Tele-Hity Filmosfery
Katarzyna Piechuta | 2013-11-01Źródło: Filmosfera
Piątek (1.11), TVP 1, 17:25
Chłopiec w pasiastej piżamie (2008)
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Reżyseria: Mark Herman
Obsada: Asa Butterfield, Jack Scanlon, Vera Famiga, David Thewlis
Opis: Lata 40-te, czas wojny. Bruno ma 8 lat mieszka w Berlinie razem z siostrą i rodzicami. Jednak pewnego dnia rodzina przenosi się na wieś, aby towarzyszyć ojcu (niemieckiemu oficerowi) w jego nowej pracy. Bruno łamie zakaz opuszczania nowego domu i poznaje okolicę. W ten sposób zaprzyjaźnia się ze Szmulem - chłopcem, który mieszka w innym, nieznanym świecie za kolczastym ogrodzeniem…
Rekomendacja Filmosfery: Markowi Hermanowi udało się stworzyć jeden z najbardziej interesujących filmów ostatnich lat. Aż trudno uwierzyć, że 5 lat wcześniej ten sam reżyser nakręcił „Miasto nadziei” – słabą, przewidywalną i mało zabawną komedię romantyczną. „Chłopiec w pasiastej piżamie” to obraz piękny i wstrząsający zarazem, ukazujący wojnę z perspektywy 8-letniego chłopca, którego ojciec jest komendantem obozu koncentracyjnego. Ta odmienna perspektywa – perspektywa dziecka – pozwala widzowi na przyjrzenie się pewnym kwestiom na nowo, myślenie w sposób nieszablonowy, a także dostrzeżenie prostoty i ufności, z jaką dziecko patrzy na świat. Dlatego rzeczywistość wykreowana w filmie jest bardzo kolorowa i w niczym nie przypomina obrazu wojny, jaki znamy z innych filmów. Asa Butterfield, który wcielił się w postać 8-letniego Bruno, mimo swego młodego wieku pokazał, że na wiele go stać. Tego samego zdania był chyba również Martin Scorsese, gdyż obsadził chłopca w tytułowej roli w swoim najnowszym filmie „Hugo i jego wynalazek”. Filmowi zarzuca się brak realizmu – fakt, obraz obozu koncentracyjnego jest daleki od rzeczywistości i nie sposób temu zaprzeczyć. Jednak nie o wierne oddanie realiów w tym filmie chodziło – najważniejsze jest przesłanie, ono zaś jest uniwersalne. „Chłopiec w pasiastej piżamie” niewątpliwie daje do myślenia. Film nie zapewni nam odprężającej rozrywki, za to skłoni do refleksji i z pewnością pozostawi po sobie ślad w naszej pamięci.
Piątek (1.11), TVP 1, 0:15
33 sceny z życia (2008)
Produkcja: Polska, Niemcy
Reżyseria: Małgorzata Szumowska, Agnieszka Kurzydło
Obsada: Julia Jentsch, Maciej Stuhr, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Andrzej Hudziak, Izabela Kuna
Opis: Bohaterką filmu jest 33-letnia artystka Julia (Julia Jentsch). Film opowiada o jednym roku, w którym jej cały świat wywrócił się do góry nogami. Po śmierci rodziców cała rodzina Julii rozpierzcha się i dziewczyna zostaje sama. Jedyną osobą, która przy niej zostaje, jest jej stary przyjaciel - 45-letni Adrian (Peter Gantzler). "33 sceny z życia" to opowieść o doświadczeniu, jakim jest śmierć bliskiego członka rodziny. O tym, jaki ma to wpływ na rodzinę, jak rozbija i trwale zmienia życie wszystkich osób.
Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Szumowska w swoim filmie oswaja ze śmiercią, ale poprzez fakt obcowania z nią, starając się przekonać widza, że nie taka kostucha straszna, jak ją w średniowieczu malowali. Nie ma mowy o desakralizacji, bo Szumowska pokazuje rzeczy takimi, jakimi są. „33 sceny z życia” są interesujące nie tylko pod względem fabularnym, ciekawie prezentuje się również warstwa formalna. Całość obrazu jest podzielona na części, które scala główny temat filmu – śmierć. Rozdzielają je swoiste interwały z czarnym ekranem i głośną, współczesną muzyką poważną autorstwa Pawła Mykietyna. Taka forma obrazu zdecydowanie wprowadza pełne oczekiwania napięcie. Aktorsko film Małgorzaty Szumowskiej stoi na całkiem przyzwoitym poziomie. Julia Jentsch, Izabela Kuna, Maciej Stuhr, Peter Gantzler i Andrzej Hudziak stają na wysokości zadania. Genialnie, w roli umierającej Barbary, wypada Małgorzata Hajewska-Krzysztofik. Aktorka jest tak przekonująca, że ma się wrażenie uczestniczenia w rzeczywistej śmierci. Przyznaję, że Małgorzata Szumowska zrobiła kawał dobrego kina, kina które pokazuje życie bez cukierkowego ubarwiania, kina które gra na emocjach, które nie zostawia widza obojętnym. „33 sceny z życia” polecam i to bardzo gorąco.
Niedziela (3.11), TV 4, 15:15
Tańczący z wilkami (1990)
Produkcja: USA
Reżyseria: Kevin Costner
Obsada: Kevin Costner, Mary McDonnell, Graham Greene, Rodney A. Grant
Opis: Dunbar, porucznik wojsk Unii, zostaje wysłany daleko na Zachód, by strzec fortu. Tam spotyka Siuksów. Początkowe obawy i wzajemna rezerwa powoli ustępują przyjaźni i sympatii. W końcu Indianie zaczynają traktować Dunbara jako pełnoprawnego członka szczepu. Innego zdania są jednak pojawiający się w okolicy amerykańscy żołnierze, którzy uważają go za zdrajcę i renegata.
Rekomendacja Filmosfery: Choć „Tańczący z wilkami” jest westernem, to jednak posiada wiele cech, które czynią z niego dość nietypowego przedstawiciela tego gatunku filmowego. Przez większą część trwania filmu, obraz tchnie prawdziwym spokojem. Fantastyczne zdjęcia i słynna już ścieżka dźwiękowa (Oscary zdobyte w obu kategoriach) sprawiają, że „Tańczący z wilkami” to prawdziwa uczta dla oczu i uszu. Choć film nie należy do najkrótszych i trwa 3 godziny, nie dłuży się. Fabuła rozwija się stopniowo, bez pośpiechu, jednak to działa tylko i wyłącznie na korzyść filmu – sami nawet nie wiemy, kiedy zżywamy się z bohaterami, a oglądana historia całkowicie nas pochłania. Kevin Costner nie zapisał się złotymi zgłoskami w historii kina jako aktor, jednak wyreżyserowaniem „Tańczącego wilkami” stanowczo zasłużył sobie na to, by o nim nie zapomnieć. Fani klasycznych westernów być może się ze mną nie zgodzą, ale dla mnie „Tańczący z wilkami” to jeden z najlepszych filmów należących do tego gatunku. I wcale nie trzeba być miłośnikiem westernów, aby zachwycić się obrazem Costnera – „Tańczący z wilkami” jest po prostu filmem tak pięknym i bogatym w zalety, że każdy odnajdzie w nim coś dla siebie.
Niedziela (3.11), TVP Kultura, 19:50
Sala samobójców (2011)
Produkcja: Polska
Reżyseria: Jan Komasa, Agnieszka Kurzydło
Obsada: Jakub Gierszał, Roma Gąsiorowska, Agata Kulesza, Krzysztof Pieczyński
Opis: Dominik to zwyczajny chłopak. Ma wielu znajomych, najładniejszą dziewczynę w szkole, bogatych rodziców, pieniądze na ciuchy, gadżety, imprezy i pewnego dnia jeden pocałunek zmienia wszystko. „Ona” zaczepia go w sieci. Jest intrygująca, niebezpieczna, przebiegła. Wprowadza go do „Sali samobójców”, miejsca, z którego nie ma ucieczki. Dominik, w pułapce własnych uczuć, wplątany w śmiertelną intrygę, straci to, co w życiu najcenniejsze…
Rekomendacja Filmosfery: Film Komasy wywołał burzliwą dyskusję i podzielił widzów na tych, którzy zachwycili się „Salą samobójców” oraz takich, którzy nie dostrzegają w niej żadnego fenomenu. Obie strony mają oczywiście swoje argumenty. To, co można zaliczyć na plus „Sali samobójców”, to podjęta w niej tematyka. W polskim kinie poruszano różnego rodzaju problemy nastolatków, jednak często były one nieco oderwane od rzeczywistości, a wiele z tych filmów uległo już niejako przeterminowaniu. Film Komasy to obraz „na czasie”, stara się uchwycić aktualne problemy. Czy mu się to udaje? To niech już każdy oceni sam. Uwagę zwraca też dobra gra aktorska wcielającego się w głównego bohatera Jakuba Gierszała – jego postać często jest aż denerwująca, ale to tym bardziej świadczy o dużych zdolnościach młodego aktora. I w końcu należy wspomnieć o innowacyjnej formie tego filmu, łączącego elementy fabuły i animacji. Na ile ten pomysł się sprawdził, oceńcie sami.
Czwartek (7.11), CBS Europa, 20:00
Batman (1989)
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Reżyseria: Tim Burton
Obsada: Michael Keaton, Jack Nicholson, Kim Basinger, Robert Wuhl, Pat Hingle
Opis: Pod postacią Batmana, człowieka-nietoperza, kryje się atletycznie zbudowany, super inteligentny mężczyzna, uzbrojony w niesamowitej konstrukcji w przedmioty służące walce i przemieszczaniu się w przestrzeni. Powołaniem naszego bohatera jest niesienie pomocy i wybawienia wszystkim będącym w potrzebie ludziom. W jego niezwykłych przygodach towarzyszy mu super atrakcyjna reporterka. Najpotężniejszym przeciwnikiem Batmana jest wróg publiczny – Joker – odrażająca postać o czarnej psychice.
Rekomendacja Filmosfery (Radosław Sztaba): Batman to z całą pewnością jeden z najbardziej znanych komiksowych bohaterów w historii. Dla wielu postać kultowa. W ekranizacji komiksu z 1989 roku tytułową rolę zagrał Michael Keaton, dociekliwą dziennikarką została Kim Basinger, a w postać psychopatycznego Jokera o specyficznym poczuciu humoru wcielił się Jack Nicholson. I to Joker, a nie Batman, tak naprawdę brylował na ekranie, kradnąc wiele scen. Jemu zresztą poświęcona jest duża część filmu. Podczas gdy Keaton po prostu był rycerzem Gotham, Nicholson po mistrzowsku odegrał swoją rolę czyniąc z filmu prawdziwe widowisko. O sukcesie obrazu zdecydowały także nieograniczone pokłady wyobraźni reżysera. Tim Burton dość swobodnie potraktował komiks, nadał jednak filmowi przytłaczający, mroczny, baśniowy klimat. Spowite mgłą, obskurne, eklektyczne Gotham, to miejsce, w którym Batman czuł się nadzwyczaj świetnie (Oscar za najlepszą scenografię). W całość idealnie wkomponowała się muzyka Danny’ego Elfmana.