Tele-Hity Filmosfery
Katarzyna Piechuta | 2014-05-25Źródło: Filmosfera
Niedziela (25.05), TVP 2, 21:10

Indiana Jones i Ostatnia Krucjata (1989)

Produkcja: USA
Reżyseria: Steven Spielberg
Obsada: Harrison Ford, Sean Connery, Denholm Elliott, Alison Doody, John Rhys-Davies

Opis: Trzecia część przygód nieustraszonego archeologa Indiany Jonesa. Jest rok 1938. Walter Donovan, zamożny kolekcjoner dzieł sztuki, proponuje Indianie Jonesowi udział w wyprawie, która ma na celu odnalezienie Świętego Graala. Pokazuje badaczowi fragment kamiennej płyty, gdzie wyryto informację, jak trafić w miejsce ukrycia relikwii. Niestety, brakuje jednej części. Na niej właśnie jest umieszczona nazwa miasta, w pobliżu którego ukryto kielich. Donovan mówi też, że jeden z uczestników poprzedniej ekspedycji został porwany przez nazistów. Okazuje się, że zaginionym mężczyzną jest ojciec Indiany, profesor Henry Jones. Archeolog wraz z doktorem Marcusem Brodym wyrusza do Wenecji, gdzie znajduje się grobowiec średniowiecznego rycerza, który kiedyś dotarł do cudownego naczynia.

Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): „Indiana Jones i Ostatnia Krucjata” to genialne zwieńczenie kultowej trylogii (wielu fanów nie uznaje ostatniej kontynuacji) szalonych przygód prawdopodobnie najpopularniejszego archeologa w historii kina. Steven Spielberg uświadamia współczesnym twórcom jak należy kręcić sequele, które walorami fabularno-artystycznymi przewyższają nawet pierwszą odsłonę trylogii. Reżyser umiejętnie wykorzystuje potencjał postaci Indiany, przedstawiając po raz kolejny mocno zaskakujące, szalone i przezabawne przygody głównego bohatera.  Największym atutem „Ostatniej krucjaty” jest przede wszystkim niezapomniana kreacja Seana Connnery’ego, który kradnie niemal każdą wspólną scenę gwieździe produkcji, Harrisonowi Fordowi. Ich przezabawne relacje stanowią  również podstawę poczucia humoru obrazu, które zawsze było najmocniejszym elementem trylogii. Niewątpliwie, „Indiana Jones i Ostatnia Krucjata” to najlepsza odsłona serii.

Poniedziałek (26.05), Stopklatka, 23:40

Pulp Fiction  (1994)

Produkcja: USA
Reżyseria: Quentin Tarantino
Obsada: John Travolta, Uma Thurman, Samuel L. Jackson, Bruce Willis, Harvey Keitel, Tim Roth

Opis: Płatni mordercy, Jules i Vincent, dostają zlecenie, by odzyskać z rąk przypadkowych rabusiów tajemniczą walizkę bossa mafii. Niedość tego, Vincent dostaje kolejną robotę - na czas nieobecności gangstera w mieście, ma zaopiekować się jego poszukującą wrażeń żoną, Mią. Vincent i Jules niespodziewanie wpadają po uszy, gdy przypadkowo zabijają zakładnika. Kłopoty ma też podupadły bokser, który otrzymał dużą sumę za przegranie swojej walki. Walkę jednak wygrywa, a Los Angeles staje się od tej chwili dla niego za małe. Specjaliści od mokrej roboty będą mieli co robić…

Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): „Pulp Fiction” Quentina Tarantino to rewolucja i punkt zwrotny w historii kina. Wielu krytyków twierdzi nawet, że do filmu Tarantino w kinematografii panował chaos, a później nastąpiło „Pulp Fiction”. Twórca na zawsze zmienił pogląd filmowców na sekwencyjność fabularną, wprowadzając innowacyjną formę odwróconej i wymieszanej kolejności rozgrywających się na ekranie scen. Jego obraz to wieloaspektowa świeżość, polot i istne szaleństwo poprzez zabawę formą i dowcipem. Nikt inny nie potrafi w tak wysublimowany, nieoczekiwany i dosadny sposób rozbawić widza, tworząc przy tym wielowymiarową linię fabularną z intrygującymi i pamiętnymi bohaterami oraz fantastyczny klimat produkcji, tak charakterystyczny dla Tarantino. Jednak „Pulp Fiction” to przede wszystkim niesamowite, pełnokrwiste, cierpkie i przezabawne dialogi, które stanowią istotę wielkiego talentu amerykańskiego twórcy. Produkcja Tarantino to prawdopodobnie jeden z najlepszych filmów kinematografii, a zarazem jeden z moich ulubionych filmów.

Wtorek (27.05), TVN Siedem, 20:00

Uśpieni (1996)

Produkcja: USA
Reżyseria: Barry Levinson
Obsada:  Kevin Bacon, Robert De Niro, Dustin Hoffman, Jason Patric, Brad Pitt

Opis: Nowy Jork, lata 60. W ubogiej dzielnicy wychowują się Lorenzo (Joseph Perrino), Michael (Brad Renfro), John (Geoffrey Wigdor) i Tommy (Jonathan Tucker). Kiedy próbują okraść ulicznego sprzedawcę hot dogów, dochodzi do tragicznego wypadku. Mężczyzna ginie. Chłopcy trafiają do poprawczaka. Tam rządzi okrutny i sadystyczny strażnik Sean Nokes (Kevin Bacon). Maltretowani i wykorzystywani seksualnie nastolatkowie poprzysięgają zemstę. Czas spędzony w tym miejscu na zawsze zmienia ich życie. Po 11 latach od opuszczenia murów tego straszliwego miejsca Tommy (Billy Crudup) i John (Ron Eldard) spotykają przypadkiem znienawidzonego Nokesa. Zabijają go na oczach świadków. Oskarżonym o zbrodnię dawnym przyjaciołom starają się pomóc Lorenzo (Jason Patric), który jest dziennikarzem "New York Daily News" i Michael (Brad Pitt), zastępca prokuratora okręgowego. Współpracuje z nimi nadużywający alkoholu adwokat Danny Snyder (Dustin Hoffman) oraz zaprzyjaźniony ksiądz Bobby (Robert De Niro). Scenariusz filmu powstał na podstawie książki Lorenza Carcaterry pod tym samym tytułem, obnażającej słabości amerykańskiego więziennictwa dla młodocianych przestępców i manipulacje systemem prawnym.

Rekomendacja Filmosfery: „Uśpieni” to znakomite połączenie dramatu z thrillerem, z domieszką filmu sądowego, które wciąga widza od pierwszych minut seansu. Nie jest to lekkie kino, przeciwnie – film porusza treści ciężkie, traumatyczne dla bohaterów, przez to jednak „Uśpieni” wyróżniają się na tle wszechobecnej hollywoodzkiej „papki” o niczym. To kolejny obraz Barry’ego Levinsona, po takich filmach jak „Good Morning, Vietnam” czy „Rain Man”, który nie pozwala szybko o sobie zapomnieć. Reżyser posiada dar opowiadania historii z niezwykłą wrażliwością. Widać u Levinsona dbałość o wyeksponowanie emocji bohaterów, dzięki czemu wydają się one wręcz namacalne – i nie inaczej jest w przypadku „Uśpionych”. Ponadto „Uśpieni” mają prawdziwie gwiazdorską obsadę: Robert De Niro, Brad Pitt, Dustin Hoffman… to prawdziwa aktorska uczta dla oczu. Na mnie największe wrażenie zrobił jednak Kevin Bacon, który jak nikt inny nadaje się do odgrywania czarnych charakterów. „Uśpieni” to naprawdę dobre kino, wyróżniające się przede wszystkim ciekawym scenariuszem. Szkoda, że obraz nie doczekał się żadnych nagród filmowych, bo jak najbardziej na to zasłużył.

 Wtorek (27.05), CBS Europa, 21:00

Droga
(2009)

Produkcja: USA
Reżyseria: John Hillcoat
Obsada: Viggo Mortensen, Guy Pearce, Kodi Smit-McPhee, Charlize Theron, Robert Duvall

Opis: Po wybuchu nuklearnym ojciec próbuje przetransportować swojego syna w bezpieczne miejsce. Droga to jednak prawdziwy koszmar, tym bardziej, że wszędzie grasują kanibale.

Rekomendacja Filmosfery: Choć Hollywood regularnie częstuje nas post-apokaliptycznymi produkcjami, to jedynie niektóre z nich oferują widzowi coś więcej, niż tylko spektakularne efekty specjalne czy mrożące krew w żyłach sceny ucieczek głównych bohaterów przed zombie, kosmitami, mutantami czy czymkolwiek innym, co scenarzystom przyjdzie do głowy. „Droga” to film, który oferuje znacznie więcej. Cała strona wizualna filmu, choć dopracowana w każdym szczególe, ma na celu tak naprawdę jedynie spotęgowanie przesłania obrazu. Przygnębiająca, szara, post-apokaliptyczna rzeczywistość idealnie obrazuje to, co dzieje się w głowie głównego bohatera, w postać którego wciela się Viggo Mortensen. Aktor rewelacyjnie zagrał ojca, który próbuje ratować siebie i swojego syna, choć ta walka o przetrwanie z góry wydaje się być przegrana. Rozterki, chwile zwątpienia, ale i determinacja w trosce o przyszłość syna – Viggo Mortensen pokazuje całą paletę emocji, serwując nam świetne aktorstwo i zarazem tworząc jedną ze swoich najlepszych ról filmowych. Choć „Droga” to film, który wciąga od pierwszej minuty, z drugiej strony jest obrazem smutnym, gdyż przedstawiona w nim post-apokaliptyczna rzeczywistość to przede wszystkim wizja tego, co stanie się z człowieczeństwem i ile warte jest życie w świecie, w którym nie ma żadnej nadziei, a jeden człowiek staje się dla drugiego wrogiem.

Czwartek (29.05), Stopklatka, 20:15

Okruchy dnia (1993)

Produkcja: Wielka Brytania, USA
Reżyseria:  James Ivory
Obsada: Anthony Hopkins, Emma Thompson, James Fox, Christopher Reeve, Hugh Grant

Opis: Kamerdyner Stevens (Anthony Hopkins) jest szefem służby w posiadłości lorda Darlingtona (James Fox), współpracującego z Chamberlainem i wierzącego w porozumienie z III Rzeszą. Służący całkowicie poświęca się swojej pracy, starając się, by w rezydencji wszystko funkcjonowało idealnie. Zupełnie rezygnuje z życia osobistego, własnych przyjemności i zainteresowań. Skrywa również uczucie, jakim darzy ochmistrzynię, pannę Kenton (Emma Thompson). Po śmierci lorda Darlingtona spadkobiercy sprzedają posiadłość, którą w 1958 roku kupuje amerykański dyplomata Lewis (Christopher Reeve). Udziela on kamerdynerowi krótkiego urlopu. Stevens wyrusza w podróż, by odnaleźć pannę Kenton, która wiele lat temu opuściła posiadłość. W drodze służący rozmyśla o swoim życiu, wspomina wydarzenia sprzed wybuchu drugiej wojny światowej. Stopniowo uświadamia sobie, że zmarnował jedyną szansę na miłość. Ostatecznie przekonuje się o tym, kiedy spotyka dawną ukochaną, która ułożyła sobie życie bez niego.

Rekomendacja Filmosfery: „Okruchy dnia” to jeden z tych filmów, które po prostu należy obejrzeć. Jest to dopracowane w każdym szczególe kompletne dzieło, które zapada w pamięć na długo po jego obejrzeniu. W tym filmie po prostu wszystko „gra”, a co najważniejsze, reżyser zadbał o odpowiednią oprawę dla opowiadanej historii – kostiumy, scenografię, muzykę – wszystko to składa się na niesamowitą atmosferę filmu. Jednak to, co najbardziej zachwyca w „Okruchach dnia”, to gra aktorska Anthony’ego Hopkinsa i Emmy Thompson. Jeżeli lubicie tych słynnych aktorów, koniecznie musicie obejrzeć film, gdyż oboje dają w nim olśniewający popis aktorstwa z najwyższej półki. Samym spojrzeniem potrafią przekazać więcej emocji niż niejeden aktor wygłaszający cały monolog. „Okruchy dnia” przybliżają również realia pracy osób, które służyły w pańskich dworach – jak możemy się dowiedzieć z filmu, nie była ona łatwa, a lojalność i poczucie odpowiedzialności stanowiły niekiedy w zasadzie jedyny sens życia tych osób.