duża fotografia filmu Hellboy
Miniatura plakatu filmu Hellboy

Hellboy

Hellboy

2019 | USA | Akcja, Przygodowy, Fantasy, Horror, Sci-fi

Hello, Boy! [recenzja DVD]

Nowa wersja komiksu Marka Mignoli to próba uwypuklenia elementów powieści graficznej i chociaż główną rolę odgrywa David Harbour, jedna z gwiazd serialu Stranger Things – praktycznie kultowej już produkcji Netflixa – to wciąż niedościgniona kreacja Rona Pearlmana (który jednak wspierał następcę w budowaniu postaci) w dwu filmach Guillerma del Toro jest uznawana za najlepszą ekranizację.

Zmierzenie się z rolą odtwarzaną przez innego aktora jest wyzwaniem często skazanym na porażkę (o czym można się przekonać w „Mumii i Grobowcu Cesarza Smoka” Roba Zombie, gdzie Maria Bello zastąpiła Rachel Weisz), jednak nowojorczyk miał wszelkie predyspozycje, aby zbliżyć się do znanego ideału. Oprócz postury i odpowiedniego kostiumu (które są zasługą Stephanie Collie oraz Zornitsy Tsvetanovej – wymienionej w dodatku do dvd), Harbour ma odpowiednio głęboki głos, który został kompletnie niewykorzystany przez ekipę dźwiękowców.

Major Ben Daimio w wykonaniu Daniela Dae Kima przypomina kreację Willa Smitha z „Ja, robot” Alexa Proyasa oraz Ryana Pottera portretującego postać Gara Logana z ekranizacji komiksu DC Comics, „The Titans” pod względem tożsamości bohatera. Aktor sprawdził się w tej roli, jednak nie zrobił takiego wrażenia, jak epizodyczny, lecz nie mniej ważny dla Hellboya superbohater Lobster w wykonaniu Thomasa Hadena Churcha. Na uwagę zasługuje także odtwórca roli "ojca" syna czarta, znany z serialu "Deadwood" Ian McShane oraz odbiegający od znanych dotąd kreacji Merlina, Brian Gleeson. Obaj aktorzy stworzyli wyraziste postaci drugo- i dalszoplanowe.

Również reżyser, Neil Marshall, chociaż jest znakomitym autorem „Zejścia” oraz dwu odcinków „Gry o tron” (w tym znakomitego „Blackwater” i jednego epizodu „Westworld" z pierwszego sezonu), tutaj nie tworzy atmosfery grozy, zwłaszcza, kiedy kadry są czytelnie przeładowane efektami specjalnymi bez specjalnego dogrania czynnika ludzkiego. Wydaje się, że tą sztukę do perfekcji opanował wyłącznie Brendan Fraser (chociażby w przygodowej trylogii „Mumii”, „Podróży do wnętrza ziemi 3D” czy „Zemście futrzaków”). Doświadczenie Marshalla zdobyte na planie produkcji „Hannibala” (również jeden wyreżyserowany epizod, w trzecim sezonie) nie znalazło przełożenia w kreacji odpowiedniego świata przedstawionego, zbliżając się ponownie do efektu końcowego średniej jakości, jak w „Doomsday”.

Wprowadzenie w świat nadprzyrodzony przypomina inne produkcje z gatunku fantasy, Hellboy jest detektywem zajmującym się sprawami paranormalnymi nie zgorzej niż bohater powieści i serialu na podstawie serii Jima Butchera, Harry Dresden. Klub Ozyrysa pomimo odwołania do mitologii egipskiej w nazwie, wybiera się na polowanie przetłumaczone jako Dziki Gon, co jest gratką dla fanów twórczości Andrzeja Sapkowskiego, twórcy Wiedźmina oraz kreatorów gier na jej podstawie. Samo spotkanie Klubu przypomina zebranie Ligi Niezwykłych Dżentelmenów, zwłaszcza, że wśród bohaterów należących do tej grupy zamierzającej powstrzymać przed zagładą świata główną antagonistkę, Nimue (Milla Jovovich), znajduje się pani Harker. Podjęta próba skutkuje poćwiartowaniem ciała czarownicy na pięć kawałków a ich rozmieszczenie przedstawia scena rozjazdu w różne strony świata – to kolejny stary motyw przywołany w nowej odsłonie przygód piekielnego antybohatera. Napisy zdradzające lokalizację akcji przypominają blockbusterowe produkcje z Jamesem Bondem, Jasonem Bournem czy też spin-offem „Szybkich i wściekłych” – „Hobbs i Shaw”, a główny bohater nazywa Merlina Gandalfem, co podkreśla fantastyczne inspiracje.

Przeznaczenie Hellboya jest jasne już na początku historii i wiąże się z losem króla Artura, ukazując także w innym świetle Merlina i Ganeidę opowiadających się za hegemonią człowieka, w którym upatrują przyszłości, świat magii pozostawiając w przeszłości. Decyzją, aby tą scenę przemontować, zmieniając jej wydźwięk a prawdę o Hellboyu odkładając w czasie, twórcy zniweczyli szansę na postrzeganie Nimue jako wojowniczki o szansę na przetrwanie stworzeń wyróżniających się wyglądem i mocami pośród zwykłych ludzi. Niestety, bez dostępu do scen niewykorzystanych w filmie, jakie znalazły się w dodatkach do wydania dvd, widzowie nie mają szans na odkrycie wielowymiarowości tej bohaterki.

Kwestia tożsamości i przeznaczenia w przypadku Hellboya stanowi główny element wokół której toczy się fabuła. Związek z legendą arturiańską zostaje podtrzymany poprzez miejsce akcji przestawiającej genezę głównego bohatera: okazuje się, że stanowi zagrożenie dla świata wskutek działań Rasputina przy współpracy z nazistami na szkockiej ziemi.

Wprowadzenie do wydarzeń zapewnia narrator, w stylu również odświeżonych „Diuków Hazardu” (komedia z 2005 roku w reżyserii Jaya Chandrasekhara), czym obiecuje dobre rozrywkowe kino. Dopełnieniem ma być stylistyka wizualna niczym u Franka Millera, tutaj czerwonym akcentem jest postać czarownicy Nimue – a to nie pierwsze cliche nowej odsłony. Motywy przeciwniczki Hellboya nie są jasne – zwłaszcza, że złą królową (w wersji angielskiej krwawą, co jest bardziej odpowiednim przydomkiem) poznajemy w trakcie niszczycielskiego działania. Jedynie podczas odzyskiwania kolejnych części jej wiedźmowego ciała, odbywając rozmowy z potworem Gruagachem, czarownica określa oboje jako przepełnionych gniewem, który prowadził do zemsty. Aktorka podkreśla, że jej celem było przedstawienie postaci nieoczywistą w złowieszczości i ten cel Jovovich osiągnęła. Niestety, ciężko dostrzec owe starania w mimice postaci, wydaje się bowiem, że odtwórczyni roli zastygła w pozie znanej z ekranizacji gier „Resident evil”. Jovovich już dawno temu zapomniała, jak się dobrze gra. Warto zestawić jej kreację spalonej na stosie Joanny d’Arc w reżyserii Luca Bessona z Nimue, której zemsta jest wieczna. Bohaterka szuka miejsca dla potworów we współczesnym świecie, co widać dopiero w scenach usuniętych – na zdecydowaną niekorzyść w odbiorze pierwszoplanowej postaci kobiecej. Kompletna zmiana postrzegania motywów Nimue sprowadza królową ciemności do jednowymiarowego szukania zemsty i postrzegania dążeń do wspólnego życia na ziemi ludzi i istot nadprzyrodzonych. Koegzystencja nie jest również łatwa dla głównego bohatera. Hellboy we współczesnym świecie ma poważne problemy z dotykowym ekranem telefonów komórkowych, jego wizerunek jest rozpowszechniany na Twitterze i oburza się na treści publikowane w sieci odnośnie potworów.

Żeńska część obsady składa się na pełen kalejdoskop postaci kobiecych zawiązanych z magią. Ganeida  - czarownica, która zdradziła Nimue; występuje jednak jako jedna z trzech wiedźm (na wzór mitologicznych Parek, kolejnego często wykorzystywanego motywu), które zszywają ciało poćwiartowanej antagonistki; Lady Hatton z darem jasnowidzenia; Alice Monaghan wróży z fusów zarabiając w ten sposób na życie, jej atrybutem jest szklana kula, młoda kobieta rozmawia także z duchami.  Kreacja Sashy Lane nie wzbudza już takich emocji, jak podczas jej debiutu w „American Honey” Andrei Arnold, jest jednak kontrowersyjna w kontekście rezygnacji Eda Skreina z roli Daimio ze względu na azjatyckie korzenie tej komiksowej postaci. W przypadku Alice nie zachowano irlandzkich korzeni pierwowzoru. Nie jest to jedyne zaskoczenie castingowe. Wśród bohaterek pojawia się także uosobienie baśni z „Jasia i Małgosi”. Co ciekawe, tę postać odgrywa mężczyzna. Baba Jaga manifestuje się Hellboyowi w domku na kurzej stopce, i to jest pierwszy dobry efekt specjalny produkcji. Jej sposób poruszania się jest mglistym wspomnieniem azjatyckich horrorów w wersji amerykańskiej, co wprowadziło nowy trend do gatunku. Tutaj Baba Jaga to istota groteskowa daleka od typowych przedstawień w moralistycznej literaturze dla dzieci, bliżej jej do Śmierci – beznoga, koścista, bez jednego oka (to już sprawka Hellboya), aczkolwiek należy podkreślić, że kreacja niesamowicie wysportowanego akrobaty Troya Jamesa znanego jako Twisty Troy bliska jest realizacji oryginalnej wersji baśni braci Grimm.

Ostatnią potomkinią króla Artura okazała się Sarah Hughes, która przybywała na sabaty na grzebiecie kozła. Twórcy reboota ściśle trzymają się stereotypowego wizerunku czarownic, ukazując jednocześnie siłę kobiet posługujących się czarami. Wszystkie postaci kobiece w filmie Marshalla są wyraziste. Hughes okazuje się być żoną demona, która w XVI w. rodzi w piekle syna… Jak Hellboy stał się dziedzicem potęgi Króla Artura? Dzięki rodowodowi jego autora – pomiot czarta to popkulturowe przedłużenie arturiańskiego mitu. Wizja, jakiej doznał Hellboy przez uchwycenie Excalibura otwiera ostatnią część filmu i stanowi kwintesencję dążeń twórców. To jest nowa wersja, jaką Mignola chciał zaprezentować i jest to efekt imponujący, szkoda, że dopiero na zakończenie pierwszej części serii. Ponieważ wpływy z kas biletowych nie zwróciły kosztów produkcji, trudno oczekiwać ciągu dalszego w najbliższym czasie, chociaż potencjał został zachowany.

Jedynie czarny humor broni się bez problemu. Dopiero wizualizacja Lady Hatton, za pośrednictwem Alice, oznacza znamionowość horroru i wprowadza pożądany przez twórców klimat grozy. Kolejną sekwencją przypominającą, że to ekranizacja komiksu w wersji pozbawionej przerysowanej stylistyki, charakterystycznej dla adaptacji powieści graficznych z lat 80. i 90. XX wieku, jest przedstawienie grupy potworów siejących zniszczenie. Niestety, klimat tworzy się zbyt powoli, by przekonać widza, że to dobry film. Atmosfera grozy okraszonej sporą dawką humoru, którą może się szczycić Sam Raimi w uniwersum „Martwego zła” (zdecydowanie wyłączając remake Fede Alvareza), pojawia się dopiero mniej więcej w połowie projekcji.

Dzięki dialogom film bywa komiczny (czego efektem po części jest znakomite tłumaczenie Bartka Fukieta), jednak efekty CGI świadczą, że twórcy zamierzali osiągnąć efekt kolejnej kultowej ekranizacji. Blisko takiego statusu jest serial „Eureka”, który ma wielu oddanych fanów, jednak jego twórca, Andrew Cosby, jako scenarzysta (twórca komiksów nadzorował całą realizację, jednak napisy końcowe informują o jednym autorze scenariusza, nie zaś duecie, jak można wyczytać z opracowania dołączonego do wydania dvd) nowej odsłony Hellboya pozostał w świecie przerysowanego żartu. Część tekstów to dokładne cytaty ze zbioru „The Wild Hunt”. Wszystkie odwołania świadczą o komiksowej genezie, którą twórcy chcieli ująć w swojej produkcji, bazując na nowej antologii autora postaci z 2010 roku. Jak podkreśla Mike Mignola, przedstawiona historia to kwintesencja Hellboya z całej twórczości obejmującej tomy z okresu liczącego ćwierć wieku.

Soundtrack woła o pomstę do nieba. Czy też piekła. Hiszpańska wersja utworu „Rock You Like A Hurricane” grupy Scorpions. Dopiero posłowie całej akcji nadaje ton potencjalnej kolejnej części i jest tym kierunkiem, jaki powinien był obrać kompozytor, Benjamin Wallfisch. Natomiast sama sekwencja nadawałaby się na napisy końcowe bądź prolog drugiej części, zapewniając należyty osiągnięty poziom produkcji. Warto dodać, ze twórcy w poszanowaniu współpracowników postarali się o scenę po napisach.

Wydanie dvd zawiera opracowane materiały świadczące o staraniach twórców w jak najwierniejszym odwzorowaniu komiksu, przynajmniej na poziomie fotosów i kostiumów. Na płycie znajduje się wybór scen, zapowiedzi oraz dodatki: zwiastun, sceny usunięte i prewizualizacje, które zawierają sceny walk Hellboya z przeciwnikami oraz wstępne przedstawienie potworów. Sceny połączono z kadrami zawierającymi efekty końcowe. Książka oraz materiały dodatkowe stanowią cenne źródło informacji o produkcji, pozwalając na odkrycie wartościowych elementów filmu, który w wersji reżyserskiej mógłby o ile nie zadowolić fanów, to dopełnić marzenie Magnoli o takim przedstawieniu historii Hellboya, na jakie ten bohater zasługuje.

Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.


Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
12-04-2019 (Polska)
10-04-2019 (Świat)
3,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos