Batman. Koniec legendy?
Radosław Sztaba | 2012-07-25Źródło: Filmosfera
Batman to z całą pewnością jeden z najbardziej znanych komiksowych bohaterów w historii. Dla wielu postać kultowa. Najnowsze dzieło Christophera Nolana „Mroczny Rycerz powstaje” bije rekordy popularności w USA. Premiera filmu w Polsce już 27 lipca. My przypominamy najważniejsze filmowe ekranizacje przygód Człowieka Nietoperza.

Batman (1989, USA, Wlk. Brytania, reż. Tim Burton)
Opis:    W Gotham City niepodzielnie króluje przemoc i bezprawie. Władze miejskie i policja są zbyt słabe i skorumpowane, by wydać wojnę przestępcom. Najbardziej niebezpiecznym i nieobliczalnym z nich jest Joker. Szaleniec zamierza sterroryzować, a następnie unicestwić wszystkich mieszkańców i z żelazną konsekwencją wciela w życie swój plan. Jedyną nadzieją jest miliarder, Bruce Wayne, który w przebraniu Batmana sam wymierza sprawiedliwość na ulicach Gotham. Pomaga mu nowoczesna technologia i dziennikarka Vicki Vale.

Tytułową rolę zagrał Michael Keaton, dociekliwą dziennikarką została Kim Basinger, a w postać psychopatycznego Jokera o specyficznym poczuciu humoru wcielił się Jack Nicholson. I to Joker, a nie Batman tak naprawdę brylował na ekranie, kradnąc wiele scen. Jemu zresztą poświęcona jest duża część filmu. Podczas gdy Keaton po prostu był rycerzem Gotham, Nicholson po mistrzowsku odegrał swoją rolę czyniąc z filmu prawdziwe widowisko. O sukcesie obrazu zdecydowały także nieograniczone pokłady wyobraźni reżysera. Tim Burton dość swobodnie potraktował komiks, nadał jednak filmowi przytłaczający, mroczny, baśniowy klimat. Spowite mgłą, obskurne, eklektyczne Gotham, to miejsce, w którym Batman czuł się nadzwyczaj świetnie (Oscar za najlepszą scenografię). W całość idealnie wkomponowała się muzyka Danny’ego Elfmana.

Powrót Batmana (1992, USA, Wlk. Brytania, reż. Tim Burton)
Opis: Spokój w Gotham City nie trwa długo. Do walki o przejęcie kontroli nad miastem staje oszpecony i przerażający Pingwin. Batmanowi przyjdzie zmierzyć się nie tylko z armią nielotów, ale i z pozbawionym skrupułów potentatem przemysłowym Maksem Shreckiem. Swoją, niebezpieczną grę prowadzi także drapieżna i zmysłowa Kobieta Kot.

Michael Keaton ponownie wystąpił w roli Batmana i choć trudno mu cokolwiek zarzucić blask bohatera już po raz drugi przyćmiły niezwykle wyraziste czarne charaktery. Danny de Vito jako Człowiek Pingwin tworzy sugestywną, zapadającą w pamięć kreację, która w dodatku świetnie wpisuje się w Burtonowską stylistykę. Nie jest to może postać aż tak charyzmatyczna jak Joker, jednak spojrzenia, gesty i działania Pingwina dają przekonanie o jego chorej, obłąkanej naturze. Michelle Pfeiffer znakomicie oddaje dwulicowość Kobiety Kot, a Christopher Walken dobrze czuje się w roli bezwzględnego biznesmena. Postaci są na tyle złożone, że otrzymujemy nie tylko zwyczajną komiksową historyjkę, ale i opowieść o osamotnieniu, odrzuceniu i żądzy władzy. Film po raz kolejny przepełniony jest posępnym klimatem, a wykreowane ręką mistrza Gotham wygląda jak z gotyckiego horroru, zwłaszcza gdy ogląda się je słuchając nastrojowej muzyki Danny’ego Elfmana. Nie brakuje również groteski i ironii – Burton często zestawia ze sobą piękno i brzydotę, fantastykę i realizm, tragizm i komizm, puszczając przy tym co jakiś czas oko do widza i śmiejąc się z wszechobecnego kiczu.

Batman Forever (1995, USA, Wlk. Brytania, reż. Joel Schumacher)
Opis: Przed Batmanem kolejne wyzwanie. Tym razem miastu grozi zagłada z rąk dwóch niebezpiecznych szaleńców. Człowiek Zagadka i prawnik Harvey Dent, znany jako Dwie Twarze łączą swoje siły, by zawładnąć umysłami mieszkańców Gotham i ostatecznie rozprawić się z Batmanem. Starcie z takimi wrogami wymaga wsparcia, które Człowiek Nietoperz znajduje w osobie młodego akrobaty Robina i pięknej pani psycholog Chase Meridian.

Zamiana na fotelu reżysera niestety pogrążyła kolejną część przygód Batmana. Joel Schumacher stworzył film utrzymany w zupełnie innym klimacie. Postawił na akcję, różnorodność i niskich lotów humor. Batman, w którego wcielił się Val Kilmer, nie jest już postacią mroczną i tajemniczą. Nie jest takie nawet Gotham, które ukazano przy pomocy dużej ilości kolorów. Mało wiarygodnie wypadli także sami aktorzy z Kilmerem na czele. W roli Robina nie sprawdził się Chris O’Donnel, a Nicole Kidman nie wydaje się wielką miłością nocnego mściciela. Znacznie mniej charyzmatyczni są wrogowie Batmana, Dwie Twarze (Tommy Lee Jones) oraz Człowiek Zagadka (Jim Carrey), choć w tym przypadku winić można za to nie tyle aktorów, co ich prowadzenie przez reżysera i sam scenariusz. Złej opinii o filmie nie poprawia nawet wartka akcja i nowe gadżety Nietoperza.

Batman i Robin (1997, USA, Wlk. Brytania, reż. Joel Schumacher)
Opis: Działania okrutnego biologa Mr Freeze’a powodują, że Gotham City opanowuje fala mrozów. Śmierć sieje spustoszenie także za sprawą kobiety o przydomku Trujący Bluszcz, która swoje ofiary obdarza ostatnim pocałunkiem. Batman i jego pomocnik Robin ponownie stają do walki, by zapobiec planom unicestwienia miasta. Dołącza do nich odważna Batgirl.

Wielu fanów Batmana życzyło sobie, by ten film nigdy nie powstał. Tym razem głównego bohatera zagrał George Clooney i odnalazł się w tej roli niewiele lepiej od swojego poprzednika. Mr Freezem został Arnold Schwarzenegger, Trującym Bluszczem Uma Thurman, a w Batgirl, sprawiającej nieodparte wrażenie na siłę wciśniętej do scenariusza, wcieliła się Alicja Silverstone. Znane nazwiska to jednak zdecydowanie za mało na sukces, chyba, że producenci, powierzając po raz kolejny reżyserowanie filmu Joelowi Schumacherowi liczyli wyłącznie na ten kasowy (co jest bardziej niż prawdopodobne). Tak naprawdę w tej części Batmana boli niemal wszystko: słabe dialogi, chaotyczna i infantylna fabuła, żenujący humor, nienajwyższych lotów aktorstwo, brak pomysłu na postać Bane’a. W efekcie otrzymaliśmy kolorową bajeczkę, cukierkowe show niemające zbyt wiele do zaoferowania. Niejako potwierdzeniem licznych wad obrazu jest wiele nominacji do Złotej Maliny i czołowe lokaty w rankingach na najgorszy film świata. Legenda Batmana upadła na długie lata.

Batman - Początek (2005, USA, Wlk. Brytania, reż. Christopher Nolan)
Opis: Bruce Wayne, dziedzic wielkiej fortuny, obwinia siebie za śmierć rodziców. Skłócony wewnętrznie, poszukując prawdy, przeznaczenia i sposobu walki ze złem wyjeżdża na wschód. Poznaje tam członka Ligi Cieni Henri Ducarda i uczy się sztuk walki. W dniu 30-tych urodzin wraca do Gotham i dostrzega miasto zdominowane przez korupcję i przestępczość. Wykorzystując zdobyte wcześniej umiejętności, jako Batman rozpoczyna walkę o przywrócenie porządku w mieście. Sprzymierzeńca znajduje w osobie komisarza policji Jima Gordona. Pomocą służy mu także wierny lokaj Alfred oraz przyjaciółka Rachel Dawes. Batman będzie musiał zmierzyć się z bossem przestępczego świata Carmine Falconem oraz wybitnym psychiatrą dr. Jonathanem Cranem. Największym jego wrogiem okaże się jednak Liga Cieni.

Christopher Nolan dokonał cudu: w wielkim stylu wskrzesił Mrocznego Rycerza. Strzałem w dziesiątkę okazał się powrót do korzeni postaci, dzięki czemu znajoma z pozoru historia zyskuje zupełnie nowe oblicze. Nolan postawił również na urealnienie opowiadanej historii. Batman przestaje być komiksowym bohaterem - jest człowiekiem z krwi i kości. Gotham natomiast jawi się teraz jako futurystyczna metropolia, gigantyczny moloch opanowany przez znane nam już źródła zła. Po raz pierwszy również tak wiele miejsca poświęcono tytułowemu bohaterowi, w którego wciela się Christian Bale. I trzeba przyznać wypada w tej roli bardzo przekonująco. Kroku Bale’owi dotrzymują aktorzy drugoplanowi: Michael Caine (Alfred), Morgan Freeman (Lucius Fox), Gary Oldman (Gordon) i Cillian Murphy (Crane). Jeśli już szukać słabego ogniwa to chyba tylko w osobach Liama Nesona i Katie Holmes. Neeson nie czuje się komfortowo w roli Henri Ducarda, a Holmes wyraźnie męczy bycie partnerką Batmana. Te drobne mankamenty nie wpływają jednak na odbiór filmu. Nolan na nowo tworzy legendę Mrocznego Rycerza, koncentruje się na jego przeszłości i motywach działania. Całość doskonale uzupełniają starannie dopracowane sceny akcji i wpadający w ucho motyw muzyczny.

Mroczny rycerz (2008, USA, Wlk. Brytania, reż. Christopher Nolan)
Opis: Batman kontynuuje walkę z przestępczością w Gotham. Pomaga mu w tym porucznik Jim Gordon oraz prokurator okręgowy Harvey Dent. Efekty tej współpracy niszczy niekwestionowany geniusz zbrodni – Joker. Wywołuje on prawdziwy chaos nie tylko na ulicach miasta, ale i w umyśle Denta. Droga na jaką Joker sprowadza prokuratora, jest dla Mrocznego Rycerza osobistą porażką i skłania go ostatecznie do usunięcia się w cień.  

Nolan konsekwentnie podąża wytyczonym wcześniej szlakiem sytuowania komiksowych postaci i zdarzeń w realnym świecie. Z dużym wyczuciem prowadzi swoich bohaterów raz po raz zmuszając ich do podejmowania trudnych decyzji. Joker w fenomenalnej interpretacji Heatha Ledgera (za co otrzymał Oscara) to człowiek bez zasad, skrupułów i zahamowań. To chodząca anarchia. Większość głównych postaci ma swoją, wyraźnie zaznaczoną osobowość. Pomimo dominacji Jokera, po macoszemu nie został potraktowany Batman (ponownie Christian Bale) oraz Harvey Dent (w tej roli Aaron Eckhart), którzy zmagają się z demonami ukrytymi na dnie własnej duszy. Mroczny klimat Gotham znajduje wyraz już nie tyle w jego warstwie wizualnej, ile w atmosferze wszechobecnego chaosu i szaleństwa. Pod względem technicznym film to prawdziwy majstersztyk. Można zarzucić Nolanowi, zwłaszcza w drugiej części filmu, popadanie w banał i patos. Nie zmienia to jednak faktu, że z opowieści o Batmanie reżyser stworzył zapierające dech w piersiach widowisko i ukazał ogrom potencjału tkwiącego w tej legendzie.

Mroczny Rycerz powstaje (2012, USA, Wlk. Brytania, reż. Christopher Nolan)
Opis: Minęło 8 lat od chwili, gdy reputacja Batmana została nadszarpnięta. Spokój panujący w Gotham zostaje jednak zakłócony, gdy pojawiają się w nim nowi wrogowie: zamaskowany terrorysta Bane oraz sprytna włamywaczka Kobieta Kot. Bruce Wayne musi wyjść z cienia i ponownie założyć kostium Mrocznego Rycerza.

Batman na przestrzeni lat przeszedł długą ewolucję. Od fantastycznej wizji Burtona, przez sztampowość Schumachera, do realizmu Nolana. Każdy z reżyserów inaczej wyobrażał sobie ekranizację tej komiksowej historii i każdy z nich wniósł do niej coś nowego. To dzięki nim ta prosta z pozoru bajka o superbohaterze i odwiecznej walce dobra ze złem na stałe zagościła w masowej świadomości. Czy „Mroczny Rycerz powstaje” czymś nas jeszcze zaskoczy? To pewne, jak i to, że, wbrew hasłom na plakatach, nie jest to jeszcze koniec legendy Człowieka Nietoperza.