Miniatura plakatu filmu Nietykalni

Nietykalni

Intouchables

2011 | Francja | Komedia, Dramat | 112 min

Francuscy dealerzy szczęścia

Sylwia Nowak | 23-04-2012
Świat Zachodu zmaga się z kryzysem. Państwa walczą, aby nie popaść w bankructwo. Społeczeństwo coraz głośniej deklaruje swoje niezadowolenie. Rodzą się skrajne odczucia i postawy. Brzmi strasznie? Na pewno. Ale to bez wątpienia jedna z najlepszych informacji dla współczesnej kinematografii. Patrząc na dzieje X Muzy łatwo zauważyć, że w momentach społecznie-ekonomiczno kryzysowych kino ma się najlepiej. To wtedy powstają obrazy, które zapisują się na kartach historii sztuki filmowej. Takie korzenie posiadają włoski neorealizm, polska szkoła filmowa, brytyjski ruch młodych gniewnych, francuska nowa fala, czeska szkoła filmowa, amerykańskie kino kontestacji. 


Paralelną sytuację można zaobserwować we Francji. Radykalne postawy, niezadowolenie z prowadzonej polityki wewnętrznej jak i zagranicznej, nabierający mocy nacjonalizm. Francja podobnie jak większość europejskich krajów jest zagubiona. Jest niezadowolona z zastanej sytuacji, ale nie ma pomysłu jak ją zmienić. Na szczęście jest kino.


Kino francuskie jest specyficzne, nie ma w sobie ducha masowości i komercji. Dlatego bardzo rzadko święci triumfy za granicami kraju. Jednakże w roku 2011 „Artysta” Michela Hazanaviciusa zgarnął prawie wszystkie nagrody filmowe. Na ironię zakrawa fakt, że Francuzi nie pokochali tego filmu równie mocno jak obcokrajowcy. „Artysta” jest filmem genialnym, ale stricte amerykańskim. Jest hołdem dla hollywoodzkiej wizji kina. Nic więc dziwnego, że Francuzi z bojkotowali „Artystę” i podążyli do kina za „Nietykalnymi”.


„Nietykalni” to kinowy fenomen. We Francji bił on rekordy frekwencyjne, a krytyka filmowa nie szczędziła pochwał. Ten zachwyt podobnie do kryzysu ekonomicznego rozprzestrzenił się na pozostałe kraje Europy. I jak się okazało, w tym przypadku Polska nie została zieloną wyspą i także oszalała na punkcie obrazu dwójki początkujących filmowców.


Tę historię napisało życie. Bo tylko życie potrafi pisać historie, które przeplatają w sobie tak pięknie nadzieje i rozczarowanie, radość i smutek, miłość i pustkę, łzy szczęścia i łzy samotności. „Nietykalni” to historia dwóch mężczyzn. Obydwaj są uwięzieni. Milioner Philippe (François Cluzet) jest całkowicie sparaliżowany. To ciało stało się jego więzieniem. Czarnoskóry Driss (Omar Sy) jest zniewolony przez swoje pochodzenie i status społeczny. Ich spotkanie stanie się dla nich wyzwoleniem.


W „Nietykalnych” na pierwszy plan wysuwa się historia rodzącej się przyjaźni między dwoma mężczyznami, których na pierwszy rzut oka nic nie łączy. Ale Olivier Nakache i Eric Toledano umiejętnie wpletli w scenariusz wizję współczesnej Francji. Rozdartej na pół. Pomiędzy elity, a niziny społeczne (głównie imigrantów). Pomiędzy bogactwo, snobizm, elitarność, a biedę, masowość i codzienną walkę o byt. Philippe i Driss symbolizują dwie Francje, a ich przyjaźń daje nadzieje na ich zjednoczenie. Aspekt społeczny w „Nietykalnych” choć bardzo istotny, jest ukazany nienachalnie. Brak tutaj dydaktyczności czy moralizatorstwa. Za to jest miejsce na wyśmienite kreacje aktorskie. 


François Cluzet i Omar Sy tworzą brawurowy duet. Cluzet perfekcyjnie wyłącznie mimiką oddaje emocje swojego bohatera. A drzemią w nim ukrywane latami pokłady różnorakich emocji. Jego minimalistyczna kreacja dotyka do głębi. Ale tak niekwestionowaną gwiazdą „Nietykalnych” jest nagrodzony Cezarem Omar Sy. Genialny. Żywiołowy. Poruszający. Ani przez chwilę na ekranie nie ma aktora grającego postać Drissa. Sy jest Drissem. Gra całym sobą. Mimiką, gestem, głosem. Driss w jego interpretacji choć dotknięty mocno przez los, ma w sobie niesamowity optymizm, wiarę i nadzieję, którymi obdarza nie tylko swego przyjaciela, ale i widzów. Co najlepiej widać w scenie tańca do przeboju zespołu Earth Wind and Fire, gdzie radości życia zazdrościć może mu każdy. To, co zachwyca również w konstrukcji jego postaci, to fakt, że Driss jest prostym człowiekiem. W związku z tym prosto wyraża swe uczucia, potrzeby i marzenia. W świecie konwenansów może wygląda to na nietakt i brak manier, ale przyglądając się bliżej to piękny dar. Drissa nie obchodzi poprawność polityczna. Tutaj nie ma miejsca na tabu. Jego szczerość to najmocniejszy punkt humoru w „Nietykalnych”. Humoru ostrego jak brzytwa. Driss obśmiewa sztukę klasyczną, jak i współczesną. Dostaje się francuskim elitom, Hitlerowi, a także kalectwu Philippe’a. I chyba także z tego odważnego podejścia do tematów zakazanych konserwatywna Ameryka przyjęła film chłodno.


To wszystko zostaje okraszone piękną, nastrojową muzyką Ludovica Einaudia. Jego kompozycje mają w sobie niepokój, ale i nadzieję, które doskonale harmonizują się z przekazem filmu. Zderzenie jej z żywiołowymi przebojami „Boogie Wonderland” czy „September” podkreśla filmowy przekaz, iż coś co na początku wydaję się do siebie nie pasować, może stworzyć wspaniałą całość.


„Nietykalni” mówią o Francji, ale są filmem uniwersalnym. Dlatego Europa go pokochała. Co do widzów za oceanem, będą mieli możliwość podejścia do historii Philippa i Drissa jeszcze raz. Hollywood planuje remake. Choć zachodzę w głowę, po co poprawiać idealny oryginał. „Nietykalni” to piękny film o przyjaźni. Trafna satyra na współczesne problemy zachodniego świata. Prześmieszna komedia z mocnym, inteligentnym humorem, gdzie nie ma tematów tabu. Co do słabych stron „Nietykalnych”, oczywiście istnieją, ale ten film działa ja narkotyk, jest dawką czystego szczęścia. Ja się uzależniłam, a wtedy o mrocznych stronach się nie myśli.
Dystrybutor
Premiera
23-09-2011 (MFF w San Sebastian)
13-04-2012 (Polska)
02-11-2011 (Świat)
4,7
Ocena filmu
głosów: 6
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio
Radosław Sztaba