Tele-Hity Filmosfery (28.12.2014 - 1.01.2015)
Katarzyna Piechuta | 2014-12-28Źródło: Filmosfera
Niedziela (28.12), TVP 1, 13:40

Służące (2011)

Produkcja: USA, Indie, Zjednoczone Emiraty Arabskie
Reżyseria: Tate Taylor
Obsada: Emma Stone, Viola Davis, Bryce Dallas Howard, Octavia Spencer, Jessica Chastain

Opis: Akcja filmu toczy się w stanie Mississippi w latach 60. W roli głównej występuje Emma Stone grająca Skeeter, dziewczynę z dobrego domu z południa, która po studiach marzy o karierze pisarki. Niespodziewanie wywraca do góry nogami życie swoich przyjaciół i mieszkańców rodzinnego miasteczka, gdy postanawia przeprowadzić wywiad z czarnoskórą służącą najzamożniejszych rodzin w okolicy. Nominowana do Oskara Viola Davis w roli Albeen decyduje się ujawnić ciemne sekrety życia czarnoskórej mniejszości. Ze zwierzeń rodzi się przyjaźń. Okazuje się, że przyjaciółki mają sobie dużo do opowiedzenia. Zarówno one, jak i inni mieszkańcy miasteczka są świadkami zmieniających się czasów i obyczajów.

Rekomendacja Filmosfery: Film Tate Taylor to jedna z najciekawszych hollywoodzkich produkcji ostatnich lat. Choć porusza istotny i silnie eksploatowany w kinie amerykańskim temat rasizmu, robi w sposób nienachalny i pozbawiony zbędnego patosu. „Służące” to film ciepły, pełen emocji i barwnych postaci – to one stanowią o sile tego obrazu. Fantastyczne kreacje stworzyły tutaj Emma Stone, Viola Davis, Octavia Spencer czy Jessica Chastain. Twórcy zadbali również o oddanie realiów lat 60-tych w każdym najdrobniejszym szczególe: obraz kręcono w stanie Missisipi – miejscu akcji filmu, z pieczołowitością odtworzono wystrój wnętrz domów czy wygląd potraw. Dzięki tej staranności film tworzy zamkniętą całość, swoją własną rzeczywistość, w którą możemy wniknąć na czas seansu i podziwiać realizm tego filmowego dzieła.


Niedziela (28.12), TVN 7, 14:25

Pół żartem, pół serio
(1959)

Produkcja: USA
Reżyseria:  Billy Wilder
Obsada: Marilyn Monroe, Tony Curtis, Jack Lemmon, George Raft, Pat O’Brien, Joe E. Brown

Opis:
Dwóch muzyków - Joe i Jerry zostaje bez pracy, a na domiar złego stają się świadkami porachunków gangsterskich... Ścigani przez mafię decydują się na wyjazd wraz z żeńską orkiestrą. Pomysł wydaje się doskonały, pozostaje tylko - przebrać się za panie i przybrać odpowiednie imiona. Tak Josephine i Daphne podpisują kontrakt z orkiestrą i wyjeżdżają na Florydę - byle dalej od karzącej ręki cosa nostra. Obaj panowie prezentują się doskonale w kobiecych wcieleniach. Jerry staje się obiektem miłosnych westchnień pewnego podstarzałego milionera, Joe natomiast - przepada z kretesem - zakochany w niepodejrzewającej niczego najpiękniejszej dziewczynie w orkiestrze.

Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): „Pół żartem, pół serio” zalicza się do tych niezapomnianych obrazów starego, dobrego, klasycznego Hollywood. Można w nim znaleźć wszystko, co najlepsze. Lekką i zarazem rzetelną reżyserię, ciekawie i zabawnie opowiedzianą historię, nieśmiertelne dialogi („Nobody’s perfect”) i sceny (tango Daphne i Osgooda, śpiewająca Sugar Kane), cudowny humor na poziomie. Jednak „Pół żartem, pół serio” to przede wszystkim wspaniałe kreacje aktorskie. Tony Curtis (Joe/Josephine/Junior) gra typowego hollywoodzkiego amanta. Jego postać to przystojny, czarujący łamacz kobiecych serc, grający na saksofonie. Partnerować nie mógł mu nikt inny, jak najseksowniejsza kobieta w historii kinematografii, czyli Marilyn Monroe (Sugar Kowalczyk/Sugar Kane). Joe E. Brown kreuje przezabawną postać podstarzałego, nieprzyzwoicie bogatego kawalera z odzysku, który bardzo liczy się ze zdaniem mamusi. Jednak dla czarującej Daphne jest gotów sprzeciwić się matce. Patrząc na to, co na ekranie wyczynia Jack Lemmon, nie ma się co dziwić temu, że Osgood Fielding III traci głowę dla Daphne. Lemmon stworzył w „Pół żartem, pół serio” niezapomnianą rolę. Już jako Jerry jest wspaniały, ale popis jego aktorstwa pojawia się dopiero, gdy jego postać zakłada sukienkę, obcasy i nadaje sobie żeńskie imię. „Pół żartem, pół serio” to komedia–klasyk. Ostatnie zdanie w filmie brzmi: „Nikt nie jest idealny”. Może nikt nie jest idealny, ale ten film ociera się o ideał. Ta czarno-biała komedia ma w sobie tyle pasji, życia i koloru, że bawi widzów już 50 lat i nie zanosi się, że kiedyś przestanie, ponieważ takie filmy nigdy się nie zestarzeją.


Niedziela (28.12), TVN, 20:00

Ścigany (1993)

Produkcja: USA
Reżyseria: Andrew Davis
Obsada: Harrison Ford, Tommy Lee Jones, Sela Ward, Julianne Moore

Opis:
Remake popularnego niegdyś serialu o lekarzu, którego niesłusznie oskarżono o morderstwo żony. Jedynym wyjściem, by udowodnić swą niewinność jest dla niego ucieczka i odnalezienie prawdziwego zabójcy. W postać bezwzględnego gliniarza, tropiącego doktora Kimble (Harrison Ford), wcielił się Tommy Lee Jones, którego świetną rolę uhonorowano statuetką Oscara.

Rekomendacja Filmosfery:
To już klasyka kina sensacyjnego, na której wzorowanych było wiele kolejnych filmów z tego gatunku. Obraz dorobił się również własnej parodii – „Ściąganego” z Leslie Nielsenem w roli głównej. „Ścigany” to wzorcowy film sensacyjny: akcja goni w szalonym tempie, a my kibicujemy głównemu bohaterowi, któremu policja bez przerwy depcze po piętach. Harrison Ford idealnie pasuje do roli głównego bohatera, zaś Tommy Lee Jones świetnie sprawdził się jako szeryf. „Ściganego” często mamy okazję zobaczyć w telewizji, jeśli jednak jeszcze ktoś go nie widział, to zachęcam do obejrzenia – z pewnością zapewni wam rozrywkę w sobotni wieczór.


Niedziela (28.12), TVN, 22:45

Milczenie owiec (1991)

Produkcja: USA
Reżyseria: Jonathan Demme
Obsada: Jodie Foster, Anthony Hopkins, Scott Glenn, Anthony Heald, Ted Levine

Opis: Psychopata porywa i morduje młode kobiety na środkowym zachodzie. Wierząc, że w ujęciu tego mordercy dopomoże tylko inny przestępca, FBI wysyła Agentkę Clarice Starling (Foster) na wywiad z obłąkanym więźniem, który może dostarczyć psychologicznych przesłanek i tropów do kolejnych działań zabójcy. Więzień, psychiatra, doktor Hannibal Lecter (Hopkins) jest genialnym mordercą-ludożercą, który pomoże Agentce Starling, jeżeli ona będzie karmić jego chorą ciekawość detalami ze swojego skomplikowanego życia. Ta pokręcona relacja zmusza Starling nie tylko do konfrontacji z jej psychicznymi demonami, ale doprowadza ją również do spotkania twarzą w twarz z szalonym, ohydnym mordercą, wcieleniem zła tak mocnym, że nie będzie miała odwagi - ani siły - by go zatrzymać!

Rekomendacja Filmosfery: W moim prywatnym rankingu najlepszych thrillerów w historii kina, „Milczenie owiec” zawsze znajdowało się w pierwszej trójce i zdaje się, że pozycja tego filmu jeszcze długo nie będzie zagrożona. „Milczenie owiec” to właściwie thriller idealny, ciężko wskazać, co można byłoby w tym filmie zrobić lepiej. Wszystkie atrybuty tego gatunku filmowego, jak odpowiedni nastrój, podnoszące adrenalinę napięcie, pełna niepokoju muzyka i świetne, nieoczywiste zdjęcia, są w filmie Jonathana Demme na najwyższym poziomie. Ale wszystkie te elementy byłyby niczym, gdyby nie główny maestro czyniący z tej symfonii grozy prawdziwe arcydzieło –  Anthony Hopkins w roli doktora Hannibala Lectera. Kwintesencja kunsztu aktorskiego, psychopatia w najczystszej postaci (choć przecież wykreowana) i jedna z najlepszych ról morderców w historii kina: oto, co brytyjski aktor-weteran serwuje nam w „Milczeniu owiec”. Istna uczta filmowa.


Czwartek (1.01), TVN, 16:30

Hugo i jego wynalazek  (2011)

Produkcja: USA
Reżyseria:  Martin Scorsese
Obsada: Asa Butterfield, Chloe Moretz, Jude Law, Emily Mortimer, Ben Kingsley

Opis: Hugo Cabret jest sierotą zamieszkującym paryski dworzec. Pewnego dnia całe jego życie zmieni się za sprawą zepsutego robota, ekscentrycznej dziewczynki i bardzo tajemniczego właściciela sklepu z zabawkami. Dla chłopca będzie to początek magicznej przygody, a dla widzów w każdym wieku ponowne odkrycie tego, co naprawdę fascynuje nas w filmach.

Rekomendacja Filmosfery: Scorsese i film familijny? A i owszem, i w dodatku całkiem udany. „Hugo i jego wynalazek” to obraz utrzymany w konwencji kina przygodowego, a wręcz trochę detektywistycznego – widz jest nieustannie zaskakiwany rozwojem akcji, a towarzysząca temu dynamiczna praca kamery i świetne efekty specjalnie potęgują efekt szalonej przejażdżki rollercoasterem. Pędząca początkowo akcja w którymś momencie jednak zwalnia po to, by rozpoczęła się niezwykła, wzruszająca historię człowieka, który na zawsze zapisał się na kartach historii kina. „Hugo i jego wynalazek” to trochę taka filmowa matrioszka: gdy zapoznamy się z jednym wątkiem, zaraz pojawia się następny, równie tajemniczy i interesujący. Polecam każdemu dać się wciągnąć w ten niesamowity świat, a w trakcie seansu przypomnieć sobie od czasu do czasu, że kojarzony głównie z kinem gangsterskim Scorsese potrafił wykreować na ekranie tak niezwykle piękną, magiczną historię.