[Relacja] Lato Filmów - czwartkowe Script Forum
Arkadiusz Chorób | 2009-07-10Źródło: Informacja prasowa

Jak tworŻYĆ

Chyba na żadnym wykładzie do tej pory nie było takiej ciszy i skupienia. Prawie jak podczas medytacji, do której zresztą Krzysztof Krauze namawiał.
Mówił o talencie, życiu, empatii, ciszy, prawdzie. O tym, że spotkanie ze scenariuszem to przede wszystkim spotkanie z samym sobą, i że filmy robimy takie, jakie jest nasze życie.
- Bo co nam przeszkadza w pisaniu scenariusza? W istocie to samo, co nam przeszkadza w życiu. Nasz charakter, gniew, zazdrość... Ja chcę i To moje to dwa okropne zdania, które powodują, że nic nie słyszymy, nie zauważamy - mówił Krauze. - Tymczasem empatia jest niesłychanie ważna. Musimy się na ludzi otwierać, musimy mieć zdolność znalezienia się w sytuacji bohaterów. Na czym to polega? Chodzi o to, żeby stać się tą postacią, odczuwać tak jak ona. To jest oczywiście proces: najpierw postać jest na zewnątrz nas, potem wewnątrz, a na koniec stajemy się tą postacią - tłumaczył Krauze i zachęcał do diagnozowania samych siebie i pracowania nad sobą. W ciszy.

Adaptacje...
Krzysztof Zanussi na swoim wykładzie mistrzowskim podjął m.in . kwestie bohatera.
- W większości scenariuszy, które dostaję do czytania, autor znęca się nad światem i ludźmi - żartował reżyser, próbując wytłumaczyć, że bohater, który wzbudza negatywne uczucie, nie porywa publiczności. Nikt nie chce oglądać jacy jesteśmy okropni i źli. Ambicją autora nie powinna być ocena bohatera, ale przyjrzenie mu się i uchwycenie momentów, kiedy raz mu się udaje, a raz nie - jak to w życiu. Podobnie jak Krzysztof Krauze, Zanussi wyróżnił umiejętność przetwarzania rzeczywistości na emocjonujące historie. Anegdotami, którymi rozśmieszał całą salę, pokazał sposoby adaptowania rzeczywistych zdarzeń na potrzeby scenariusza. I bardzo istotna w tym procesie - co podkreślał także jego przedmówca, Robert Gliński - jest rola dzienniczka, w którym zapisywać pownnićmy najciekawsze dla nas chwile, sytuacje, wydarzenia.

.. z rzeczywistości
Robert Gliński taki dzienniczek zaczął prowadzić jeszcze na studiach, tyle, że wtedy mało systematycznie i z przymusu. Dziś notuje w nim zasłyszane historie, pomysły, rozwiązania scen. Według niego właśnie prawda i wiarygodność jest w filmie najbardziej atrakcyjna. Taki jest zresztą jego najnowszy film "Świnki". Podczas wykładu Gliński opowiadał jak się kręci taki film, jak prawdziwe wydarzenia wpisywać w sceny fabularne i jak szukać zależności między kręconą sceną, a kontekstem dokumentalnym. Na koniec był test. Gliński zaprezentował trzy wersje tej samej sceny ze swojego najnowszego filmu, a scenarzyści mieli odgadnąć, która ostatecznie weszła do filmu. Tylko połowa zdała egzamin.

Szkoła, szkółka i kurs
A skoro o egzaminie mowa... Czwartkowa, trzecia z kolei debata była na temat edukacji i dokształcania zawodowego, czyli w wielkim skrócie o tym, gdzie uczą, czego uczą i jakie są efekty tej nauki. Gośćmi panelu byli: Joanna Wendorff, Robert Gliński, Andrzej Mellin, Piotr Marecki, Pavel Jech, Marek Miller, Claire Dixsaut, a rozmowę prowadziła Joanna Kos-Krauze.
Już w pierwszych 10 minutach rozmowy wyszło na jaw, że jesteśmy 60 lat w tyle za Czechami. Od tylu lat na FAMU w Pradze funkcjonują dzienne studia scenopisarstwa. Podobnie jest na innych uczelniach europejskich. A u nas? U nas są szkoły, szkółki scenopisarstwa  i kursy. No ale będzie też wydział. Rusza od października, na łódzkiej filmówce. Chciałoby się powiedzieć: lepiej późno niż wcale.
 
Dłuuuuga droga
Na koniec dnia gościem Romana Kurkiewicza był Maciej Pisuk - scenarzysta, autor scenariusza "Paktofonika" wydanego przez Krytykę Polityczną. Dlaczego można go przeczytać, a nie obejrzeć, Maciek wyjaśnił szczegółowo podczas spotkania, ale wyjaśnia też w książce. Nie szczędzi słów krytki pod adresem reżyserów i producentów. Droga jaką przeszedł ten scenariusz bulwersuje i porusza. Ale finał ma szansę być szczęśliwy. Po wielu latach odbijania się od drzwi do drzwi, wielu perypetiach i problemach Zespół Filmowy KADR zainteresował się tekstem.
Czy trafna jest diagnoza Maćka, że w Polsce najlepiej napisać dobrą książkę, która zostanie zekranizowana, bo dopiero w ten sposób historia ma szansę trafić na ekran?
 
Ogłoszenie!
Jeśli jeszcze nie widzieliście amerykańskiej mini serii "Human trafficking" - to koniecznie ją zobaczcie. Tym bardziej, że jej autorką jest Agatha Dominik, Polka mieszkającą w USA, uznana scenarzystka i script doctor. Uczestnicy warsztatów dowiedzieli się kulisach powstawania serialu i trudzie jaki niesie ze sobą taki format. A także o budżecie, od którego jak po szampanie może lekko zakręcić się w głowie.


Anna Krawczyńska, Angelika Zdankiewicz