Weekendowa Filmosfera #8
Katarzyna Piechuta | 2019-11-01Źródło: Filmosfera
Ten weekend na pewno wielu osobom upłynie pod znakiem spotkań rodzinnych i odwiedzania cmentarzy. Jednak jeśli po całym dniu znajdziecie wieczorem wolną chwilę na odpoczynek, to mamy dla Was na każdy dzień propozycje filmowe dostępne na platformach streamingowych.
Wojenny piątek z „Green Zone” (2010), reż. Paul Greengrass [#NETFLIX]
„Green Zone” to film antywojenny, oparty na dokumentalnej książce „Imperial Life in the Emerald City” napisanej przez dziennikarza Rajiva Chandrasekarana. Akcja rozpoczyna się wiosną 2003 roku. Reżim Saddama Husajna zostaje obalony. Stany Zjednoczone wchodzą na irakijski teren z priorytetowymi zadaniami: szerzyć demokrację, uspokoić rewolucyjne nastroje i przede wszystkim znaleźć kryjówki składowania broni masowego rażenia – bezpośrednią przyczynę najazdu na wroga. Paul Greengrass uderza w myśl przewodnią polityki USA. Obnaża rządowy system manipulacji. Pokazuje, że nasza percepcja świata ukształtowana i przefiltrowana została przez system władzy i przekaz medialny. Jednak czy można im ufać? Czy znamy prawdę? Świat Zachodu oparty został na dychotomii. My i Oni. Dobrzy i Źli. Gdy świat jest czarno-biały niby łatwiej stanąć po właściwej stronie, ale co zrobić, gdy dostrzeże się odcienie szarości? Sylwia Nowak-Gorgoń
Szalona sobota z „Druhnami” (2011), reż. Paul Feig [#NETFLIX]
„Druhny” ogłoszono damską odpowiedzią na „Kac Vegas”, jednak nie ma co ukrywać, że bliżej im do takich pozycji, jak „Dziennik Bridget Jones” czy „Seks w wielkim mieście” (mam tu na myśli serial, a nie koszmarną wersję kinową). Są słodko-gorzkim portretem współczesnych kobiet. Opowiadają z humorem o problemach życiowych, z którymi zmagają się główne bohaterki. Dlatego też „Druhny” to w głównej mierze ciekawie nakreślone wizerunki kobiet, co rzadko zdarza się we współczesnym kinie. Obraz Feiga oprócz bardzo wyraziście nakreślonych bohaterek, wśród amerykańskich komedii wyróżnia się także naprawdę bardzo zabawnymi, ciętymi i odrobinę niegrzecznymi dialogami. Interesująco przedstawia się także wątek miłosny. Nienachalnie i z dużym luzem. Film tylko w USA zarobił przeszło 160 milionów dolarów (szacowany budżet filmu to 32 miliony dolarów). Sylwia Nowak-Gorgoń
Urocza niedziela z „Frankenweeniem” (2012), reż. Tim Burton [#HBOGO]
Animacja „Frankenweenie” to remake krótkometrażowego filmu Tima Burtona z 1984 roku o takim samym tytule. Główny bohater to chłopiec o imieniu Victor, wrażliwy outsider, zafascynowany kinem oraz nauką. Na skutek nieszczęśliwego przypadku Sparky, ukochany pies Victora, ginie pod kołami samochodu. Chłopiec, zainspirowany przez nauczyciela fizyki, postanawia przywrócić psa do życia. Brzmi znajomo? „Frankenweenie” obfituje w nawiązania do historii o potworze Frankensteina, ale jest także hołdem złożonym horrorowi jako takiemu – widać, że Burton wyraził w animacji swoją miłość do tego gatunku filmowego. Wizualna strona jest wprost mistrzowska. Dziwaczne fryzury i aparycja bohaterów, charakterystyczne dla Burtona postaci z wielkimi głowami i wyłupiastymi, podkrążonymi oczami są dopracowane w każdym szczególe. Jeśli chodzi o Sparky’ego – nie mogłam wyjść z podziwu, że rusza się jak prawdziwy pies! Każdy posiadacz czworonoga zobaczy analogię w wesołych podskokach, drapaniu się po uchu czy układaniu do snu. A przywrócony do życia Sparky chyba nie mógłby zostać przedstawiony lepiej – ze wszystkimi szwami, śrubami i kocykiem wszytym na plecach jest po prostu przeuroczy. Skradnie serca zarówno małych, jak i dużych widzów. Katarzyna Piechuta