Weekendowa Filmosfera #74
Sylwia Nowak-Gorgoń | 2021-07-09Źródło: Filmosfera
Ten weekend zapowiada się wysoce słoneczny. Warto więc wieczorem odpocząć od upału i zobaczyć dobry film. Redakcja Filmosfery poleca na ten upalny czas trzy znakomite pozycje filmowe dostępne na platformach streamingowych.

Słoneczny piątek z „Dobrym rokiem” (2006), reż. Ridley Scott [#HBOGO]

„Dobry rok” to film, po obejrzeniu którego można się zakochać w Prowansji. Piękne widoki, wspaniali ludzie, słońce, wino i ten cudowny klimat – spokojny i nostalgiczny, a przy tym pełen życiodajnej energii. To miejsce urzeka głównego bohatera filmu, Maxa Skinnera, w postać którego wciela się Russell Crowe. Max Skinner to specjalista od inwestycji mieszkający w Londynie. By sprzedać odziedziczoną po swym wuju niewielką winnicę, wybiera się w podróż do Prowansji. Im bardziej Max zagłębia się w historię i odkrywa tajemnice rodzinne z przeszłości, tym bardziej winnica urzeka go i stają się punktem zwrotnym w jego życiu. Max nie może zapomnieć o Prowansji z jeszcze jednego powodu – poznaje tam piękną Fanny Chenal (Marion Cotillard), która uczy go, jak naprawdę smakuje życie. Postać Maxa Skinnera to dość nietypowa rola w filmografii Russella Crowe’a, ale z pewnością warta uwagi. Nie stanowiła może takiego wyzwania, jak choćby rola w „Pięknym umyśle”, ale mimo to Max Skinner to jedna z najlepszych kreacji Crowe’a. Aktor idealnie wpasował się w postać człowieka, który wyrwany ze swojego dotychczasowego życia ma okazję zatrzymać się na chwilę, zastanowić, pomyśleć. Pozwala mu to odkryć, że istnieje życie inne od tego, które wiódł dotychczas, i że jest to… życie jak z bajki. Ostrzegam, „Dobry rok” uderza do głowy tak samo, jak wino – ale warto dać się odurzyć. Bo czym byłaby Prowansja bez wina? Katarzyna Piechuta


Przerażająca sobota ze „Smętarzem dla zwierzaków” (1989), reż. Mary Lambert [#CHILI]
Ekranizacji książki mistrza grozy Stephena Kinga. Louis Creed wraz z rodziną przeprowadza się do przepięknej posiadłości w stanie Maine. Życie wydaje się układać bardzo dobrze do momentu kiedy ginie kot Creedów. Okazuje się, że w sąsiedztwie ich domu znajduje się smętarz dla zwierzaków. Pochowany tam kot ożywa, ale nie zachowuje się już jak ich ukochany pupil. Zwierzę i tajemnicze właściwości smętarza przerażają Louisa, ale gdy straci kogoś najbliższego, nie zawaha się udać po pomoc na smętarz, nie zważając na skutki swojego postępowania. Stephen King sam napisał scenariusz do filmu (nawet w nim zagrał), w ten sposób dostajemy wierną adaptację jednej z najstraszniejszych (moim zdaniem) jego książek. Porządnie zrobiony horror z niesamowitym klimatem, który udowadnia że nasi kochani pupile i dzieci o pięknej buzi mogą zmrozić nam krew w żyłach. Sylwia Nowak-Gorgoń


Dramatyczna niedziela z „Nie ma nas w domu” (2019), reż. Ken Loach [#HBOGO]
Ken Loach to specjalista od dramatów społecznych. Z niezwykłym realizmem ukazuje zwyczajne życie zwyczajnych ludzi, pełne ich zwyczajnych problemów. Ot, proza życia. W „Nie ma nas w domu” widzimy portret angielskiej rodziny. Ricky (Kris Hitchen) i Abbie (Debbie Honeywood) ciężko pracują każdego dnia, by zapewnić byt dwójce swych dzieci: Sebowi (Rhys Stone) i Lizie (Katie Proctor). Po tym, jak kryzys ekonomiczny doprowadził do utraty pracy przez Ricky’ego, zdecydował się on zacząć pracę na własną rękę. Kupuje samochód i rozpoczyna pracę w nowej roli kuriera. Szybko okazuje się, że nie jest to łatwy kawałek chleba. Z kolei Abbie dzień w dzień zderza się z trudną rzeczywistością osób starszych, chorych i niepełnosprawnych, którym pomaga w codziennych, podstawowych czynnościach. Wciągnięci w wir pracy nie dostrzegają problemów swego dorastającego syna, a to przecież na dobru rodziny zależy im najbardziej. Ken Loach nie przebiera w środkach i dosadnie pokazuje w „Nie ma nas w domu”, że biednemu zawsze wieje wiatr w oczy. Nie ma tam miejsca na nadzieję czy niespodziewany uśmiech losu. Prawda pozostaje prawdą – tak właśnie wygląda codzienność milionów ludzi, wypełniona nieustannym zmaganiem się z problemami ekonomicznymi. Dla zachowania naturalności, Loach zatrudnił amatorów – aktorskich naturszczyków. Dzięki temu główni bohaterowie idealnie wpisują się w schemat Everymana. „Nie ma nas w domu” świetnie obnaża wady systemu kapitalistycznego i koszt, jaki muszą ponosić biedniejsze warstwy społeczne. Prawdziwie realistyczne, współczesne kino. Katarzyna Piechuta