Miniatura plakatu filmu Metéora

Metéora

2012 | Niemcy, Grecja, Francja | Dramat, Obyczajowy | 82 min

Święty spokój

Czy ktoś jeszcze tworzy obecnie filmy przepełnione duchowością i poetyckością, pełne spokoju, w których scena nie goni za sceną? Niewielu jest takich śmiałków, bo i trudno poradzić sobie z tego rodzaju wyzwaniem. W końcu współczesny widz ma swoje wymagania – przyzwyczajony do pewnego tempa akcji, mógłby się na takim filmie zanudzić. Jednak Spiros Stathoulopoulos postanowił się tym nie przejmować i nakręcił „Meteorę”, która w niczym nie przypomina współczesnych produkcji.

W słonecznej Grecji, w górzystym rejonie Tesalii wznoszą się wysokie skały piaskowca. Na ich szczytach – w najbardziej niedostępnych do zamieszkania miejscach, jakie można sobie wyobrazić – znajdują się monastyry. Na dwóch szczytach skał, znajdujących się naprzeciwko siebie, wiodą surowe życie klasztorne mnisi po jednej stronie, a zakonnice po drugiej. U ich podnóża zaś żyją greccy wieśniacy. Jednak i mieszkańcy klasztorów opuszczają czasem niedostępne szczyty. Tak między zakonnicą Uranią i mnichem Theodorosem rodzi się uczucie, które na dole, wśród toczącego się zwyczajnego wiejskiego życia, nie wydaje się być niczym złym. Jednak Urania i Theodoros poświęcili swoje życie Bogu – ich uczucie jest więc zakazane i stawia ich przed trudnym wyborem.

To, za co Spirosowi Stathoulopoulosowi należy się pochwała, to z pewnością dokładnie przemyślana koncepcja filmu jako dzieła kompletnego. Wszystkie elementy przyrody przepełnione są niczym nie zmąconym spokojem – niezmienne od lat surowe skały, rozgrzana słońcem ziemia, drzewa nieco uśpione upalną pogodą. Składa się to na spójny obraz korespondujący z surowym klasztornym życiem, które jest tak samo niezmienne i monotonne. W kontraście do tej wizji widzimy, że na dole toczy się gwarne życie wiejskie, co jeszcze bardziej podkreśla przepełnione pobożnością, ascetyczne realia klasztorne.

Reżyser konsekwentnie trzyma się swojej koncepcji spokojnej narracji. Niektóre sceny pokazywane są z dokładnością godną dokumentalisty. Powolna narracja niewątpliwie pasuje do opowiadanej historii, jednak odnoszę wrażenie, że chwilami Stathoulopoulos zdecydowanie „przedobrzył”. Niektóre ujęcia zdają się ciągnąć w nieskończoność (gdyby były krótsze, film mógłby trwać o dobre 10 minut krócej). Nie uznałabym tego jednoznacznie za wadę filmu – w końcu długie ujęcia były znakiem rozpoznawczym mistrza Bergmana, więc same w sobie nie są bynajmniej niczym złym. Niemniej widzowi przyzwyczajonemu do wartkiej akcji we współczesnych produkcjach mogą wydawać się one nużące. Poza tym nie można wszystkich długich ujęć mierzyć jedną miarą. Kilkuminutowe ujęcie, w którym występuje dwoje głównych bohaterów, nie jest niczym złym i pozwala aktorom na danie popisu aktorstwa. Ale czy na pochwałę zasługuje również niezmienny, prawie jednominutowy widok klasztoru – tego już nie byłabym taka pewna, bo w takich chwilach ciężko mi znaleźć inne słowo niż „dłużyzna” na określenie takiego zabiegu.

Wszystko to prawdopodobnie miało na celu tchnięcie w „Meteorę” dużej dawki duchowości i poetyckości. Warunki były ku temu nadzwyczaj sprzyjające – Meteory to miejsce jedyne w swoim rodzaju: strome skały z królującymi na czubku klasztorami zapierają dech w piersiach. Zatem nawet zwyczajnie patrząc na to majestatyczne miejsce możemy się domyślać, co reżyser chciał nam przekazać. Ale widać to Stathoulopoulosowi nie wystarczyło i postanowił podsunąć nam interpretację pod sam nos. W tym celu zastosował sceny animowane, które przeplatają fabułę, uzupełniając ją i wyjaśniając. Początkowo te „ożywione” ikony spodobały mi się – ponieważ jednoznacznie kojarzą się z religią, dobrze oddawały duchowość opowiadanej historii, podkreślając, że nie jest to historia dwojga zwykłych śmiertelników, lecz ludzi, którzy poświęcili życie bogu i to on stanowił dotąd cały sens ich istnienia. Zabieg ten mógł być trafiony – mógł, ale nie jest, bo reżyser znowu „przedobrzył”. Ostatecznie animowanych scen jest za dużo, a część z nich stanowczo zbyt długo trwa.

Myślę, że film może się spodobać fanom twórczości Tarkowskiego czy Bergmana – widzom, którzy nie zrażą się artystyczną formą obrazu i jego nad wyraz spokojną narracją. Niemniej dla wielu widzów film może okazać się lekkim rozczarowaniem. Elementy, które mogły stać się niekwestionowanymi atutami tego filmu, są za mało wyeksponowane, zbytnio spłaszczone, bądź przeciwnie – nadmiernie podkreślone. Piękne widoki? Owszem, są piękne, ale za to kolory wyblakłe. Zakazane uczucie? Uczucie co prawda na ekranie widać, ale już emocje targające bohaterami mniej. Z kolei wszechobecny w filmie spokój, stanowiący metaforę życia klasztornego, wyeksponowany jest ponad miarę (niektórzy obecni w sali kinowej wyciszyli się tak bardzo, że niebezpiecznie zbliżyli się do stanu uśpienia).

Generalnie obraz jest nieco nużący, a niektórym widzom jego artystyczno-awangardowy charakter może wydać się przerostem formy nad treścią. Niemniej mogłabym polecić „Meteorę” osobom szukającym w kinie minimalizmu, które nie zrażą się powolną narracją i surowością obrazu obecną na różnych jego płaszczyznach. I może jeszcze fanom Grecji – oni z pewnością będą zachwyceni pięknymi Meteorami, nawet w wyblakłych kolorach.
Dystrybutor
Aurora Films
Premiera
23-08-2013 (Polska)
03-01-2013 (Świat)
3,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
vaultdweller
Radosław Sztaba
Agnieszka Janczyk