Hołd dla gwiazdy, która gaśnie, lecz emanacja pozostanie
KatarzynaSzymańska | wczorajŹródło: Filmosfera
Sean O'Connell to dziennikarz, który pisze o kinie światowym i przeprowadza wywiady z gwiazdami z Fabryki Marzeń. Z Brucem Willisem spotkał się przypadkowo raz i charyzma gwiazdora onieśmieliła O'Connella na tyle, że nie skorzystał z okazji podjęcia rozmowy, która już się nie powtórzy. Być może dlatego jego książka podsumowująca karierę aktora to pean na cześć kreatora postaci everymana, który zyskał sympatię widzów na długo przed kultową „Szklaną pułapką” Johna McTiernana. Mamy okazję poznać filmografię gwiazdora z subiektywnego punktu widzenia, a narracja przypomina rollercoaster niczym „Szklaną pułapkę 4.0” Lena Wisemana. Naprawdę warto udać się w tę filmową podróż przez dekady niezapomnianych ról człowieka, który już nie pamięta, dlaczego jest tak wielbiony przez fanów.

Autor przyjął strukturalny sposób analizy dorobku aktorskiego Willisa i podzielił role ze względu na gatunek filmowy. Osobno, jako wprowadzenie, zwrócił uwagę na wagę roli telewizji w karierze początkującego twórcy, podkreślając popularność „Na wariackich papierach”. Kreacja Davida Addisona uczyniła z Bruce'a króla szklanego ekranu. O'Connell zwraca szczególną uwagę na talent komediowy aktora i jego niewykorzystany potencjał, chociaż podkreśla, że został on doceniony w epizodycznym występie w kultowych „Przyjaciołach”. Pomija jednak cały kontekst popkulturowy produkcji, która regularnie przyciągała miliony przed odbiorniki. Nie zabrakło za to cytatu z autobiografii nieodżałowanego Matthew Perry'ego - „Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz”.

Przyjęty podział obejmuje kategorie takie jak: „bohater kina akcji”, „w świecie science fiction” czy „kino autorskie”. Serii „Szklana pułapka” został poświęcony osobny rozdział, a podsumowanie obejmuje prywatny ranking dziennikarza oraz aneks oceniający każdą rolę w karierze, łącznie z epizodem pokroju przemknięcia w jednej scenie „Werdyktu” Sidneya Lumeta, gdzie prym wiódł Paul Newman. Twórca przeglądu zachęca do ponownego zapoznania się z zarówno kultowymi tytułami, jak i niszowymi czy autorskimi produkcjami, aby spojrzeć na Bruce'a Willisa jako aktora, który doskonale wiedział, jak poprowadzić swoją karierę. Stąd przytoczone produkcje nawet w obrębie wyodrębnionej części filmografii są podane w uporządkowany, lecz niechronologiczny sposób. O'Connell posłużył się własną metodą odbioru: charakterystyką postaci.

Nie zabrakło również kontekstu środowiskowego. Blichtr Los Angeles lat 80. i 90. w przypadku gwiazdy kina akcji łączył się z popularnością jego małżeństwa z Demi Moore. Szkoda, że O'Connell nie zechciał w paralelny sposób ocenić kariery żony Bruce'a, skupiając się jedynie na popularności filmów z jej udziałem, aby podkreślić parę jako power couple w show biznesie ówczesnych czasów. Ba, wspominając o sukcesie w box officie „Uwierz w ducha” Jerry'ego Zuckera dziennikarz całkowicie pominął wpływ gwiazdorskiego tria – Demi Moore, zaledwie wymienionej Whoopi Goldberg i przemilczanej kreacji Patricka Swayze. Biorąc pod uwagę erudycyjną orientację w zażyłości gwiazd planu „Ocean's Twelve” Stevena Soderbergha, takie przedstawienie Hollywood pozwoliłoby zaobserwować wpływ Willisa na kino amerykańskie, co autor książki wielokrotnie postuluje, także w tytule swojej książki.

Obok zachwytu nad talentem aktorskim, zwłaszcza komediowym i dubbingowym (przede wszystkim w „I kto to mówi” Amy Heckerling czy „Skok przez płot”), nie brak krytyki czy zdziwienia nad zaangażowaniem się w produkcje, które w mniemaniu O'Connella okazały się klapą. Osobna analiza dotyczy produkcji „Hudson Hawk” Michaela Lehmanna - jedynej, gdzie Bruce Willis wystąpił jako autor materiałów do scenariusza. Z dzisiejszej perspektywy, krytyk docenia pomysł na realizację oraz – oczywiście – kunszt aktorski, lecz nie jest przekonany do samych postaci śpiewających włamywaczy. Produkcja powoli zyskuje miano niedocenionego dzieła, lecz nie jest to film kultowy pokroju „Pulp fiction” Quentina Tarantino.

Autor „...bohatera kina hollywoodzkiego”  zwrócił celną uwagę na współpracę Willisa z reżyserami, którzy nadają autorski rys swojej filmowej twórczości (M. Night Shyamalan, Wes Andersona). Co równie ważne, dziennikarz słusznie podkreślił, że aktor pozwalał całej ekipie stworzyć wspólne dzieło filmowe, podążając za twórcą bądź współpracując z obsadą, bez wysuwania się na pierwszy plan. O'Connell w tym chwalebnym podejściu upatruje braku odpowiedniego obsypania nagrodami przez akademie Amerykanina. Jako przykład podaje „12 małp” Terry'ego Gilliama, nieco przesadnie negując wystąpienie Brada Pitta – ponownie, fan subtelnej gry Willisa nie bierze pod uwagę kontekstu partnera z planu i nie analizuje filmografii Pitta, co mogłoby mu dać odpowiedź na to, dlaczego aktor zdecydował się zagrać tak wyraziście, że został doceniony nominacją do Oscara dla Najlepszego aktora drugoplanowego.

Podsumowanie kariery aktora obejmuje dogłębną analizę serii „Szklana pułapka”. Podana jest geneza dzieła i obsadzenia Willisa jako McClane'a, wraz z interesującą interpretacją przemiany bohatera na przestrzeni pięciu filmów. O'Connell zasadnie krytykuje twórców za zmiany w charakterze policjanta z pierwszej i trzeciej części, choć nie bierze pod uwagę, że na ten rys miał wpływ brak w obsadzie Bonnie Bedelli jako Holly McClane. Bez żony John to zupełnie inny człowiek. Jednak autorskie spojrzenie na filmografię Willisa pozwala na polemikę z punktem widzenia dziennikarza. Krytyk przedstawił własne top 4 ról podziwianego aktora. Podejmując wyzwanie, można nie zgodzić się z dość powierzchownym spojrzeniem na scenariusz „Ostatniego skauta” Tony'ego Scotta omówionego w aneksie czy równie pobieżne wymienienie „Surogatów” Jonathana Mostowa z pominięciem kontekstu, że to adaptacja komiksu (czego nie brakuje przy wybranej do sekcji kina akcji dylogii „RED” Roberta Schwentke). Przydałaby się także większa rozprawa nad szczegółami realizacji „Armageddonu” Michaela Baya aniżeli przywołanie racjonalnego punktowania braku logiki w scenariuszu, na jakie zdobył się Ben Affleck do wydania dvd – być może O'Connell odkryłby, że Bruce Willis miał wpływ na rozwój nie tylko kina akcji, jak również kina rozrywkowego, tzw. blockbusterów (i tu warto powrócić do postaci Afflecka, który później zagrał w kolejnym hicie, „Pearl Harbor” w duecie z Joshem Hartnettem, w ogóle nie wymienionym przy analizie „Zabójczego numeru" Paula McGuigana, gdzie zagrał główną rolę) oraz weryfikacja zapisu nazwiska aktora wielkiej klasy, Williama Fichtnera, tu również sprowadzonego do utożsamienia z postacią pułkownika Williama Sharpa.

Reasumując, „Bruce Willis. Bohater kina hollywoodzkiego” Seana O'Connella to cenna publikacja na rynku wydawniczym poświęconemu kinu. Autor zawarł wiele szczegółów z życia aktorskiego gwiazdy oraz nie mniej ciekawostek z życia prywatnego, o które aktor zawsze dbał, aby pozostało poza uwagą mediów (warto zapoznać się materiałami promującymi film Riana Johnsona „Looper”, gdzie Emily Blunt docenia charakter Willisa jako człowieka, o czym autor jedynie nadmienia). Należy podkreślić, że większość cytowanych wypowiedzi Willisa pochodzi z wywiadów opublikowanych w sieci. Dzięki podanym źródłom można odtworzyć całe rozmowy. Główną zaletą publikacji jest lekka narracja oraz talent dziennikarza do operowania słowem, dzięki czemu z książką można zapoznać się ekspresowo i poczuć niedosyt, że wspólna droga przez dekady popularności i talentu amerykańskiej sławy nie trwają dłużej. Pozostaje do ponownego obejrzenia spisana filmografia.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Wydawnictwem Poznańskim.

Bruce Willis Sean O''Connel Biografie, wspomnienia (17869748272) | Książka  Allegro

Zdj. Wydawnictwo Poznańskie