczalnych 3” jest obsada. Sylwester Stallone, Jason Statham, Harrison Ford, Arnold Schwarzenegger, Wesley Snipes, Dolph Lundgren, Jet Li potwierdzają po raz kolejny swoje filmowe emploi – facetów ze stali, o nieskażonych złem sercach, dla których przyjaźń jest najważniejszą wartością w życiu. Wśród tych wszystkich aktorskich legend jednak prym wiedzie ktoś inny i jest to niemałe zaskoczenie. Fantastyczny występ zalicza dawny Desperado. Aktorska kreacja Antonio Banderasa, który jako jedyny wyłamuje się ze swojego znanego wizerunku filmowego, jest jednocześnie przekomiczna, jak i wzruszająca. Film aż tętni dobrą energią, gdy na ekranie pojawia się Hiszpan w roli Galgo. Podsumowując, miłośnicy tego gatunku będą usatysfakcjonowani, zaś reszta świata też nie powinna się nudzić. Sylwia Nowak-Gorgoń