Miniatura plakatu filmu Terminator: Genisys

Terminator: Genisys

Terminator Genisys

2015 | USA | Akcja, Przygodowy, Sci-fi | 126 min

Terminator z ludzką twarzą

Paweł Marek | 18-07-2015
Terminator stał się legendą kinową zanim na dobre rozpędził się cały cykl o jego przygodach. Pierwsza część miała wyjątkowo ubogi budżet, który przeszedł do legendy efektów specjalnych kina klasy B. Jednakże to nie efekty, a fabuła postawiła ten film na czele z innymi klasykami filmów sci-fi/akcji. Wizja antyutopijnej przyszłości ludzkości była obecna w świecie kinowym za sprawą literatury, która to nie oszczędzała się w wizjach upadku gatunku ludzkiego. Seria „Terminator” zrobiła to w sposób, który przeszedł do historii kina. Główny antagonista, Skynet, stał się na tyle popularny, że jest przywodzony, jako porównanie, w wielu opracowaniach naukowych. Nie każdy film sci-fi ma ten przywilej, żeby zostać ikoną pop kultury. „Terminator” jest chyba podstawowym przedstawieniem takiej drogi, która coraz bardziej zarysowuje się na horyzoncie przyszłej historii ludzi. „Terminator: Genisys” postanawia więc pójść zupełnie nową ścieżką fabularną, z lepszym i gorszym skutkiem.

Dla zaprawionego w bojach fana przygód Terminatora, najnowsza część może wzbudzić niemałą konsternację. Wszystko zostaje wywrócone do góry nogami, bez pardonu zostaje pogwałcona cała linia czasu z poprzednich części. „Terminator: Genisys” opowiada bowiem, z początku, tą samą historię: Kyle Reese cofa się w czasie by chronić Sarę Connor. Wszyscy widzieli to w pierwszej części, z tym wyjątkiem, że T-800 był tym złym. W najnowszej ekranizacji o Terminatorze, jest zupełnie na odwrót. Reese przybywa do świata w którym, Sarah Connor już od dawna zna T-800 i żeby tego było mało, uznaje go za swojego sprzymierzeńca. Obdarowuje go nawet pięknie brzmiącym imieniem – Pops. Karuzela czasu, która jest głównym motorem napędowym dla całego filmu, sprowadza głównych bohaterów do miejsca w którym nie są w stanie przewidzieć przyszłości, nawet  dla Reese'a, który z niej przybył.

Podstawowe założenie najnowszej części Terminatora jest tak odległe od poprzednich, że widz ma wrażenie, że ogląda zupełnie inny film. Manipulacja czasem stała się obecnie tak popularna w kinie, że przestano myśleć o widzach, którzy nie są tylko maszynami do odbioru wizualnej uciechy. Mam wrażenie, że „Terminator: Genisys” powstał tylko i wyłącznie dla nabicia kolejnych zer na kontach producentów. Tak mało jest w nim z oryginału, że śmiało można byłoby powiedzieć o filmie zupełnie nowym, z elementami legendy. Wszystko na to wskazuje, jeśli tylko spojrzeć na całość, która jasno daje do zrozumienia, że odeszła od swojego profilu, tylko po to, żeby sięgnąć do kieszeni ludzi. Strasznie mnie to zdenerwowało, ale z drugiej strony, zadowoliło. Czemu zatem tak skrajne emocje w jednej osobie, i jednym filmie? Może to za sprawą głęboko wyrytego schematu Terminatora w mojej głowie, który to powstał lata temu, kiedy pierwszy raz zobaczyłem ten film. Może za sprawą nachalnego nawiązywania gdzie popadnie w „Genisys” do poprzednich części, co zwykle miało wymiar jedynie ukłonu dla starszej widowni. Dużo było tych ukłonów, które oczywiście są wspaniałe, ale wszystko ma swój koniec. W „Genisys” granica końca hołdowania pierwowzorowi została ustawiona za daleko, przez co całość obrazu rozmyła się w alegorycznej mgle legendy.

Inną sprawą jest wprowadzenie do fabuły "Terminatora" wątku, który niemalże w nim nie zaistniał, poza kilkoma scenami. Chodzi mi o humor, tak odległy twarzy Terminatora, jak idea pokoju na Bliskim Wschodzie. W drugiej części można było doświadczyć lekkich muśnięć tego gatunku, kiedy to młody Connor próbował uczyć T-800 ludzkich zachowań, ale w „Genisys” widz ma styczność z czymś zupełnie innym. Ogromnym plusem dla twórców jest umieszczenie pierwiastka humorystycznego w fabule w takich miejscach, że nie koliduje on z całością konstrukcji filmu. Humor pojawia się często, ale zawsze wtedy kiedy w fabule powstaje dziura obyczajowa, czyli w odpowiednim momencie. Rozwinięcie cech ludzkich w T-800 daje rezultat idealny dla scen komediowych. Tutaj scenarzyści naprawdę się postarali i dali widzom obraz zupełnie inny niż w poprzednich częściach. Ma to niestety także negatywne spojrzenie na całość, w której zapomniano o celu jaki przyświecał całej serii. Na modłę dzisiejszych kinowych produkcji, postawiono na zabawienie widza.

Szczerze powiedziawszy, miałem nadzieję na coś lepszego. Najbardziej boli mnie gra aktorska  Kyle'a Reesa. Jego postać okazała się płytka i przewidywalna do granic możliwości. Arnold Schwarzenegger udowodnił, że pomimo zaawansowanego wieku nadal można rozpatrywać jego osobę jako pełną dystansu do siebie i gotową do zagrania w filmie akcji.

Podczas seansu „Terminator: Genisys” czułem się nieswojo, bo nie jest to film podobny do klasycznych wersji o przygodach Terminatora. Niemniej jednak wyznacza nowoczesną wizję tego, w jaki sposób połączyć to, co stare i dobre, oraz to, co nowe i sprawdzone w dzisiejszym kinie. Boję się takich połączeń, ponieważ są mi równie bliskie, co dalekie, jak chyba większości z mojego pokolenia.
Reżyseria
Dystrybutor
United International Pictures Sp. z o.o.
Premiera
01-07-2015 (Polska)
21-06-2015 (Świat)
Inne tytuły
Terminator 5
3,7
Ocena filmu
głosów: 3
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
vaultdweller
swomma
Radosław Sztaba
Agnieszka Janczyk