Od 6 stycznia na ekrany polskich kin wchodzi zeszłoroczny włoski hit „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”. Film w reżyserii Paolo Genovese został nagrodzony włoskim odpowiednikiem Oscara David di Donatello za najlepszy film 2016 roku. Obraz reżysera „Niedojrzałych” to komediodramat przedstawiający spotkanie siedmiorga dobrych znajomych, których wspólna kolacja pod wpływem pozornie nieszkodliwej gry, zamienia się w wieczór bolesnej szczerości, który może obnażyć najskrytsze sekrety i kłamstwa. Film bardzo dobrze przyjęty przez włoską publikę, czy również w Polsce okaże się hitem? Jak dla mnie ma ku temu mocne predyspozycje.
Schemat filmu może wydawać się prosty, bo oto na wspólnej kolacji przy winie zasiada siódemka starych znajomych, którzy na pierwszy rzut oka znają się jak łyse konie. Akcja, z wyjątkiem kilku krótkich scen, dzieje się w mieszkaniu Evy (Kasia Smutniak) i Rocco (Marco Giallini), którzy podczas wieczoru zaćmienia księżyca organizują kolację dla swoich przyjaciół. Większość z nich to pary, świeżo upieczeni małżonkowie – Bianca (Alba Rohrwacher) i Cosimo (Edoardo Leo) oraz niedogadujące się małżeństwo z dłuższym stażem – Lele (Valerio Mastadera) i Carlotta (Anna Foglietta). Przed samą kolacją wszyscy oczekują tylko na pojawienie się ostatniego członka paczki, Peppe (Giuseppe Battiston), który ma przyjść ze swoją nową sympatią. Z powodu choroby towarzyszki mężczyzna przychodzi jednak sam. Przyjaciele postanawiają więc umilić sobie wieczór specyficzną grą, do której potrzebny będzie telefon każdego z nich. Gra polegać będzie na dzieleniu się ze współbiesiadnikami każdą otrzymaną wiadomością SMS, rozmową telefoniczną czy mailem. Pozornie niewinna zabawa ujawni skrywane kłamstwa i tajemnice, których konsekwencje mogą być dla wszystkich bolesne.
Film Paolo Genovese to przemyślana kameralna produkcja, której kluczem do sukcesu okazał się minimalizm. Akcja rozgrywa się głównie w mieszkaniu Evy i Rocco, którzy biesiadują wraz ze swymi gośćmi. Uwaga widza nie jest rozrzucana pomiędzy różne miejsca, wszystko dzieje się w jednym momencie, a fabułę głównie budują i napędzają dialogi. Zabieg ten sprawia, że widz może poczuć się uczestnikiem kolacji, obserwować wyraźnie zmieniające się napięcie, które z małego piekiełka tworzonego z nieszkodliwych kłamstw, staje się ciężkim do rozwiązania i załagodzenia dramatem poszczególnych bohaterów. Pozornie zwykłe wydarzenie, jak kolacja i gra, dzięki dobremu scenariuszowi i trafionym, nieprzegadanym dialogom oraz bardzo przekonującym kreacjom aktorskim tworzy historię rzeczywistą i wciągającą pomimo swojego minimalizmu. „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” to obraz, który przywodzi na myśl kameralną „Rzeź” Romana Polańskiego, gdzie fabuła również jest zamknięta w mieszkaniu jednej z par, wydarzenia napędzane są głównie przez dialogi, które owocują obdarciem bohaterów z masek, za którymi kryją się na co dzień. Pomimo wielkiej sympatii do „Rzezi” obraz Genovese wypada z tej dwójki lepiej, okazując się jeszcze bardziej wciągającym i zaskakującym niż dzieło Polańskiego.
Najmocniejszym punktem produkcji jest dopracowany scenariusz, dzięki któremu przez fabułę nie przetacza się powiew nudy czy zniecierpliwienia. Czas spędzony na oglądaniu filmu mija bardzo szybko, a zanim się spostrzeżemy, otrzymujemy niespodziewane zakończenie. Film, co nie zaskakuje, otrzymał również nagrodę David di Donatello za najlepszy scenariusz w 2016 roku.
Z pomocą przy wykorzystaniu potencjału scenariusza, reżyserowi przyszli bardzo przekonujący aktorzy. Obsada właściwie stała się swoimi postaciami, ukazując zmianę ich wizerunku, od tych prawie nieskazitelnych z początku filmu aż po te obdarte z masek i sekretów, za którymi każdego dnia się kryli. Każda z postaci jest dobrze odegrana i bardzo charakterystyczna, wnosząc ważny element do produkcji. W rolach głównych występują m.in. Edoardo Leo („Zakochani w Rzymie”), Alba Rohrwacher („Złaknieni”) oraz polska aktorka i modelka ciesząca się wielką popularnością we Włoszech – Kasia Smutniak („Pozdrowienia z Paryża”, „Haker”).
Seans „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” to mile spędzony czas w naprawdę dobrym towarzystwie. Film jest przystępnym obrazem budzącym apetyt na kolejne włoskie produkcje. Reżyser nie przesładza opowieści, dobrze przeplatając fabułę pomiędzy komedią a dramatem. Ukazuje, że każdy ma swoje sekrety i nosi różne maski, pod którymi często kryje się gorzka prawda, którą odkryć można chociażby dzięki telefonowi. Bo, jak jeden z bohaterów filmu mówi, smartphone to nasza mała czarna skrzynka, skrzynka, która może okazać się powiernikiem wielu tajemnic.