[Relacja] 10. LAF dobiega powoli końca
Arkadiusz Chorób | 2009-08-14Źródło: Filmosfera.pl

Mimo, a być może z powodu niesprzyjającej aury zwierzynieckie kina wypełnione są po brzegi. 10. LAF dobiega powoli końca, pozostały już tylko trzy dni festiwalowe.

Czwartek upłynął po znakiem oczekiwania na wieczorne spotkanie z Pupi Avati, któremu w tym roku poświęcono retrospektywę. Pupi zawitał do Zwierzyńca wraz ze swoim bratem, a równocześnie producentem Antonio. Włosi okazali się ciepłymi, dowcipnymi osobami. Przed seansem żartowali z publicznością, opowiadając o swoim ostatnim filmie „Przyjaciele z baru Margherita”: „To lekki film, ale w finale zawiera w sobie małą metaforę.” „Przyjaciele” to obraz włoskiego baru z lat 50, czy raczej obraz jego gości, którymi mogli być wyłącznie mężczyźni. Przepełniony ciepłem i humorem film przypadł do gustu publiczności, pytań po seansie nie było widać końca. Rozpoczął prowadzący spotkanie Wojtek Kałużyński pytając o początki i inspiracje reżysera, zaczynającego swoją działalność od horrorów: „Urodziłem się w małym prowincjonalnym miasteczku przed II wojną światową. Po jej wybuchu musieliśmy uciekać na wieś, byłem otoczony kulturą wiejską. Przed snem opowiadano nam bajki np. o matce ze złotą nogą i jej trzech córkach debatujących nad tym, jak ją odciąć, gdy pewnego dnia to zrobiły w nocy zdawało się im, że słyszą złotą nogę wchodzącą po schodach. Takie bajki słyszałem w dzieciństwie. Myślę, że edukacja horroru wzbogaciła moją wyobraźnię. (…) Amerykańskie filmy i jazz to kraina, w którą uciekałem. Początkowo grałem jazz, ale nie miałem talentu. Zrezygnowałem. Zacząłem sprzedawać ryby, ożeniłem się ii myślałem, że moje życie się skończyło. Ale poszedłem do kina, zobaczyłem „Osiem i pół” Felliniego i postanowiłem zostać reżyserem.” 

 

Pupi Avati odpowiada na pytania widzów


Początki Avatiego nie były proste, pierwsze filmy okazały się porażką, o czym reżyser chętnie opowiadał: „Po drugim filmie musiałem uciekać z Bolonii do Rzymu. To była porażka.” Avati opowiedział także o okolicznościach poznania Felliniego, mieszkającego tuż obok: „W końcu go spotkałem. Patrzyłem na niego, on na mnie. Nie wiedział, kim jestem. Drugiego dnia znów spotkałem go i patrzyłem z drugiej strony ulicy. Zrozumiałem, że zaczął się mnie bać. I tak przez 15 dni. W końcu postanowiłem, że przejdę na drugą stronę ulicy i się przywitam. Fellini był przerażony.” Avati zdradził zgromadzonej publiczności, że z wiekiem związek człowieka z korzeniami, młodością staje się priorytetem i odpowiedzialnością każdego jest, by opowiadać, co wie się o życiu. Dlatego w filmach Avatiego tyle nawiązań do rodziny. Bracia Puti opowiadali także o swojej braterskiej współpracy, rodzinie, dzieciach, niezwykle ważnej relacji z matką, wczesnej stracie ojca.

 

Wojtek Kałużyński, Pupi Avati, tłumaczka, Antonio Avati- spotkanie po projekcji filmu

 

Pupi Avati pożegnał ciepło widzów opowiadając na pożegnanie zabawną historię o Pasolinim. Avati wspominał o ostatnim filmie reżysera, który oglądał wraz z kilkoma przyjaciółmi w wersji roboczej. Pasolini tak bardzo przejmował się opinią przyjaciół, że trzy razy podczas projekcji dzwonił do obecnej na sali żony, by upewnić się, czy wszystko się podoba. Avati podsumował to mówiąc: „Nawet, gdyby puścił nam czarną taśmę musieliśmy powiedzieć, że było fantastyczne.” Bracia Avati pożegnani zostali oklaskami, a my miejmy nadzieję, że zwierzyniecka retrospektywa pozwoli na odkrycie w Polsce twórczości włoskiego reżysera.

Czwartkowym popołudniem wyświetlony został również „Szultes”. Łukasz Maciejewski podczas prelekcji podkreślił, że jest to film trudny: „Nastrój filmu dostroił się do zwierzynieckiej aury. Jest posępnie, smutno, ale mądrze”. „Szultes” to debiut Rosjanina Bakura Bakuradzego, będący jednym z najważniejszych wydarzeń artystycznego kina rosyjskiego.

Tuż przed północą zwierzyniecka publiczność miała okazję obejrzeć monodram „DziewictwoRuty Kavalkanti - młodej, obiecującej pisarki z Norwegii. Niezwykle humorystyczny spektakl przypadł do gustu zgromadzonym. „Dziewictwo” to ironiczna opowieść o tym, czym w dzisiejszych czasach jest dla dziewczyny cnota, dlaczego i jak można ją stracić oraz gdzie istnieje granica wolności. Spektakl został nagrodzony Złotą Misą Borowiny podczas XXX Biesiady Teatralnej w Horyńcu Zdroju 2009.

Przed nami już tylko weekend festiwalowy. Czekają na nas kolejne spotkania z twórcami: Stanisławem Zawiślińskim i Tadeuszem Bystramem ("Żyłem 17 razy"), Piotrem Morawskim i Ryszardem Kaczyńskim ("Amerykanin w PRL-u") oraz Pawłem Wysoczańskim ("W drodze"). Ważnym wydarzeniem jest także specjalny seans komedii Bustera Keatona "Generał". To kolejny niemy obraz, do którego muzykę skomponował Rafał Rozmus. Film zilustruje muzyką na żywo Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego w Zamościu, którą poprowadzi sam kompozytor.


Serdecznie zapraszamy!

 

relacja: Agnieszka Jarmuł