[Reportaż] To będzie bardzo dobry festiwal
Arkadiusz Chorób | 2009-05-15Źródło: Filmosfera.pl

[Janusz Paliwoda, Warszawa] W czwartek, 14 maja w warszawskim kinie Rejs odbyła się konferencja prasowa poświęcona 49. Krakowskiemu Festiwalowi Filmowemu, który potrwa od 29 maja do 4 czerwca. Z dziennikarzami spotkali się Krzysztof Gierat - dyrektor festiwalu i selekcjoner konkursu długiego dokumentu oraz Jerzy Kapuściński - selekcjoner konkursu polskiego.

 

Portal Filmosfera.pl jest patronem medialnym festiwalu.


Po projekcji "Aktorów" w reżyserii Tomasza Wolskiego, filmu biorącego udział w festiwalu, opowiadającego o kulisach powstawania produkcji "Jeszcze nie wieczór" Jacka Bławuta, Kapuściński oświadczył: - To będzie bardzo dobry festiwal! Mieliśmy kłopot z nadmiarem interesujących filmów. Wybraliśmy najciekawsze, najpełniej oddające sytuację w polskim filmie krótkometrażowym, dokumentalnym, fabularnym, jak i animowanym. Jury będzie miało ogromny problem z wyborem najlepszych pozycji - dodał selekcjoner. Do trzech konkursów (polskiego, międzynarodowego i długometrażowych dokumentów) zostało zgłoszonych 2200 produkcji, z których wybrano 90. Podczas festiwalu łącznie z pokazami pozakonkursowymi zostanie wyświetlonych ok. 250 filmów. 

 


- Na tym festiwalu dojdzie do fasycnującego spotkania klasyków polskiego dokumentu, takich jak: Marcel i Paweł Łozińscy, Ewa Borzęcka i Maciej Drygas z utalentowanymi reżyserami młodego pokolenia, m.in. Tomkiem Wolskim, Bartkiem Konopką i Anną Kazejuk - podkreślił Jerzy Kapuściński. - Jeśli chodzi o film fabularny, chciałbym szczególnie polecić debiut Mirona Wojdyło pt. "Dzieci i ryby głosu nie mają". Krzysztof Gierat zauważył, że w konkursie długometrażowych dokumentów zostaną zaprezentowane trzy ciekawe produkcje dotyczące Chin: "Największa chińska restauracja na świecie", "Wybraniec" i "Przygody szalonych Włochów". - Warto również zobaczyć film o slamsach indyjskich pt."Bilal", w reż. Sourav Sarangi - dodał Gierat. W konkursie międzynarodowym uznanie jury i widzów zdobędzie zapewne dzieło izraelskiego reżysera Moshe Zimermana o kontrowersyjnym tytule "Pizza In Auschwitz". Pokazanych zostanie również kilka filmów poświęconych przemocy, takich jak: brytyjskie "Living" i "Red sunds" oraz nikaraguańsko-hiszpański "Familia 068". Ale poważne tematy wcale nie zdominują tego konkursu. Godna polecenia jest np. czeska "Anatomia gagu" czy węgierska dwuminutowa animacja o zwierzątkach muzykujkących w lesie pt. "KJFG No. 5" - zdecydowany faworyt biura organizacyjnego festiwalu. Do konkursu międzynarodowego zakwalifikowały się cztery polskie produkcje: "King Hugo" w reż. Franco De Pene, "Poste restante" Marcela Łozińskiego, "Usłysz nas wszystkich" Macieja Drygasa i "Inventorium śladów" w reż. Braci Quay.

 


Jury konkursu dokumentów pełnometrażowych będzie przewodniczył Sergey Miroshnichenko, międzynarodowego - Zbigniew Rybczyński, a polskie filmy będzie nagradzać gremium pod przewodnictwem Bogdana Dziworskiego. 

 


Sporo filmów zostanie zaprezentowanych w pokazach pozakonkursowych, umieszczonych w specjalnych cyklach, takich jak: "Krakowskie premiery dokumentalne", "Dźwięki muzyki" czy "60-lecie WFD" podczas, którego widzowie zobaczą dzieło Jacka Petryckiego pt. "Miasto bez Boga".


Gośćmi specjalnymi imprezy będą m.in.: Paul Mazursky, genialny reżyser amerykański, którego film "Yippee - podróż do żydowskiego szczęścia" o pielgrzymce chasydów do miasta Humań na Ukrainie, otworzy krakowski festiwal oraz prof. Jerzy Kucia, wspaniały twórca filmów animowanych, który w tym roku otrzyma nagrodę Smoka Smoków za wybitne osiągnięcia.

 


Filmy pokazywane podczas festiwalu będzie można zobaczyć w internecie. Dzięki serwisowi cineman.pl wybrane filmy pełnometrażowe i pozakonkursowe będą dostępne za darmo w sieci.  - Mniej więcej tydzień po zakończeniu imprezy w wyremontowanym kinie Kultura w Warszawie odbędzie się replika krakowskiego festiwalu, nawet dość dokładna. Po raz pierwszy będzie ona otwarta dla publiczności, a nie tylko dla członków Stowarzyszenia Filmowców Polskich - zapowiedział dyrektor Krzysztof Gierat na zakończenie spotkania z dziennikarzami.

 

Janusz Paliwoda

fot. Joanna Kulik - Paliwoda