Nawet dance-pop może mieć liryczną głębię [recenzja CD]
Arkadiusz Kajling | wczorajŹródło: Filmosfera
Ostatnio w sieci zrobiło się głośno o Demi Lovato i to wcale nie z powodu jej odchudzonej sylwetki – nie dość, że w połowie września artystka zapowiedziała swoje dziewiąte studyjne wydawnictwo „It’s Not That Deep”, to jeszcze zaledwie kilka tygodni wcześniej była gwiazda Disneya dołączyła do Jonas Brothers na jednym z ich koncertów, wykonując na żywo kilka nostalgicznych piosenek z ich wspólnego telewizyjnego musicalu „Camp Rock”, co stało się źródłem spekulacji i plotek odnośnie potencjalnej kontynuacji disnejowskiego hitu sprzed lat (tym bardziej, że bracia Jonas wracają w tym roku na mały ekran za sprawą ich świątecznego filmu dla platformy streamingowej Disney+). Teraz już wiemy, że trzecia odsłona muzycznej produkcji nie tylko uzyskała zielone światło, a w obsadzie powrócą twarze znane fanom z poprzednich części, ale Lovato weźmie na siebie także funkcję producenta wykonawczego. Od czasu debiutu Demi na Disney Channel w jej życiu wiele się zmieniło – z dziecięcej idolki stała się jedną z najbardziej wpływowych artystek swojego pokolenia, choć jej historia to nie tylko opowieść o wielkim talencie, ale i jeszcze większym ciężarze, jaki niesie ze sobą sława. Piosenkarka przyznaje, że najnowsza muzyka jest odzwierciedleniem tego, w jakim miejscu znajduje się obecnie w życiu – przechodząc płynnie od rocka z „Holy Fvck” do dance-popu stara się nas przekonać, że najświeższy projekt „nie jest aż tak głęboki”. Czy aby na pewno?

Demi Lovato, a właściwie Demetria Devonne Lovato urodziła się 20. sierpnia 1992 roku w Albuquerque w Stanach Zjednoczonych w rodzinie o muzycznych korzeniach – jej ojciec meksykańskiego pochodzenia Patrick Lovato sam jest muzykiem, a matka Dianna Hart de la Garza, w której żyłach płynie irlandzka krew, jest tancerką. Mała Demi już w wieku siedmiu lat rozpoczęła naukę gry na pianinie, a swoje pierwsze kroki na małym ekranie postawiła w programie dla dzieci „Barney & Przyjaciele”, następnie pojawiając się gościnnie w serialach „Skazany na śmierć” i „Slippery When Wet”. Na początku 2007 roku dostała rolę w serialu stacji Disney Channel „Gdy zadzwoni dzwonek”, a w jednym z jego odcinków zagrała swój utwór „Shadow”. Ten rok okazał się dla Lovato przełomowym – latem udała się na casting do produkcji „Camp Rock”, gdzie po wykonaniu na żywo piosenki Christiny Aguilery „Ain’t No Other Man” dostała główną rolę Mitchie i podpisała kontrakt z powiązaną z Disneyem firmą fonograficzną Hollywood Records. Na towarzyszącym telewizyjnemu filmowi soundtracku Demi pojawiła się w czterech utworach, m.in. duecie z Joe Jonasem z jego rodzinnego bandu Jonas Brothers z którymi następnie udała się w trasę koncertową, promując przy tym własną twórczość. Bracia pomogli napisać koleżance z planu większość tracków na jej debiutancki album „Don’t Forget” z 2008 roku, który na początku 2011 roku osiągnął status złotej płyty.


W kolejnych latach kariera Lovato nabrała rozpędu – zaczęła występować w kolejnych disnejowskich propozycjach, jak „Program ochrony księżniczek”, „Camp Rock 2: Wielki finał” i serial „Słoneczna Sonny”, wydała swój drugi pełnoprawny krążek „Here We Go Again”, a także wyruszyła w swoją pierwszą samodzielną trasę koncertową. Z każdą kolejną płytą – „Unbroken”, „Demi”, „Confident” i „Tell Me You Love Me” – młoda piosenkarka coraz śmielej wychodziła poza promowany przez stację Myszki Miki prorodzinny wizerunek, szukając własnej tożsamości artystycznej; to właśnie z tego ostatniego z 2017 roku pochodzi singiel „Sorry Nor Sorry”, który krótko po premierze stał się jej największym hitem w USA, osiągając szóste miejsce na liście Billboard Hot 100. Tak spektakularny sukces miał jednak swoją cenę – w 2020 roku w programie „The Ellen DeGeneres Show” artystka ujawniła, że jej zespół menedżerski z pierwszych lat kariery kontrolował jej dietę do tego stopnia, że z jej pokoi hotelowych znikały telefony, by uniemożliwić kontakt z obsługą. Jako nastolatka Demi przez lata nie jadła tortu urodzinowego, zastępując go kawałkiem arbuza z beztłuszczową bitą śmietaną. Nie było to pierwsze szokujące wyznanie popgwiazdy – w dokumencie „Simply Complicated” z 2017 roku ujawniła, że już u progu kariery w 2009 roku w wieku zaledwie 17 lat sięgnęła po raz pierwszy po kokainę, a już rok później podjęła decyzję o leczeniu.

W połowie września artystka oficjalnie zapowiedziała swój dziewiąty studyjny album, który z pomocą jedenastu piosenek miał z powrotem zaprezentować popową odsłonę Demi, znacznie różniącą się od jej wcześniejszych projektów jak poprzednia płyta „Holy Fvck” z 2022 roku, wyraźnie inspirowana rockiem – najnowsze wydawnictwo Lovato zostało stworzone z myślą o nocnych imprezach i tanecznych parkietach, a wszystkie ścieżki powstały w duchu dobrej zabawy. Jak twierdzi sama autorka, nowy materiał odzwierciedla dokładnie jej obecny stan emocjonalny – w przeszłości często podejmowała się tworzenia oczyszczającej muzyki o trudnych tematach, które musiała przepracować, jednak tym razem przemawia przez nią tylko szczęście i miłość. Demi uznała, że przekaz nie jest aż tak głęboki, więc tytuł na płytę napisał się właściwie sam. Nad produkcją całego cedeka czuwał Zhone, mający na swoim koncie kooperacje z Kylie Minogue, czy Charli XCX, który wyznał, że obserwowanie ciągłego rozwoju Lovato stało się dla niego bardzo inspirujące: “Ten album to odpuszczenie wszelkich zahamowań – tworzyliśmy go z ogromną radością, co naprawdę słychać w muzyce”. Również wokalistka nie ukrywa, że oboje idealnie dogadywali się w studiu nagraniowym, a cały proces twórczy określiła jako “niezwykle wyzwalający i pełen przyjemności”, co stanowi wyraźny kontrast do bardziej introspekcyjnych zagadnień poruszanych na wcześniejszych albumach.


Wszystkie trzy wydane jeszcze przed oficjalną premierą pełnoprawnego cedeka promocyjne single doskonale uchwyciły taneczny klimat nadchodzącego albumu, przygotowując fanów na nowe doznania. W samym sercu tego lata Lovato opublikowała „Fast” z klipem, który według słów reżysera teledysku Daniela Sachona miał za zadanie symbolizować odmienioną stronę Demi: wolną od licznych blizn przeszłości i niewzruszoną otaczającym ją chaosem. Te drogę kontynuowała kolejna, energetyczna kompozycja w klimacie dance-popu idealna na parkiet i gorące noce – w „Here All Night” mocny wokal piosenkarki został połączony z pulsującym rytmem, będąc jednocześnie ukłonem w stronę współczesnej sceny tanecznej. Sama artystka w wywiadach podkreśliła, że tekst opowiada o rozstaniu, ale w nieoczywisty sposób – przez taniec i w konsekwencji wyzwolenie tłumionych emocji, co zilustrowała odpowiednim wideo w reżyserii Hannah Lux Davis, twórczyni „Cool For The Summer”, czy „Sorry Not Sorry”. Demi od samego początku wiedziała, że piosenka potrzebuje wizualizacji opartej na tańcu, by pełniej przedstawić jej przekaz: “Napisałam ją wcielając się w pewną postać i doświadczenie to było niezwykle wyzwalające, by wejść w czyjąś historię. Od chwili, gdy skończyłam ją tworzyć, wiedziałam, że potrzebuje tanecznego teledysku. To utwór o tańcu mimo złamanego serca: jest szczery i dodaje siły, choć ma też odrobinę figlarnej, podglądackiej perspektywy”.

Te dwa single to jednocześnie pierwsze utwory otwierające tracklistę, której przebojowość w dalszej części wcale nie zwalnia tempa, tym bardziej, że nowy materiał to zaledwie ponad pół godziny muzyki – trzecia piosenka „Frequency” wita nas ciężkimi syntezatorami i klubowym beatem, który szybko wpada w ucho, ale przy „Let You Go” Lovato proponuje breakup song podszyty keyboardami z lat 80. ubiegłego wieku i bardziej personalnym tekstem dotyczącym związku, kontynuując ten kierunek przy „Sorry To Myself”. To najbardziej osobisty numer o konwencji listu z prywatnego pamiętnika – Demi dotyka trudnej przeszłości, stając się swoim najsurowszym krytykiem: jest brutalnie szczera, gdy wytyka sobie liczne porażki, ale jej głos mimo siły ma w sobie prawie matczyną delikatność. Choć nie tak głębokiego tekstu można się było spodziewać po jego lżejszej muzycznej oprawie, to piosenka potwierdza jak bardzo wokalistka dojrzała przez lata – zarówno jako człowiek, jak i artystka. Po tej emocjonalnej przejażdżce powracamy na parkiet dzięki pulsującemu rytmem disco tryptykowi: „Little Bit”, „Say It” i „In My Head” niosą już tylko pozytywną energię przed wielkim finałem. Bo być może najbliższe wcześniejszym dokonaniom gwiazdy są dwie ostatnie piosenki – refleksyjna w tonie „Before I Knew You” o odcinaniu się od toksycznych związków ukazuje wrażliwszą stronę Demi, natomiast o jej mocnym wokalu przypomina jedyna ballada w zestawie „Ghost”, której końcowe zniekształcenia zamykające album podkreślają wizualny kierunek: wokalistka odnajduje po latach toczonych walk wewnętrzny ład mimo wszechobecnego chaosu.


WYDANIE CD

Album „It’s Not That Deep” został wyprodukowany przez jamajską firmę fonograficzną Island Records i jest dystrybuowany na CD w naszym kraju nad Wisłą przez Universal Music w standardowym plastikowym pudełku typu „jewelcase” – do wydania fizycznego dołączono 12-stronicową książeczkę zawierającą teksty do wszystkich piosenek na płycie, informacje produkcyjne odnośnie nagrania i podziękowania od artystki. Booklet ozdobiono czterema zdjęciami z oficjalnej sesji zdjęciowej, a główną okładkę stworzyli Imogen Strauss i Daniel Sachon – ten drugi odpowiadał także za reżyserię teledysku do „Fast”, dzięki czemu fotki tworzą koherentną całość z obraną wcześniej estetyką zamieszania panującego na ulicy dookoła piosenkarki. Fakt istnienia wydania fizycznego na pewno docenią audiofile, gdyż płyta kompaktowa CD-Audio to standard bezstratnego cyfrowego zapisu dźwięku – dlatego też ten nośnik trwa w niezmienionej od czterdziestu lat formie do dziś, ciesząc uszy bardziej wymagających słuchaczy. Miłośnicy czarnych krążków powinni być także ukontentowani, gdyż album został wydany również w wersji winylowej z tracklistą znaną z cedeka, a edycja limitowana zawiera opakowanie typu „gatefold”, plakat artystki, alternatywny design okładki oraz bonusowy utwór „Joshua Tree” niedostępny na żadnym innym wydaniu albumu.

PODSUMOWANIE

Gdy kilka tygodni temu Taylor Swift wydała swój najnowszy album „The Life of a Showgirl” wielu fanów nie kryło rozczarowania gotowym produktem, gdyż już wcześniejsze zapowiedzi powrotu do współpracy z kultowym producenckim duetem Maxem Martinem i Shellbackiem oraz porywająca wizualnie sesja zdjęciowa zwiastowały jedną z najmocniejszych popowych premier nie tylko jesieni, ale i całego roku, wypełnioną radiowymi bangerami z głębokimi emocjonalnie tekstami utworów. Zapowiadając swój dziewiąty studyjny cedek Demi Lovato nie zamierzała powtarzać marketingowych błędów swojej koleżanki po fachu, tytułując go „It’s Not That Deep”, co miało sugerować znacznie lżejszą konwencję nowego materiału – zarówno dźwiękowo, jak i lirycznie. Pierwszą propozycję fani otrzymali już w środku lata, gdyż to właśnie 1. sierpnia w klubie LOOSE w Los Angeles, Lovato zorganizowała przyjęcie z okazji ujawnienia okładki wrześniowego numeru magazynu „PAPER”, na której znalazła się twarz wokalistki – krótkie nagrania z imprezy zgromadziły tylko w serwisie X ponad 60 milionów wyświetleń, m.in. dzięki uchwyconej tanecznej piosence „Kiss”, idealnie oddającej ducha nadchodzącego wydawnictwa: lekkość, zabawę i radość z życia. W towarzyszącym jej klipie w reżyserii kolektywu 91 Rules, Demi zachęca wszystkich wokół, by otworzyli się na własne poczucie wolności i skrywane w głębi pragnienia, po prostu całując się dla zabawy. To przewrotne wideo oddaje sens słów „to nic poważnego – chyba, że chcesz, żeby było” i stało się też inspiracją dla tytułu albumu, który pod względem muzycznym śmiało można nazwać młodszą siostrą „Brat” od Charli XCX. Choć Demi Lovato wchodzi w nową dance erę tanecznym krokiem i odnajduje wolność swego ciała oraz spokój ducha na parkiecie, to jednocześnie przemyca kilka głębszych tekstów niejako na przekór tytułowi płyty – a skoro złamane serce można uleczyć muzyką i ruchem, to czasem warto dać się porwać rytmowi.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Universal Music Polska – dystrybutorem muzyki na CD.

Recenzowane wydanie zakupicie w sklepie cd-dvd-vinyl w wersji CD lub VINYL.
Zdj. Universal / IG Demi Lovato