W ostatni piątek w kinach zadebiutowała najnowsza komedia Olafa Lubaszenki – "Złoty środek". Okazało się, że spośród dotychczasowych filmów tego reżysera, ten właśnie może poszczycić się najlepszym wynikiem pierwszego weekendu wyświetlania. Komedię przez trzy dni (20-22.03) obejrzało 70 064 widzów. Dla porównania: "Poranek kojota" zobaczyło w pierwszy weekend 62 895 osób, a "E=mc2" – 69 454 osoby.
"Złoty środek" to historia młodej dziewczyny z warszawskiej Pragi, Mirki (Anna Przybylska), która – choć wychowana i zakochana w typowo praskim klimacie – ukończyła prestiżowy wydział prawa. Wkrótce staje się dla mieszkańców starej kamienicy ostatnią deską ratunku… Przy pomocy swego stryja, mistrza charakteryzacji (Paweł Wilczak), zamienia się w rzutkiego prawnika, który wkrada się w męski świat, by zapobiec grubemu przekrętowi.
Przybylskiej, prócz Wilczaka, partnerują Cezary Pazura jako praski cwaniak i Szymon Bobrowski jako zagubiony nieco przedstawiciel palestry. Obok nich w filmie występują: Robert Gonera, Krzysztof Kowalewski, Edward Linde-Lubaszenko, Tamara Arciuch, Izabela Kuna i Edyta Olszówka oraz męska część Kabaretu Moralnego Niepokoju – Robert Górski i Mikołaj Cieślak. Ubiera ich wszystkich Tomasz Jacyków.
Przebieranki, zamiany ról – to motyw lubiany przez polskich widzów i niejednokrotnie wykorzystywany w przeszłości. Lubaszenko tak to komentował: – Polskie filmy z lat siedemdziesiątych są świetne, zawsze to powtarzam. "Poszukiwany, poszukiwana" jest bardzo dobrym przykładem, choć tam mamy odwrotną sytuację: mężczyzna udaje kobietę. Ale póki co, nie myślę o porównaniach. Jeśli później będzie można porównać nasz film w korzystny sposób z jakimś wybitnym dziełem – będę bardzo zadowolony.
Lubaszenko nie ukrywał też, że jego celem było przede wszystkim rozbawienie publiczności. Sądząc po wyniku pierwszego weekendu – cel osiągnął!