Najbardziej niedoceniony autor-widmo wszechczasów [recenzja OST]
Arkadiusz Kajling | 2023-06-29Źródło: Informacja prasowa
„Cyrano” to chyba jedna z tych produkcji, którym mimo pozytywnych recenzji krytyków, pięknych lokacji, czy poruszającej muzyki udaje się przejść przez światowe kina bezszelestnie niczym duch, nie zostawiając po sobie praktycznie żadnego śladu – nie inaczej było w naszym kraju nad Wisłą, gdzie najnowsza produkcja Joe Wrighta zadebiutowała na dużych ekranach na początku marca zeszłego roku, a kilka miesięcy później jako ostatni film studia MGM przed sprzedażą Amazonowi trafił na nośniki fizyczne zarówno DVD, jak i Blu-ray. Przy budżecie rzędu trzydziestu milionów amerykańskich dolarów, najnowsze dzieło reżysera „Pokuty” zebrało zaledwie sześć z multipleksów na całym globie, co oznaczało finansową klapę – to nigdy nie przesądza na szczęście o jakości produktu, jednak daje światu pewien sygnał. Czy po raz kolejny musical zdaje się udowadniać, że ten gatunek filmowy wymiera? A może winę trzeba zrzucić na międzynarodowy marketing i trud z dotarciem do szerszego grona odbiorców? Na taki problem natrafił jeden z europejskich krajów, który wykorzystując sukces „Moulin Rouge!” sklasyfikował filmową ekranizację opery Mozarta w reżyserii Kennetha Branagha „Czarodziejski flet” z 2006 roku jako musical z plakatem silnie nawiązującym do rozśpiewanej produkcji z Nicole Kidman. Zarówno „Cyrano”, jak i kinowy „Czarodziejski flet” są do siebie wizualnie bardzo podobne, choćby pod względem użytych ciepłych kolorów scenografii, wzruszającej historii, oryginalnej choreografii, czy wąskiego grona odbiorców – jednak muzycznie nie mogłyby się bardziej różnić. Nowa propozycja Joe Wrighta to (mimo wizualnego rozmachu) jednak kino niszowe misternie utkane z emocji za pomocą muzyki, które romans z przełomu wieków zgrabnie ubiera we współczesne szaty – i wygląda w nich zjawiskowo!

Bohaterem historii jest Cyrano de Bergerac, doskonały mówca i szlachcic, który podkochuje się w Roxanne – pięknej, lecz biednej sierocie z którą przyjaźni się od czasów dzieciństwa. Mężczyzna wstydząc się swojego wyglądu chowa to uczucie przed ludzkim okiem, wiedząc, że świat nigdy by nie zaakceptował związku pięknej kobiety i poszkodowanego przez los kaleki. Cyrano nie jest jedynym wielbicielem młodziutkiej Roxanne – dziewczynę upatrzył już książę De Guiche, jednak ta zdążyła już zadurzyć się w nowym rekrucie w miastowym pułku Christianie. Oboje postanawiają korespondować ze sobą, a Cyrano nie tylko staje się ich pośrednikiem, ale i tworzy poetyckie wiersze pod którymi podpisuje się Christian. Gdy książę De Guiche odkrywa sekret Roxanne postanawia za wszelką cenę rozdzielić kochanków, wysyłając chłopaka na wojnę… 

Po raz pierwszy sztuka „Cyrano de Bergerac” została napisana przez Edmonda Rostanda w 1897 roku w oparciu o życiorys siedemnastowiecznego poety. Od tego czasu była ona często wystawiana na scenie i licznie adaptowana na język filmu, radia, telewizji, czy nawet opery. Pierwsza musicalowa wersja powstała w 1973 roku z Christopherem Plummerem w roli głównej, jednak film z 2021 roku został oparty na najświeższej interpretacji tej postaci z 2019 roku w reżyserii Eriki Schmidt, która do tytułowej roli zaangażowała swojego męża – Petera Dinklage’a, a oryginalną muzykę stworzył amerykański band The National. Nowa wersja po raz pierwszy ukazywała sławnego poetę bez długiego, karykaturalnego nosa skupiając się tym razem innej wadzie wyglądu – karłowatości, co w rezultacie pozwoliło usunąć widoczną w zbliżeniach groteskowość i skupić się uważniej na tragicznym romansie.

Podobnie jak w przypadku scenicznego przedstawienia, tak i w filmowym musicalu za melodię piosenek odpowiedzialni są bracia Aaron i Bryce Dessner (gitarzyści i keyboardziści The National), natomiast słowa utworów stworzone zostały przez Matta Berningera (wokalistę The National) oraz jego żonę – Carin Besser. Można powiedzieć, że zżyta, rodzinna atmosfera wpłynęła na kompozycję i strukturę warstwy muzycznej, nadając jej potrzebnej intymności – miłością bohaterki Roxanne jest poezja, która działa na nią niczym afrodyzjak (co wyznaje w sekwencji „I Want More”) i zadaniem małżeństwa było stworzenie (a być może i odwzorowanie) więzi między dwojgiem kochanków za pomocą słów. Tę bliskość czuć w jednym z piękniejszych utworów „Overcome” podczas sceny balkonowej, do złudzenia przypominającej fragment z „Romea i Julii” Szekspira. Jednak wielkie emocje to nie tylko miłość pomiędzy kobietą, a mężczyzną. Doskonale odwzorowuje to „Wherever I Fall”, wykonywany przez żołnierzy przygotowujących się do walki na froncie – rekruci opowiadają w nim o bliskich im sercu osobach i ostatnich słowach, które chcą przekazać. To utwór, który niesie ogromny ładunek emocjonalny, ponieważ mężczyźni rozliczają się w nim z przeszłością i godzą z nieuniknionym, zgubnym losem. Zwieńczeniem jest „No Cyrano”, czyli końcowe wyznanie uczuć kochanków na łożu śmierci głównego bohatera – smutne i tragiczne, jednak jakże piękne w swej prostocie słów i oszczędności muzyki. Nawiązując do wcześniejszej publicznej spowiedzi Cyrano w „Madly” ze swej tęsknoty i jego prawdziwego celu życia zataczamy pełny krąg, łącząc początek z końcem i uświadamiając sobie, że cel doczesnej wędrówki został osiągnięty – śmierć jest wybawieniem dla ciała, gdyż kończy ziemskie udręki, jednak nieśmiertelna dusza może teraz się radować i czekać na zjednoczenie z ukochaną na tamtym świecie.

Wielką gwiazdą widowiska jest Haley Bennett, która zadebiutowała na wielkim ekranie w romantycznej produkcji „Prosto w serce” z 2007 roku, wykonując kilka piosenek na filmowym soundtracku. Jeszcze w tym samym roku podpisała kontrakt z wytwórnią muzyczną w celu nagrania debiutanckiej płyty, jednak z planów tych nic nie wyszło. Amerykańska aktorka ponownie miała szansę zaśpiewać na planie „Song to Song” Terrence’a Malicka, ostatecznie jej rola została wycięta – dopiero „Cyrano” pozwolił Bennett zaprezentować widowni w pełni swój talent. Poprzez nowoczesne brzmienie i aranżację piosenek jej Roxanne jest znacznie bliższa dzisiejszej publiczności, niż mogłoby się to początkowo wydawać, a surowy wokal partnerującego jej Dinklage’a zadziwiająco dobrze dopełnia wykonania duetowe. Świetnym kontrastem dla niego jest Kelvin Harrison Jr., który wnosi młodość i niewinność w swoje partie – całą trójkę usłyszymy w „Every Letter”, który oddaje złożoność relacji bohaterów w tym miłosnym trójkącie. Warto też wspomnieć, że filmowy soundtrack wzbogacono o zupełnie nowy, oryginalny utwór – to piosenka „Somebody Desperate” wykonywana przez The National, która pojawia się na napisach końcowych. Ta delikatna ballada o stonowanym brzmieniu bezbłędnie podsumowuje melancholijny wydźwięk filmowego zakończenia i pozwala na spokojnie poukładać sobie w głowie wszystkie przeżyte wydarzenia i sekwencje.

Na płycie usłyszymy też nastrojową muzykę instrumentalną, która doskonale komponuje się z piosenkami; niektóre ze ścieżek oparto właśnie na nich w różnych wariacjach – „The Kiss” to równie intymna, choć bardziej romantyczna wersja „Overcome”, natomiast wygrywany na fortepianie pełen emocji końcowy fragment „No Cyrano” usłyszymy we wcześniejszym „I Love You” w nieco delikatniejszej aranżacji. Najwięcej życia wnoszą „Ten Men Fight” (z nocnej sceny emocjonującego pojedynku pomiędzy Cyrano,a jego oponentami) oraz „Not A Toy”, a przeciwwagą dla nich są spokojniejsze „He Will Be There” i „Cyrano’s Message”. Na sam koniec jako dodatek umieszczono „Saying Goodbye (Piano Solo) w kameralnym wykonaniu wyłącznie na fortepianie, który pozwala na chwilę zadumy. Warto wspomnieć, że partie na tym instrumencie wykonuje islandzki muzyk Vikingur Olafsson, który zdobył już rzesze międzynarodowych nagród, a po premierze jego albumu z 2017 roku pt. „Phillip Glass Piano Work” magazyn New York Times okrzyknął go przez mianem „islandzkiego Glenna Goulda”. Filmowy score został wykonany natomiast przez brytyjską London Contemporary Orchestra (LCO), która ma na koncie soundtracki do „Suspirii” Luki Guadagnino, „Nici widmo” i „Mistrza” Paula Thomasa Andersona, czy „Makbeta” Justina Kurzela.

WYDANIE CD

Muzyka do filmu „Cyrano” została wydana przez Universal Music Polska w wydaniu typu digisleeve – czteropanelowym, kartonowym opakowaniu w którym znalazło się też miejsce na booklet. Dołączona książeczka zawiera dwanaście stron z informacjami produkcyjnymi odnośnie utworów oraz cztery zdjęcia z filmu. Po otwarciu wydawnictwa w prawej kieszeni znajdziemy płytę, natomiast w lewej (przyozdobionej grafiką ze sceny „No Cyrano”) schowana jest wspomniana wyżej książeczka. Fakt istnienia wydania fizycznego na pewno docenią miłośnicy muzyki filmowej i audiofile, gdyż płyta kompaktowa CD-Audio to standard bezstratnego cyfrowego zapisu dźwięku – dlatego też ten nośnik trwa w niezmienionej od czterdziestu lat formie do dziś, ciesząc uszy bardziej wymagających słuchaczy. Projekt okładki nawiązuje do scenicznej przeszłości historii Cyrana, którego postać jest znana publice głównie z desek teatru – zarówno dramatycznego, jak i musicalu. Muzyka na płycie jest wypełniona praktycznie do maximum jej możliwości – dwadzieścia siedem ścieżek umieszczonych na dysku trwa łącznie ponad siedemdziesiąt osiem minut.

Nowa, zaledwie kilkuletnia musicalowa produkcja opowiadająca losy skrywającego swoje miłosne uczucia Cyrano de Bergeraca została z rozmachem przeniesiona na duży ekran już zaledwie dwa lata po debiucie na deskach teatrów przez Joe Wrighta. Mimo niekwestionowanych zalet przedsięwzięcia i pozytywnej prasy, echa samej premiery ucichły zdecydowanie zbyt szybko, przez co najnowsze dzieło reżysera „Dumy i uprzedzenia” z 2005 roku nie miało szansy na dotarcie do szerokiej publiki. Dziś, w rok po premierze na nośnikach fizycznych warto bliżej przyjrzeć się temu nieoszlifowanemu diamentowi pośród wysokobudżetowych, superbohaterskich blockbusterów i odkryć herosa-ghostwritera sprzed kilku wieków, który posiadał niezwykłą moc przeobrażania niewypowiedzianych uczuć w poetyckie deklaracje za pomocą słów – dopiero jednak przy akompaniamencie muzyki otrzymujemy pełny obraz, który silniej oddziałuje na nasze zmysły, czyniąc końcowy łabędzi śpiew artysty jeszcze bardziej przejmującym i zapadającym w pamięć, od którego ciężko będzie się nam uwolnić. Słynna sentencja łacińska głosi „ars longa, vita brevis” (pol. sztuka długa, życie krótkie) – tak więc choć tragiczna historia Cyrana zakończyła się na ekranie, za sprawą muzyki twórczość bohatera będzie żyć wiecznie, zarówno w naszych umysłach, jak i sercach, gdzie z pewnością znajdzie swój przytulny dom.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Universal Music Polska – dystrybutorem muzyki na CD.