Tele-Hity Filmosfery (21-25.12.2014)
Katarzyna Piechuta | 2014-12-21Źródło: Filmosfera
Niedziela (21.12), TVN 7, 20:00
Infiltracja (2006)
Produkcja: USA, Hong Kong
Reżyseria: Martin Scorsese
Obsada: Leonardo DiCaprio, Matt Damon, Jack Nicholson, Mark Wahlberg, Martin Sheen
Opis: Akcja filmu rozgrywa się w południowym Bostonie, gdzie policja stanowa toczy wojnę z przestępczością zorganizowaną. Młody tajny agent policji, Billy Costigan (Leonardo DiCaprio), otrzymuje rozkaz przeniknięcia do struktur mafijnych, którymi rządzi Costello (Jack Nicholson). Podczas gdy Billy szybko zdobywa zaufanie Costello, Colin Sullivan (Matt Damon), zatwardziały młody przestępca, który penetruje policję jako informator mafii, zostaje awansowany na stanowisko dowódcze w specjalnej jednostce dochodzeniowej. Każdego z nich pochłania podwójne życie, spędzane na zbieraniu informacji o planach i podejmowanych przeciwdziałaniach organizacji, do których przeniknęli. Kiedy jednak zarówno mafia, jak i policja, wpadają na trop wrogiej wtyczki we własnych strukturach, Billy'emu i Colinowi nagle grozi schwytanie i zdemaskowanie przed wrogiem – obaj podejmują wyścig o to, kto pierwszy odkryje tożsamość drugiego, by zdążyć uratować własną skórę.
Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): Podobno największą siłą „Infiltracji” jest obsada. Rzeczywiście nazwiska mogą zachwycać. Jack Nicholson, Leonardo DiCaprio, Martin Sheen, Mark Wahlberg, Matt Damon, Alec Baldwin, to pierwsza liga Hollywood. Scorsese sięga także do pierwszej ligi aktorów brytyjskich. Mam tu na myśli Ray’a Winstone’a. Od wielu lat wielki aktor na Wyspach (polecam gorąco „Nic doustnie” czy „Strefa wojny”), teraz znany także w Hollywood. Jego pan French jest taki, jaki powinien, odpychający i odrażający. Bez zbędnych gestów. Morderca zimny i akuratny w swojej pracy. Sumując, obsada jest znakomita, nie wszyscy spisują się tak jak się tego po nich spodziewano, ale i tak jest dobrze. Jednak i tak nie jest to najmocniejsza strona filmu. Jest nią sama reżyseria. Nieskazitelna wizja Scorsese, który wraca do tematu mafii.
Wtorek (23.12), ale kino+, 22:15
Dorian Gray (2009)
Produkcja: Wielka Brytania
Reżyseria: Oliver Parker
Obsada: Ben Barnes, Colin Firth, Ben Chaplin, Rebecca Hall, Rachel Hurd-Wood
Opis: Jedna z najmroczniejszych legend zrealizowana w konwencji gotyckiego horroru, oparta na powieści Oscara Wilde'a. Młody chłopak, Dorian Gray (Ben Barnes) przybywa do Londynu. Na miejscu poznaje malarza Basila Hallwarda (Ben Chaplin), który zafascynowany hipnotyczną urodą i niewinnością młodzieńca postanawia namalować jego portret. Na jednym ze spotkań towarzyskich, Dorian poznaje Lorda Henry’ego Wottona (Colin Firth), który urzeka go swoimi oryginalnymi poglądami. I choć teorie Henry'ego na początku budzą w chłopcu sprzeciw, to mimowolnie im ulega. Gdy Dorian po raz pierwszy widzi swój portret, wypowiada pochopne życzenie: oddałby wszystko, żeby zachować młodość i urodę jak te uchwycone na płótnie – nawet za cenę duszy. Od tego momentu życie Doriana zmienia się radykalnie. Z niewinnego chłopca zmienia się w upadłego anioła, choć jeszcze nie wie, jaką cenę przyjdzie mu zapłacić.
Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): To, co może podobać się w filmie, to wysmakowana i wyestetyzowana strona wizualna. Przedstawiony klimat XIX-wiecznego Londynu, miasta o arystokratycznej twarzy i cuchnącym, klejącym się od brudu wnętrzu dobrze współgra z całą historią. Do tego trochę niepokojąca, odrobinę dekadencka, ciut orientalna muzyka Charliego Mole’a. „Dorian Gray” to także solidne aktorstwo. Ben Barnes, choć nie ma blond pukli, to jako Dorian Gray wypada niezwykle przekonująco i niepokojąco zarazem (oczywiście trzeba zaznaczyć, że chodzi tu o Gray’a w interpretacji Olivera Parkera). Colin Firth poprzez wybór ostatnich ról (genialna kreacja w „Samotnym mężczyźnie”) nie jest już dla wszystkich tylko panem Darcym z „Dumy i uprzedzenia”. Rola arystokraty o libertyńskich poglądach, Lorda Henry’ego Wottona, jest tego dowodem. Brytyjski aktor doskonale odnajduje się w roli mentora Doriana, jak i w roli tego, który nie miał na tyle odwagi, by swoje słowa przemienić w czyny. Drugi plan należy do świetnego Bena Chaplina w roli Basila Hallwarda oraz świeżej i nieco irytującej, jak to na sfeminizowaną damę przystało, Rebecci Hall wcielającej się w postać Emily. Oliver Parker za cel obrał sobie opowiedzenie ciekawej historii, tylko historii, dlatego „Dorian Gray” znacznie różni się od swojego pierwowzoru. Jednak Oceniając „Doriana Gray’a” jako widowisko czysto rozrywkowe, nie można powiedzieć o nim niczego złego.
Środa (24.12), TVP 1, 14:15
Opowieść wigilijna (2009)
Produkcja: USA
Reżyseria: Robert Zemeckis
Obsada: Jim Carrey, Gary Oldman, Colin Firth, Bob Hoskins, Robin Wright
Opis: Najnowsza adaptacja klasycznej powieści Charlesa Dickensa o człowieku wziętym przez tajemnicze świąteczne istoty w specyficzną, wewnętrzną podróż. Duchy pokazują Scrooge’owi jakim był kiedyś człowiekiem, jakim jest teraz i co się z nim stanie jeśli dalej będzie postępował tak, jak do tej pory.
Rekomendacja Filmosfery: Adaptacji „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa powstało tak wiele, że chyba nikt nie jest w stanie ich zliczyć. Spektrum wyboru jest ogromne – od bajkowych, cukierkowych animacji dla dzieci, przez filmy fabularne starające się jak najdokładniej odwzorować opowiadanie, w końcu po uwspółcześnione wersje tej historii, których akcja osadzona jest w obecnych realiach. „Opowieść wigilijna” z 2009 roku okazała się ogromną niespodzianką – choć wyszła ze studia Disney’a, nie jest bynajmniej bajeczką dla dzieci. Dlaczego? Bo produkcja ta, choć animowana, chwilami ociera się wręcz o horror. Nie brak tu scen, w których napięcie budowane jest jak w najlepszym kinie grozy. Niemniej gorąco polecam film wszystkim (z wyjątkiem najmłodszych), bo ten ponury klimat animacji stanowi zarazem jej ogromną zaletę. Film bardzo dobrze odwzorowuje fabułę opowiadania Dickensa i realia XIX-wiecznego Londynu – miasta mrocznego, pełnego biedy, w którym Święta nie dla wszystkich są czasem radości. Ponadto w oryginalnej ścieżce dźwiękowej mamy okazję usłyszeć Jima Carrey’a, Gary’ego Oldmana czy Colina Firtha, a oglądanie animacji wypełnionej głosami tak świetnych aktorów to czysta przyjemność. Tak naprawdę możemy ich nie tylko usłyszeć, ale również zobaczyć, gdyż film został zrealizowany metodą motion capture, dzięki czemu widzimy autentyczną mimikę aktorów, tyle że w wersji komputerowej. Całe szczęście, że zdecydowano się na takie posunięcie, gdyż Jim Carrey jako Ebenezer Scrooge to prawdziwy majstersztyk. Warto również zwrócić uwagę na genialną wprost grafikę. „Opowieść wigilijna” była pierwszą animacją Disney’a zrealizowaną w formacie IMAX 3D, dzięki czemu wiele scen zdaje się wprost wychodzić z ekranu, a widz czuje się, jak gdyby sam znajdował się w centrum wydarzeń. Gorąco polecam „Opowieść wigilijną” Roberta Zemeckisa (nazwisko reżysera także może stanowić dla wielu widzów zachętę) – jeżeli macie ochotę na jakiś świąteczny film, a nie wiecie, co wybrać, decydując się na tę animację z pewnością się nie zawiedziecie.
Czwartek (25.12), TVN, 20:00
Listy do M. (2011)
Produkcja: Polska
Reżyseria: Mitja Okorn
Obsada: Maciej Stuhr, Roma Gąsiorowska, Piotr Adamczyk, Agnieszka Dygant, Tomasz Karolak, Wojciech Malajkat
Opis: Przez lata kobiety wylewały łzy razem z Bridget Jones, zakochiwały się na zabój w Hugh Grancie i śmiały się, nawet kiedy w perspektywie czterech wesel pojawiał się pogrzeb. Teraz czas na film „Listy do M.”, w którym pogubieni życiowo bohaterowie odkryją, że to, co ich spotkało, to właśnie miłość! W jeden, wyjątkowy dzień w roku, pięć kobiet i pięciu mężczyzn przekona się, że przed miłością i świętami nie da się uciec. Paweł Małaszyński, Maciej Stuhr, Piotr Adamczyk, Tomasz Karolak, Roma Gąsiorowska, Agnieszka Dygant i Katarzyna Zielińska pokażą, jak kochać, w najbardziej romantycznym przeboju tego roku.
Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): W „Listach do M.” obserwujemy perypetie miłosne pogubionych życiowo bohaterów, którzy w najważniejszym dniu w roku odkryją, że spotkało ich wielkie uczucie. W ten wyjątkowy dzień Wigilii świąt Bożego Narodzenia pięć kobiet i pięciu mężczyzn przekona się, że przed miłością i świętami nie da się uciec. Tak w skrócie można opisać fabułę "Listów", jednak czy nie wydaje się wam być znajoma? Obraz Mitji Okorna niemal wprost nawiązuje do brytyjskiej komedii „To właśnie miłość”, jednak na szczęście w dość pozytywny sposób. Komedia zaskakuje przede wszystkim lekkim, niebanalnym, przyjemnym i urokliwym wątkiem miłosnym, chwytającym za serce nawet najbardziej zatwardziałego widza. Szczególne wrażenie robi motyw miłości Mikołaja i Doris, niemal od początku ujmujący fantazją, świeżością i poczuciem humoru. Zabawna historia uczucia pomiędzy bohaterami urzeka ucieczką od szablonów, banału i prostoty. Urzekające i niesamowicie dowcipne są również relacje Mikołaja z synem Kostkiem, nadające filmowi pewien unikatowy klimat familijny. Twórcy „Listów do M.” udowodnili zarówno polskim widzom, jak i filmowcom, z jaką łatwością można nakręcić przezabawną komedię, wielokrotnie wzbudzającą uśmiech na twarzy niemal każdego ponuraka, dzięki inteligentnemu poczuciu humoru, pozbawionemu żenujących gagów, kloacznych dowcipów i przekleństw. Szczególne wrażenie robi ujmująca, romantyczna fabuła, będąca doskonałym lekiem na coraz chłodniejsze, szare, zimowe wieczory.
Czwartek (25.12), TVN 7, 20:00
Jak wytresować smoka (2010)
Produkcja: USA
Reżyseria: Dean DeBlois, Chris Sanders
Obsada: Jay Baruchel, Gerard Butler, Jonah Hill, America Ferrera, Christopher Mintz-Plasse
Opis: Twórcy "Shreka", "Madagaskaru" i "Kung Fu Pandy" przedstawiają film "Jak wytresować smoka" – przygodową komedię, której akcja dzieje się w legendarnym świecie silnych wikingów i dzikich smoków. Jest to ekranizacja powieści Cressidy Cowell. To historia nastoletniego Wikinga o imieniu Czkawka, który mieszka na wyspie Berk, gdzie głównym zajęciem jest walka ze smokami. Spryt nastolatka i jego niekonwencjonalne poczucie humoru nie podobają się ani jego współplemieńcom, ani wodzowi... którym jest ojciec Czkawki. Czkawka, który wraz z innymi nastolatkami zaczyna się uczyć tresury smoków, dostrzega szansę, aby udowodnić, że umie walczyć. Ale kiedy spotyka (i zostaje przyjacielem) rannego smoka, jego świat staje na głowie.
Rekomendacja Filmosfery: Twórcom „Jak wytresować smoka” udało się stworzyć film, który oglądać mogą zarówno mali i duzi. Produkcja w zgrabny sposób łączy w sobie takie elementy, które są już właściwie normą we współczesnych animacjach, jak humor i akcja, z czymś, co było charakterystyczne dla starszych bajek, choćby tych disney’owskich – mianowicie tym, iż główną wartość filmu stanowi jego przesłanie, i to wokół niego zbudowana jest cała fabuła. „Jak wytresować smoka” to obraz ładny i wzruszający, ale przy tym niepozbawiony humoru i akcji. Poza tym twórcom należą się brawa za sam pomysł przeniesienia na ekran powieści Cressidy Cowell – stworzenie filmu animowanego o Wikingach okazało się strzałem w dziesiątkę. „Jak wytresować smoka” to zdecydowanie jedna z najlepszych produkcji animowanych ostatnich lat.