Na co do kina? Przegląd piątkowych premier
Michał Ćwikła | 2011-04-01Źródło: Filmosfera
Wraz z początkiem kwietnia na ekrany polskich kin zawitało osiem nowych filmów. Tym razem widzowie będą mieli do wyboru między innymi "Hop" z wielkanocnym zajączkiem w roli głównej, najnowszy film Macieja Ślesickiego "Trzy minuty. 21:37" oraz komedię romantyczną "Żona na niby".




  • "Hop" (reż. Tim Hill)
Opis: To opowieść o niezatrudnionym nigdzie obiboku, który pewnego wieczoru uderza samochodem w wielkanocnego zajączka. Niestety - łamie mu przy tym łapkę, więc zajączek nie jest w stanie spełniać swoich świątecznych obowiązków. Aby ocalić Wielkanoc, do działania zostaje zmuszony nasz bohater.

Co warto widzieć: Film jest połączeniem animacji i filmu aktorskiego. Reżyser Tim Hill ma już doświadczenie z tego typu obrazami - na swoim koncie posiada takie filmy jak "Alvin i wiewiórki" i druga część "Garfielda". "Hop" to typowe kino familijne tematyką nawiązujące do zbliżających się świąt wielkanocnych.

  • "Trzy minuty. 21:37" (reż. Maciej Ślesicki)
Opis: 9 kwietnia 2005 roku o 21:37 w bezprecedensowym geście jedności miliony Polaków wyłączyły światła w swoich domach. Jednocześnie wyzwoliła się energia emocjonalna o niespotykanym potencjale. W tamtym momencie mógł się wydarzyć każdy ziemski cud. Trzy minuty, stanowią punkt zwrotny w życiu bohaterów filmu. Wrażliwy chłopak, który nie potrafi pogodzić się z otaczającą go agresją i sam sięga po przemoc... Reżyser, który nie chce już robić filmów i zamiast wykorzystać szansę na wielką międzynarodową produkcję, zakochuje się w swojej nauczycielce angielskiego... Malarz uwięziony w sytuacji bez wyjścia... Ojciec, który stara się chronić synka przed swoją przeszłości... Ich losy splotą się w czasie trzech minut.

Co warto wiedzieć: Tytuł najnowszego obrazu twórcy takich filmów jak "Tato" i "Sara" nawiązuje do autentycznego wydarzenia, gdy po śmierci papieża Jana Pawła II ludzie w geście jedności wyłączali światła w swoich domach dokładnie o 21:37.

  • "Żona na niby" (reż. Dennis Dugan)
Opis: Główny bohater (Adam Sandler) namawia pewną samotną matkę (Jennifer Aniston), aby ta udawała jego żonę. Ma mu to pomóc uwieść kobietę jego marzeń...

Co warto wiedzieć: Dennis Dugan to już weteran kina komediowego. Ostatnimi obrazami 64-letniego reżysera były między innymi "Duże dzieci" i "Nie zadzieraj z fryzjerem". Wiemy już, że "Żona na niby" powtórzy sukces finansowy tych filmów - w samych Stanach Zjednoczonych obraz zarobił już ponad 100 mln dolarów.

  • "Jestem Bogiem" (reż. Neil Burger)
Opis: Wyobraź sobie narkotyk, który czyni Twój mózg niezwykle wydajnym i sprawia, że chłoniesz ogromną wiedzę. Narkotyk, który czyni cię nadzwyczaj skupionym, szybkim, sprawnym, a nawet atrakcyjnym. Narkotyk, dzięki któremu pokonujesz wszystkie ograniczenia. Niewyobrażalne staje się możliwe nawet dla Eddiego, który od życia nie spodziewa się niczego. Zażycie specyfiku pozwala mu osiągnąć sukces o jakim zawsze marzył. Ceną, jaką przychodzi mu zapłacić, są: bóle głowy, omdlenia, utraty świadomości, niekontrolowane wybuchy przemoc...

Co warto wiedzieć: Scenariusz filmu powstał na podstawie opowiadania Alana Glynna. Główną rolę w ekranizacji zagrał Bradley Cooper, a oprócz niego na ekranie zobaczyć można także Roberta De Niro i Abbie Cornish. Za kamerą stanął natomiast Neil Burger, który większości widzów znany jest przede wszystkim z "Iluzjonisty" z Edwardem Nortonem.
 
  • "Rytuał" (reż. Mikael Håfström)
Opis: Zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami film "The Rite" opowiada o losach sceptycznego ucznia seminarium duchownego, Michaela Kovaka (Collin O'Donoghue), który z niechęcią uczęszcza do szkoły dla egzorcystów w Watykanie. W Rzymie spotyka nieortodoksyjnego księdza, ojca Lucasa (Anthony Hopkins), który zapoznaje go z mroczną stroną wiary.

Co warto wiedzieć: Film oparty jest na książce Matta Baglio. Jego reżyser, Mikael Håfström, ma już doświadczenie w ekranizowaniu powieści - ma na swoim koncie bardzo dobrą adaptację "1408" Stephena Kinga, w której główną rolę zagrał John Cusack. Tym razem na ekranie spotykają się doświadczony Anthony Hopkins i kinowy nowicjusz, Colin O'Donoghue, który do tej pory pojawiał się tylko w produkcjach telewizyjnych.


  • "Somewhere. Między miejscami" (reż. Sofia Coppola)
Opis: Opowiedziana z humorem i dużą dawką empatii historia Johnny’ego Marco, aktora mieszkającego w legendarnym hotelu Chateau Marmont w Hollywood. Gwiazdor rozbija się po mieście Ferrari i ma nieograniczony dostęp do używek i wszelkich cielesnych przyjemności. Gdy u drzwi staje jego 11-letnia córka – Cleo, Johnny stanie przed wyzwaniem diametralnej zmiany swojego życia.

Co warto wiedzieć: Polski tytuł filmu świadomie nawiązuje do najbardziej znanego dzieła reżyserki, co nie powinno nikogo dziwić. To właśnie dzięki "Między słowami" Sofia Coppola wyrobiła sobie własną markę w filmowym świecie, ale też bardzo wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę. "Somewhere", podobnie jak "Maria Antonina", podzieliło krytyków za Oceanem. Teraz polscy widzowie będą mogli sami ocenić ile rzeczywiście jest warte nowe dzieło Amerykanki.

  • "Żona doskonała" (reż. François Ozon)
Opis: Suzanne jest żoną bogatego przemysłowca, który żelazną ręką kieruje fabryką parasolek. Swoją żonę sprowadził do roli uległej pani domu, która skrzętnie wypełnia codzienne obowiązki i służy mu jako luksusowa ozdoba. Pewnego dnia pracownicy fabryki buntują się przeciwko szefowi i biorą go za zakładnika. Nagle rodzinne i biznesowe sprawy spadają na barki Suzanne, która ku zaskoczeniu wszystkich ujawnia nieznane dotąd oblicze swojej kobiecości - energiczne, przebojowe i zniewalające. Przy okazji na światło dzienne wychodzi wiele skrzętnie skrywanych rodzinnych tajemnic...

Co warto wiedzieć: Najnowsze dzieło François Ozona było nominowane w czterech kategoriach do tegorocznych Cezarów. Obraz twórcy "Ricky'ego" brał również udział w konkursie głównym zeszłorocznej edycji MFF w Wenecji.

  • "I tak nie zależy nam na muzyce" (reż. Cédric Dupire, Gaspard Kuentz)
Opis: Jeden z najoryginalniejszych muzycznych dokumentów ostatnich lat. Panorama niezależnej sceny japońskiej, od noise'u, przez industrial, laptopy, minimal, po avant-pop. Siła filmu pochodzi m.in. ze zderzeń fragmentów koncertów z ujęciami z życia codziennego. Reżyserzy umieszczają twórczość ośmiu tokijskich muzyków na szerszym społecznym tle. Przez muzyczny pryzmat przepuszczają konfrontację idei niezależności z konsumpcyjnym charakterem życia we współczesnej metropolii. Traktują swoją muzykę jako niepokojącą i prawdziwą rzeczywistość, ukrytą pod fikcyjną powierzchnią konsumpcji. Proces wychodzenia z iluzji bogactwa i dobrobytu, nieograniczonego dostępu do dóbr i informacji odbywa się na marginesach, poza systemem. Rozczarowani outsiderzy właśnie tam szukają autentyczności.

Co warto wiedzieć: Dla Gasparda Kuentza "I tak nie zależy nam na muzyce" to debiut w pełnometrażowym filmie dokumentalnym. Cédric Dupire z kolei ma już na swoim koncie kilka niezależnych produkcji.