Miniatura plakatu filmu Zaginiona dziewczyna

Zaginiona dziewczyna

Gone Girl

2014 | USA | Dramat, Mystery, Thriller | 149 min

Niebezpieczne związki

Dawno nie mieliśmy okazji oglądać filmu z równie przemyślaną i lekko podaną serią intryg, co w najnowszym obrazie Davida Finchera „Zaginiona dziewczyna”. Oprócz pełnej napięcia fabuły, zaskakujących zwrotów akcji i wielowątkowej treści, dostajemy – co nieoczywiste dla tego gatunku – dobry, niewymuszony humor sytuacyjny, który absolutnie nie zakłóca odbioru. Jeden z lepszych thrillerów, jaki ostatnio miałam przyjemność obejrzeć. 

Bestsellerowa powieść Gillian Flynn nie musiała długo czekać, aż przemysł filmowy upomni się o nią. I nie mogła wypaść źle, skoro scenariusz adaptacji napisała sama autorka, a reżyserią zajął się twórca niezapomnianego „Fight Clubu”, czy „Siedem”. Wspólnie stworzyli prawdziwy dreszczowiec, i jeśli dawno nie mieliście okazji użyć sformułowania „klasyka gatunku”, to „Zaginiona dziewczyna” da wam ku temu znakomity pretekst.

Nie jest łatwo nawet pokrótce opowiedzieć o czym jest film, aby nie zdradzić najgorętszych motywów. Ale spróbujmy… W piątą rocznicę ślubu Nicka i Amy Dunne w niewyjaśnionych okolicznościach, (choć z bardzo wymownymi poszlakami) znika piękna, uwielbiana Amy. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na jej męża, który rzekomo pozbył się żony pozorując porwanie. Na jaw wychodzą skrywane sekrety, dawne upiory i co przerażające – życiowa prawda o związkach i przebrzmiałej, dawnej miłości zabijanej powoli przez mniej wyśnioną rzeczywistość.
Ważnym i dobitnie pokazanym problemem jest władza, jaką obecnie dzierżą media. Fincher pokazał to nieco parodiując medialne hieny i ślepo wierzący w każdą zaserwowaną przez nich sensację tłum. Od tego jak pokażą Nicka zależy, czy będzie katem, ofiarą, a może bohaterem. Manipulacja ma kluczowe znaczenie od samego początku, do końcowej sceny filmu. Nieświadomie będziemy jej ulegać nie jeden i nie pięć razy. Ale zabawa przy tym przednia.

Sprytny zabieg podwójnej narracji prowadzony przez pana i panią Dunne sprawia, że jesteśmy uwikłani w toksyczny związek razem z filmową parą. Możemy dzięki temu spojrzeć na ich – nie da się tego inaczej nazwać – toksyczny związek z obu stron. Każdy ma tu swoje racje, swoje powody i cele, bo o wartościach ciężko mówić. Kilka razy w ciągu całego filmu zmieniamy zdanie co do tego, kto jest dobry, a kto zły - co można uznać za jeden z jego najlepszych punktów. 

Kolejnym mocnym atutem „Zaginionej dziewczyny” (poza świetnym scenariuszem) jest rewelacyjnie dobrana obsada. Po pierwsze są to aktorzy z najwyższej półki świetnie znani widzowi z popularnych, kasowych produkcji. Większość nie odmówi sobie zobaczenia Bena Afflecka, Rosamund Pike czy Neila Patricka Harrisa w nowych rolach. No i oczywiście rozbierana rola Emily Ratajkowski zapewne dla wielu będzie wisienką na torcie produkcji. Po obejrzeniu filmu zdawać by się mogło, że każda z ról była specjalnie napisana pod konkretnego aktora, każdy z nich zagrał popisowo, wcielając się w swoją postać, co stworzyło wiarygodną i niezwykle urozmaiconą paletę bohaterów. Przeistoczenia Rosamund Pike można porównać do metamorfozy Charlize Theron w filmie „Monster”, z tym że popis tytułowej zaginionej dziewczyny dzieje się na naszych oczach i to kilkakrotnie. Piękna „Niesamowita Amy” to przemyślanie skonstruowana, wielopłaszczyznowa postać psychopatki, jakiej na ekranie dawno nie widzieliśmy. Niezwykle subtelny, a przy tym bezwzględny kameleon, który przed osiągnięciem własnych celów nie cofnie się przed najbardziej ryzykownym i absurdalnym planem. Rosamund spisała się przynajmniej na kilka nominacji. Nie ustępował jej filmowy partner – Ben Affleck, w roli Nicka Dunne zgrabnie manipulował naszymi emocjami w stosunku do swojej postaci. Trudno się nie zgodzić z tym, co mówi do niego w jednej ze scen filmowa żona, bo „z takim podbródkiem musi być draniem”. Rola bad boya świetnie mu leży.
Jednak jako wierna fanka serialu „Jak poznałem waszą matkę” muszę przyznać, że niestety, ale postać Barneya Stinsona przylgnęła do Neila Patricka Harrisa równie mocno, co garnitury, bez których chyba nawet twórcy filmów z jego udziałem ostatnio nie potrafią go sobie wyobrazić. Z całym uwielbieniem do jego osoby (bo talentu aktorskiego nie można mu odmówić), niestety nie przekonał mnie tym razem. 

Trzeba zaznaczyć, że mimo iż film trwa 2,5 godziny, to montażyści zrobili kawał dobrej roboty, bo ani przez moment nie odczuwa się upływającego czasu. Akcja jest tak zaskakująca, że zajmuje nas każde ujęcie, przez co nawet nie myśli się, co będzie dalej. Do klimatu w dużej mierze przyłożyła się muzyka skomponowana przez duet Treznor i Ross. Panowie z wielkim wyczuciem budują napięcie i dają widzowi lekkiego szturchańca w momentach wymagających (jeszcze!) większego skupienia. 

W pewnym momencie może się zdawać, że to już za dużo, że bez przesady, i że to wszystko jest już tak zamieszane, że aż niedorzeczne i śmieszne. Spokojnie, po chwili wam przejdzie. Ma to swoje miejsce w całości obrazu i w kolejnych scenach ogarniemy, że inaczej by nie przeszło. Do tego dochodzi niewymuszony humor sytuacyjny, który nie jest na siłę ugrany czy wciśnięty. Aktorzy nie czekają na salwy śmiechu wyimaginowanej widowni, ale szybko odbijają piłeczkę i grają dalej, dzięki czemu nie ma karykaturalnych scen, po których zastanawiamy się do czego to było potrzebne.

Nawet jeśli „Zaginiona dziewczyna” skończyłaby się po nieco ponad godzinnym seansie, w dalszym ciąga można byłoby uplasować film w czołówce roku. Brawurowo skonstruowana fabuła, świetna obsada i konkretny montaż sprawiły, że jest to dzieło, które można polecić z czystym sumieniem.
Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
10-10-2014 (Polska)
03-10-2014 (Świat)
4,6
Ocena filmu
głosów: 8
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
1 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
vaultdweller
Agnieszka Janczyk