Tele-Hity Filmosfery
Katarzyna Piechuta | 2013-12-22Źródło: Filmosfera
Niedziela (22.12), TVP 1, 21:25

Notting Hill (1999)

Produkcja: Wielka Brytania, USA
Reżyseria: Roger Michell
Obsada: Julia Roberts, Hugh Grant, Richard McCabe, Rhys Ifans, James Dreyfus    

Opis: Słynna amerykańska aktorka przypadkowo poznaje atrakcyjnego brytyjskiego księgarza i zakochuje się w nim. Na przeszkodzie szczęściu stają jednak jej kariera i chłopak aktorki.

Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): O „Notting Hill” trudno wyrzec choć słowo bez pojawiającego się znikąd uśmiechu. Tak, obraz ten to nic więcej niż komedia romantyczna, czyli rzecz z gatunku, po którym nie powinniśmy spodziewać się wodotrysków. Jest to jednak film niezwykle ciepły, pełen miłych dla oka i ucha, zaś bolesnych dla brzucha gagów sytuacyjnych i słownych – mistrzem komedii w „Notting Hill” jest przede wszystkim Spike (wyborny Rhys Ifans), całkiem nieźle wypada również grupka przyjaciół Willa. I co interesujące – prócz skomplikowanego wątku miłosnego miedzy Anną, hollywoodzką gwiazdą, a zwyczajnym Willem, w filmie pojawia się też sporo w sprawie mediów, całej wizerunkowej burzy, która jawi się niczym gombrowiczowska gęba. Ważne jest też tytułowe „Notting Hill”, jego wizerunek… kolorowy i cygański, ale też prestiżowy i pełen przepychu. Najważniejsze jest jednak to, że „Notting Hill” to niezwykle ciepła opowieść o miłości i przyjaźni… wręcz fantastyczna na leniwe, spokojne i rodzinne Święta.

Wtorek (24.12), TVP 1, 14:15

Opowieść wigilijna (2009)

Produkcja: USA
Reżyseria:  Robert Zemeckis
Obsada: Jim Carrey, Gary Oldman, Colin Firth, Bob Hoskins, Robin Wright

Opis: Najnowsza adaptacja klasycznej powieści Charlesa Dickensa o człowieku wziętym przez tajemnicze świąteczne istoty w specyficzną, wewnętrzną podróż. Duchy pokazują Scrooge’owi jakim był kiedyś człowiekiem, jakim jest teraz i co się z nim stanie jeśli dalej będzie postępował tak, jak do tej pory.

Rekomendacja Filmosfery: Adaptacji „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa powstało tak wiele, że chyba nikt nie jest w stanie ich zliczyć. Spektrum wyboru jest ogromne – od bajkowych, cukierkowych animacji dla dzieci, przez filmy fabularne starające się jak najdokładniej odwzorować powieść, w końcu po uwspółcześnione wersje tej historii, których akcja osadzona jest w obecnych realiach. „Opowieść wigilijna” z 2009 roku okazała się ogromną niespodzianką – choć wyszła ze studia Disney’a, nie jest bynajmniej bajeczką dla dzieci. Dlaczego? Bo produkcja ta, choć animowana, chwilami ociera się wręcz o horror. Nie brak tu scen, w których napięcie budowane jest jak w najlepszym kinie grozy. Niemniej gorąco polecam film wszystkim z wyjątkiem tych najmłodszych, bo ten ponury klimat animacji stanowi zarazem jej ogromną zaletę. Film bardzo dobrze odwzorowuje fabułę powieści Dickensa i realia XIX-wiecznego Londynu – miasta mrocznego, pełnego biedy, w którym Święta nie dla wszystkich są czasem radości. Ponadto w oryginalnej ścieżce dźwiękowej mamy okazję usłyszeć Jima Carrey’a, Gary’ego Oldmana czy Colina Firtha, a oglądanie animacji wypełnionej głosami tak świetnych aktorów to czysta przyjemność. Tak naprawdę możemy ich nie tylko ich usłyszeć, ale również zobaczyć, gdyż film został zrealizowany metodą motion capture, dzięki czemu widzimy autentyczną mimikę aktorów, tyle że w wersji komputerowej. Całe szczęście, że zdecydowano się na wykorzystanie tej techniki, gdyż Jim Carrey jako Ebenezer Scrooge to prawdziwy majstersztyk. Warto również zwrócić uwagę na genialną wprost grafikę. „Opowieść wigilijna” była pierwszą animacją Disney’a zrealizowaną w formacie IMAX 3D, dzięki czemu wiele scen zdaje się wprost wychodzić z ekranu, a widz czuje się, jak gdyby sam znajdował się w centrum wydarzeń. Gorąco polecam „Opowieść wigilijną” Roberta Zemeckisa (nazwisko reżysera także może stanowić dla wielu widzów zachętę) – jeżeli macie ochotę na jakiś świąteczny film, a nie wiecie, co wybrać, decydując się na tę animację z pewnością się nie zawiedziecie.

Środa (25.12), TVN 7, 11:55

Rzymskie wakacje (1953)

Produkcja: USA
Reżyseria: William Wyler
Obsada: Audrey Hepburn, Gregory Peck, Eddie Albert, Hartley Power, Harcourt Williams

Opis: „Rzymskie Wakacje” były nominowane do dziesięciu Nagród Akademii, a Audrey Hepburn dostała Oscara za rolę współczesnej księżniczki, która buntuje się przeciw swoim królewskim obowiązkom i rusza na podbój Rzymu. Spotyka tam amerykańskiego dziennikarza (Gregory Peck), który węsząc dobry temat na reportaż, udaje brak zainteresowania jej prawdziwą tożsamością. Jednak jego plany ulegają zmianie, gdy oboje wzajemnie się w sobie zakochują. W filmowy humor ogromny wkład ma Eddie Albert, który gra wesołego kamerzystę - kumpla reportera. Swoją stylową reżyserią William Wyler sprawia, że jest to jedna z najprzyjemniejszych i najbardziej wciągających komedii wszech czasów.

Rekomendacja Filmosfery: „Rzymskie wakacje” to już klasyka. Film ten wyznaczył drogę wszystkim kolejnym komediom romantycznym i pomimo obecnego ich natłoku, „Rzymskie wakacje” nadal wybijają się wśród swoich konkurentów. Ten film ma już ponad pół wieku, a wciąż miło się go ogląda. Częściowo zawdzięczamy to pięknym widokom – w trakcie seansu możemy podziwiać przepiękny Rzym, który stanowi idealne, romantyczne tło dla historii dwojga głównych bohaterów. Jak zwykle pełna wdzięku Audrey Hepburn świetnie wcieliła się w rolę przekornej i trochę niesfornej księżniczki (dostała za tę rolę Oscara). U jej boku widzimy Gregory’ego Pecka w roli wyluzowanego, ale oddanego swojej pracy dziennikarza, Joe Bradley’a. Peck, podobnie jak Hepburn, to klasa sama w sobie. „Rzymskie wakacje” opowiada ponadczasową historię, dzięki czemu film nie został nadgryziony zębem czasu i dla wielu obecnie powstających komedii romantycznych nadal może stanowić wzór godny naśladowania.

Środa (25.12), TVP 2, 20:05

Narzeczony mimo woli (2009)

Produkcja: USA
Reżyseria: Anne Fletcher
Obsada:  Sandra Bullock, Ryan Reynolds, Mary Steenburgen, Craig T. Nelson, Betty White

Opis: Rzutka bizneswoman Margaret Tate (Sandra Bullock), podpora potężnego nowojorskiego wydawnictwa, postanawia wyjść za mąż za swego asystenta Andrew Paxtona (Ryan Reynolds), którego traktowała dotąd więcej niż bezceremonialnie. Zmuszają ją do tego fikcyjnego związku niespodziewane okoliczności. Kobieta jest Kanadyjką. Chce uzyskać amerykańskie obywatelstwo, ponieważ grozi jej deportacja z powodu zaniedbania procedur wizowych. Ale ten wyrachowany plan zaczyna brać w łeb, gdy para spędza weekend z rodzicami Andrew w miejscowości Sitka na Alasce. Pojawia się bowiem autentyczne uczucie...

Rekomendacja Filmosfery: „Narzeczony mimo woli” to ciepła i zabawna komedia romantyczna, z weteranką tego gatunku filmowego w roli głównej – Sandrą Bullock. Udział aktorki w produkcji gwarantuje, że nie brak zabawnych dialogów czy scen, które autentycznie rozśmieszają. Ryan Reynolds, choć nie sprawdził się tak dobrze jak jego filmowa partnerka, również daje radę. Jak to w komedii romantycznej, fabuła raczej nie zaskakuje, ale obraz Anne Fletcher ogląda się miło i przyjemnie, a przecież o to w komediach romantycznych chodzi. Patrząc na morze produkcji z tego gatunku powstałych w ostatnich latach, „Narzeczony mimo woli” zdecydowanie wyróżnia się na ich tle i stanowi zarazem idealny wybór na świąteczny wieczór.

Czwartek (26.12), TVN 7, 15:35

Blues Brothers (1980)

Produkcja: USA
Reżyseria: John Landis
Obsada: John Belushi, Dan Aykroyd, James Brown, Cab Calloway, Ray Charles

Opis: Ogromna popularność zespołu Blues Brothers spowodowała, że w 1980 roku John Landis nakręcił film "The Blues Brothers" opowiadający o dwóch braciach-outsiderach śpiewających bluesa. W ciągu kilku dni muszą oni uzbierać 5 tysięcy dolarów, aby ocalić przed zamknięciem swój były sierociniec. Nie będzie to jednak proste, są ścigani przez organizację nazistów i policję. Jednak bracia wierzą, iż mają misję od Boga i konsekwentnie dążą do celu. Udział wielu bluesowych gwiazd (Ray Charles, Aretha Franklin, James Brown, John Lee Hooker i Cab Calloway ), wspaniała muzyka (hity "Everybody needs Somebody to Love","Theme from Rawhide", "Minnie the Moocher", czy "Shake your Teilfather" lub "Think"), spora dawka specyficznego humoru, to wszystko sprawiło, iż film z miejsca dołączył do komediowych hitów wszech czasów.

Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Dwóch facetów w czarnych garniturach i ciemnych okularach to nie faceci w czerni, tylko bracia Blues. Pełni werwy, lekko nerwowi, ale z bluesem płynącym w żyłach zamiast krwi. Nie dziwi więc, że „Blues Brothers” jest tą muzyką wypełniony po brzegi i to nie tylko dzięki tytułowemu zespołowi, ale i wielkich gwiazd rythmandbluesa: Arethy Franklin, Ray’a Charlesa, Jamesa Browna i Johna Lee Hookera. I nic w tym obrazie nie jest warte więcej niż muzyka, ona jest trzonem filmu, ona stanowi o jego sile i kultowości, ona rozpala widzów. Fabuła, w sumie niezbyt błyskotliwa, ale pełna efektownych pościgów i z komediowym sznytem, naprawdę w tym przypadku schodzi na plan drugi, stanowi miłe dla oka tło, pozwalając zawładnąć ekran muzykom i ich popisom. Każdy miłośnik dobrego brzmienia nie poprzestanie na jednym seansie… ja na pewno jestem już uzależniona.