Miniatura plakatu filmu The Catechism Cataclysm

The Catechism Cataclysm

2011 | USA | Komedia | 75 min

"Jesus is my main man"

Dominik Siwek | 05-10-2013
Dzieło nie musi mieć jasnego przekazu. Film, analogicznie do przypowieści biblijnych, może być ukazaniem pewnej metaforycznej historii, która tak naprawdę może być rozumiana różnorako, gdy podda się ją stosownym interpretacjom. Dlatego dla osoby wierzącej rozstąpienie się wód Morza Czerwonego, czego doświadczył Mojżesz, to cud i miłosierdzie Boga, który umożliwił wyzwolenie Izraelitów z niewoli egipskiej. Inaczej patrzy na to naukowiec, który opiera się na obserwacjach, badaniach i racjonalnych faktach. Jeszcze w inny sposób może podejść do tej sprawy ateista... Podobnie jest z filmem. Są tacy odbiorcy, którzy oczekują od dzieła jakiejś głębokiej myśli czy morału, które mogą być tworzone za pomocą niedosłownych, nawet nierealistycznych obrazów. Inni zaś pragną odpowiedzi, wyjaśnień i prawd. Istnieje jednak również trzecia droga - po prostu czerpanie przyjemności i rozkoszowanie się oglądanym dziełem.

Oglądając film „The Catechism Cataclysm” (reżyseria: Todd Rohal), warto nastawić się na swobodniejsze odbieranie tego, co dzieje się na ekranie. Gdyby przyjąć postawę analizy i interpretacji wszystkich scen, wypowiedzi i znaków - można byłoby się zagubić. Biblia pełna jest takich historii i sygnałów. Jeśli chodzi o tę Świętą Księgę, to mamy pewne wyznaczniki w rozumowaniu zawartych tam opowieści. Ludzi wierzących ukierunkowują nie tyle własne przemyślenia, co raczej katechizacja, czyli nauczanie o religii i jej dogmatach. Gdzie poznaje się sens przypowieści zawartych w Biblii? Najczęściej pierwsze zetknięciem z owym wykładem ma miejsce w szkole. Nikt jednak w szkole nie będzie wyjaśniał scena po scenie filmu „The Catechism Cataclysm”. I chwała Bogu!

Co do samej treści dzieła, to jest to przedstawienie historii zwariowanego, nieco niezrównoważonego księdza Williama. Ma on luźne, doprawdy niezwykle niepoważne podejście do swojej misji. Niewykluczone, że może to być przykra wizja nowoczesnego Kościoła. Ojciec William jest typem żartownisia. Lubi się wyśmiewać z własnych przywar i specyfiki życia duchowego. Postanawia wybrać się na wyprawę, która ma mu pomóc odnaleźć właściwą drogę. Zaprasza byłego chłopaka swojej siostry - Robbiego, na spływ kajakowy. Duchowny bezwzględnie podziwia swego towarzysza, ponieważ uważa go za gwiazdę rocka, choć tak naprawdę wcale tak nie jest. Ojciec William to człowiek nadzwyczaj uparty. Ksiądz działa Robbiemu na nerwy, bo ta fascynacja staje się dla niego strasznie męcząca. W końcu obaj gubią się gdzieś na rzece. Zatrzymują się na brzegu. W wyniku rozwoju historii, pojawiają się trzy osobliwe postacie, które okazuje się wpłyną dość istotnie na finalne zwieńczenie filmu: dwie ekscentryczne Japonki oraz jeden czarnoskóry, groźno wyglądający mężczyzna o pokaźnych gabarytach. Koniec końców mężczyźni wracają z wyprawy, choć jeden z nich - delikatnie ujmując - w nienajlepszym stanie...

Reżyser to artysta, powinien więc mieć pełne pole swobodnego tworzenia. To od niego zależy, jaki świat zostanie wykreowany i jakie reguły będą tam panować. Taki mały bóg, filmowy bożek... Reżyser nie musi się z niczego tłumaczyć, sam decyduje co umieszcza w filmie, a przynajmniej takie prawo powinno zostać zachowane chociażby w kinie niezależnym.

„The Catechism Cataclysm” to przede wszystkim komedia. Jednak od początku tej humorystycznej atmosferze towarzyszy pewien nastrój niepokoju i napięcia. Ma to swój punkt kulminacyjny pod koniec filmu. Dzieje się wówczas coś naprawdę dziwnego i niewytłumaczalnego. Można zarzucić autorowi, że tym motywem została nadszarpnięta wcześniejsza, bardziej zracjonalizowana forma. Można też krytykować tę decyzję podważając status reżysera, uzasadniając, że „te sceny nie mają sensu”. Otóż być może przekaz ten nie jest zrozumiały dla wszystkich, ale kto wie, czy nie istnieje jakieś drugie dno, znane tylko w pewnym kręgu. Coś na wzór religii, tyle że ta jest znacznie bardziej powszechna, rozpropagowana na szerszą skalę. Wiara, na przykład katolicka, ma znacznie większy zasięg niż metafory jednostki - w tym przypadku reżysera.

Film to przede wszystkim dzieło audiowizualne, które ma łączyć sztukę i rozrywkę (z mniejszym lub większym naciskiem na jeden z dwóch wymienionych aspektów). Tak więc należy się pogodzić z tym, że film to nie Biblia. Nie ma powodu szukać w dziele artystycznym odpowiedzi na pytania egzystencjalne. Film nie pomoże także w rozwiązaniu życiowych problemów, nie umocni też, ani nie osłabi wiary. Wszystko jesteśmy w stanie interpretować na wielu płaszczyznach, ale bywa, że to tylko pogarsza sytuację. Nasze zwykłe, codzienne życie składa się z niezliczonej ilości zdarzeń i decyzji - a przecież nie wszystkie z nich muszą mieć zakończenie, przesłanie i logiczne wytłumaczenie.
Reżyseria
Premiera
22-01-2011 (Festiwal Filmowy w Sundance)
19-10-2011 (Świat)
4,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Radosław Sztaba