23. Kino na Granicy - po półmetku
Ewa Balana | 2021-08-03Źródło: Filmosfera, foto Ewa Balana
Kolejne dwa dni przeglądu minęły w deszczowej aurze, która wręcz zachęcała do sal projekcyjnych. Pokazy były jak zwykle liczne, a po nich odbywały się na ogół spotkania z twórcami i aktorami. Nasz redakcyjny wybór padł na nowe filmy czeskie i polskie, w tym koprodukcje z sekcji Polonica.

Bardzo ciekawym okazał się dokument pt. "Świat według Muchy" w reżyserii Romana Vávry. Film poświęcony prawdopodobnie najsłynniejszemu czeskiemu artyście - Alfonsowi Musze, grafikowi i malarzowi, przedstawicielowi secesji (art nouveau), któremu największą popularność przyniosła jego twórczość dekoracyjna (głównie plakaty). Narratorem w filmie jest syn słynnego tworcy - Jiří. Poznajemy biografię głównie Alfonsa, ale też dramatyczne losy syna oraz działalność wnuka. Dokument został zrealizowany z rozmachem. Twórcy znaleźli rozmówców z różnych stron świata, dodali do dokumentu nakręcone w starym stylu krótkie filmiki z udziałem aktora niezwykle podobnego do Alfonsa Muchy i uzupełnili go animacjami o interesującej, oszczędnej kresce. Produkcję filmu poprzedził wnikliwy research przeprowadzony przez Michała Polaka, pomysłodawcę filmu. To on odnalazł w Ameryce ludzi, artystów zainspirowanych twórczością Muchy. Spora część akcji rozgrywa się w mieszkaniu rodzinnym Muchów na Hradczanach. Przenosimy się dość często do Ameryki, gdzie obserwujemy powstające graffiti inspirowane twórczością Muchy, czy obrazy innego twórcy, który pracuje i zachowuje się podobnie jak jego idol. Okazuje się, że Mucha ma też wielu naśladowców w Japonii. Szczególnie zaś upodobali sobie jego grafiki i malarstwo hipisi w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Alfons Mucha był jednym z pierwszych na świecie celebrytów, przede wszystkim w okresie paryskim swego życia. Natomiast w rodzinnych Czechach nie był lubiany, a przez czołowych artystów czeskich był wręcz znienawidzony. NIe ulega wątpliwości, że był też chyba najczęściej plagiatowanym twórcą. O dorobek artystyczny dziadka dba obecnie jego wnuk John, który stara się skupić wszystkie jego dzieła. Jest to rzadkością w świecie sztuki. O tych ciekawostkach opowiedzieli widzom po projekcji reżyser oraz producent filmu.



Z sekcji "Viva Havel" godny polecenia jest nowy film czeski z 2020 roku pt. "Havel" w reżyserii Slávka Horáka. Jest to pierwsza pełnometrażowa biografia czeskiego przywódcy. Akcja filmu obejmuje lata 1968-1989, koncentruje się zatem na dysydenckich latach Václava Havla. W filmie pokazane jest również osobiste życie bohatera, które było dosyć skomplikowane. Reżyser miał odwagę zmierzyć się z niełatwym tematem, z wielką postacią. Podkreśla zawsze, że jest to film na motywach życia Havla. Pomimo poważnej tematyki, która zawiera również okres pobytu Havla w więzieniu komunistycznym, film ma pewną lekkość dzięki sporej dawce humoru, która została wpleciona w scenariuszowe dialogi. Bardzo dobrze się go ogląda. Po projekcji z widzami spotkał się Viktor Dvořák - aktor grający główną rolę. Aktor jest fizycznie podobny do Václava Havla, w filmie zrobiona została szczegółowa charakteryzacja. Viktor musiał nauczyć się nie wymawiać "r", a postać w filmie tworzył intuicyjnie. Ma wspólne z Havlem cechy: leworęczność, nieśmiałość i to, że obydwaj urodzili się pod znakiem wagi.



Czwartego dnia Kina na Granicy przedpremierowo można było obejrzeć film "Moja cudowna Wanda" Bettiny Oberli z Agnieszką Grochowską w roli głównej. Jest to opowieść o 35-letniej Polce - Wandzie, która pracuje jako opiekunka schorowanego, przykutego do łóżka, starszego człowieka. Wraz z zamożną rodziną Wegmeister-Gloor mieszka on w domu nad jeziorem. Wanda tam pracuje, ale w miarę rozwoju akcji, staje się kimś więcej niż opiekunką. W życiu zamożnej rodziny i w życiu Wandy dochodzi do prawdziwej burzy, a dla niektórych bohaterów jest to wręcz huragan. Z czasem przychodzi jednak cisza po burzy. Z ekranu dochodzi przesłanie, że nie wszystko na świecie można kupić. Film potrafi zaskoczyć i jest wart polecenia. Na ekranie błyszczy rewelacyjna Agnieszka Grochowska

Kolejny interesujący film z sekcji Polonica to "Geniusze" Thorstena Kleina z Phlippe Tłokińskim w roli głównej. To opowieść o losach Stanisława Ulama, pochodzącego ze Lwowa genialnego matematyka. W latach trzydziestych, zatem przed II wojną światową, wyemigrował on do Stanów Zjednoczonych. Tam w Los Alamos zatrudniony został do prac nad budową bomby atomowej i wodorowej. Pierwsza połowa filmu jest dynamiczna, sporo w niej  zwrotów akcji, druga z kolei koncentruje się na wewnętrznej walce bohatera, który zdaje sobie sprawę z konsekwencji, jakie wynalazek będzie miał dla ludzkości.
Po pokazie "Geniuszy" spotkali się z widzami aktorzy: Phlippe Tłokiński i Mateusz Więcławek. Philippe Tłokiński opowiedział o swojej pracy na planie. Najlepszym przyjacielem jest dla niego scenariusz, ten był z pewnością dobry, nagrodzony jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć. Na planie pojawiła się córka Stanisława Ulama, która przywitała Philippe'a słowami "Hi Daddy". Philippe jest zwolennikiem dystansu do granej postaci, określa siebie jako aktora technicznego. W przypadku tej roli, próbował postać z siebie zmyć, a kiedy to się udało pozostała w nim na jakiś czas pustka. Jeśli chodzi o zdjęcia, było kręconych dużo master-shotów, ujęcia były długie, wymagały od aktorów i ekipy dyscypliny. Mateusz Więcławek wspominał mieszankę kulturową na planie i zdjęcia w Berlinie i pod Berlinem, gdzie odtworzone zostało osiedle domów w bazie wojskowej. Dla obydwu aktorów ten film był niezwykłą przygodą.



Czwartego dnia przeglądu wieczorem pokazany został przedpremierowo "Mistrz" w reżyserii Macieja Barczewskiego. Zrobił na widzach duże wrażenie, było to wyjątkowe przeżycie. Film przedstawia historię legendarnego pięściarza Tadeusza "Teddy'ego" Pietrzykowskiego, więźnia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Dzięki walkom na obozowym ringu zdołał ocalić swoje życie.  Film został nakręcony na podstawie faktów, jest inspirowany wydarzeniami z życia sportowca.
Po pokazie z widzami spotkali się: reżyser Maciej Barczewski, aktorzy: Piotr Głowacki, Marcin Bosak, Piotr Witkowski oraz kompozytor: Bartosz Chajdecki. Spotkanie poprowadził Artur Zaborski. Jest to debiut pełnometrażowy Macieja Barczewskiego, któremu tematyka obozowa była zawsze bliska. Z  nazwiskiem pięściarza zetknął się po raz pierwszy, czytając prozę Tadeusza Borowskiego. Film był kręcony w Piasecznie pod Warszawą, gdzie zrekonstruowany został obóz. Wielkim wyzwaniem była rola Pietrzykowskiego. Zagrał ją świetnie Piotr Głowacki, a poprzedzone to zostało licznymi przygotowaniami. Trenował przez rok boks współczesny. Później trener pokazał mu triki z przedwojennych czasów. Aktor oglądał dużo filmów pięściarskich. Stracił 20 % masy ciała, rozbudowując jednocześnie masę mięśniową. Efekt jest piorunujący. Aktor wypada na ekranie bardzo przekonująco. Sam film jest głęboko poruszający, trudno przejść obok niego obojętnie, mocno zapada w pamięć, dając jednocześnie nadzieję.