Jubileusz 50-lecia pracy artystycznej Andrzeja Kowalczyka
Ewa Balana | 2021-07-19Źródło: Informacja prasowa, fot. Borys Skrzyński
- Lubię, kiedy scenografia zaskakuje widza i sprawia, że obraz dostaje mocy, której nie da się opowiedzieć słowami - mówi Andrzej Kowalczyk, członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich, który właśnie obchodzi jubileusz 50-lecia pracy artystycznej. Z tej okazji w Podkowie Leśnej odbyła się retrospektywa jego twórczości.
- Wydaje się, że rocznica 50-lecia rozpoczęcia twórczości artystycznej jest jak bilet do zajezdni życia, ale nie czuję, żebym siedział w tramwaju, który jedzie na ostatnią stację – powiedział Andrzej Kowalczyk w Centrum Kultury i Inicjatyw Obywatelskich w Podkowie Leśnej, gdzie pod patronatem Stowarzyszenia Filmowców Polskich i burmistrza Artura Tusińskiego odbył się przegląd jego twórczości. Pokazano trzy filmy, do których stworzył scenografię: „Szczęście świata” Michała Rosy, „Weiser” Wojciecha Marczewskiego i „Magnat” Filipa Bajona.
To tylko ułamek jego wyjątkowo bogatej filmografii, w której znajdziemy ponad 50 filmów, seriali, spektakli telewizyjnych i teatralnych. Swoją karierę zaczął jako asystent scenografa na planie „Potopu” (1974) Jerzego Hoffmana. Artysta wspomina, że nad tym filmem pracował aż dwa lata. Nigdy potem nie zdarzyło mu się tworzyć scenografii tak długo dla jednego tytułu.
– Miałem szczęście, że reżyserzy, z którymi współpracowałem, cenili dobrą scenografię – przyznaje. Artysta współpracował m.in. ze Stanisławem Różewiczem, Filipem Bajonem, Wojciechem Marczewskim, Piotrem Szulkinem, Olgą Lipińską, Markiem Piwowskim i Janem Kidawą-Błońskim. Szczególne miejsce w jego pamięci zajmują filmy, które rozpoczynały współpracę z tymi twórcami. W pierwszej kolejności wymienia „Potop”, od którego wszystko się zaczęło. Nie mniej ważne w jego karierze są: „Pasja”, „Aria dla atlety”, „Dreszcze”, „Ucieczka z kina wolność”, „Wizja lokalna 1901”, „Magnat”, „W ukryciu”, „Podróże pana Kleksa”, „Rozmowy kontrolowane”, „Szczęście świata”.
W liście, który odczytano podczas uroczystości, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski dziękował artyście za „wspaniałe scenografie, które stały się kluczowym elementem wielu arcydzieł naszej kinematografii”: - We wszystkich tych filmach scenografia wyrasta niemalże na równoprawnego bohatera filmu, kreując światy, w których zanurzają się najpierw aktorzy, a później widzowie. Trzeba wielkiej wyobraźni i talentu, żeby poruszać się tak sprawnie pomiędzy realiami historycznymi, współczesnością czy skrajnie nieokiełznaną dziecięcą wrażliwością. (…) dziękuję panu także za to, że swoimi umiejętnościami i doświadczeniem dzieli się ze studentami szkół filmowych. Wizualny smak, który w nich pan zaszczepia procentował będzie z pewnością w kolejnych polskich produkcjach filmowych.
Andrzej Kowalczyk urodził się 16 stycznia 1945 w Koninie. Ukończył Wydział Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. W 2007 roku obronił doktorat na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Wykłada na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Prowadził także zajęcia w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi oraz w Warszawskiej Szkole Filmowej. – Spotkania ze studentami są dla mnie ważnym motorem do działania. Spotkania z nimi, podobnie jak praca w filmie nie pozwalają na rutynę. Nigdy nie wiesz, co cię w tej robocie zaskoczy, a zaskakuje bardzo często, bo na planie spotyka się ludzi o różnych charakterach, często ambitnych, upartych. Dobre kino powstaje dzięki ścieraniu się racji i pomysłów. Proces twórczy wymaga kompromisów, dlatego dobrze dobrany zespół ludzi jest jednym z najważniejszych aspektów pracy w filmie.
Artysta podkreśla, że w zawodzie scenografa ważna jest umiejętność wychodzenia poza schematy, pomysłowość, kreatywność: - Lubię, kiedy scenografia zaskakuje widza i sprawia, że obraz dostaje mocy, której nie da się opowiedzieć słowami.
- Wydaje się, że rocznica 50-lecia rozpoczęcia twórczości artystycznej jest jak bilet do zajezdni życia, ale nie czuję, żebym siedział w tramwaju, który jedzie na ostatnią stację – powiedział Andrzej Kowalczyk w Centrum Kultury i Inicjatyw Obywatelskich w Podkowie Leśnej, gdzie pod patronatem Stowarzyszenia Filmowców Polskich i burmistrza Artura Tusińskiego odbył się przegląd jego twórczości. Pokazano trzy filmy, do których stworzył scenografię: „Szczęście świata” Michała Rosy, „Weiser” Wojciecha Marczewskiego i „Magnat” Filipa Bajona.
To tylko ułamek jego wyjątkowo bogatej filmografii, w której znajdziemy ponad 50 filmów, seriali, spektakli telewizyjnych i teatralnych. Swoją karierę zaczął jako asystent scenografa na planie „Potopu” (1974) Jerzego Hoffmana. Artysta wspomina, że nad tym filmem pracował aż dwa lata. Nigdy potem nie zdarzyło mu się tworzyć scenografii tak długo dla jednego tytułu.
– Miałem szczęście, że reżyserzy, z którymi współpracowałem, cenili dobrą scenografię – przyznaje. Artysta współpracował m.in. ze Stanisławem Różewiczem, Filipem Bajonem, Wojciechem Marczewskim, Piotrem Szulkinem, Olgą Lipińską, Markiem Piwowskim i Janem Kidawą-Błońskim. Szczególne miejsce w jego pamięci zajmują filmy, które rozpoczynały współpracę z tymi twórcami. W pierwszej kolejności wymienia „Potop”, od którego wszystko się zaczęło. Nie mniej ważne w jego karierze są: „Pasja”, „Aria dla atlety”, „Dreszcze”, „Ucieczka z kina wolność”, „Wizja lokalna 1901”, „Magnat”, „W ukryciu”, „Podróże pana Kleksa”, „Rozmowy kontrolowane”, „Szczęście świata”.
W liście, który odczytano podczas uroczystości, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski dziękował artyście za „wspaniałe scenografie, które stały się kluczowym elementem wielu arcydzieł naszej kinematografii”: - We wszystkich tych filmach scenografia wyrasta niemalże na równoprawnego bohatera filmu, kreując światy, w których zanurzają się najpierw aktorzy, a później widzowie. Trzeba wielkiej wyobraźni i talentu, żeby poruszać się tak sprawnie pomiędzy realiami historycznymi, współczesnością czy skrajnie nieokiełznaną dziecięcą wrażliwością. (…) dziękuję panu także za to, że swoimi umiejętnościami i doświadczeniem dzieli się ze studentami szkół filmowych. Wizualny smak, który w nich pan zaszczepia procentował będzie z pewnością w kolejnych polskich produkcjach filmowych.
Andrzej Kowalczyk urodził się 16 stycznia 1945 w Koninie. Ukończył Wydział Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. W 2007 roku obronił doktorat na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Wykłada na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Prowadził także zajęcia w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi oraz w Warszawskiej Szkole Filmowej. – Spotkania ze studentami są dla mnie ważnym motorem do działania. Spotkania z nimi, podobnie jak praca w filmie nie pozwalają na rutynę. Nigdy nie wiesz, co cię w tej robocie zaskoczy, a zaskakuje bardzo często, bo na planie spotyka się ludzi o różnych charakterach, często ambitnych, upartych. Dobre kino powstaje dzięki ścieraniu się racji i pomysłów. Proces twórczy wymaga kompromisów, dlatego dobrze dobrany zespół ludzi jest jednym z najważniejszych aspektów pracy w filmie.
Artysta podkreśla, że w zawodzie scenografa ważna jest umiejętność wychodzenia poza schematy, pomysłowość, kreatywność: - Lubię, kiedy scenografia zaskakuje widza i sprawia, że obraz dostaje mocy, której nie da się opowiedzieć słowami.
Kowalczyk jest trzykrotnym laureatem nagrody za scenografię na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych za „Wizję lokalną 1901”, „O-bi, O-ba. Koniec cywilizacji” i „Szczęście świata”. Był także trzykrotnie nominowany do nagrody Polskiej Akademii Filmowej „Orły” za „Weisera”, „Wszystko będzie dobrze” i „Popiełuszko. Wolność jest w nas”.