Miniatura plakatu filmu Jak całkowicie zniknąć

Jak całkowicie zniknąć

2014 | Polska | Dramat | 97 min

Dialog w obrazach

Anna Szczesiak | 20-04-2015
Czy trzeba dużo mówić, by wyrazić to, co ma się na myśli i co się czuje? Czy trzeba mieć konkretną historię, by zainteresować widza? Film Przemysława Wojcieszka to współczesna bajka, która rozgrywa się, jakby poza światem, ale jednak w prawdziwej rzeczywistości. Nie ma jednoznacznego czasu akcji, jest miejsce: Berlin. Jest gra między dwiema osobami, a konkretnie między dwiema młodymi kobietami, które trafiają na siebie przez przypadek, a działa między nimi przyciąganie niczym magnes. Jedna z nich to silna osobowość; asertywna, trochę arogancka, przejmująca kontrolę nad tym, co ma się wydarzyć. To ona napędza akcję. Druga to postać bez osobowości, która potrafi, a nawet potrzebuje się zlać z drugą osobą, by istnieć. 

Dwie znakomicie dobrane aktorki, pod względem osobowości i wyglądu: Agnieszka Podsiadlik (Polka-Gerda) i Pheline Roggan (Niemka - Mala rozbójniczka). Jedna magiczna noc sprawia, że bohaterki zbliżają się do siebie wręcz na poziomie transcendentalnym. Ich wchodzenie w relację jest bardzo zagadkowe, stopniowo odkrywają przed sobą wiele osobistych tajemnic i nigdy do końca nie zdradzają całej prawdy. Wiele tu niedomówień, bohaterki wielokrotnie muszą się domyślać prawdy. Jest to o tyle ciekawsze, że dzieli je bariera językowa. Dziewczyny zaczynają się sobą fascynować, wciąga je nocne życie Berlina, które nie jedno ma dla nich do zaoferowania. Począwszy od nocnej podróży metrem, po nieustające balangi w nocnych klubach.

Film Wojcieszka odbiera się przede wszystkim zmysłami. Najważniejsza jest tu gra: gra świateł, barw, bohaterek i znakomitej muzyki – Julii Marcell. Jednak w pewnym momencie ta gra zaczyna się przedłużać. Sama zmysłowość nie jest wystarczająca, by wypełnić pustkę, jaka wydziera się z pustego życia, jakie prowadzą bohaterki, które skupiają się na zaspokajaniu tylko zmysłowych potrzeb. Odlotowe ciuchy, przekraczanie granic moralności ma z nich uczynić nowoczesne i wyzwolone kobiety, a tymczasem świadczy to o ich nikłej dojrzałości. Mężczyźni są im niepotrzebni i służą tylko do spełniania fizycznej powinności. 

Wojcieszek, jak sam stwierdził, nie lubi kina ani politycznego, ani społecznego, ani moralnego. Lubi zabawę formą filmową, bez zarysowania konkretnego przekazu. Ten film rzeczywiście jest trochę taką sztuką dla sztuki, jest to trochę muzealny performance. Oczywiście podobał mi się, jeśli brać pod uwagę aspekt artystyczny – smaku i zmysłowości. Ale ja bardzo nie lubię marnowania taśmy filmowej, nawet jeśli to tylko cyfra. Gapienie się tylko na migające światło, wirujące ciała w rytm zmysłowej muzyki nie wystarczą, by wyjść z kina napełnionym.

Reżyser „Zabij ich wszystkich” powiedział, że nie lubi sam wybierać tytułów i tytuł ów zaczerpnięty został z twórczości Radiohead, jak również wiele zwrotów dialogowych. Również w jednym z wywiadów Wojcieszek powiedział, że musiał napisać trzy wersje scenariusza, zanim film został zaakceptowany, ale dopiero przekonał do niego, gdy zmienił miejsce akcji z Warszawy na Berlin. I jak powiedział, świadczy to o zakompleksieniu polskich producentów, którzy nie wierzą, że taką historię można opowiedzieć w Warszawie. Powiem więcej – ten film świadczy także o zakompleksieniu samych twórców, którzy nazbyt często oglądają się na zachodnie mody w kinie, które tam już przebrzmiewają. Bo czy pokazanie miłości lesbijskiej nie jest właśnie takim porwaniem się na wiele pojawiających się filmów na zachodzie typu „Życie Adeli”, czy nie tak dawny „Test”. Osobiście trochę to małpowanie na siłę mnie już drażni. Pokazywanie tylko takiej zabawy z artystycznymi zdjęciami, hipsterskimi ciuchami i urywanymi dialogami nie jest już dla mnie niczym świeżym. Pokazywanie młodych ludzi włóczących się nocami po ulicach i po klubach, bawiących się w jakieś zabawy słowne, albo erotyczne może się w końcu przejeść.

O ile, ta historia do połowy wydawała mi się zachwycająca i intrygująca, pełna subtelnej gry między głównymi postaciami, to niestety musiała pojechać w tę typową, prymitywną i uproszczoną stronę, i całą bajkowość zburzyć wulgarnością i sprowadzeniem wszystkiego do fizycznej konsumpcji. Pewien znajomy gej powiedział mi kiedyś, że nie lubi gejowskich filmów, gdyż wszystkie opierają się o uproszczony schemat, żeby w finale trafić do łóżka. Coś w tym chyba jest. Dlatego trochę rozczarowała mnie końcówka filmu, która z sacrum przerodziła się w profanum. Nie chodzi o to, że to nie jest prawdziwe, bo pewnie jest. Chodzi o to, że nie dostałam niczego nowego, tylko piękne pocztówki, na które patrzenie może znudzić. 

Podsumowując: choć film Wojcieszka jest piękny i zachwycający od strony artystycznej, to jednak próżno w nim szukać, jakiejś głębszej myśli, refleksji i natchnienia na lepszy dzień po wyjściu z kina.
Dystrybutor
Alter Ego Pictures
Premiera
17-04-2015 (Polska)
5,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

vaultdweller
Radosław Sztaba
Agnieszka Janczyk