Relacja z konferencji prasowej z twórcami "1920 Bitwy Warszawskiej"
Mateusz Michałek | 2011-09-30Źródło: Filmosfera
[29. 09. 2011. Kraków, Mateusz Michałek] Po niemal 8 latach, "Sienkiewicz naszych czasów", twórca produkcji filmowych ku pokrzepieniu serc oraz wzmacniania narodowego patriotyzmu - Jerzy Hoffman zaprezentował na specjalnym pokazie prasowym swoje najnowsze dzieło "1920 Bitwa Warszawska". Tuż po projekcji obrazu odbyła się konferencja prasowa z udziałem twórców, na której padło wiele kontrowersyjnych pytań przede wszystkim skierowanych do samego reżysera.

Przed projekcją produkcji w rozmowach można było wyczuć nerwowe wyczekiwanie, pewną podniosłość wydarzeń i niepewność co do poziomu "Bitwy". Szczególnym zainteresowaniem cieszył się występ Nataszy Urbańskiej, krytykowany przez wielu już na etapie castingu. Nie dziwi więc, że pierwszym pytaniem skierowanym do Jerzego Hoffmana były powody zatrudnienia znanej przede wszystkim z telewizyjnych występów Urbańskiej. Reżyser jednak w swej wypowiedzi podkreślał trafność swojej decyzji: "Natasza jest fantastyczną wokalistką i tancerką. Prawdziwą bestią kamery, niezwykle skupiającą uwagę widza".(...) Jej nieopisana słowami uroda była dodatkową zaletą".

Równie wielkim zainteresowaniem cieszyło się zastosowanie technologii 3D, na której temat wielokrotnie wypowiadał się twórca zdjęć Sławomir Idziak. Zapytany, dlaczego produkcję zdecydowano nakręcić w trójwymiarze, odparł "Technologia 3D jest nowym rozdziałem w kinie. pozwala odświeżać twórcom język filmów akcji. W dzisiejszych czasach obrazy kręci się hyperrealistycznie, a 3D pozwala na "wpompowanie" w widownie dodatkowych emocji". Jerzy Hoffman stwierdził, że "ta technologia jest trzecią rewolucją w kinie". Idziak z naciskiem poskreślał również jak tanim kosztem osiągnięto efekt 3D "Wbrew pozorom to niezwykle tania technologia. Stworzyliśmy z moimi współpracownikami kamery 3D warte co najwyżej 12 tysięcy złotych. Amerykańscy producenci wykazują olbrzymią naiwność płacąc za użycie tej technologi tak olbrzymie pieniądze. Niemieccy twórcy tuż po pokazie "Bitwy" postanowili zatrudnić całą naszą ekipę do swojego najnowszego filmu". Opowiadał również o kulisach realizacji tak wielkiego przedsięwzięcia jakim jest "Bitwa Warszawska": "Skupiłem się na kręceniu pierwszego planu, natomiast moi seminarzyści z małymi kamerami, w mundurach raz sowieckich, kiedy indziej w polskich, filmowali to co my widzimy na dalszym planie. Wielokrotnie wprowadzali do obrazu własne pomysły. Oczywiście po uzgodnieniu ich ze mną lub Jerzym Hoffmanem".

Jak zawsze w przypadku megaprodukcji nie zabrakło pytań o pieniądze. "Czy budżet 27 mln był wystarczający?". Producent Jerzy Michalak z pewnością w głosie odpowiedział: "Myślę, że tak. Chcieliśmy stworzyć film, który będzie można oglądać w technologi "jutra". Tak, by przyszłe pokolenia mogły mieć łatwy i przyjemny dostęp do "1920 Bitwy Warszawskiej".

Reżyser pytany był również, czy jego najnowsze dzieło nie jest czasem odpowiedzią na "wojnę polsko - polską" obserwowaną obecnie w Polsce. Hoffman nie dał się jednak wciągnąć w tego typu dyskusje: "Szczerze powiedziawszy, początkowo pisałem "Syberiade", ale pracę nad nią szły mi wręcz fatalnie. Gdy zaoferowano mi już na start 10 mln na nakręcenie "Bitwy Warszawskiej", jak miałem zrezygnować z tego projektu?"

Nie obyło się również bez pytań o tak popularne dziś sequele. Jeden z dziennikarzy zapytał Hoffmana, czy jest możliwość kontynuacji historii Jana Krynickiego? Reżyser jednak zdecydowanie uciął spekulację dotyczące tego tematu: "To byłaby bardzo smutna historia. Jan Krynicki z pewnością trafiłby do Katynia, albo do obozu koncentracyjnego. Film nie jest podręcznikiem historii, ma raczej za zadanie wzruszać i powodować emocjonalne przeżywanie losów bohaterów". 

Reżyser kładł w swoich wypowiedział spory nacisk na role historii w naszym życiu, podsumowując niejako idee nakręcenie obrazu słowami: "Kto nie zna swojej przeszłości, ten nie wie kim na prawdę jest!"

Akcja rozpoczyna się w Warszawie, w 1920 roku. Jan (Borys Szyc), poeta i kawalerzysta, po otrzymaniu rozkazu wyjazdu na front polsko-bolszewicki, oświadcza się swojej narzeczonej Oli (Natasza Urbańska), aktorce teatru rewiowego. Ślubu udziela młodym ksiądz Ignacy Skorupka (Łukasz Garlicki). Podczas walk Jan trafia do niewoli. Jego los leży w rękach czekisty Bykowskiego (Adam Ferency), który ucieleśnia okrutne oblicze bolszewickiej rewolucji. Historia znajdzie finał w wielkiej bitwie, która na zawsze odmieni nie tylko losy Jana i Oli, ale całej dwudziestowiecznej Europy.