Tele-Hity Filmosfery (28.08.-3.09.2015)
Katarzyna Piechuta | 2015-08-30Źródło: Filmosfera
Niedziela (30.08), Polsat, 21:45
Skazani na Shawshank (1994)
Produkcja: USA
Reżyseria: Frank Darabont
Obsada: Tim Robbins, Morgan Freeman, Bob Gunton, William Sadler, Clancy Brown
Opis: Adaptacja powieści Stephena Kinga. Andy Dufresne odsiaduje karę dożywotniego więzienia za podwójne morderstwo, którego nie popełnił. W Shawshank rządzą sadystyczni strażnicy; dyrektor więzienia to hipokryta i oszust. Ale Andy jest sprytniejszy od każdego z nich; lata, jakie przyjdzie mu spędzić w celi, wykorzysta na przygotowanie misternego planu zemsty - tak zaskakującego, że zmyli nawet najbliższych współwięźniów.
Rekomendacja Filmosfery: „Skazani na Shawshank” to film, który po prostu trzeba zobaczyć. Rewelacyjny scenariusz, świetna reżyseria, muzyka i zdjęcia, genialne aktorstwo i do tego niesamowity klimat filmu sprawiają, że obraz Franka Darabonta jest lubiany na całym świecie, choć nie został doceniony w gronie filmowców tak, jak na to zasłużył (film nie zdobył żadnego Oscara, skończyło się jedynie na nominacjach). „Skazani na Shawshank” to film o przyjaźni, marzeniach i determinacji, ale nie tylko – można by wymienić jeszcze wiele wątków, jakie porusza, i prawd, jakie przekazuje. Jest to po prostu film mądry, zmuszający do myślenia, a przy tym można by go określić jako obraz ciepły – choć miejsce akcji stanowi więzienie, oglądając „Skazanych na Shawshank” odnosi się wrażenie, że film ma pozytywny wydźwięk. Może dlatego tak dobrze się go ogląda. I, co najważniejsze, niezależnie od tego, w jakich produkcjach ktoś gustuje, ten obraz ma tak wiele mocnych stron, że z pewnością każdy widz znajdzie w nim coś, co mu się spodoba.
Niedziela (30.08), TVN, 22:25
Wejście smoka (1973)
Produkcja: Hongkong, USA
Reżyseria: Robert Clouse
Obsada: Bruce Lee, John Saxon, Kien Shih, Ahna Capri, Angela Mao
Opis: Co trzy lata na prywatnej wyspie Hana odbywają się turnieje wschodnich sztuk walki. Spotykają się tam najlepsi z najlepszych, śmietanka karate, kung-fu etc. Rządowa agencja zwalczania przestępczości nakłania do współpracy mistrza kung-fu, który udaje się na wyspę Hana. Jego celem jest rozbicie urzędującego na wyspie gangu, którego szefem jest sam Han.
Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Pierwsze, co ciśnie mi się pod palce, jeśli chodzi o „Wejście smoka”, to podkreślenie, że film ten jest już klasykiem, ba – legendą! Obraz, który na całym świecie rozsławił Bruce’a Lee oparł się czasowi, opowiadana historia dalej wciąga, a pojedynki naprawdę ekscytują. Smaku produkcji dodaje fakt, że wszystkie walki odbywały się au naturel. Nie ma tu mowy o efektach specjalnych, liczą się więc prawdziwe umiejętności mistrzów-aktorów. I w odbiorze „Wejścia smoka” wcale nie przeszkadza fakt, że film miał swoją premierę ponad 40 lat temu, ani to, że dźwięki, tak charakterystyczne dla ówczesnego kina kung-fu, mogą trochę męczyć ucho. Wyrzeźbieni mężczyźni, którzy okładają się bez pamięci, piękne kobiety i egzotyczne krajobrazy. To wszystko znajdziemy w „Wejściu smoka”, zupełnie jak we współczesnym kinie akcji rodem z Fabryki Snów.
Wtorek (1.09), ale kino+, 18:20
Pan od muzyki (2004)
Produkcja: Francja
Reżyseria: Christophe Barratier
Obsada: Gérard Jugnot, François Berléand, Kad Merad, Jean-Baptiste Maunier, Marie Bunel
Opis: Bezrobotny nauczyciel muzyki, znajduje pracę w zakładzie poprawczym dla nieletnich jako wychowawca. Oszołomiony nieprzyjazną atmosferą a zwłaszcza nieudolnymi próbami zaprowadzenie żelaznej dyscypliny przez dyrektora postanawia zmienić życie wychowanków wprowadzając ich w czarodziejski świat muzyki…
Rekomendacja Filmosfery: Do tej pory Christophe Barratier dał światu jedynie cztery filmy, ale jeżeli na tym miałby poprzestać, to nie należy rozpaczać, bowiem wśród nich znajdziemy jeden szczególny obraz, a na takie nie trafia się zbyt często. „Pan od muzyki” to dzieło kompletne, można by rzec – doskonałe. Dzieło, które urzeka swoim pięknem zarówno w warstwie fabularnej, jak i audiowizualnej. Wciągająca historia francuskiego nauczyciela muzyki i jego podopiecznych na długo zapada w pamięć, a chwilami porusza do głębi. I choć film nie jest ciężkim dramatem szargającym naszymi emocjami, potrafi poruszyć nawet najbardziej zatwardziałe serca. Za tą niezwykłą siłą oddziaływania filmu stoi muzyka. Śpiew Jean-Baptiste Mauniera sprawia, że przechodzą nam ciarki po plecach, a usłyszane w filmie melodie krążą nam w głowie jeszcze długo po zakończonym seansie. Zdaje się, że Christophe Barratier doskonale wiedział, jak wielkie wrażenie potrafi wywrzeć na słuchaczach śpiew a capella chłopca o anielskim wręcz głosie. Cóż, Claude Debussy miał rację, mówiąc że „muzyka zaczyna się tam, gdzie kończą się słowa”.
Środa (2.09), TVN 7, 20:00
Nostalgia anioła (2009)
Produkcja: USA, Wielka Brytania, Nowa Zelandia
Reżyseria: Peter Jackson
Obsada: Saoirse Ronan, Mark Wahlberg, Rachel Weisz, Susan Sarandon, Stanley Tucci
Opis: Film jest zrealizowany w oparciu o książkę Alice Sebold „Nostalgia anioła”. Susie Salmon zostaje brutalnie zgwałcona i i zamordowana przez swojego sąsiada. To co się dzieje po jej śmierci obserwuje z nieba. Spoglądając w dół, snuje głosem czternastolatki powieść koszmarną, ale też pełną nadziei. Przez długie tygodnie po swojej śmierci Susie obserwuje życie, które toczy się już bez niej – przysłuchuje się pogłoskom na temat swojego zniknięcia, współczuje rodzicom, którzy ciągle wierzą, że córka się odnajdzie, obserwuje, jak ten, który ją zamordował, zaciera ślady zbrodni... Widzi jak małżeństwo jej rodziców rozpada się, ojciec ma obseję, aby się zemścić a siostra staje się osobą zupełnie obcą. Film będzie z pewnością piękną opowieścią o życiu i śmierci, radości i smutku, przebaczeniu i zemście, miłości, gojeniu duszy i zapominaniu.
Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): „Nostalgia anioła” miała być dla Petera Jacksona pewną artystyczną odmianą po sukcesach „Władcy Pierścieni” i próbą udowodnienia światu, że nie jest tylko artystą spod znaku Tolkiena. Plan niewątpliwie został zrealizowany, ponieważ „Nostalgia…” to błyskotliwy, pełen polotu i fantazji dramat. Reżyser po raz kolejny przedstawia widzowi prawdziwą magię kina, wynikającą zarówno z genialnych efektów specjalnych, jak i nieograniczonej wyobraźni twórcy, który potrafił wstrzymać pracę nad filmem z powodu niedopracowanej tęczy w pośmiertnym świecie głównej bohaterki. To wszystko sprawia, że „Nostalgia anioła” to piękne, wzruszające, perfekcyjnie zrealizowane i ujmujące dzieło z głębią.
Środa (2.09), TVN 7, 22:50
Szeregowiec Ryan (1998)
Produkcja: USA
Reżyseria: Steven Spielberg
Obsada: Tom Hanks, Tom Sizemore, Edward Burns, Vin Diesel, Matt Damon
Opis: II Wojna Światowa była przełomowym wydarzeniem XX wieku i decydującym momentem dla Ameryki i świata. Przesunęła granice państw. Na zawsze zmieniła tych, którzy ją przeżyli i ukształtowała pokolenia, które po niej nadeszły. Nazwana została "ostatnią wielką wojną".
Nic nie mogłoby przygotować żołnierzy na plaży Omaha do bitwy, którą właśnie mieli stoczyć. Przepełnieni nadzieją i determinacją, żaden z nich nie wiedział, czy uda mu się przeżyć. Patrząc na wybrzeże Normandii kapitan John Miller (Tom Hanks) wierzył, że walka, która ich czeka, jest największym wyzwaniem tej wojny. Nie wiedział, że to, co najtrudniejsze, jest jeszcze przed nimi. Gdy sprzymierzone wojska opanowały plażę Omaha, Miller otrzymał rozkaz poprowadzenia swojego oddziału za linię wroga w niebezpiecznej misji znalezienia i ocalenia jednego człowieka: szeregowca Jamesa Ryana (Matt Damon) - najmłodszego z czterech braci, jedynego, który przeżył. Pozostali trzej zginęli w walce.
W miarę jak oddział przedzierał się coraz głębiej na terytorium wroga, ludzie kapitana Millera zaczęli podawać w wątpliwość celowość tej wyprawy. Dlaczego dla jednego człowieka naraża się życie ośmiu... dlaczego życie tego szeregowca jest więcej warte niż ich wszystkich?
Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): „Szeregowiec Ryan” Stevena Spielberga to zdecydowanie jeden z najlepszych filmów wojennych w historii kinematografii. Reżyser w doskonały sposób łączy w swojej produkcji widowiskowe i pełne rozmachu kino batalistyczne (zapierająca dech w piersiach scena desantu w Normandii) oraz dramat wojenny, będący wypadkową zarówno indywidualnych rozterek głównych bohaterów, jak i skomplikowanej sytuacji na wojnie, uświadamiającej, że każda chwila i decyzja może być ostatnią. „Szeregowiec Ryan” to po prostu kino genialne i pozycja obowiązkowa dla każdego kinomaniaka.