Gdynia Industry – dzień 3. Relacja
Ewa Balana | 2021-09-23Źródło: Informacja prasowa, fot. K. Mystkowski
Trzeci dzień wydarzeń branżowych na 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych 22 września 2021 roku poruszał temat etyki i dobrych praktyk. Podczas pierwszej części panelu omówiona została sytuacja w szkołach filmowych i teatralnych, podsumowano też dotychczasowe działania mające na celu wyeliminowanie wszelkiego rodzaju zachowań przemocowych. Druga część panelu dotyczyła sytuacji na rynku filmowym, gdzie trwają prace nad kodeksem dobrych praktyk, a działa już ten stworzony przez organizację Kobiety Filmu.
Obie części debaty poprowadził Błażej Hrapkowicz, a w pierwszej panelistkami były: dr hab. Milenia Fiedler (rektorka Szkoły Filmowej w Łodzi), prof. dr hab. Elżbieta Czaplińska-Mrozek (prorektorka ds. Filii we Wrocławiu Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie) oraz dr hab. Agata Adamiecka-Sitek (Rzeczniczka Praw Studenckich w Akademii Teatralnej w Warszawie).
Jako pierwsza zabrała głos rektorka Milenia Fiedler, która podkreśliła, że w szkole artystycznej nie ma miejsca na zachowania dyskryminacyjne, mobbingujące czy nadużycia władzy. Dodała, że każdą skargę, sygnał czy oświadczenie należy potraktować poważnie, wysłuchać zgłaszających i nie traktować ich zeznań lekceważąco. Milenia Fiedler wyjaśniła, że w ostatnich miesiącach do działającej w Szkole komisji antymobbingowej i antyprzemocowej trafiło wiele oświadczeń i każde z nich było przedmiotem postępowania wyjaśniającego. W kilku przypadkach wszczęto konkretne postępowania dyscyplinarne. Rektorka dodała, że funkcją komisji jest jednak przede wszystkim rozpoznanie zjawiska, wyjaśnianie go, mediacja i zrozumienie, jakie są oczekiwania ofiar nadużyć. Większość z nich zgłaszając sprawę robiła to z intencją zmiany całego systemu, polepszenia komunikacji, metod nauczania. Szkoła Filmowa w tej chwili oczekuje na wyniki badań socjologicznych, które pomogą uzyskać pełny, zobiektywizowany opis sytuacji panującej na wszystkich wydziałach uczelni i poziomu bezpieczeństwa, jaki odczuwają jej studenci. Milenia Fiedler zapewniła, że uruchomione zostały działania konstruktywne i naprawcze, które konsultowali prawnicy czy specjaliści od dynamiki zachowań grupowych. Działają szkolenia i warsztaty kierowane do wykładowców, z kolei studenci są informowani jeszcze intensywniej o przysługujących im prawach zapisanych w uczelnianym kodeksie etyki, przekazana jest im też procedura składania skarg. W Szkole działa rzecznik dyscyplinarny i komisja; ten pierwszy sprawuje funkcję analogiczną do prokuratora, ta ostatnia jest odpowiednikiem sądu. Rektorka podkreśliła, że komisja nie zajmuje się przypadkami, w których doszło do naruszenia norm prawnych – te należy zgłosić do prokuratury.
Walka o standardy, a nie wojna w branży
Istotnym wyzwaniem stojącym przed szkołami filmowymi jest znalezienie sposobu, aby edukacja artystyczna, sama w sobie obciążająca, wymagająca pracy na własnej psychice, emocjach, wchodzenia w intymne relacje na potrzeby pracy, nie wiązała się z dodatkowym brzemieniem. Wątpliwość, czy sztuka jest warta aż takich poświęceń zgłasza coraz częściej młode pokolenie, świeżym okiem patrzące na stary porządek.
Milenia Fiedler zwróciła uwagę, że nowi studenci kwestionują też podejście do uczelni teatralnych i filmowych jak do poligonu, gdzie mają szykować się do bitwy o karierę artystyczną w branży. Jeśli zmienimy szkołę, to pozaszkolna rzeczywistość stanie się bardziej profesjonalna, zauważyła.
Skarga to nie donos
W podobnym tonie wypowiadała się dr hab. Agata Adamiecka-Sitek, Rzeczniczka Praw Studenckich warszawskiej AT. Proces weryfikacji standardów etycznych zaczął się tam oddolnie – jak ujęła to rzeczniczka - w wyniku skandalu w 2018 roku. Rok później odbyła się pierwsza konferencja dotycząca przemilczanych spraw w szkołach teatralnych, dzięki czemu władze Akademii zweryfikowały swoją wiedzę na temat poczucia bezpieczeństwa studentów. Agata Adamiecka-Sitek dodała, że dzięki współpracy międzynarodowej i wymianie wiedzy z analogicznymi placówkami w Amsterdamie, Paryżu czy Glasgow, AT uczy się budować pod swoim dachem bezpieczniejszą niż dotychczasowa przestrzeń dla studentów. Rzeczniczka zwróciła uwagę, że powolne i trudne procedury prawne są niefunkcjonalnym instrumentem zmian. Konieczne za to jest budowanie narzędzi miękkich wspierających bardziej sformalizowane procedury, które by służyły tworzeniu instytucji uczącej się na własnych błędach i doświadczeniach. Przede wszystkim istotna jest rozmowa, bo - jak zostało zauważone w ostatnich miesiącach i co pojawiło się także w liście Anny Paligi – w środowisku uczelni teatralnych i filmowych nie rozmawia się o przemocy czy sytuacjach niekomfortowych, a osoby zgłaszające nadużycia czy nieprawidłowości są często posądzane o „donoszenie”. Długofalowymi celami AT jest więc zmiana mentalności, prewencja oraz intensywne edukowanie kadry.
Agata Adamiecka-Sitek podkreśliła, że prowadzone są także szeroko zakrojone badania socjologiczne pod kierownictwem Julii Kubisy i Mikołaja Lewickiego, dzięki którym Szkoła ma poznać mechanizmy wielu często niewidocznych procesów.
Podczas panelu pojawiło się też spostrzeżenie, że szkolenie artystyczne w Polsce mocno opiera się na relacji mistrza z uczniem/uczniami, jest hierarchiczne, co w niektórych przypadkach stwarza pole do nadużyć. Na koniec swojej wypowiedzi rzeczniczka przypomniała, że zmiany na uczelniach ze względu na złożoność problemu będą trwały i podkreśliła, jak istotną w tym procesie rolę odgrywa klimat wokół tematu mobbingu, przemocy, molestowania i nadużyć – nie tylko w szkołach, ale przede wszystkim w społeczeństwie.
Mistrzowi nie wolno wszystkiego
Jako pierwsza zabrała głos rektorka Milenia Fiedler, która podkreśliła, że w szkole artystycznej nie ma miejsca na zachowania dyskryminacyjne, mobbingujące czy nadużycia władzy. Dodała, że każdą skargę, sygnał czy oświadczenie należy potraktować poważnie, wysłuchać zgłaszających i nie traktować ich zeznań lekceważąco. Milenia Fiedler wyjaśniła, że w ostatnich miesiącach do działającej w Szkole komisji antymobbingowej i antyprzemocowej trafiło wiele oświadczeń i każde z nich było przedmiotem postępowania wyjaśniającego. W kilku przypadkach wszczęto konkretne postępowania dyscyplinarne. Rektorka dodała, że funkcją komisji jest jednak przede wszystkim rozpoznanie zjawiska, wyjaśnianie go, mediacja i zrozumienie, jakie są oczekiwania ofiar nadużyć. Większość z nich zgłaszając sprawę robiła to z intencją zmiany całego systemu, polepszenia komunikacji, metod nauczania. Szkoła Filmowa w tej chwili oczekuje na wyniki badań socjologicznych, które pomogą uzyskać pełny, zobiektywizowany opis sytuacji panującej na wszystkich wydziałach uczelni i poziomu bezpieczeństwa, jaki odczuwają jej studenci. Milenia Fiedler zapewniła, że uruchomione zostały działania konstruktywne i naprawcze, które konsultowali prawnicy czy specjaliści od dynamiki zachowań grupowych. Działają szkolenia i warsztaty kierowane do wykładowców, z kolei studenci są informowani jeszcze intensywniej o przysługujących im prawach zapisanych w uczelnianym kodeksie etyki, przekazana jest im też procedura składania skarg. W Szkole działa rzecznik dyscyplinarny i komisja; ten pierwszy sprawuje funkcję analogiczną do prokuratora, ta ostatnia jest odpowiednikiem sądu. Rektorka podkreśliła, że komisja nie zajmuje się przypadkami, w których doszło do naruszenia norm prawnych – te należy zgłosić do prokuratury.
Walka o standardy, a nie wojna w branży
Istotnym wyzwaniem stojącym przed szkołami filmowymi jest znalezienie sposobu, aby edukacja artystyczna, sama w sobie obciążająca, wymagająca pracy na własnej psychice, emocjach, wchodzenia w intymne relacje na potrzeby pracy, nie wiązała się z dodatkowym brzemieniem. Wątpliwość, czy sztuka jest warta aż takich poświęceń zgłasza coraz częściej młode pokolenie, świeżym okiem patrzące na stary porządek.
Milenia Fiedler zwróciła uwagę, że nowi studenci kwestionują też podejście do uczelni teatralnych i filmowych jak do poligonu, gdzie mają szykować się do bitwy o karierę artystyczną w branży. Jeśli zmienimy szkołę, to pozaszkolna rzeczywistość stanie się bardziej profesjonalna, zauważyła.
Skarga to nie donos
W podobnym tonie wypowiadała się dr hab. Agata Adamiecka-Sitek, Rzeczniczka Praw Studenckich warszawskiej AT. Proces weryfikacji standardów etycznych zaczął się tam oddolnie – jak ujęła to rzeczniczka - w wyniku skandalu w 2018 roku. Rok później odbyła się pierwsza konferencja dotycząca przemilczanych spraw w szkołach teatralnych, dzięki czemu władze Akademii zweryfikowały swoją wiedzę na temat poczucia bezpieczeństwa studentów. Agata Adamiecka-Sitek dodała, że dzięki współpracy międzynarodowej i wymianie wiedzy z analogicznymi placówkami w Amsterdamie, Paryżu czy Glasgow, AT uczy się budować pod swoim dachem bezpieczniejszą niż dotychczasowa przestrzeń dla studentów. Rzeczniczka zwróciła uwagę, że powolne i trudne procedury prawne są niefunkcjonalnym instrumentem zmian. Konieczne za to jest budowanie narzędzi miękkich wspierających bardziej sformalizowane procedury, które by służyły tworzeniu instytucji uczącej się na własnych błędach i doświadczeniach. Przede wszystkim istotna jest rozmowa, bo - jak zostało zauważone w ostatnich miesiącach i co pojawiło się także w liście Anny Paligi – w środowisku uczelni teatralnych i filmowych nie rozmawia się o przemocy czy sytuacjach niekomfortowych, a osoby zgłaszające nadużycia czy nieprawidłowości są często posądzane o „donoszenie”. Długofalowymi celami AT jest więc zmiana mentalności, prewencja oraz intensywne edukowanie kadry.
Agata Adamiecka-Sitek podkreśliła, że prowadzone są także szeroko zakrojone badania socjologiczne pod kierownictwem Julii Kubisy i Mikołaja Lewickiego, dzięki którym Szkoła ma poznać mechanizmy wielu często niewidocznych procesów.
Podczas panelu pojawiło się też spostrzeżenie, że szkolenie artystyczne w Polsce mocno opiera się na relacji mistrza z uczniem/uczniami, jest hierarchiczne, co w niektórych przypadkach stwarza pole do nadużyć. Na koniec swojej wypowiedzi rzeczniczka przypomniała, że zmiany na uczelniach ze względu na złożoność problemu będą trwały i podkreśliła, jak istotną w tym procesie rolę odgrywa klimat wokół tematu mobbingu, przemocy, molestowania i nadużyć – nie tylko w szkołach, ale przede wszystkim w społeczeństwie.
Mistrzowi nie wolno wszystkiego
Jako ostatnia zabrała głos prof. dr hab. Elżbieta Czaplińska-Mrozek, prorektorka ds. Filii we Wrocławiu, reprezentująca wydziały w Krakowie, Bytomiu oraz Wrocławiu. W nawiązaniu do poprzednich wypowiedzi dodała, że na terenie jej uczelni też został rozpoznany problem polegający na tym, że niektórzy pedagodzy uznają swoje dyskusyjne metody jako autorski charakter zajęć. Jak podkreśliła profesor Czaplińska-Mrozek ci wykładowcy, którzy są negatywnie oceniani przez studentów, będą zwolnieni z Akademii. Prorektorka zwróciła uwagę także na wyzwanie, jakie mogą mieć ofiary nadużyć – boją się je zgłosić, aby nie narazić się stojącym wyżej w hierarchii wykładowcom, którzy będą im potem utrudniać pracę na planie czy w teatrze.
Przedstawicielki wszystkich szkół zapowiedziały, że będą konsultować się ze sobą nawzajem i wymieniać doświadczeniami.
Jerzy Rados z Gdyńskiej Szkoły Filmowej w nawiązaniu do wypowiedzi prorektorki Czaplińskiej-Mrozek dodał, że często wybitni filmowcy zatrudniani na uczelniach nie nadają się na wykładowców, a jeśli stosują niedopuszczalne metody wobec studentów, to nie można ich zaakceptować.
Co wolno na planie
W drugiej części panelu „Bezpieczeństwo i dobre praktyki na polskim rynku” wzięli udział:
Radosław Śmigulski (PISF), Sławomira Niewiadomska (PISF), Katarzyna Szustow (koordynatorka scen intymnych), Renata Czarnkowska-Listoń (RE Studio), Marta Habior (No Sugar Films), Piotr Dzięcioł (Opus Film), Alicja Grawon-Jaksik (KIPA).
Debata rozpoczęła się od pytania skierowanego do dyrektora PISF o status prac nad kodeksem dobrych praktyk. Radosław Śmigulski podkreślił, że czym innym są prawa i kodeksy antydyskryminacyjne, a czym innymi szersze uregulowania dotyczący szeroko pojętych dobrych praktyk w branży audiowizualnej, mających wspierać jej dalszą profesjonalizację. Dodał, że kodeks powstanie po przeprowadzeniu szerokich konsultacji środowiskowych. Istotne w tym kontekście pytanie – czy kodeks będzie obowiązkowym czy wolontaryjnym elementem Programów Operacyjnych PISF – wracało kilkukrotnie podczas debaty. Dyrektor Śmigulski odpowiadał, że nie będzie nagradzać za normalność.
Stanowisko prawne wyjaśniła mecenas Sławomira Niewiadomska, która podkreślała, że kodeks dobrych praktyk musi być szeroko zaakceptowany przez środowisko, aby uniknąć sytuacji, w której aplikujący będą musieli akceptować zapisy nie znając ich treści.
Dodała, że kodeks dobrych praktyk będący elementem systemu dofinansowania pojawia się w wielu innych instytutach w Europie.
Katalog problemów
Na jakim etapie są konsultacje? Alicja Grawon-Jaksik, prezeska KIPA dodała, że Izba uczestniczy w nieformalnej grupie roboczej zainicjowanej przez Dariusza Jabłońskiego, prezesa Polskiej Akademii Filmowej, do której zaproszono także 4 gildie: reżyserów, reżyserów dokumentalnych, scenarzystów i producentów. Dodała, że w powstającym kodeksie mają pojawić się dwa rodzaje zapisów – „miękkie” czyli dotyczące wypracowania relacji zawodowych między poszczególnymi grupami zawodowymi oraz te odnoszące się do konkretnych procedur, które będzie można stosować w przypadku zidentyfikowania zachowań znamionujących nadużycie. Podkreśliła, że ponieważ polski rynek podlega samoregulacji, w wielu obszarach brakuje norm, takich jak chociażby liczba godzin pracy na planie (wyjątkiem są zasady dotyczące aktorów dziecięcych). Prezeska KIPA zaadresowała też temat koordynatora zajmującego się problematyką nadużyć na planie. Zwróciła uwagę, że zdarzały się przypadki, gdy fachowiec był zarazem członkiem zarządu spółki producenta, co kwestionuje skuteczność i transparentność działań koordynacyjnych.
Zdaniem Marty Habior z No Sugar Films katalog problemów trawiących branżę jest szeroki i nie dotyczy jedynie dyskryminacji. Podkreślała ona, że plan zdjęciowy i produkcja filmowa w ogóle to „miejsce” pracy, którego atmosferę tworzą przede wszystkim reżyser i producent i że żaden kodeks dobrych praktyk nie zwolni ich z odpowiedzialności za nią.
Renata Czarnkowska-Listoś , producentka RE Studio oraz reprezentantka stowarzyszenia Kobiety Filmu powoływała się z kolei na przykład innych krajów – np. w Szwecji producent przed uruchomieniem produkcji musi przeprowadzić szkolenie antymobbingowe, co zwykle zwiększa budżet filmu o 10%.
Dodała, że Kobiety Filmu nie chcąc czekać na rozwiązania systemowe stworzyły własny kodeks dobrych praktyk.
Czarnkowska-Listoś przedstawiła też klip wyprodukowany przez KF, prezentujący w pigułce mechanikę zachowań nadużywających i przemocy symbolicznej oraz słownej na planach filmowych. Jak przekonywała producentka, wszystkie padające z ekranu obraźliwe sformułowania są udokumentowane: www.youtube.com/watch?v=f3L3rSY1bUw.
Przedstawicielki wszystkich szkół zapowiedziały, że będą konsultować się ze sobą nawzajem i wymieniać doświadczeniami.
Jerzy Rados z Gdyńskiej Szkoły Filmowej w nawiązaniu do wypowiedzi prorektorki Czaplińskiej-Mrozek dodał, że często wybitni filmowcy zatrudniani na uczelniach nie nadają się na wykładowców, a jeśli stosują niedopuszczalne metody wobec studentów, to nie można ich zaakceptować.
Co wolno na planie
W drugiej części panelu „Bezpieczeństwo i dobre praktyki na polskim rynku” wzięli udział:
Radosław Śmigulski (PISF), Sławomira Niewiadomska (PISF), Katarzyna Szustow (koordynatorka scen intymnych), Renata Czarnkowska-Listoń (RE Studio), Marta Habior (No Sugar Films), Piotr Dzięcioł (Opus Film), Alicja Grawon-Jaksik (KIPA).
Debata rozpoczęła się od pytania skierowanego do dyrektora PISF o status prac nad kodeksem dobrych praktyk. Radosław Śmigulski podkreślił, że czym innym są prawa i kodeksy antydyskryminacyjne, a czym innymi szersze uregulowania dotyczący szeroko pojętych dobrych praktyk w branży audiowizualnej, mających wspierać jej dalszą profesjonalizację. Dodał, że kodeks powstanie po przeprowadzeniu szerokich konsultacji środowiskowych. Istotne w tym kontekście pytanie – czy kodeks będzie obowiązkowym czy wolontaryjnym elementem Programów Operacyjnych PISF – wracało kilkukrotnie podczas debaty. Dyrektor Śmigulski odpowiadał, że nie będzie nagradzać za normalność.
Stanowisko prawne wyjaśniła mecenas Sławomira Niewiadomska, która podkreślała, że kodeks dobrych praktyk musi być szeroko zaakceptowany przez środowisko, aby uniknąć sytuacji, w której aplikujący będą musieli akceptować zapisy nie znając ich treści.
Dodała, że kodeks dobrych praktyk będący elementem systemu dofinansowania pojawia się w wielu innych instytutach w Europie.
Katalog problemów
Na jakim etapie są konsultacje? Alicja Grawon-Jaksik, prezeska KIPA dodała, że Izba uczestniczy w nieformalnej grupie roboczej zainicjowanej przez Dariusza Jabłońskiego, prezesa Polskiej Akademii Filmowej, do której zaproszono także 4 gildie: reżyserów, reżyserów dokumentalnych, scenarzystów i producentów. Dodała, że w powstającym kodeksie mają pojawić się dwa rodzaje zapisów – „miękkie” czyli dotyczące wypracowania relacji zawodowych między poszczególnymi grupami zawodowymi oraz te odnoszące się do konkretnych procedur, które będzie można stosować w przypadku zidentyfikowania zachowań znamionujących nadużycie. Podkreśliła, że ponieważ polski rynek podlega samoregulacji, w wielu obszarach brakuje norm, takich jak chociażby liczba godzin pracy na planie (wyjątkiem są zasady dotyczące aktorów dziecięcych). Prezeska KIPA zaadresowała też temat koordynatora zajmującego się problematyką nadużyć na planie. Zwróciła uwagę, że zdarzały się przypadki, gdy fachowiec był zarazem członkiem zarządu spółki producenta, co kwestionuje skuteczność i transparentność działań koordynacyjnych.
Zdaniem Marty Habior z No Sugar Films katalog problemów trawiących branżę jest szeroki i nie dotyczy jedynie dyskryminacji. Podkreślała ona, że plan zdjęciowy i produkcja filmowa w ogóle to „miejsce” pracy, którego atmosferę tworzą przede wszystkim reżyser i producent i że żaden kodeks dobrych praktyk nie zwolni ich z odpowiedzialności za nią.
Renata Czarnkowska-Listoś , producentka RE Studio oraz reprezentantka stowarzyszenia Kobiety Filmu powoływała się z kolei na przykład innych krajów – np. w Szwecji producent przed uruchomieniem produkcji musi przeprowadzić szkolenie antymobbingowe, co zwykle zwiększa budżet filmu o 10%.
Dodała, że Kobiety Filmu nie chcąc czekać na rozwiązania systemowe stworzyły własny kodeks dobrych praktyk.
Czarnkowska-Listoś przedstawiła też klip wyprodukowany przez KF, prezentujący w pigułce mechanikę zachowań nadużywających i przemocy symbolicznej oraz słownej na planach filmowych. Jak przekonywała producentka, wszystkie padające z ekranu obraźliwe sformułowania są udokumentowane: www.youtube.com/watch?v=f3L3rSY1bUw.
Producentka z RE Studio dodała, że podczas tworzenia kodeksu przejrzano obowiązujące na świecie praktyki, przede wszystkim w Skandynawii i Wielkiej Brytanii – szczególnie brytyjski kodeks obfituje w praktyczne rozwiązania. Dodała też, że zachęca do zrobienia rachunku własnego sumienia i rozpoczęcia wprowadzania zmian od siebie.
Bezpieczna intymność
Następna zabrała głos Katarzyna Szustow, reprezentantka nowego w Polsce zawodu koordynatorki intymności, która wyjaśniła pokrótce, na czym polega jej praca – od zrozumienia wizji reżysera, analizowania scen intymnych, jakie mają pojawić się w filmie poprzez współpracę z pionem kostiumów, po rozmowę i zapewnienie psychicznego bezpieczeństwa aktorom na planie. Podkreśliła, że jej pracy nie sprzyja tempo realizacji zdjęć i że nie podejmuje się koordynacji intymności, gdy nie ma zapewnionego wystarczającego czasu – około 3 tygodni – do planu zdjęciowego.
Katarzyna Szustow wspomniała też o przeprowadzanym obecnie szeroko przez nią w branży filmowej badaniu, do wzięcia udziału w którym zachęciła wszystkich obecnych. Zebrane dane posłużą do wypracowanie katalogu rekomendacji dotyczących pracy nad scenami intymnymi.
Do słów poprzedniczek i poprzedników odniósł się producent Piotr Dzięcioł, zapewniając, że na planach Opus Film bardzo pilnowane są standardy etyczne, a brak zatrudnienia koordynatorek intymności wynika tylko z braku relewantnych scen w ostatnio kręconym materiale, za to zawsze obecny jest producent lub producent liniowy. Dodał też, że dobra atmosfera na planie jest podstawą realizacji dobrego filmu, a jeśli tylko zauważa zachowania przemocowe lub niestosowne, sam na nie reaguje.
Temat koordynacji intymności zaadresowała także Marta Habior przekonując, że jest to fachowiec tak potrzebny jak ratownik w trakcie zdjęć na basenie i choć aktorzy często nie dzielą się tym, jak trudne jest dla nich realizowanie scen intymnych, obowiązkiem szefów produkcji jest zatrudnić koordynatorkę, która wesprze ich w tym elemencie pracy.
Renata Czarnkowska-Listoś, która do najnowszego filmu RE Studio „Bo we mnie jest seks” zatrudniła koordynatorkę intymności, Martę Łachacz, dodała, że w poprzednich produkcjach jej firmy pisany był specjalny regulamin na dzień, gdy były kręcone sceny z nagością lub erotyką. Teraz już go nie musimy wymyślać, mamy od tego zakresu fachowców.
Na koniec drugiego panelu podkreślono, że istotna jest też aktywność profesjonalistów w zgłaszaniu nadużyć, zachowań dyskryminacyjnych czy jakichkolwiek nieprawidłowości, jak np. zaleganie z regulowaniem wynagrodzenia.
Alicja Grawon-Jaksik poinformowała, że do KIPA wpłynęła tylko jedna skarga, podobnie jak do PISF, dodał dyrektor Śmigulski.
Marta Habior przekonywała, że jest pełna optymizmu, bo widzi że uczestnicy rynku są coraz bardziej świadomi swoich praw, tego że mogą w trudnej sytuacji zwrócić się o pomoc i wybrać, czy pracują z kimś, kto ma na koncie zachowania przemocowe lub zadłużenia wobec współpracowników. Oddolne ruchy nie powinny jednak zastępować działań systemowych, czyli wspomnianego na początku panelu kodeksu dobrych praktyk w PISF, aktualnie konsultowanego przez środowisko.
Pod koniec panelu głos zabrali także przedstawiciele środowiska zasiadający na widowni. Z sali padło pytanie, komu zgłosić skargę, gdy osobą dopuszczającą się przemocy jest producent. Renata Czarnowska-Listoś nawiązała do rozwiązań z kodeksu Kobiet Filmu – należy skontaktować się z nadawcą telewizyjnym (w przypadku serialu), PISF (w przypadku produkcji wspieranej przez Instytut), lub działającym przy KIPA sądem arbitrażowym (SARA).
Marta Habior podpowiedziała, że jeśli jest świadek niewłaściwego zachowania, to on lub ona może zgłosić skargę. Poruszone zostały także tematy niewypłaconych honorariów przez producentów, którzy mimo nieuregulowania należności działają pod nowym szyldem – tutaj PISF zmienił zasady i weryfikuje status zaległości członków z zarządu spółek aplikujących o granty.
Zwrócono uwagę, że producenci miewają wyzwania z płynnością finansową z powodu opóźnienia wypłat dotacji, na co dyrektor PISF zripostował, że producent jest przedsiębiorcą i nie może usprawiedliwiać się podwykonawcom brakiem wpływów na konto.
W trakcie panelu nazwano też najważniejsze wyzwania stojące przed branżą, w tym powszechniejsze zgłaszanie nieprawidłowości na drodze formalnej skargi do takich instytucji jak PISF czy KIPA, przyspieszenie konsultacji środowiskowych dotyczących kodeksu dobrych praktyk i zabieganie o kwalifikowanie kosztów koordynatorów dbających o standardy etyczne i bezpieczeństwo scen intymnych na planie.
Czwarty dzień Gdynia Industry, 23 września, dotyczy „Mody na polską klasykę”.
Bezpieczna intymność
Następna zabrała głos Katarzyna Szustow, reprezentantka nowego w Polsce zawodu koordynatorki intymności, która wyjaśniła pokrótce, na czym polega jej praca – od zrozumienia wizji reżysera, analizowania scen intymnych, jakie mają pojawić się w filmie poprzez współpracę z pionem kostiumów, po rozmowę i zapewnienie psychicznego bezpieczeństwa aktorom na planie. Podkreśliła, że jej pracy nie sprzyja tempo realizacji zdjęć i że nie podejmuje się koordynacji intymności, gdy nie ma zapewnionego wystarczającego czasu – około 3 tygodni – do planu zdjęciowego.
Katarzyna Szustow wspomniała też o przeprowadzanym obecnie szeroko przez nią w branży filmowej badaniu, do wzięcia udziału w którym zachęciła wszystkich obecnych. Zebrane dane posłużą do wypracowanie katalogu rekomendacji dotyczących pracy nad scenami intymnymi.
Do słów poprzedniczek i poprzedników odniósł się producent Piotr Dzięcioł, zapewniając, że na planach Opus Film bardzo pilnowane są standardy etyczne, a brak zatrudnienia koordynatorek intymności wynika tylko z braku relewantnych scen w ostatnio kręconym materiale, za to zawsze obecny jest producent lub producent liniowy. Dodał też, że dobra atmosfera na planie jest podstawą realizacji dobrego filmu, a jeśli tylko zauważa zachowania przemocowe lub niestosowne, sam na nie reaguje.
Temat koordynacji intymności zaadresowała także Marta Habior przekonując, że jest to fachowiec tak potrzebny jak ratownik w trakcie zdjęć na basenie i choć aktorzy często nie dzielą się tym, jak trudne jest dla nich realizowanie scen intymnych, obowiązkiem szefów produkcji jest zatrudnić koordynatorkę, która wesprze ich w tym elemencie pracy.
Renata Czarnkowska-Listoś, która do najnowszego filmu RE Studio „Bo we mnie jest seks” zatrudniła koordynatorkę intymności, Martę Łachacz, dodała, że w poprzednich produkcjach jej firmy pisany był specjalny regulamin na dzień, gdy były kręcone sceny z nagością lub erotyką. Teraz już go nie musimy wymyślać, mamy od tego zakresu fachowców.
Na koniec drugiego panelu podkreślono, że istotna jest też aktywność profesjonalistów w zgłaszaniu nadużyć, zachowań dyskryminacyjnych czy jakichkolwiek nieprawidłowości, jak np. zaleganie z regulowaniem wynagrodzenia.
Alicja Grawon-Jaksik poinformowała, że do KIPA wpłynęła tylko jedna skarga, podobnie jak do PISF, dodał dyrektor Śmigulski.
Marta Habior przekonywała, że jest pełna optymizmu, bo widzi że uczestnicy rynku są coraz bardziej świadomi swoich praw, tego że mogą w trudnej sytuacji zwrócić się o pomoc i wybrać, czy pracują z kimś, kto ma na koncie zachowania przemocowe lub zadłużenia wobec współpracowników. Oddolne ruchy nie powinny jednak zastępować działań systemowych, czyli wspomnianego na początku panelu kodeksu dobrych praktyk w PISF, aktualnie konsultowanego przez środowisko.
Pod koniec panelu głos zabrali także przedstawiciele środowiska zasiadający na widowni. Z sali padło pytanie, komu zgłosić skargę, gdy osobą dopuszczającą się przemocy jest producent. Renata Czarnowska-Listoś nawiązała do rozwiązań z kodeksu Kobiet Filmu – należy skontaktować się z nadawcą telewizyjnym (w przypadku serialu), PISF (w przypadku produkcji wspieranej przez Instytut), lub działającym przy KIPA sądem arbitrażowym (SARA).
Marta Habior podpowiedziała, że jeśli jest świadek niewłaściwego zachowania, to on lub ona może zgłosić skargę. Poruszone zostały także tematy niewypłaconych honorariów przez producentów, którzy mimo nieuregulowania należności działają pod nowym szyldem – tutaj PISF zmienił zasady i weryfikuje status zaległości członków z zarządu spółek aplikujących o granty.
Zwrócono uwagę, że producenci miewają wyzwania z płynnością finansową z powodu opóźnienia wypłat dotacji, na co dyrektor PISF zripostował, że producent jest przedsiębiorcą i nie może usprawiedliwiać się podwykonawcom brakiem wpływów na konto.
W trakcie panelu nazwano też najważniejsze wyzwania stojące przed branżą, w tym powszechniejsze zgłaszanie nieprawidłowości na drodze formalnej skargi do takich instytucji jak PISF czy KIPA, przyspieszenie konsultacji środowiskowych dotyczących kodeksu dobrych praktyk i zabieganie o kwalifikowanie kosztów koordynatorów dbających o standardy etyczne i bezpieczeństwo scen intymnych na planie.
Czwarty dzień Gdynia Industry, 23 września, dotyczy „Mody na polską klasykę”.