Tele-Hity Filmosfery
Katarzyna Piechuta | 2014-11-08Źródło: Filmosfera
Sobota (8.11), CBS Europa, 21:00

Co gryzie Gilberta Grape'a? (1993)

Produkcja: USA
Reżyseria: Lasse Hallström
Obsada: Johnny Depp, Leonardo DiCaprio, Juliette Lewis, Mary Steenburgen

Opis: Gilbert Grape (Johnny Depp) mieszka z otyłą matką, która po samobójstwie męża przestała wychodzić z domu, dwiema siostrami i z niedorozwiniętym bratem Arniem (Leonardo DiCaprio). Pracuje na utrzymanie rodziny i opiekuje się bratem. Często miewa chwile zwątpienia, ale wie, że jest potrzebny swoim bliskim. Czuje się odpowiedzialny za rodzinę. Niespodziewanie w małej mieścinie pojawia się atrakcyjna dziewczyna Becky (Juliette Lewis), która odmienia jego życie.

Rekomendacja Filmosfery: Lasse Hallström posiada niewątpliwy talent do prowadzenia w swoich filmach narracji w sposób subtelny i urzekający zarazem. Sami nie wiemy, kiedy wciągamy się w historię bohaterów i zżywamy się z nimi. Nie inaczej jest w przypadku filmu „Co gryzie Gilberta Grape’a?”. Dramat ten jest niezwykle realistyczny, przez co chwilami może wydawać się nawet nieco dołujący. Z pewnością nie jest to jeden z tych obrazów, których nie pamięta się tydzień po ich obejrzeniu. „Co gryzie Gilberta Grape’a?” to film, który daje do myślenia i nie pozwala tak łatwo o sobie zapomnieć. To, co zawsze wywierało na mnie największe wrażenie w tym obrazie, to gra aktorska Leonardo DiCaprio, wcielającego się w rolę nastolatka z zespołem Downa. Ponoć ludzie wychodzący z kina po obejrzeniu „Co gryzie Gilberta Grape’a?” sądzili, że do filmu zaangażowano chorego chłopca. Trudno chyba o lepsze wyrażenie uznania dla aktora.


Niedziela (9.11), TVP 1, 13:55

Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach (2011)

Produkcja: USA
Reżyseria: Rob Marshall
Obsada: Johnny Depp, Penélope Cruz, Geoffrey Rush, Ian McShane, Óscar Jaenada

Opis: Ścieżki kapitana Jacka Sparrowa (Johnny Depp) tym razem skrzyżują się ze ścieżkami pewnej kobiety z jego przeszłości (Penélope Cruz). Sparrow będzie zastanawiał się czy połączyła ich miłość, czy wyłącznie poszukiwania osławionego Źródła Młodości. Kiedy kobieta zmusza go do wejścia na pokład statku pirackiego „Zemsta Królowej Anny” pod dowództwem osławionego Czarnobrodego (Ian McShane), Jack nie wie kogo winien się lękać bardziej – jej czy Czarnobrodego.

Rekomendacja Filmosfery: Seria filmów o „Piratach z Karaibów” szybko podbiła serca widzów na całym świecie i wpuściła powiew świeżego powietrza do kategorii filmów opowiadających o piratach. Okazało się, że historie te nie muszą być staroświeckie – mogą stanowić nowoczesną, komediową wariację filmu przygodowego, która będzie w stanie sprostać wymaganiom współczesnego widza. „Na nieznanych wodach” to już czwarta część serii i pod wieloma względami nie dorównuje ona poprzednim odsłonom „Piratów z Karaibów”. Jednak pomimo licznych braków, również ta część gwarantuje dawkę porządnej rozrywki, akcji i humoru. Obraz obfituje w rewelacyjne efekty specjalne, wciąga nas w wir akcji i pozwala po raz kolejny śmiać się z przezabawnej, kultowej już postaci Jacka Sparrowa.


Poniedziałek (10.11), TVP 2, 16:00

Kubuś i przyjaciele (2011)

Produkcja: USA
Reżyseria: Stephen J. Anderson, Don Hall
Obsada:  John Cleese, Jim Cummings, Bud Luckey, Craig Ferguson, Travis Oates

Opis: Ulubieniec wszystkich dzieci, największy fan miodu i nic-nie-robienia powraca do kin w klasycznej animacji. Kolejnego leniwego dnia w Stuwiekowym Lesie Kubuś wybiera się na poszukiwanie ukochanego miodku. Jako że jego rozumek nie jest zbyt wielki, przekręca znaczenie wiadomości, którą zostawił mu Krzyś. Według Kubusia wynika z niej, że jego przyjaciel został porwany przez tajemniczego stwora Bendezara. Dzielny miś mobilizuje pozostałych mieszkańców lasu, po czym wszyscy ruszają z heroiczną odsieczą Krzysiowi. Będzie to wyprawa pełna komicznych i wzruszających wydarzeń, która wprawi w zachwyt zarówno najmłodszych widzów, jak i wiernych od lat wielbicieli Kubusia.

Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): „Kubuś” i przyjaciele” wraca do literackich korzeni. Podkreśla to staroświecka, stonowana animacja. Seans „Kubusia i przyjaciół” bardziej przypomina godzinne przewracanie ożywionych stron książki niż współczesne dynamiczne, buchające feeriami barw bajki. Mieszkańcy Stumilowego Lasu skaczą pomiędzy stronami, przeciskają się przez słowa, które przecież kreują ich świat, a pojedyncze litery służą im przykładowo jako drabina. Wszystko to ma swój nieskrywany urok. Uroku nie można też odmówić samej historii, a także bohaterom. Wszystko jest niewinne, dziecięco naiwne. Świat Stumilowego Lasu to piękny świat, oparty na dziecięcej percepcji rzeczywistości zakorzenionej w nieograniczonej wyobraźni. Prosty, nieskomplikowany, szczery, przyjazny. Ten świat na pewno spodoba się najmłodszym milusińskim. Starsze dzieci mogą się w trakcie seansu nudzić tą niedzisiejszą animacją. Za to usatysfakcjonowani powinni być dorośli widzowie, którzy wychowali się wraz z Kubusiem, Prosiątkiem, Kłapouchym, Tygryskiem i innymi mieszkańcami Stumilowego Lasu. I choć teraz wiemy już, że wszyscy oni cierpią na zaburzenia psychiczne, a Miś o „bardzo małym rozumku” tak naprawdę jest wielkim filozofem, to wspaniale przypomnieć sobie, że świat (dzieciństwa) był kiedyś tak prosty, urokliwy i, co najważniejsze, miał smak miodu.


Wtorek (11.11), Polsat, 21:40

Dzień Niepodległości
(1996)

Produkcja: USA
Reżyseria: Roland Emmerich
Obsada: Will Smith, Jeff Goldblum, Bill Pullman, Judd Hirsch

Opis: Systemy radarowe armii USA odkrywają zmierzające ku Ziemi gigantyczne statki kosmiczne. Ich średnica równa się 550 kilometrom. Prezydent USA Thomas J. Whitmore zwołuje naradę z udziałem najwyższych rangą wojskowych armii Stanów Zjednoczonych. Telewizje podają, że statki kosmiczne zajmują pozycję na niebie nad największymi miastami świata. W Rosji wybucha panika. Nad Nowym Jorkiem zawisa ogromny pojazd kosmiczny. W Waszyngtonie początkowy entuzjazm przeradza się w panikę, gdy olbrzymie chmury przykrywają miasto powodując chaos o nienotowanej dotąd skali. Siły zbrojne Stanów Zjednoczonych postawione zostają w stan najwyższej gotowości. Prezydent wraz z córką opuszcza Waszyngton. Przybysze atakują stolicę USA. Potężne eksplozje niszczą miasto, w tym Biały Dom. Podobnie dzieje się z innymi miastami. Staje się jasne, że celem przybyszów jest całkowita zagłada rodzaju ludzkiego. Siły zbrojne USA przystępują do walki z najeźdźcami. Grupa bardzo różnych ludzi łączy swe siły w nadziei zapobieżenia ogólnoświatowej katastrofie. Prezydent USA ogłasza Dzień Niepodległości

Rekomendacja Filmosfery: Czy istnieje film bardziej amerykański niż „Dzień Niepodległości”? Chyba nie. Jest to właściwie jeden wielki pean Rolanda Emmericha na cześć Stanów Zjednoczonych. To wszystko nie brzmi zachęcająco, a jednak warto obejrzeć ten obraz z innego względu. Jest to bowiem naprawdę dobrze zrealizowany film science-fiction. Obraz broni się dobrymi efektami specjalnymi, zgrabnie prowadzoną akcją, a także licznymi elementami humorystycznymi. Jeżeli pogodzimy się z przyjętą w „Dniu Niepodległości” koncepcją Ameryki jako zbawcy świata, możemy się naprawdę nieźle bawić w trakcie seansu. Film w sam raz na… Dzień Niepodległości.


Czwartek (13.11), TVP 2, 22:35

Raj: Miłość (2012)

Produkcja: Austria, Niemcy, Francja
Reżyseria: Ulrich Seidl
Obsada: Margarete Tiesel, Peter Kazungu, Gabriel Mwarua, Dunja Sowinetz, Carlos Mkutano

Opis: Tytułowy "raj" to okolice nadmorskich kurortów w Kenii, gdzie Europejki w średnim wieku (tzw. "sugar mamas") udają się na poszukiwanie "beach boysów", czyli młodych Afrykańczyków, którzy za pieniądze spełniają ich seksualne fantazje. Dla osamotnionej Teresy, matki dojrzewającej nastoletniej córki, to wymarzone miejsce na huczne spędzenie pięćdziesiątych urodzin. Decyzję podejmuje bez wahania. Zostawia pod opieką córkę i jedzie na wakacje do kenijskiego kurortu z nadzieją na znalezienie miłości i przeżycie seksualnej historii swojego życia.

Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): Seidl ironicznie opowiada o raju, który okazuje się piekłem samotności i upodlenia. W filmie uderza ukazanie uprzedmiotowienia i kategoryzacji człowieka. Majętne turystki z Europy wyjeżdżają do Kenii, by poczuć się piękne, pożądane i potrzebne. Młodych Kenijczyków traktują w sposób bezceremonialny, przesiąknięty rasizmem w czystej postaci. Z perspektywy feministycznej nietrudno zauważyć, że Seidl ukazuje świat, który oparty jest na patriarchacie, gdzie życie kobiet podporządkowane i uzależnione jest wyłącznie od płci przeciwnej. Boleśnie też przedstawieni zostają mieszkańcy zachodniej Europy, jako ci, którzy opierają swoje bytowanie na wszelakiej konsumpcji. Zatraceni we współczesności, zagubili podstawowe wartości. Seidlowi udaje się uchwycić, w jaki sposób eksplorujemy współczesny świat – poprzez pocztówkowe, rajskie obrazy sprzedawane w każdym katalogu biura podróży. „Raj: miłość” to trudny film, który ogląda się z uczuciem dyskomfortu, zażenowania, brutalnie ukazujący wady i pragnienia zachodniego świata. Intrygujący początek trylogii.