Miniatura plakatu filmu Złota klatka

Złota klatka

La jaula de oro

2013 | Gwatemala, Hiszpania, Meksyk | Dramat | 102 min

Brutalna szkoła życia

Anna Szczesiak | 07-03-2015
Jeżeli zamysłem filmu „Złota klatka” było zniechęcenie do nielegalnego migrowania obywateli Ameryki Łacińskiej do USA, to osiągnął swój cel. Jeśli chciał w ciekawy sposób opowiedzieć o problemach imigrantów, to minął się z celem. Ktoś powiedział, że o prawdzie najlepiej mówić przez fantazję, przez fikcję. Twórcy filmu: Diego Quemada – reżyser; Lucia Carreras, Gibran Portela – scenarzyści, nie mają ciekawego pomysłu na opowiedzenie tej historii. Reżyser też nie ma dobrego pomysłu, jak to pokazać. Idzie więc po linii najniższego oporu, bierze kamerę do ręki i kręci rzeczywistość, taką, jaka jest. Jedzie z bohaterami powolnymi pociągami towarowymi, uczestniczy z nimi w codziennej monotonii życia. To, że patologia jest, to każdy widzi, ale czy każdy chce oglądać to w kinie? Bo ja nie. Gdyby był to dokument, to można się zgodzić. Forma filmu jest bowiem bardzo dokumentalna, ale o tyleż nudna i bezsensowna, że pozbawiona komentarza. Film nie posiada głębi psychologicznej, nic też nie wiadomo o motywacji bohaterów. Podobny film powstał wiele lat temu, u nas. Było to „300 mil do nieba” – wzruszająca historia, która jednak skończyła się pomyślnie.

Na pewno dobrze wypada obsada trójki nastolatków: Brandon Lopez – Juan, Rodolfo Dominquez – Chauk, Karen Martinez – Sara. Grają bardzo naturalnie, swobodnie, nie odczuwa się w tym gry, ani udawania. Pozytywnym akcentem w filmie jest także muzyka, która stanowi znakomitą oprawę folkloru meksykańskiego, jednak jest to bardziej marsz żałobny niż przywracająca nadzieję ciepła melodia. Dużo jest w tym filmie bowiem żalu, smutku, jakiegoś rodzaju bezsilności wobec losu, który i tak ma się wypełnić. 

Naiwna trójka dzieciaków, która chce przeżyć przygodę życia i odnaleźć lepszą dla swej przyszłości rzeczywistość, wchodzi do samego piekła. Na każdym kroku spotykają ich przeszkody; brutalni stróże prawa, którzy bez skrupułów zabierają im buty, jeszcze bardziej złowieszczy mafiosi, którzy zabierają im dziewczynę (w wiadomo jakim celu), zabierają ostatnie oszczędności życia, a o mały włos także i życie. Na końcu tej drogi, do której dotrwa tylko jeden z bohaterów musi się okazać, że tam nic nie ma. Nie ma żadnego raju i wraca się do punktu wyjścia. Nawet wierzę, że historia zgodna jest z rzeczywistością, ale nie wiem, czemu ona ma służyć? Bo ani nie daje otuchy poszkodowanym, ani nie daje przykładu co zrobić z tym problemem. Pokazuje tylko, że problem jest. Dlaczego twórcy zaniedbali aspekt wybawienia? Dlaczego nie stworzyli postaci pozytywnych, które chcą ich uwolnić z tej rzeczywistości bez wyjścia. Owszem jest ksiądz, ale on tylko daje im chwilowe schronienie i jednorazowy poczęstunek. Dalej zostawia ich samych sobie. Lubię ten rodzaj filmów zaangażowanych społecznie, ale pod warunkiem, że rozgrywa się w nich uczciwa walka dobra i zła. Walka obrońców słabszych i ich przeciwników. W filmie „Złota klatka” jest tylko zło; tylko sytuacja bez wyjścia i ani odrobiny nadziei. Dobrze, że został podjęty ten problem, ale szkoda, że nikt nie podsunął sposobu jego rozwiązania, albo nie natchnął do tego odbiorców. Z jednej strony to przecież, jakby ich wina, bo przekraczają granicę nielegalnie. Co ciekawe jednym z bohaterów jest rodowity Indianin. Odwracając kartę, można powiedzieć, że kiedyś to amerykanie nielegalnie zajęli ich ziemię, a dziś strzelają do nich i odgradzają od siebie murem nie do przebicia. 

„Złota klatka” jest filmem bardzo wyczerpującym. Fabuła pozbawiona jest tempa. Akcja nie posuwa się płynnie do przodu – czasem ma się wrażenie, jakby miała problemy z przejściem do kolejnego etapu – podróży trójki młodych bohaterów. Owszem pokazanie problemu jest bardzo uświadamiające. Przemiana bohaterki Sary w chłopca jest bardzo realistyczna, ale przebieranki w filmach już były i nie robią wielkiego wrażenia. Jest kilka ciekawych zabiegów wizualnych, które nieco kontrastują zbytni realizm, ale to zdecydowanie za mało. Trudno powiedzieć, czy to jest film zły, bo zrobiony jest bardzo poprawnie i nie można zarzucić mu błędów w strukturze fabuły, czy błędów technicznych. Nie można, jednak powiedzieć, że to jest film dobry. Można go porównać do przejechania styropianem po szybie – niby wzbudza emocje (negatywne), ale szybko chce się pozbyć tego uczucia.

Z pewnością film może znaleźć zwolenników, w postaci masochistów, którzy lubią się katować ciężkimi tematami, albo pesymistów, którzy lubią się utwierdzać w przekonaniu, że świat jest zły. Wolę jednak bajki, które kończą się dobrze, a przynajmniej, które dają odrobinę nadziei.
Dystrybutor
Premiera
22-05-2013 (Festiwal Filmowy w Cannes)
20-03-2015 (Polska)
09-05-2014 (Świat)
3,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
vaultdweller
Radosław Sztaba
Agnieszka Janczyk