- Robiąc ten film, nie zauważyłem czegoś, co dziś widzę: że ten mój nonkonformistyczny bohater jest w pewnych momentach nieludzki, że jego przywiązanie do czystej cnoty jest może większe niż miłość do ludzi – powiedział Krzysztof Zanussi przed premierą zrekonstruowanego cyfrowo filmu „Constans”. Uroczysta projekcja miała miejsce w poniedziałek 11 kwietnia w warszawskim kinie Kultura.
Oprócz reżysera na scenie pojawili się również aktorzy: Małgorzata Zajączkowska, Cezary Morawski i Jan Jurewicz oraz współtwórcy filmu: Wiesława Dembińska (dźwięk) i Magdalena Biedrzycka (kostiumy). Na sali nie zabrakło też przedstawicieli instytucji, dzięki którym ta ponowna premiera była możliwa: Zespołu Filmowego TOR, Projektu KinoRP oraz domu postprodukcyjnego The Chimney Pot, który dokonał cyfrowej rekonstrukcji obrazu.
- Z przyjemnością obejrzę ten film, ponieważ obejrzę go z pewnością jako film zupełnie inny niż ten, który kręciłam prawie 32 lata temu – mówiła Małgorzata Zajączkowska. – Wygląda to bowiem tak, jakbym przyszła na premierę filmu swojej córki.
Jan Jurewicz przypomniał licznie zgromadzonej w kinie Kultura publiczności, że „Constans” był kręcony tuż przed sierpniem 1980 roku, a premiera miała miejsce już po tym pamiętnym miesiącu. - To był taki piękny okres, kiedy byliśmy nie tylko młodzi, ale także czyści, piękni i solidarni. Zdawało się nam, że tak już będzie zawsze. Niestety zostało to przerwane stanem wojennym, a potem schizofrenią lat 80-tych – opowiadał Jurewicz.
Jak wiadomo ostatni film Krzysztofa Zanussiego „Rewizyta” to niezwykły powrót do poprzednich prac reżysera. Powrót, który faktycznie przypomina fragmenty trzech starszych filmów („Barwy ochronne”, „Constans”, „Życie rodzinne”). Podczas prac nad „Rewizytą” okazało się, że kopia - matka „Constansu” jest w opłakanym stanie. Poza tym Studio Filmowe TOR zorientowało się, że tylko ten obraz z trzech wymienionych nigdy wcześniej nie był wydany na płytach DVD. Tak zapadła decyzja, by właśnie „Constans” poddać cyfrowej rekonstrukcji w pierwszej kolejności. Dopiero po tym obrazie odnowione zostaną „Życie rodzinne” i „Barwy ochronne”.
Rekonstrukcji „Constansu” podjął się dom postprodukcyjny The Chimney Pot, który w swym bogatym dorobku ma już takie prace, jak m.in.: „Sanatorium pod Klepsydrą”, „Rękopis znaleziony w Saragossie”, „Wesele” czy „Do widzenia, do jutra”. Cyfrową rekonstrukcję obrazu nadzorował po kątem artystycznym autor zdjęć do tego filmu – Sławomir Idziak. Wyraźnym życzeniem operatora było takie odnowienie obrazu, by nie utracić oryginalnego klimatu filmu.
- To założenie miało swoje konsekwencje w procesie cyfrowej rekonstrukcji obrazu – mówi Łukasz Rutkowski, który nadzorował prace w The Chimney Pot. – By rzeczywiście nie utracić klimatu filmu i zachować ziarno w nienaruszonej postaci musieliśmy każdą klatkę rekonstruować z osobna, ręcznie usuwać wszelkiego rodzaju uszkodzenia a każdą scenę traktować indywidualnie. Jedynym wyjątkiem było kilka scen nakręconych w Indiach. Tu obraz był tak bardzo zaziarniony, że sam operator zadecydował o jego wyrównaniu.
Konsekwencją wspomnianego wymogu była też konieczność zwiększenia nakładu prac. Nad 87 minutami materiału filmowego pracowało 8 osób przez około 2 miesiące. Cyfrowa rekonstrukcja rozpoczęła się od zeskanowania dostarczonej taśmy filmowej. Potem nastąpił konforming, czyli proces polegający na porównaniu zeskanowanego materiału z taśmą oryginalną lub dostępnymi wersjami filmu. Ponieważ celem rekonstrukcji jest uzyskanie oryginalnej (najdłuższej) wersji obrazu, dlatego konieczne było wyszukanie wszelkich ubytków, na przykład brakujących ujęć, klatek, dziur w obrazie itp. Następnym etapem prac była korekcja barwna dokonywana pod okiem operatora Sławomira Idziaka.
- „Constans” sprawił nam sporo trudności – wyznaje Michał Herman, kolorysta z The Chimney Pot. – Przede wszystkim z powodu bardzo wielu lokalizacji, w jakich film był kręcony. Jest tu Polska, są Indie, są plenery i wnętrza, a także ujęcia górskie i zimowe. Dość ciężka była praca nad kolorami we wszystkich tych miejscach, by w efekcie osiągnąć spójność kolorystyczną całego materiału. W rezultacie udało się osiągnąć zadowalający efekt.
Po korekcji barwnej przyszedł czas na standardowe etapy rekonstrukcji cyfrowej, czyli miedzy innymi: stabilizacja trzęsącego się obrazu, usuwanie migotania obrazu, ręczne podmalowywanie tzw. sklejek (śladów po kleju na łączeniach ujęć), usuniecie znaczników końców aktów (czarnych okrągłych dziur dawniej wycinanych w negatywie, by operator w kinie wiedział, kiedy należy włączyć drugi projektor), likwidacja różnego rodzaju śmieci, rys, śladów chemii i bakterii, które niszczyły negatyw.
Efekt tych wszystkich prac był wyraźnie widoczny na ekranie kina Kultura. „Constans” Krzysztofa Zanussiego wygląda dziś jak nowo narodzony, a jednocześnie nie stracił nic ze swojej oryginalnej elegancji. Dzięki cyfrowej rekonstrukcji duch tego filmu pozostanie zachowany na zawsze.