Miniatura plakatu filmu Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął

Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął

Hundraåringen som klev ut genom fönstret och försvann

2013 | Szwecja | Przygodowy, Komedia, Dramat | 114 min

Jest jak jest, a będzie jak będzie

Joanna Nowińska | 17-05-2014
Moja pierwsza (i najważniejsza) uwaga dotycząca „Stulatka...” jest taka, że do jego oglądania należy zabierać się z ogromnym dystansem i pod żadnym pozorem nie próbować podchodzić do tego filmu poważnie. No, chyba że bardzo chcemy wyjść z kina w trakcie seansu, lub też planujemy sobie porządnie ponarzekać w drodze do domu. 

Film jest ekranizacją (na ile wierną, tego niestety nie powiem, bo książki nie udało mi się przeczytać przed seansem) szwedzkiego hitu Jonasa Jonassona sprzed kilku lat o tym samym tytule. Chodzą również słuchy, że do własnej wersji przymierzają się Amerykanie. Zanim to jednak nastąpi, na pewno warto zapoznać się z oryginałem. 

W skrócie - to ubrana w formę czarnej komedii historia totalnego przeciętniaka, który nieustannie wikła się w niezwykłe okoliczności - oczywiście w tym momencie automatycznie na myśl przychodzi Forrest Gump i słusznie, bowiem Allan Karlsson to taka starsza (i w zależności od naszych osobistych upodobań - bardziej lub mniej sympatyczna i rozgarnięta) wersja tej postaci. Przyznam się, że nigdy nie zaliczałam się do fanów Forresta Gumpa i choć „Stulatkowi” również daleko do moich ulubionych bohaterów, to mimo zastrzeżeń, o których napiszę poniżej, ten film oglądałam z większą przyjemnością - być może dlatego, że w przeciwieństwie do „Forresta Gumpa”, jego twórcy nie silili się na zachowanie pozorów powagi, czy choćby prawdopodobieństwa i dzięki temu uniknęli przesadnego (czy jakiegokolwiek) patosu. Innymi skojarzeniami, jakie mogą pojawić się w trakcie seansu (a zapewne także lektury) są allenowski Zelig, czeski Wojak Szwejk, czy choćby Sancho Pansa - wszystkie te postaci łączy dość specyficzny humor oraz namalowanie ich zdecydowanie grubą kreską, bez bawienia się w żadne subtelności i niedopowiedzenia.  

Rozwijająca się przed naszymi oczami opowieść toczy się dwutorowo - z jednej strony mamy wydarzenia aktualne, czyli tytułowego stulatka (w tej roli słynny szwedzki komik Robert Gustafsson), który w dniu swoich urodzin dość spontanicznie postanawia wyruszyć przed siebie i ucieka z domu opieki, wzbudzając swoim zniknięciem spore zamieszanie. Od tego momentu seria mniej lub bardziej zabawnych wydarzeń doprowadzi go do spotkania pokrewnej duszy w postaci Juliusa, również podstarzałego samotnika, którego nie trzeba będzie specjalnie namawiać do porzucenia dotychczasowego życia i wyruszenia w dziwaczną podróż wraz z Allanem. Po jakimś czasie z dwójki robi się czwórka, kiedy do „zespołu” dołącza uciekający przed jakimikolwiek zobowiązaniami i odpowiedzialnością wieczny student Benny oraz temperamentna właścicielka słonia z odzysku (sic!), Gunnila. Jeśli dodamy do tego zaginioną walizkę z 50 milionami koron oraz gang motocyklowy wyruszający w (wyjątkowo nieudany) pościg za uciekinierami, to otrzymamy ogólny zarys pierwszej warstwy fabuły filmu. 

Cała historia przedstawiona jest jako farsa i wypełniona mnóstwem gagów oraz czarnego humoru - wszystko trochę przypomina miks komedii z lat 60. i 70. z elementami rodem z kreskówek, głównie ze względu na dość bezkompromisowe podejście bohaterów (zwłaszcza głównego) do kolejnych trupów padających gęsto wokół nich. I to jest niestety „najsłabsze ogniwo” filmu - główny bohater jest bowiem przedstawiony w sposób, który nie bardzo wzbudza sympatię - jego prześlizgiwanie się po świecie i skupienie wyłącznie na wysadzaniu różnych rzeczy (bo takie ma hobby, a także przez pewien czas - zawód), bez choćby chwilowej refleksji nad realną czy potencjalną krzywdą innych istot (być może z wyjątkiem ulubionego kota - Mołotowa), jest nie tylko mocno dwuznaczne etycznie i moralnie, ale najzwyczajniej w świecie mało sympatyczne. Dzięki swojemu unikalnemu talentowi do wysadzania, wcześnie osierocony i niewykształcony Allan zostaje wplątany w najważniejsze wydarzenia znane nam z historii XX wieku - począwszy od udziału w hiszpańskiej wojnie domowej (i przypadkowym uratowaniu generała Franco), przez „przyjaźń” z amerykańskimi prezydentami Harrym Trumanem i Ronaldem Reaganem, współpracą (a konkretniej pouczaniem) Roberta Oppenheimera w kwestii budowy bomby atomowej, aż po brawurową ucieczkę z Gułagu (do którego został wysłany na bezpośredni rozkaz Stalina) z nierozgarniętym bratem bliźniakiem Alberta Einsteina. Większość humoru opiera się głównie na wspomnianej przeze mnie wcześniej obojętności Allana w stosunku do wszystkiego, co mu się przytrafia (lub też - w stosunku do wydarzeń, których sam jest katalizatorem) oraz jego (wręcz bezlitosnego) spokoju, z jakim przygląda się otaczającemu go chaosowi i niebezpieczeństwu. Widz sam może zdecydować, czy ta stoicka postawa wynika z jego nieprzeciętnej inteligencji, czy też wyjątkowej głupoty, a także czy taki rodzaj dowcipu do niego przemawia.

Myślę, że zaletą tej specyficznej produkcji jest jej stosunkowa lekkość oraz pewien wdzięk, z jakim ta absurdalna historia się rozwija. Akcja prowadzona jest na tyle sprawnie i barwnie, aby nie pozostawiać oglądającym czasu na analizowanie poszczególnych scen i choć wydaje mi się, że skrócenie filmu o jakieś pół godziny mogłoby jedynie wyjść mu na dobre, to można zaryzykować stwierdzenie, że jeśli ktoś ma słabość lub sentyment do slapstickowych komedii sprzed kilkudziesięciu lat, temu zapewne „Stulatek” przypadnie do gustu. 

Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
27-06-2014 (Polska)
25-12-2013 (Świat)
3,7
Ocena filmu
głosów: 3
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

vaultdweller
Radosław Sztaba
Agnieszka Janczyk