Wśród tej szesnastki aż siedem filmów to ostanie części trylogii, a trzynaście z nich to prequele lub sequele. Można więc narzekać, że w Hollywood skończyły się pomysły, ale po wynikach filmów widać, że widzowie lubią to co już znają. Dodatkowo w sukcesie "Iron Mana 3" na pewno pomogła postać Tony'ego Starka, którego publiczność mogła oglądać nie tylko w "Iron Man 1 i 2", ale i w "Avengers", "Thorze" i "Captain America". Tony Stark jest częścią szerokiego uniwersum Marvela i prawie każdy widział przynajmniej jeden z wyżej wymienionych filmów. Widzowie zdecydowanie wiedzieli więc czego się spodziewać po "Iron Man 3".

W sukcesie "Iron Mana 3" nie można pominąć znaczenia jakie odegrał Robert Downey Jr. Marvel znany jest z tego, że niewiele płaci swoim aktorom, a gdy ci żądają większej stawki studio nie ma skrupułów by szukać nowych, tańszych aktorów. Mimo to Robert Downey Jr. traktowany jest przez Marvela jak król i bez większego problemu (zwłaszcza po sukcesie "Avengers") otrzymał gażę w wysokości 50 milionów dolarów za udział w "Iron Man 3". Jedynym aktorem, który może się z nim równać pod tym względem jest Johnny Depp (nie bez powodu więc w magicznej szesnastce figurują trzy filmy z Deppem).

Nie mniej ważnym czynnikiem sukcesu filmu jest oczywiście jego jakość. Krytycy filmowi często narzekają na filmy będące blockbusterami i nie stronią od krtycznych uwag pod ich adresem. "Iron Man 3" natomiast spotkał się z bardzo entuzjastycznymi recenzjami i opiniami, że to najlepsza część trylogii o Tonym Starku/ Iron Manie. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że zły film mógłby osiągnąć takie wpływy. I na koniec - technologia 3D, która miała znaczący wpływ na box office "Iron Mana 3". Bilety na filmy 3D są droższe i gdyby nie ta technologia "Iron Manowi 3" zapewne nie udałoby się osiągnąć miliarda dolarów wpływu. Zresztą w szesnastce miliardowych filmów osiem z nich wyświeltanych było w technologii 3D.