Tele-Hity Filmosfery
Katarzyna Piechuta | 2013-06-08Źródło: Filmosfera
Niedziela (9.06), TVP Kultura, 14:35
Vicky Cristina Barcelona (2008)
Produkcja: USA, Hiszpania
Reżyseria: Woody Allen
Obsada: Javier Bardem, Penélope Cruz, Scarlett Johansson, Rebecca Hall
Opis: Dwie młode Amerykanki, Vicky i Cristina, przyjeżdżają na wakacje do Barcelony. Vicky, inteligentna i czuła, ma niedługo wyjść za mąż; otwarta na emocjonalne i seksualne przygody Cristina to jej zupełne przeciwieństwo. Podczas pobytu, obie bohaterki dają się wciągnąć w niekonwencjonalną, romantyczną i seksualną przygodę z Juanem Antonio, charyzmatycznym malarzem, uwikłanym w burzliwą i skomplikowaną relację ze swoją byłą żoną, Marią Eleną.
Rekomendacja Filmosfery: „Vicky Cristina Barcelona” reklamowano jako film Woody’ego Allena w świecie Pedro Almodóvara. Na pewno jest w tym trochę prawdy, ale nie należy tej sugestii brać sobie zbytnio do serca, bowiem poza nietypowym dla nowojorskiego reżysera miejscem akcji, film jest na wskroś allenowski. Mamy więc skomplikowane relacje między bohaterami, poważne oraz zupełnie niepoważne dialogi, przemyślenia i rozterki głównych bohaterów – słowem, wszystko to, co typowe dla Allena i lubiane przez jego fanów. Niemniej nie sposób zaprzeczyć, że akcja filmu osadzona w pięknej Hiszpanii i towarzysząca nam przez cały seans cudowna, przepełniona dźwiękami gitary klasycznej muzyka, nadają filmowi niepowtarzalny charakter, co sprawia, że „Vicky Cristina Barcelona” wyróżnia się na tle innych filmów Allena – w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nie brakuje też świetnie skrojonych postaci – każde z czworga głównych bohaterów to kompletnie inna osobowość, ich charaktery ścierają się na ekranie, tworząc prawdziwie wybuchową mieszankę. Dla fanów Woody’ego Allena „Vicky Cristina Barcelona” to oczywiście pozycja obowiązkowa, ale polecam go również tym, którzy za obrazami nowojorskiego reżysera nie przepadają. Klimat tego filmu jest niezwykle sugestywny, oglądając go można się poczuć jak w Hiszpanii. Warto, choćby na czas seansu, dać się uwieść urokowi tego kraju, jego mieszkańców i wypełniającej go muzyki.
Niedziela (9.06), TVP 2, 20:05
Sala samobójców (2011)
Produkcja: Polska
Reżyseria: Jan Komasa, Agnieszka Kurzydło
Obsada: Jakub Gierszał, Roma Gąsiorowska, Agata Kulesza, Krzysztof Pieczyński
Opis: Dominik to zwyczajny chłopak. Ma wielu znajomych, najładniejszą dziewczynę w szkole, bogatych rodziców, pieniądze na ciuchy, gadżety, imprezy i pewnego dnia jeden pocałunek zmienia wszystko. „Ona” zaczepia go w sieci. Jest intrygująca, niebezpieczna, przebiegła. Wprowadza go do „Sali samobójców”, miejsca, z którego nie ma ucieczki. Dominik, w pułapce własnych uczuć, wplątany w śmiertelną intrygę, straci to, co w życiu najcenniejsze.
Rekomendacja Filmosfery: Film Komasy wywołał burzliwą dyskusję i podzielił widzów na tych, którzy zachwycili się „Salą samobójców” oraz takich, którzy nie dostrzegają w niej żadnego fenomenu. Obie strony mają oczywiście swoje argumenty. To, co można zaliczyć na plus „Sali samobójców”, to podjęta w niej tematyka. W polskim kinie poruszano różnego rodzaju problemy nastolatków, jednak często były one nieco oderwane od rzeczywistości, a wiele z tych filmów uległo już niejako przeterminowaniu. Film Komasy to obraz „na czasie”, stara się uchwycić aktualne problemy. Czy mu się to udaje? To niech już każdy oceni sam. Uwagę zwraca też dobra gra aktorska wcielającego się w głównego bohatera Jakuba Gierszała – jego postać często jest aż denerwująca, ale to tym bardziej świadczy o dużych zdolnościach młodego aktora. I w końcu należy wspomnieć o innowacyjnej formie tego filmu, łączącego elementy fabuły i animacji. Na ile ten pomysł się sprawdził, oceńcie sami.
Niedziela (9.06), TVN 7, 23:35
Choć goni nas czas (2007)
Produkcja: USA
Reżyseria: Rob Reiner
Obsada: Jack Nicholson, Morgan Freeman, Sean P. Hayes, Beverly Todd
Opis: Edwarda Cole’a (Jack Nicholson), który zbił fortunę na swojej korporacji, i mechanika samochodowego Cartera Chambersa (Morgan Freeman) dzieli absolutnie wszystko. Jednak w bardzo trudnym momencie życia obaj spotykają się w szpitalnej sali i odkrywają, że łączą ich dwie rzeczy – chęć spędzenia swoich ostatnich chwil na robieniu tego, o czym zawsze marzyli, i pogodzenia się wreszcie z myślą o tym, kim jest każdy z nich. Wspólnie wyruszają w podróż życia, w trakcie której zaprzyjaźniają się i uczą się korzystać z uroków życia z radością i pełnym jego zrozumieniem. Każda przygoda to kolejny zrealizowany punkt na liście życzeń.
Rekomendacja Filmosfery: W ostatnich latach możemy zaobserwować zwiększoną liczbę filmów poświęconych jesieni naszego życia, w których podejmuje się próbę uporania się z trudnym tematem starości w sposób optymistyczny i niestereotypowy. Do takich obrazów należy „Choć goni nas czas”. W filmie Roba Reinera pojawia się wiele pesymistycznych wątków: choroba, oczekiwanie na śmierć, niezrozumienie i cierpienie bliskich, niespełnione marzenia. Mogłoby to wskazywać na ciężki, dołujący film – tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Tchnie on nadzieję w widza i pokazuje, że można się cieszyć życiem nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Oczywiście „Choć goni nas czas” jest w pewnym stopniu nierealną, nieco ckliwą hollywoodzką bajeczką, jednak bardzo miło się ją ogląda. Paradoksalnie, mimo że jest to film o umieraniu i godzeniu się ze śmiercią, nastraja on pozytywnie i daje do myślenia. Ogromny atut obrazu to obsada – pierwsza liga wśród aktorów: Jack Nicholson i Morgan Freeman sprawiają, że „Choć goni nas czas” ogląda się jednym tchem. Film polecam zwłaszcza pesymistom.
Poniedziałek (10.06), TVP 2, 20:10
Wszystko, co kocham (2009)
Produkcja: Polska
Reżyseria: Jacek Borcuch
Obsada: Mateusz Kościukiewicz, Olga Frycz, Jakub Gierszał, Andrzej Chyra, Katarzyna Herman
Opis: Piękna wiosna 1981 roku w Polsce. W nadmorskim miasteczku 18-letni Janek, syn oficera marynarki wojennej, zakłada zespół punkrockowy, by głośno krzyczeć o rzeczach dla niego najważniejszych. Jego życie wypełnia muzyka i pierwsza wielka miłość - Basia, nic jednak nie jest trwałe. „Solidarność” walczy o wolność i demokrację, w kraju narasta napięcie. Komuniści potajemnie szykują stan wojenny. Bunt młodości w czasie politycznej zawieruchy może stać się zarzewiem tragedii. Gwałtowny konflikt z komisarzem stanu wojennego i śmierć bliskiej osoby zmienią w świecie Janka wszystko
Rekomendacja Filmosfery (Barbara Wiśniewska): „Wszystko, co kocham” jest niesamowitą opowieścią o młodości, pierwszych miłościach, tęsknotą za wolnością. Jacek Borcuch w iście malowniczy sposób przywoływał epokę tamtych lat, barwnie pokazał lata 80. ubiegłego wieku. A wszystko to doprawił świetną muzyką, którą skomponował jego brat. W każdym, nawet najmniejszym elemencie, „Wszystko, co kocham” jest dopracowane i dopięte na ostatni guzik. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że film skupia się na bohaterach, a nie wydarzeniach stanu wojennego. Świat przedstawiony przez Borcucha nie ma pełnić funkcji martyrologicznej. Przywołuje on wspomnienie młodości, beztroskiego życia. Bez względu na to, w jakim czasie dorastał widz, bez problemu w tym filmie może odnaleźć cząstkę siebie. Bowiem "Wszystko, co kocham" jest o dojrzewaniu, budowaniu swojej tożsamość oraz o poszukiwaniu własnej drogi życiowej. Ponadto, za sprawą świetnej gry aktorskiej, pełnej naturalności i wrodzonego wdzięku, bohaterowie stają się autentyczni i sprawiają, że widz w każdym z nich może odnaleźć cząstkę siebie. „Wszystko, co kocham” warto obejrzeć kilkakrotnie, gdyż za każdym razem film ukazuje przed odbiorcą zupełnie nowe oblicze.
Wtorek (11.06), TVP Kultura, 20:05
Motyl i skafander (2007)
Produkcja: USA
Reżyseria: Julian Schnabel
Obsada: Mathieu Amalric, Emmanuelle Seigner, Marie-Josée Croze, Anne Consigny
Opis: Prawdziwa historia redaktora francuskiego ELLE, Jean-Dominique’a Bauby, który w wieku 43 lat zostaje sparaliżowany w wyniku udaru. Paraliż obejmuje całe jego ciało z wyjątkiem lewego oka. Mogąc posługiwać się jedynie okiem do komunikowania się z bliskimi, Bauby próbuje odtworzyć wspomnienia i opisać wszystkie aspekty swojego wewnętrznego świata – poczynając od psychicznego udręczenia spowodowanego uwięzieniem we własnym ciele, po wyimaginowane opowieści ze światów, które odwiedził w swoim umyśle.
Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): „Motyl i skafander” to film niezwykle emocjonalny, grający na emocjach widza, jak Jankiel na swoich cymbałach. Co jednak istotne, Julianowi Schnabelowi udało się stworzyć dzieło pozbawione współczucia i kiczowatej, melodramatycznej ckliwości. Trzeba zaznaczyć, że w sytuacji, w jakiej poznajemy energicznego człowieka, żyjącego szybciej niż pędzące BMW, zrobienie z Jeana-Dominique’a ofiary jest wręcz naturalne. Tu jednak nie idzie o użalanie się nad sobą, ale o afirmację życia i czerpania z niego pełnymi garściami. Pozostałe mocne strony „Motyla i skafandra” to nie tylko niesamowity scenariusz, który podyktowało samo życie, ale przede wszystkim wyjątkowe zdjęcia autorstwa Janusza Kamińskiego. Ukazanie świata z perspektywy człowieka zamkniętego w klatce swego ciała, połączone z zewnętrzną narracją, skutkuje niebywałym wrażeniem wniknięcia głęboko w psychikę głównego bohatera, daje widzowi możliwość postrzegania otaczającej rzeczywistości za pomocą zmysłów, które jeszcze mu zostały. Tak, to chyba najmocniejsza strona „Motyla…”. Jednak dopiero idealnie skomponowane elementy składowe obrazu tworzą naprawdę wyjątkową całość, z którą zdecydowanie warto się zapoznać.