Miniatura plakatu filmu Whisky dla aniołów

Whisky dla aniołów

The Angels' Share

2012 | Wielka Brytania, Francja, Belgia, Włochy | Komedia, Dramat | 101 min

Anielska działka

Marta Suchocka | 26-10-2012
Z leżakujących beczek z whisky ubywa dwa procent tego szlachetnego trunku. Gorzelnicy tę odrobinę alkoholu traktują jako whisky dla aniołów, ich udział za pilnowanie, by wszystko się udało, a trunek był zacny. Ta tytułowa działka (The Angel’s Share) staje się całkiem istotna w nowym obrazie Kena Loacha, spaja go i zamyka swoistą klamrą.  Do tego, co interesujące, to właśnie whisky okazuje się być dobrą wróżką, która Kopciuszkowi pozwala zamienić się w królewnę, jest także najlepszą nagrodą dla aniołów, nawet tych stąpających twardo po ziemi.

Robbie ma za sobą brutalne pobicia, odsiadkę, przygodę z narkotykami. Kiedy kolejny raz trafia na salę sądową ze względu na sytuację rodzinną (jego dziewczyna jest w ciąży i chłopak za chwilę zostanie ojcem) wyrok jest pobłażliwy – 300 godzin prac społecznych. To ostatnia szansa dana mu od życia, losu i partnerki. I co najciekawsze, Robbie wyciąga z niej to, co najlepsze, wyciska jak cytrynę i stara się wyjść na prostą, by wreszcie żyć normalnie. Wystarczył jeden gest, bezinteresownie podana ręka przez Harry’ego (opiekuna prac społecznych), by chłopak uchwycił się jej wyciągając lekko za uszy trójkę nowo poznanych kompanów niedoli.

Zdecydowanym atutem obrazu jest scenariusz Paula Laverty’ego z dobrze nakreśloną postacią główną. Robbie jest złożony, nie ma mowy o czarno-białości i mimo że chłopak ma wiele na sumieniu, ani twórcy, ani widz nie są w stanie do końca go potępiać. Co więcej, historia wciąga na tyle, że można się z nim utożsamiać, a już na pewno trzymać kciuki za powodzenie przedsięwzięcia i wyjście na prostą. Nie da się jednak ukryć, że reszta postaci została potraktowana trochę po macoszemu. Albert, Mo i Rhino przy Robbiem  po prostu wypadają słabo. Zastanawia tylko czy to minus scenariusza, czy zamierzony zabieg… wszak przywódca grupy zawsze resztę pozostawia w cieniu. I tak pozostała trójka drużyny posiada wyłącznie po jednej cesze wyróżniającej: Albert, to swego rodzaju wsiowy głupek, Rhino jest zabawny i błyskotliwy, a Mo… Mo po prostu kradnie. Dopełnieni jednak Robbiem tworzą złożonego bohatera zbiorowego, będącego przedstawicielem ich grupy społecznej, klasy robotniczej, uwikłanej w stare konflikty i  bogatej w przestępczą przeszłość.

Aktorsko jest na poziomie. Debiutant Paul Brannigan radzi sobie wyjątkowo dobrze. Jest naturalny w każdym calu, co nie powinno dziwić, zważywszy na jego przeszłość, która sama mogłaby się stać kanwą scenariusza. Pozostała trójka też radzi sobie z powierzonymi im zadaniami.

Ken Loach znany jest z kina zaangażowanego społecznie i nie da się ukryć, że i  „Whisky dla aniołów” zawiera jego pierwiastek. Jest jednak zdecydowanie lżej i bardziej zabawnie niż zwykle. Fakt… obraz zaczyna się niezwykle ponuro i dramatycznie. Uwikłany w społeczną formę młody chłopak, który pragnąłby się wyrwać z biedy, brudnej robotniczej dzielnicy i uciec od przeszłości. Loach dba o szczegóły, akcent (ach ten akcent!), język, przestrzeń, która zdaje się być przedstawiona wręcz w sposób realistyczny. Wystarczy jednak jedna dobra dusza, by Robbie zrozumiał, że ma szanse na inne życie w lepszym świecie, a sam obraz zmienił nastrój. Może nie o sto osiemdziesiąt stopni, ale robi się zdecydowanie lżej, cieplej, zabawniej, ba nawet trochę bajkowo, bo przecież Kopciuszek może jednak iść na bal i ostatecznie zostać królewną. Ale nawet w  tej części filmu Loach nie zapomina o klasie robotniczej i pozornie beznadziejnym uwikłaniu w system.

Pełnym nadziei klimatem „Whisky dla aniołów” przypomina mi trochę „Goło i wesoło” Petera Cattaneo, jednak nie tak bardzo, by z plakatów promujących produkcję wyzierały napisy „totalna zabawa” czy „brytyjska komedia, którą pokocha 38 milionów Polaków” - to jednak trochę za dużo. Tak, w nowym obrazie Kena Loacha bywa zabawnie, czasem nawet bardzo, bo humor tryskający z dialogów, czy kliku scen poutykanych zgrabnie w obrazie naprawdę potrafi doprowadzić do wybuchu śmiechu, ale jednak tylko bywa. To nie „Zgon na pogrzebie” Franka Oza, z którego dowcip i to pod każdą możliwą postacią wylewa się uszami. Tu komedia przeplata się z dramatem, który po prawdzie kończy się happy endem, ale nadal pozostawia posmak dramatu.  

Fakt, prawdziwi fani zaangażowanego kina Kena Loacha mogą poczuć mały niedosyt. Cóż…  większość chyba jednak będzie zdania, że świat na lekkim rauszu zawsze wygląda lepiej i to pomimo szarej rzeczywistości i kryzysu. I takie jest właśnie „Whisky dla aniołów”, które zdecydowanie polecam.
Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
22-05-2012 (Festiwal Filmowy w Cannes)
19-10-2012 (Polska)
01-06-2012 (Świat)
4,0
Ocena filmu
głosów: 3
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

abc
Mariusz Kłos
arcio
vaultdweller
Radosław Sztaba
adanos121