Tele-Hity Filmosfery
Marta Suchocka | 2014-05-16Źródło: Filmosfera
Piątek (16.05), TVN, 20:00


Produkcja: USA
Reżyseria: Mike Mitchell
Obsada:  Mike Myers, Cameron Diaz, Eddie Murphy, Antonio Banderas, Julie Andrews, John Cleese

Opis: Czym zajmują się ogry, kiedy już rozprawią się ze straszliwym smokiem, poślubią piękną królewnę i ocalą królestwo teścia? Shrek został pantoflarzem. Małorolni nie uciekają już przed nim z krzykiem. Dziś proszą, żeby podpisał im się na widłach. Tęskniąc za czasami, kiedy "żył jak na ogra przystało", Shrek nieopatrznie zawiera pakt z podstępnym Rumplesnickim i ląduje w rządzonej przez niego, spaczonej, alternatywnej wersji Zasiedmiogórogrodu. Tu na ogry się poluje, a Shrek i Fiona nigdy się nie spotkali. Czy Shrekowi uda się odwrócić zaklęcie, uratować przyjaciół i odzyskać ukochaną?

Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): Najjaśniejszym punktem animacji pozostają nieschematyczni, przezabawni i niekonwencjonalni bohaterowie. Shrek nadal bawi nas cierpkim i wisielczym humorem, Puszek, mimo sporej nadwagi, ciągle czaruje pięknymi oczkami, jednakże niedościgniony pozostaje Osioł. Każda jego kwestia maluje uśmiech na twarzy, to bohater, bez którego „Shrek” by nie istniał. Bawi nas zarówno specyficznymi żartami, jak i roztargnieniem, naiwnością, strachem oraz niesamowitymi i prześmiesznymi wpadkami. Tak dobry odbiór Osła jest zasługą Jerzego Stuhra, który nawet w dubbingu daje wyraz swojemu fenomenalnemu talentowi komediowemu. To dzięki niemu, pierwszą kojarzoną postacią ze „Shreka” jest Osioł, a nie tytułowy ogr. „Shrek Forever” pomimo niedociągnięć, braku polotu i fantazji, ograniczenia ilości żartów, to nadal bardzo zabawna komedia familijna, której warto poświęcić swój cenny czas.


Sobota (17.05), TVP Kultura, 20:20


Produkcja: Meksyk, Hiszpania
Reżyseria: Juan Antonio Bayona
Obsada:  Belén Rueda, Fernando Cayo, Roger Príncep, Mabel Rivera, Montserrat Carulla, Andrés Gertrúdix, Edgar Vivar

Opis: Laura spędziła najszczęśliwsze lata swego dzieciństwa dorastając w sierocińcu nad morzem, wśród troskliwych wychowawców i dzieci, które były dla niej jak bracia i siostry. Teraz, jako trzydziestoletnia kobieta, wraca w te strony z mężem Carlosem i siedmioletnim synkiem, Simonem. Jej marzeniem jest odnowienie i ponowne otwarcie porzuconego przytułku jako ośrodka dla niepełnosprawnych dzieci. Nowy dom i tajemnicza okolica pobudzają wyobraźnię Simona – chłopiec zaczyna snuć nieprawdopodobne opowieści i wymyślać nie do końca niewinne zabawy... Męcząca historia zaczyna niepokoić Laurę, wciągając ją w dziwny dziecięcy świat, który przywołuje echa dawno zapomnianych, dręczących wspomnień z jej własnego dzieciństwa. Zbliża się dzień otwarcia ośrodka, a sytuacja w rodzinie Laury jest coraz bardziej napięta. Carlos pozostaje sceptyczny wobec tego, co się dzieje – wierzy, że Simon wszystko to zmyślił, desperacko próbując zwrócić na siebie uwagę. Ale Laura jest coraz bardziej przekonana, że coś przerażającego i dawno wypartego z pamięci kryje się w murach starego domu; coś, co tylko czeka, by się ujawnić i wyrządzić ogromną krzywdę jej bliskim.

Rekomendacja Filmosfery: „Sierociniec” to po prawdzie nie film grozy pełna gębą. W przypadku obrazu Bayona trzeba otwarcie powiedzieć, że to dramat z elementami horroru, bo bardziej idzie tu o uczucia niż strach sam w sobie. Niemniej jednak historia zagadkowego zniknięcia niezwykle wciąga, podobnie jak sekret sprzed lat, który stopniowo uchyla rąbka swej tajemnicy. Do tego dobrze skonstruowana i odegrana przez  Belén Rueda, rola Laury sprawia, że wczuwamy się w opowiadaną historię i szczerze kibicujemy bohaterce. Mroczne wnętrza, świetnie dobrana muzyka i nerwowość Laury trzymają w napięciu i sprawiają, że film ogląda się ze sporą przyjemnością. Polecam, szczególnie, że „sierociniec” to miła odmiana od produkcji rodem z Hollywood. 


Sobota (17.05), TCM, 21:00


Produkcja: USA
Reżyseria: Rob Reiner
Obsada: Jack Nicholson, Morgan Freeman, Sean P. Hayes, Beverly Todd

Opis: Edwarda Cole’a (Jack Nicholson), który zbił fortunę na swojej korporacji, i mechanika samochodowego Cartera Chambersa (Morgan Freeman) dzieli absolutnie wszystko. Jednak w bardzo trudnym momencie życia obaj spotykają się w szpitalnej sali i odkrywają, że łączą ich dwie rzeczy – chęć spędzenia swoich ostatnich chwil na robieniu tego, o czym zawsze marzyli, i pogodzenia się wreszcie z myślą o tym, kim jest każdy z nich. Wspólnie wyruszają w podróż życia, w trakcie której zaprzyjaźniają się i uczą się korzystać z uroków życia z radością i pełnym jego zrozumieniem. Każda przygoda to kolejny zrealizowany punkt na liście życzeń.

Rekomendacja Filmosfery (Kasia Piechuta): W ostatnich latach możemy zaobserwować zwiększoną liczbę filmów poświęconych jesieni naszego życia, w których podejmuje się próbę uporania się z trudnym tematem starości w sposób optymistyczny i niestereotypowy. Do takich obrazów należy „Choć goni nas czas”. W filmie Roba Reinera pojawia się wiele pesymistycznych wątków: choroba, oczekiwanie na śmierć, niezrozumienie i cierpienie bliskich, niespełnione marzenia. Mogłoby to wskazywać na ciężki, dołujący film – tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Tchnie on nadzieję w widza i pokazuje, że można się cieszyć życiem nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Oczywiście „Choć goni nas czas” jest w pewnym stopniu nierealną, nieco ckliwą hollywoodzką bajeczką, jednak bardzo miło się ją ogląda. Paradoksalnie, mimo że jest to film o umieraniu i godzeniu się ze śmiercią, nastraja on pozytywnie i daje do myślenia. Ogromny atut obrazu to obsada – pierwsza liga wśród aktorów: Jack Nicholson i Morgan Freeman sprawiają, że „Choć goni nas czas” ogląda się jednym tchem. Film polecam zwłaszcza pesymistom.


Niedziela (18.05), TVP 2, 21:10


Produkcja: USA
Reżyseria: Steven Spielberg
Obsada:  Harrison Ford, Kate Capshaw, Jonathan Ke Quan, Amrish Puri, Roshan Seth, Philip Stone, Roy Chiao

Opis: Rok 1935. W nocnym klubie w Szanghaju Indiana Jones przeprowadza transakcję z Leo Che, szefem chińskiego gangu. Niestety przestępca nie daje mu obiecanego diamentu. Chcąc oszukać archeologa, umieszcza w jego kieliszku truciznę. Dzięki pomocy amerykańskiej piosenkarki Willie, Jonesowi udaje się zdobyć antidotum i uciec przed bandytami. Wkrótce wraz z nią i małym Chińczykiem, Shortem Roundem, dociera na lotnisko i dostaje się na pokład samolotu. Niestety piloci na polecenie Leo Che opuszczają maszynę na spadochronach. Nie umiejąc sprowadzić pojazdu na ziemię, trójka pechowych pasażerów decyduje się na skok na pontonie. Szczęśliwie lądują oni na terenie Indii. Tam spotykają przedstawicieli tajemniczego plemienia, którzy proszą ich o pomoc w odnalezieniu świętego kamienia.

Rekomendacja Filmosfery: Indiana Jones (a właściwie trzy pierwsze części odsłony jego przygód) to kwintesencja kina rozrywkowego. Pościgi, archeologiczne zagadki i bohater, który potrafi porwać nie tylko niewieście serca. Czy trzeba czegoś więcej? Oczywiście – dobrej historii, poczucia humoru i wpasowanej idealnie ścieżki dźwiękowej. Przydałaby się również dobra obsada aktorska. I to wszystko również znajdziemy w drugiej odsłonie przygód najsłynniejszego archeologa świata. Obraz Spielberga nie jest pozbawiony błędów, oczywiście widać braki w efektach specjalnych. Nic z tych rzeczy jednak nie przeszkadza, by dobrze się bawić podczas śledzenia niesamowitych przygód profesora Jonesa. Kto nie widział... po prostu musi zasiąść w niedzielę przed TV. 


Środa (21.05), TVN 7, 20:00


Produkcja: USA
Reżyseria: Ron Howard
Obsada:  Russell Crowe, Ed Harris, Jennifer Connelly, Christopher Plummer, Paul Bettany, Adam Goldberg, Josh Lucas

Opis: "Piękny umysł" to przejmująca historia życia geniusza matematycznego, zainspirowana biografią amerykańskiego naukowca - Johna Forbesa Nasha, Jr. Przystojny i znany ze swojego ekscentrycznego zachowania Nash dość wcześnie dokonał zadziwiającego odkrycia naukowego, stając tym samym u progu międzynarodowej kariery. Jego fantastyczne pasmo sukcesów i nagłe wyniesienie na wyżyny intelektualne zostały poważnie podkopane w momencie zdiagnozowania u Nasha symptomów schizofrenii.

Rekomendacja Filmosfery: „Piękny umysł” to jak wskazuje sam tytuł – piękny film o interesującym człowieku. I już te słowa powinny wystarczyć za rekomendację. Warto jednak zaznaczyć, że film Howarda ukazuje również siłę ludzkiego umysłu i możliwości. Nash mimo schizofrenii, projektowania przez niego samego odmiennych, w sumie dużo bardziej interesujących światów, osiąga sukces w postaci nagrody Nobla i normalnej rodziny. Czyż wszystko nie jest więc możliwe? Czy wszystko nie zależy od nas? Od siły woli, wytrwałości... Najjaśniejszym punktem „Pięknego umysłu” jest Russell Crowe, który genialnie wciela się w rolę Nasha – lekko zwariowanego, inteligentnego ekscentryka, który z czasem coraz bardziej popada w obłęd. Obraz fantastycznie uzupełnia muzyka autorstwa Jamesa Hornera, dzięki której możemy usłyszeć wręcz przepływające przez umysł Nasha myśli... cyfry, równania. Wraz z obrazem efekt jest naprawdę niesamowity. „Piękny umysł” to interesujący film o genialnym człowieku – zdecydowanie wart obejrzenia.