To, że rysunkowa „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków” miała wyboistą drogę na wielki ekran wszyscy znamy dobrze z historii kinematografii, której lekcję studio Walta Disneya chętnie lubi przypominać fanom X muzy co jakiś czas – i chociaż pierwszy pełnometrażowy film animowany z raczkującej wytwórni z Burbank mierzył się z krytyką już na etapie produkcji, a nadchodzący projekt wizjonerskiego filmowca został prześmiewczo nazwany „Disney’s folly”, to ostatecznie „wujek Walt” (jak sam lubił o sobie mówić) zdołał przekuć sarkastyczne uwagi konkurentów i głosy nieprzychylnej mu prasy w spektakularny międzynarodowy sukces, zarówno artystyczny, jak i komercyjny. Patrząc na ścieżkę, którą przez niemal dekadę podążał aktorski remake nie da się nie zauważyć licznych podobieństw do powstawania klasycznego pierwowzoru – nie dość, że już sam casting do tytułowej roli nieznanej wówczas nikomu Rachel Zegler odbił się szerokim echem w świecie filmu, to oliwy do ognia dolały komentarze młodej aktorki o kolumbijskich korzeniach odnośnie rysunkowego odpowiednika, które rozwścieczyły disnejowskich purystów i miłośników klasyki, a późniejsze polityczne zaangażowanie filmowej obsady i kontrowersje związane z reimaginacją krasnoludków sprawiły, że o nowej „Śnieżce” było równie głośno, co przed niemal wiekiem temu. Jabłko, które w greckiej mitologii stało się zarzewiem konfliktu, również we współczesnym świecie skutecznie podzieliło publiczność, dowodząc, że historia (również ta pisana) lubi się powtarzać – czy jednak powinniśmy oceniać książkę po okładce?
Aktorski remake silnie wzoruje się na niemieckiej baśni ludowej, spisanej po raz pierwszy przez braci Grimm w ich zbiorze „Baśni” ponad dwieście lat temu, choć sam Walt Disney starał się unikać adaptowania dzieł słynnych bajkopisarzy z uwagi na ich brutalny wydźwięk. Już od samego początku widzowie poznają genezę imienia tytułowej protagonistki (co powinno skutecznie uciąć wszelkie wątpliwości odnośnie koloru skóry młodej aktorki) i dowiadują się więcej na temat szczęśliwego dzieciństwa wyczekiwanej przez rodziców królewskiej córki, które kończy się wraz z niespodziewaną śmiercią ukochanej matki. To wtedy na dworze pojawia się tajemnicza nieznajoma, która szybko zdobywa serce króla i wkrótce zostaje macochą Śnieżki – gdy nowo poślubiony małżonek wyrusza w niebezpieczną misję, by bronić swoich ziem przed najeźdźcami, świeżo upieczona monarchini obejmuje władzę, wyzyskując uniżonych poddanych za pomocą horrendalnie wysokich podatków. Zła Królowa to w rzeczywistości czarownica, która jest w posiadaniu magicznego lustra – obsesyjnie zakochana we własnym odbiciu codziennie upewnia się o mocy swojej urody pytając o to zwierciadło. Gdy pewnego dnia słyszy, że młoda królewna stanowi dla niej realne zagrożenie, zazdrosna kobieta postanawia zgładzić pasierbicę. Na szczęście Śnieżka znajduje schronienie w zaczarowanym lesie, a jej sojusznikami nieoczekiwanie zostaje siedmiu krasnoludków i poznany na drodze Jonathan, w którym dziewczyna się zakochuje. By przywrócić harmonię w królestwie razem będą musieli stawić czoła okrutnej królowej…

Mimo, że pierwsze zakulisowe przecieki sugerowały fabułę ze znacznymi zmianami w stosunku do animowanego klasyka, to ostatecznie „Śnieżka” w wersji live-action okazuje się znacznie bliższa pierwotnej wizji z rozbudowanymi portretami postaci zarówno królewny, jak i jej obiektu westchnień – wątek romantyczny został nie tylko zachowany, ale i pogłębiony dzięki czemu królewna ma czas nawiązać bliską i przekonującą relację ze swoim wybawicielem, a wyczekiwany pocałunek jest bardziej przekonujący. Nasza heroina otrzymała również solidną motywację do konfrontacji ze swoją nemezis w postaci rodzącej się w niej niezależności i oznak przyszłej przywódczyni – dziewczyna już na dworze otwarcie buntuje się przeciwko niesprawiedliwym decyzjom przyszywanej matki, stając w obronie uciskanych. Latem 2023 roku wiele emocji dostarczyły zdjęcia z planu przedstawiające nowe wyobrażenie siedmiu krasnoludków, które miały według doniesień zastąpić charakterystyczne leśne istoty – i chociaż kompania siedmiu bohaterów rzeczywiście pojawia się w końcowej wersji filmu, to są oni towarzyszami Jonathana, którzy w żaden sposób nie zastępują postaci krasnali. Te zostały stworzone cyfrowo i mimo, iż ich design nie przypadnie wszystkim do gustu, to aktorska wersja wprowadza całkiem istotną zmianę w kwestii jednego z nich – Gapcio tak naprawdę potrafi mówić, jednak wyśmiewany i zawstydzany przez resztę grupy decyduje się ukrywać swoje emocje i dopiero pod wpływem Śnieżki zaczyna się stopniowo otwierać i budować swoją pewność siebie, porzucając wizerunek slapstickowego fajtłapy.
Wielu fanów Disneya zapewne ucieszy powrót Sandy Powell na krzesło kostiumografa – ta brytyjska projektantka filmowej mody była do tej pory aż piętnaście razy nominowana do Oscara za najlepsze kostiumy, a w swoim obszernym portfolio ma tak głośne projekty, jak „Orlando” z 1992 roku, „Zakochany Szekspir” z 1998 roku, „Aviator” z 2004, czy „Młoda Wiktoria” z 2009 roku. Jej angaż do disnejowskiej produkcji to także nie pierwsza praca dla wytwórni Myszki Miki, bowiem propozycje Powell mogliśmy podziwiać na wielkim ekranie w „Mary Poppins powraca” z 2018 roku, gdzie bezbłędnie oddała ducha Londynu w czasie wielkiego kryzysu, czy znacznie wcześniej w „Kopciuszku” z 2015, którego eklektyczna garderoba zarówno głównej bohaterki, jak i jej antagonistki na lata ustawiła wysoko poprzeczkę w kreowaniu baśniowych kreacji. W „Śnieżce” sześćdziesięciopięcioletnia artystka postanowiła uhonorować ikoniczny design strojów z animacji prezentując alternatywne spojrzenie na oryginalne projekty inspirując się atmosferą i glamourem starego Hollywoodu. Jak sama wspomina, rysunkowa wersja z 1937 roku odzwierciedlała ówczesną modę silnie przesiąkniętą złotą erą kina i nawiązania te widzimy w dopasowanych do sylwetki szatach Złej Królowej, nierzadko przyozdobionych cekinami w kolorach fioletu i czerni. Także charakterystyczna suknia Śnieżki zachowała swoje charakterystyczne kolory, choć Powell zdecydowała się poeksperymentować z odcieniami, wprowadzając jednocześnie kilka drobnych poprawek, by wiernie oddać ducha epoki średniowiecza.

W tytułowej roli zobaczymy Rachel Zegler, która w momencie ogłoszenia castingu nie mogła się pochwalić żadnym filmowym doświadczeniem, prócz remake’u kultowego musicalu „West Side Story” Stevena Spielberga, który wówczas ciągle oczekiwał na swoją premierę kinową – jako, że wytwórnia 20th Century Studios należy do Disneya, włodarze studia zapewne widzieli już gotową produkcję przed podjęciem ostatecznej decyzji i chociaż news o angażu wywołał poruszenie ze względu na kolor skóry, to trzeba przyznać, że wybór młodej aktorki jako następnej disnejowskiej księżniczki okazał się strzałem w dziesiątkę. Dziś chyba już nikt nie ma wątpliwości, że Rachel Zegler potrafi nie tylko grać, ale i śpiewać oraz tańczyć – w „Tonight” czarowała nas głosem, bawiła i śmieszyła w „I Feel Pretty”, a końcowa repryza miłosnego duetu potrafiła wycisnąć łzy nawet z największego twardziela. Jej występ został finalnie nagrodzony statuetką Złotego Globu kierując Zegler na ścieżkę filmowych musicali – przed „Śnieżką” mogliśmy usłyszeć Rachel w animacji „Zaklęci” z muzyką autorstwa legendy ze stajni Myszki Miki: Alana Menkena. To doświadczenie pomogło jej zbudować współczesną wersję królewny, która nie czeka już na księcia na białym koniu – ten zastąpiony został postacią Jonathana (o usposobieniu Flynna Rydera z „Zaplątanych”), w którego wcielił się Andrew Burnap, znany ze swojego teatralnego doświadczenia. Mimo ograniczonego czasu ekranowego zdobywca nagrody Tony stworzył wiarygodną więź z Zegler, pozwalając uwierzyć widzom w szczerość ich uczuć, które dojrzewały niczym owoc.
Idąc śladem poprzednich aktorskich reimaginacji Disneya z gatunku musicalu, także tym razem twórcy zdecydowali się na zupełnie nowe piosenki, powierzając kompozytorski stołek uznanemu duetowi, mającemu na koncie takie hity jak „La La Land”, czy „Król rozrywki”. Benj Pasek i Justin Paul współpracowali już z Disneyem kilka lat temu przy „Aladynie”, ale wówczas ich rola ograniczyła się do kolaboracji z Alanem Menkenem przy zaledwie jednej piosence – teraz rozchwytywana w muzycznej branży para otrzymała kreatywną swobodę w tworzeniu utworów podkreślających nowe spojrzenie na pierwszy pełnometrażowy film ze stajni Myszki Miki. Soundtrack promował singiel „Waiting On A Wish”, zastępujący klasyczny „I’m Wishing”, jednak pozostający wierny swojej musicalowej tradycji – to wciąż tzw. utwór „I want”, popularny w teatrze muzycznym rodzaj piosenki, w której protagonista wyśpiewuje swoją tęsknotę za czymś: w tym wypadku nadano Śnieżce zupełnie nową motywację – poszukiwanie wewnętrznej odwagi. Do łask zdają się wracać także miłosne duety: w 2024 roku Lin-Manuel Miranda odrodził ten gatunek w sequelu „Króla lwa”, w tym roku ten trend kontynuuje „A Hand Meets A Hand”, który prezentuje szerszej widowni możliwości wokalne Andrew Burnapa. Obok zupełnie nowych dźwięków fani oryginalnej animacji odnajdą też nieśmiertelne szlagiery: „Whistle While You Work” z odświeżonym tekstem, hymn krasnoludków „Hej-Ho!”, a także „Silly Song”, który choć pojawia się w skróconej wersji, to pełni tę samą funkcję – integruje wszystkich uczestników leśnej zabawy.

WYDANIE BLU-RAY
Najświeższy remake Disneya kontynuuje nową politykę wytwórni na polu wydań fizycznych i „Śnieżka” debiutuje w Polsce na wszystkich możliwych rodzajach dysków – DVD, Blu-ray oraz 4K UHD, choć ten ostatni nośnik otrzymamy już tylko w plastikowym pudełku bez kolekcjonerskiego opakowania typu „steelbook” znanego z niedawnej edycji do „Mufasy”. Obraz na błękitnym krążku został zapisany w formacie 2.39:1 i spisuje się on bezbłędnie – nie znajdziemy tu kojarzonego z wcześniejszymi filmami aktorskimi studia przyciemnionego transferu, gdyż „Śnieżka” to pełna soczystych kolorów typowo disnejowska produkcja, która wprowadza widzów w bajkowy świat już od pierwszych chwil seansu: zarejestrowany dzięki kamerom Arri Alexa materiał na planie i praktyczne efekty specjalne połączono z CGI w satysfakcjonujący, choć widoczny sposób, jednak nieodbierający przyjemności z oglądania. Barwna rzeczywistość królestwa i zaczarowanego lasu wyraźnie kontrastuje z mrokiem roztaczanym przez postać Złej Królowej, której atrybutami uczyniono liczne błyskotki: diamenty, klejnoty, cekiny i witrażowy diadem przyjemnie odbijają światło także w zamkniętych pomieszczeniach nadając antagonistce specyficznej aury i ciesząc nasze oko. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie DTS-HD Master Audio 7.1, natomiast polski dubbing otrzymujemy standardowo jako Dolby Digital 5.1 – obie wersje oferują słuchaczom dynamiczny mix audio, zarówno w kwestii scen musicalowych, jak i spokojniejszych w naturalnym środowisku odwzorowując wiarygodnie dźwięki flory i fauny. W polskim dubbingu usłyszymy m.in. Katarzynę Sawczuk jako Śnieżkę, Julię Kijowską w roli Złej Królowej, Mikołaj Śliwa wcielił się w postać Jonathana, Mariusz Zaniewski zagrał Łowczego, a Magiczne Zwierciadło przemówi charakterystycznym głosem Jana Frycza.
Na wydaniu Blu-ray znajdziemy też sekcję z materiałami bonusowymi, które trwają ponad pół godziny i odkrywają przed widzami poszczególne etapy powstawania disnejowskiej produkcji. Głównym dodatkiem jest „Odważna i czystego serca – kulisy powstawania filmu” (11:40), czyli making of w pigułce, który stara się poruszyć kilka różnych aspektów dotyczących aktorskiego przedsięwzięcia: od fenomenu animowanej „Królewny Śnieżki”, poprzez casting i krótki screen test Rachel Zegler, po na nowo zinterpretowaną rolę Księcia, którego filmowa inkarnacja w osobie Jonathana zainspirowana została niewykorzystanymi szkicami postaci z lat 30. ubiegłego wieku. Bonus kończy wizyta na planie, podczas której zwiedzimy wioskę, zamkowe komnaty oraz chatkę krasnali. „Magiczne nutki” (9:29) to z kolei osobny dodatek poświęcony muzyce, zarówno klasycznym melodiom z oryginału, jak i zupełnie nowym piosenkom – duet kompozytorów Benj Pasek i Justin Paul w rozmowie z Rachel Zegler przedstawia swoją wizję, która stała za premierowymi utworami i zawartymi w nich nawiązaniami do animowanego odpowiednika. „Moda jak z baśni” (8:53) to wideo, które skupia się na powstawaniu baśniowych kostiumów, a swoimi inspiracjami dzieli się z nami ich autorka Sandy Powell, która dekadę temu stworzyła ikoniczne już kreacje do innego remake’u live-action Disneya, czyli „Kopciuszka”. Zobaczymy proces powstawania garderoby na podstawie licznych grafik koncepcyjnych, zdjęcia testowe oraz sesję zdjęciową, ale i usłyszymy też makijażystkę Nadię Stacey, która postanowiła zestawić naturalny make-up Śnieżki z dramatycznym Złej Królowej. Na koniec przyjrzymy się jak dzięki specjalnym protezom i charakteryzacji Gal Gadot przeistacza się w wiedźmę. Dział dodatków zamykają „Gagi z planu” (2:28), czyli kompilacja nieudanych i zabawnych scen zarejestrowanych na planie oraz „Sceny niewykorzystane” (2:20), czyli zestaw trzech krótkich sekwencji, które nie znalazły się w finałowej wersji filmu. Standardowo już w przypadku disnejowskich musicali możemy też odtworzyć „Śnieżkę” w wersji karaoke jako „Śpiewaj razem z nami” lub skorzystać z dostępu do wybranych muzycznych sekwencji wybierając opcję „Wybór piosenek”. Statyczne menu główne dostępne jest w języku polskim.

PODSUMOWANIE
Animowana „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków” z 1937 roku jest dziś jednym z najważniejszych arcydzieł w katalogu nie tylko wytwórni samego Disneya, ale i historii całej kinematografii – jej premiera także w przedwojennej Polsce jesienią 1938 roku była tak wielkim wydarzeniem, że w związku z debiutem w kinach w kilku pisemkach pojawiły się przedruki komiksowej adaptacji tego filmu, a nasza prasa regularnie donosiła o zakulisowych ciekawostkach spoza planu przygotowując polską publiczność na wyjątkowe doświadczenie. Również o aktorskiej reimaginacji było głośno na długo zanim „Śnieżka” trafiła na wielkie ekrany, a wcielająca się w słynną disnejowską księżniczkę Rachel Zegler, która zyskała międzynarodowy rozgłos dzięki roli Marii w remake’u musicalu „West Side Story” szybko stała się jedną z najbardziej kontrowersyjnych gwiazd Hollywoodu za sprawą koloru swojej skóry i krytyki archaicznego wydźwięku animowanego odpowiednika. Latynoska (w której żyłach płynie także polska krew) przyznała, że odbiera reakcje fanów jako dowód ich silnego przywiązania do historii, zapewniając, że twórcy znaleźli odpowiednią równowagę między klasyką, a współczesnym podejściem – sercem opowieści wciąż pozostaje dobroć głównej bohaterki. W tym konflikcie pomiędzy dorosłymi fanami Disneya, który nabrał zdecydowanie politycznych barw w ostatnich miesiącach, wszyscy zdali się zapomnieć o docelowych odbiorcach – najmłodszych kinomaniakach, których postać ikonicznej bohaterki bez względu na upływ czasu wciąż przyciąga z tego samego powodu: Śnieżka nie ma żadnych nadprzyrodzonych zdolności, a jej supermocami są uniwersalne wartości, czyli miłość do ludzi i wszelkich istot żywych oraz wiara w wszechobecne dobro. Dla dziecięcej widowni to wystarczy, by w nowej Śnieżce widzieć swoją Wonder Woman.
Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.
Zdj. Galapagos / Disney