Weekendowa Filmosfera #25
Sylwia Nowak-Gorgoń | 2020-05-01Źródło: Filmosfera
Majówka. Pierwszy raz nie tak wyczekiwana i pożądana. Pomimo ciężkiego, niesprzyjającego czasu, można ją jednak wykorzystać pozytywnie. Dobry film zawsze poprawi humor. Przedstawiamy trzy arcyciekawe propozycje filmowe, które znajdziecie na platformach streamingowych.

Porywający piątek z „Whiplash” (2014), reż. Damien Chazelle [#HBOGO]
„Whiplash” to film o muzyce, ale nie o jej romantycznym obliczu, łączącym ludzi niezależnie od wieku czy szerokości geograficznej, ale raczej o podejściu do muzyki jako do pola nieustannego samodoskonalenia się. To swoisty hołd dla zawodowych muzyków i wirtuozów. Możemy jak przez dziurkę od klucza podglądać mordercze treningi głównego bohatera filmu, młodego perkusisty Andrew Neimanna (w tej roli świetny Miles Teller), który pragnie zostać mistrzem w swoim fachu. Kibicujemy mu i jednocześnie razem z nim cierpimy. A cierpienia jest sporo – zarówno tego fizycznego, jak i psychicznego, do którego w dużej mierze przyczynia się nauczyciel Andrew – Terence Fletcher. W tę niejednoznaczną postać mentora, stosującego dosyć niekonwencjonalne metody uczenia i dopingowania swoich podopiecznych, fantastycznie wcielił się J.K.Simmons, tworząc tym samym jedną z najlepszych kreacji aktorskich w swojej karierze i zgarniając Oscara dla Najlepszego aktora drugoplanowego. „Whiplash” to film muzyczny, nie dziwi zatem, że bez świetnej ścieżki dźwiękowej dzieło Damiena Chazelle’a po prostu nie miałoby sensu. Ścieżka jest wprost genialna i nie tylko stanowi nieodłączny element fabuły, lecz także jest samodzielnym bohaterem filmu. Po obejrzeniu „Whiplash” można na nowo docenić muzyków jazzowych, a przy okazji również nabrać ochoty na naukę gry na perkusji. Przede wszystkim jednak seans jest wspaniałą ucztą dla oczu i uszu, która jeszcze na długo po seansie pozostaje w naszej pamięci. Katarzyna Piechuta


Pełna napięcia sobota z „Lękiem pierwotnym” (1996), reż. Gregory Hoblit
Dramat sądowy i thriller w jednym. Martin Vail (Richard Gere) to jeden z najbardziej popularnych i uznanych chicagowskich obrońców w sprawach kryminalnych. Dla większej sławy i poklasku za wszelka cenę chce uczestniczyć w procesie młodego chłopca (Edward Norton), który jest oskarżony za morderstwo miejscowego arcybiskupa. Nie zdaje sobie sprawy, iż ten proces zmieni całkowicie jego życie. Po mistrzowsku trzymający w napięciu, z jednym z najlepszych twistów fabularnych w historii kina, „Lęk pierwotny to już klasyka gatunku. Trudno uwierzyć, że kreacją nieśmiałego Aarona Stamplera, Edward Norton debiutował na kinowym ekranie. Jego gra aktorska to majstersztyk sztuki aktorskiej. Wybitna kreacja, niestety nie doceniona statuetką Oscara. Polecam. Sylwia Nowak-Gorgoń


Poruszająca niedziela z „Przemytnikiem” (2018), reż. Clint Eastwood [#HBOGO] Nieustannie zadziwia mnie młodzieńcza energia Clinta Eastwooda. Konsekwentnie realizuje on kolejne produkcje, w których w dodatku często staje po obu stronach kamery. Tak jest również w przypadku „Przemytnika” – skoro jest reżyseria Clinta Eastwooda, to już wiadomo, że jest to klasa sama w sobie, tu zaś dodatkowo weteran Hollywood wcielił się w postać głównego bohatera, Earla Stone’a. W wieku ponad 80 lat Earl staje w obliczu bankructwa z powodu upadku biznesu kwiatowego. Niespodziewanie dostaje propozycję pracy, dzięki której mógłby dobrze zarobić. Nieświadomy niczego Earl zgłasza się do pracy, która okazuje się być działalnością przestępczą. Jako kierowca główny bohater staje się przemytnikiem narkotyków działającym na zlecenie meksykańskiego kartelu. Z czasem policja rozpoczyna poszukiwania grupy przestępczej i przemytników, a sprawą kieruje agent Colin Bates, w postać którego wcielił się Bradley Cooper. „Przemytnik” to połączenie trzymającego w napięciu kryminału z pobudzającym do refleksji dramatem. Przygodom głównego bohatera towarzyszą jego przemyślenia dotyczące życia, jakie prowadził, a także relacji z rodziną. Ale są i sceny, przy których uśmiech z pewnością pojawi się na naszej twarzy. Clint Eastwood zaś, ze sprawnością godną prawdziwego mistrza kuchni, wymieszał w „Przemytniku” wszystkie te składniki osiągając bardzo smaczny i miły dla oka efekt. Katarzyna Piechuta